Przede wszystkim jakość produktów. Nie ma sensu promować miernoty na siłę, w imię ideałów. Robiono to w dawnych czasach ustawowo - nazywało się to gospodarką centralnie planowaną i skończyło się wielkim, śmierdzącym klocem.
Dlatego też kupuję polskie szkło, a nie brytyjskie. Dlatego kupuję polskie owoce. Lubię polską odzież (Vistula, Wólczanka), ale nie buty wizytowe (nie zamierzam być patriotą, gdy ktoś produkuje obuwie o designie dla Stańczyka, choć ten całkiem mądry był). Mając do wyboru różne produkty podobnej jakości, ZAWSZE wybieram produkt polski, ale nigdy nie będę pompował sprzedaży bubli, które są parodią danego standardu. Jest wiele polskich marek, które szanuję i którym ufam. Mamy kilka gałęzi przemysłu, w których wymiatamy. Szkoda co prawda, że nie jest to przemysł ciężki i innowacyjność, ale istnieje pewien zakres nisz, w których zachodnia konkurencja może się przy nas cmoknąć w pompę.
Złoty środek.
P.S. Jestem jednym z tych gnomów, którzy zawsze dziękują ludziom rozdającym ulotki przed wejściem do metra. To jest ciężka praca i doskonale rozumiem, ile siły woli wymaga stanie na mrozie i rozdawanie kartek papieru przechodniom. Mógłbym co prawda wziąć ulotkę do ręki z litości dla sprzedawcy, ale wylądowałaby ona w najbliższym śmietniku. Ergo - firma nie miałaby zysku z zatrudniania rozdawcy ulotek. Ergo, firma wpierdzieliłaby mu 10x więcej takich samych ulotek, by zwiększyć jego wydajność. Ergo - ten biedny człowiek nabawiłby się choroby kręgosłupa i straciłby na osteopatach i fizjoterapeutach. Alternatywą jest nieprzyjmowanie tych skrawków papieru. Może wówczas firma pomyśli o tym, by zwiększyć jakość swoich usług, wówczas ktoś taki jak ja, uśmiechnie się, przyjmie ulotkę, przeczyta i skorzysta z usługi.
Najlepszy jest polski biznesowy lokalny patriotyzm male firmy co zatrudniaja ludzi na smieciowych umowach lub najnizsza krajowa + reszta pod stolem :) Skutki tego coraz bardziej widac mlodzi i wykfalifikowani uciekaja z kraju, a ich miejsce zajmuja ukraincy , ciekawie bedzie za kilka lat :P
A dla mnie w ogóle idea kraju w obecnych czasach nie ma już większego znaczenia, podobnie jak to skąd jest producent i czy kupię na Amazonie czy w sklepiku na rogu. I tak towary składają się z n-części i każda najprawdopodobniej pochodzi z innej części świata i była obrabiania, produkowana czy transportowana przez ludzi różnej rasy i narodowości. Tak samo w kontekście kraju – imho idea państwa się dewaluuje, podobnie jak kiedyś idea plemiona. W dobie globalnej gospodarki, wymiany handlowej, otwartych granic i prawa międzynarodowego zamykanie się izolatce z napisem POLSKA i wara mi, jest mentalnym cofaniem się w rozwoju.
Nestle nie jest już firmą Szwajcarską, podobnie jak inne firmy są własnością międzynarodowych funduszy.
Głupota. Ja kupuję to co oferuje dobry stosunek cena/jakość. Ewentualnie patrzę na jakość, a cenę olewam (jak mam taką możliwość). To czy kasę dostają Polacy, czy ktoś inny mam w dupie. Chociaż może z żywnością jest inaczej. Ale to dlatego że lokalna może być lepsza od masowego syfu. Czyli w sumie nie kieruję się tym jaki kraj zyskuje.
A ja kupujac kieruje sie patriotyzmem lokalnym.
Bardzo lokalnym - ograniczajacym sie do moich najblizszych i mnie.
Krotko mowiac wybieram najkorzystniejszy stosunek cena/jakosc w trosce o moje finanse.
Dbanie o finanse innych pozostawiam im samym.
Naprawdę nie robi mi różnicy, czy jakimś Porshe będzie się rozbijał wąsaty Andrzej, czy wąsaty Helmut. Kupuję to co mi najbardziej pasuje bez względu na producenta, bo i tak wszyscy oni to wyzyskujące ludzi świnie.
W dobie globalnej gospodarki, wymiany handlowej, otwartych granic i prawa międzynarodowego zamykanie się izolatce z napisem POLSKA i wara mi, jest mentalnym cofaniem się w rozwoju.
