Witam.
Jak średnio długo czeka się na darmową wizytę u Urologa z NFZ? Konkretne miasta zbędne, głównie chodzi mi o średnią.
Bo wiem, że do kardiologa z półrocznym wyprzedzeniem się rejestrowałem, a ostatnio do neurologa słyszałem w telewizji, że na grudzień wolne terminy są.
Ktoś coś wie? Jak to jest?
Ps: Mam 20 lat.
Weź skierowanie od rodzinnego i najlepiej zapytaj (rodzinnego lekarza) czy nie ma znajomego urologa, co by Cię przyjął z tym skierowaniem w szpitalu na NFZ. Poczekasz dzień lub tydzień.
A jakby nie miał, to co wtedy?
Ma 20 lat i nie ma skierowania? To co, wywróżył sobie chorobę urologiczną? Za 100zł też ci wywróżę, sam stawiam tarota.
...
Myslałem, że wiecie, że pytam w pierwszej osobie...
A jakby nie miał, to co wtedy?
Chodziło mi gdyby nie miał znajomego urologa.... Czy jeżeli nie da się po znajomości, to co wtedy... Trzeba długo czekać??
Weź skierowanie od rodzinnego i najlepiej zapytaj (rodzinnego lekarza) czy nie ma znajomego urologa, co by Cię przyjął z tym skierowaniem w szpitalu na NFZ. Poczekasz dzień lub tydzień.
To są tacy lekarze rodzinni? Gdzie? Moja najchętniej by nawet skierowania na głupie USG/badanie krwi nie dawała a tu takie cuda :O
Nie mam pojęcia jak jest teraz, bo to zresztą zależy od oddziału NFZ, tego ilu jest urologów w Twoim mieście, itp., aczkolwiek kiedyś pracowałem w przychodni i terminy do urologa były na ogół najodleglejsze (do pół roku).
Ale - skoro pytasz o darmową wizytę to pewnie nie chcesz słyszeć o wydawaniu grubej kasy na wizyty w prywatnych gabinetach - z tego co pamiętam to wielu pacjentów w mojej przychodni robiło tak: dowiadywali się w rejestracji, że termin na NFZ jest za pół roku, więc z racji tego, że to był NZOZ (czyli prywatna przychodnia świadcząca głównie leczenie na ubezpieczenie, czyli "darmowe" - większość przychodni tak działa) - płacili za wizytę prywatną (wtedy to było ok.30zł), byli przyjmowani w tym samym lub następnym dniu, a lekarzowi mówili że sprawa była pilna, dlatego są prywatnie,- następny raz chcą na ubezpieczenie. I gdyby to był prywatny gabinet, lekarz by się nie zgodził, ale tu on z tych 30zł miał może 20-30%, więc żadnej różnicy mu to nie robiło, wypisywał oprócz recept zalecenie, że kontrola ma być na wtedy i wtedy - i panie w rejestracji nie miały nic do gadania. To taka forma legalnej korupcji, wiem, ale co zrobić...
Jako że lekarze to też ludzie, to możesz pogadać czy przyjmie cię bez rejestracji. Jeśli nie jest to zupełnie błaha sprawa, a koleś "normalny", to szanse są.
ale tak przy pierwszej wizycie? Eee... Kazdy by próbował. Owszem, jak sie u jakiegos leczys, zna twój przypadek itp...
A terminy to chyba niestety musisz sprawdzić w przychodniach.
Zależy jeszcze co ci dolega. Rok temu dostałem skierowanie do urologa i zostałem przyjęty praktycznie od razu. A pewien starszy pan, który był przede mną w kolejce w rejestracji usłyszał, że musi czekać 3 miesiące (jedna z przychodni w Poznaniu)