Witam!
Mam pytanie do osób związanych z branżą AGD/RTV.
Chciałbym się dowiedzieć jakich obrotów może spodziewać się sklep w małym mieście, należący do jednej z sieciówki .
Oczywiście jestem świadomy, że zależy to od bardzo wielu czynników, ale jednak mniej więcej można założyć jakiś poziom obrotów...
- miasto 10 tys. mieszkańców
- gmina 20 tys. mieszkańców
- konkurencja: 1 sklep rodzinny (bardzo mały asortyment) i jeden sklep sieciowy. Nowy sklep miałby znajdować się obok tego istniejącego. Dzięki temu klienci tamtego sklepu powinni być także skłonni odwiedzić ten nowy w celu porównania ofert.
- konkurencyjny sklep zatrudnia ok 7 pracowników, w moim nie byloby ich aż tylu więc tutaj byłby mniejsze wydatki,
- miasto stosunkowo bogate, dużo fabryk i budów domów jednorodzinnych,
- właściciele sklepów znajduących się w okolicznych miasteczkach są zadowoleni z obrotów jednak nie wiem jakiej jest on wielkości. Sklepy te należą do tej samej sieci, do której należałby mój sklep. Są one na tyle oddalone od siebie, że nie konkurują między sobą.
Do tego prosiłbym o jakieś konkretne informacje na temat prowadzenia punktu sprzedaży Cyfry +. W moim mieście jest już takie miejsce, ale to byłby dodatek do sklepu AGD RTV więc nie byłoby dodatkowych kosztów.
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
up
Zbyt wiele czynników to warunkuje żebyśmy mogli chociaż strzelać. Najlepszym pomysłem jest podpytanie jakiegoś pracownika w jakiś sposób, gdyż na zebraniach pracowniczych o takich rzeczach się rozmawia. W sumie bzdury piszę na pograniczu żałosnego kryminału/czegokolwiek, ale nie mam lepszego pomysłu.
3 sklepy tego typu w miasteczku 10 000 ludzi = powodzenia.
Zastanów się, co ile lat przeciętna rodzina wymienia pralkę czy telewizor, a potem zestaw to sobie z liczbą osób w tym miasteczku.
Krótko i na temat. Zapomnij. Nie masz szans na tymzarobisz, szczegolnie ze konkurencja to sklep sieciowy, ktory dziala na takiej zasadzie, ze nawet jesli jeden lokal przynosi straty, to sa one pokrywane z zyskow innego. Kiedys pare dobrych lat temu, znajomy byl kierownikiem w Eldomie, to dzienny utarg srednio mieli 20 tysiecy (sklep spory, 5 pracownikow). Miasto jakies 50 tysiecy, w poblizu granice z Litwa i Rosja. Konkurencja byla wowczas raczej mala. Przy 10 tysiacach mieszkancow i konkurencji w postaci sklepu sieciowego nie masz co nawet zaczynac. Tym bardziej, ze ludzie czesto kupuja AGD/RTV przez internet, bo jest taniej. Nie wiem jak z Cyfra, ale znajomy prowadzi N-ke, to raczej pod niebo nie skacze. Zysk z tego jest groszowy, a problemow sporo, bo ludzie do niego sprzet odnosza i musi to odsylac, nie mowiac juz o tym, ze wielu dzwoni do niego zamiast na infolinie, z byle duperelem. Do tego musisz oddelegowac pracownika, poniewaz platforma jakies kursy organizuje, konferencje itp.
W mojej mieścinie, miasteczko również koło 10k mieszkańców, gmina około 30k, są trzy lub cztery sklepy z AGD/RTV, przez około dwa lata próbował się utrzymać miks elektroniks, z dobrym położeniem bo w samym rynku, gdzie u nas odbywa się największy ruch klientów. I mimo, że sieciówka, to sklep zniknął pod koniec zeszłego roku. Te które są od lat, jakoś się utrzymują.
W małym mieście to loteria, ludzie do nowego nie chcą się przekonywać, skoro od lat istnieje sklep, w którym kupiło się połowę wyposażenia domu i ma się do niego zaufanie.