To takie same smutki jak twierdzenia niektorych jakoby kapital nie mial narodowosci. Z punktu widzenia bogactwa narodow to czy my kupujemy innych czy inni nasze ma olbrzymie znaczenie. I tak, przyslowiowy ołówek Friedmana powstal przy kooperacji ludzi z calego swiata, ale najwiecej kasy zarabia ten co wytwarza produkt finalny, a nie ten co dostarcza polprodukty czy magazyn.
Żywność jak najbardziej, niekoniecznie marketową ale np. produkty regionalne. Akurat jeśli chodzi o jedzenie, to nie mamy się czego wstydzić.
Co do ubrań, to kupuję tylko polskie (chociaż producenci tkanin są zagraniczni).
Z alkoholi - piwo od dawna głównie polskie, z browarów rzemieślniczych.
Często ciężko się zorientować, czy dana marka jest polska, trzeba sprawdzać np. skład akcjonariatu, co jest raczej pozbawione sensu.
Tylko na polskich produktach byłoby ciężko.
Ale wiesz, że płacąc polskiemu producentowi, ten producent później pójdzie do sklepu i kupi niemieckie auto... no bo polskiego nie ma... i wyjdzie na to samo.
Nazywa się to wolny rynek.
W dupie to mam. Kupuje co jest dobre i nie patrzę czy to polskie czy francuskie czy niemieckie. Jak bym tak robił to połowy, rzeczy bym nie jadł nie pił itd.
mam tylko problem z nałęczowianką - lokalny patriotyzm czy zdrada narodowa?
+1
Znaczy w sumie to nie mam problemu, bo to chyba jedyna woda, którą w pełni toleruję ;)
Uprawiam patriotyzm gospodarczy, tzn. mając do wyboru równorzędne produkty, zwykle wybiorę polskie.
Ale kupowanie telewizora od Manta Multimedia, to jest gimbopatriotyzm gospodarczy, ogarnij się mordo.
Nie jestem patriotą pod żadnym względem. Najpierw niech kraj mi da powody do bycia nim. To że się tu urodziłem, nie oznacza że mam kochać ten kraj. Najpierw niech da mi powody do tego. Podobnie jak z kochaniem rodzica alkoholika, który bije własne dzieci (Polska to właśnie taki rodzic alkoholik).
Moje serce tam gdzie się dobrze czuję, a nie tam gdzie urodziłem.
Co do zakupów. Kupuję dobre produkty, nie patrząc na to gdzie to wyprodukowano. Znajdę dobry polski produkt? Kupię. Ale nie mam zamiaru kupywać jakiegoś gó*na tylko dlatego że jest polskie.
Tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia gospodarczego czy kupujesz polski produkt, czy zagraniczny, bo nie naciskasz nigdy w przycisku w transporterze StarTrekowy i nagle ci się produkt materializuje, za nim go dostaniesz zarabia wiele firm płacąc dla swoich polskich pracowników: magazynowanie, dostawa, pakowanie, forma opakowania, nalepki, instrukcje, koszty pośrednie, marża, itd. do tego podatek i VAT.
Od jakiegoś półrocza zainteresowałem sie tematem. Okazało sie ze wiele kiedyś znaczących polskich marek i firm zostało wykupionych i teraz kupując je tak naprawde nabijame kase niemcom, francuzom, amerykanom itp.
Np. takie pudliszki, wawel, wedel, Zielona Budka, Sokołów niemal wszystkie piwa i wódki nie należą do Polaków!!!
Od Poł roku staram sie kupować tylko Polskie produkty w kazdej branzy (zywnosc, ubrania, chemia, sprzet elektroniczny) i naprawde czuje sie z tym lepiej.
Ciekawi mnie ile jest takich osób ktorzy kupują swiadomie Polskie produkty.
(jak nie jestesmy pewni co do danego przedmiotu w sklepie proponuje aplikacje na telefony Pola i grupe na Fb: Swoj do swego po swoje)
Przy dzisiejszej globalizacji produkty "marketowe" z reguły będą należały do międzynarodowych koncernów. Gdzieś widziałem grafikę, jak niewiele firm kontroluje większość dostępnych na rynku spożywczym marek.
A jezeli ci Amerykanie z Kropli Beskidu otworza fabryke i centrum badawcze w twoim miescie, przyczyniajac sie do rozwoju i dobrobytu i dobrego wynagrdzenia dla tysiaca ludzi.
A pan prezes Zbyszek z Muszynianki, majac mentalnosc PRLowca, przytnie pensje do 5zl na godzine i wporwadzi harowe po 12h na dobe, ze matki nie beda mogly widziec swoich dzieci nawet na swieta., zeby mogl jeszcze wiecej kasy nachapac.
To tez wybierzesz "patriotycznosc"?
Sorry ale troche mi tu jedzie kaczynskim i faszyzmem, ktore wola zniszczyc kraj i wprowadzic go w biede, niz dac firma zagranicznym mozliwosc inwestycji i rozwoju w naszym kraju.
Cholera, mam trzymiesięczny zapas Żywca Zdroju. Idę wylewać...
Samochodem nie jeżdżę, odkąd padła mi Warszawa.
W ogóle to z pogardą patrzę na wszystko, co nie jest polskie, ewentualnie radzieckie, bo to przecież sojusznik.
Polska stała się już dawno temu rynkiem zbytu dla zachodnich towarów i mało jakie produkty są już wyłącznie produkowane w Polsce.
Taki był plan Balcerowicza (napisany de facto przez Sorosa) na początku lat 90 tych! Celowe działanie, aby zlikwidować przemysł a to co zostało wyprzedać w obce ręce.
Dziś nawet nie już niema nawet typowo polskiego marketu, tylko same portugalskie biedronki, niemieckie lidle, aldi, francuskie carrefury, leclerci, angielskie tesca itd.
Zostały jeszcze osiedlowe sklepiki, które są już na wykończeniu i nie są w stanie konkurować ze szwabami i żabojadami.
"Zostały jeszcze osiedlowe sklepiki, które są już na wykończeniu i nie są w stanie konkurować ze szwabami i żabojadami."
Z takimi cenami to oczywiście, że nie będą konkurować.
ale jeszcze Polska nie zginęła
http://stokrotka.pl/nasze-sklepy/
ja kupuję to, co dobre. jeśli przy okazji jest polskie, to super. a jak nie, to trudno
mam tylko problem z nałęczowianką - lokalny patriotyzm czy zdrada narodowa?
W granicach rozsądku, jeśli jest do wyboru towar, o którym wiem, że pochodzi od polskiego producenta i wiem, że ów producent nie jest Januszem-wyzyskiwaczem to raczej preferuję taki towar.
Jako że w większości przypadków nie jestem pewien czy ten polskobrzmiący produkt jest polski, to kieruję się jakością.
Co wy macie z tymi butami na R?
Fakt, że ja akurat kupiłem na lato delikatne, cieniutkie buty firmy na C... ale też polskie. No i przez trzy miesiące póki co się nie rozleciały i nie wyglądają, jakby się miały rozlecieć.
Chociaż jak już mówimy o tym co dobre... ani firma na R, ani na B, ani na C, ani na W - wszystkie z POLSKI, gdzie mimo wszystko są MROŹNE ZIMY! - nie ma w ofercie ANI JEDNYCH CIEPŁYCH ZIMOWYCH BUTÓW! Sic!
Chcąc kupić coś rok temu tak, by przymierzyć to w sklepie, w cenach niższych niż te Ecco czy innych lepszych marek, musiałem kupić dwie pary zimowych butów U NIEMCA (który strasznie obniżył loty i już tylko jedna z dwóch marek własnych oferuje coś fajnego, i tylko na zimę, bo na lato to zabójstwo ze sztucznym materiałem i plastikiem).
Jakość gorsza niż marki premium, ale dają radę, wyglądają przy tym DOBRZE.
I SĄ K....A CIEPŁE!
Polacy, produkujcie buty na zimę, a nie buty z wyglądu kozaki, a ocieplone jak fikuśne sztyblety na wczesną jesień!
Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić p. Balcerowicza oraz Sorosa jak to już ktoś wspomniał wyżej.
Bez Pana Balcerowicza to byś wpierdzielał do bułki nasz dumny polski ocet.
Z Panem Balcerowiczem masz do wyboru 50 rodzajów soków i 50 rodzajów napojów gazowanych.
No, ale co kto lubi.
Ja staram zawsze kupować od polskich firm, tylko wnerwia mnie gdy widzę, że 95% rzeczy i tak ma wygrawerowane MADE IN CHINA. Irytujące, ale lepiej żeby polak zarobił na pośrednictwie, niż niemiec. Kolejna sprawa, to gdy zwraca się uwagę na takie rzeczy, to dopiero wtedy wychodzi jak mało produktów jest naszych i trzeba się natrudzić, by znaleźć coś "naszego", co dopiero mówić o konkurencyjności, albo produkcji na terenie polski. Takie czasy, wszyscy handlują, chińczyki produkują.
Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić p. Balcerowicza oraz Sorosa jak to już ktoś wspomniał wyżej.
Myślałem, że już minęła ta śmieszna moda na patriotycznego konsumenta (dumna i śmieszna nazwa).
Podniosłe hasełka podniosłymi hasełkami, ale w brzuchu burczy to zapewniam, że patriotyzm na dalszy plan schodzi i liczy się cena.
To samo z jakością produktów. Nie wiem, skąd to przekonanie o dobrej jakości polskiego producenta. Ciuchy polskich producentów są tragiczne, ostatnio buty pewnej firemki na "R" poszły do reklamacji. Skóra, bajery, prawie 4 stówki i po 1,5 miesiąca trzeba było reklamację złożyć.