Poradniki do gier Kody i trainery Nowe poradniki Popularne Współpraca Nielimitowany dostęp
Pobierz Poradnik do Gry PDF, ePUB lub iBooks

Jazz i Faust - poradnik do gry

Jazz i Faust - poradnik do gry

Pobierz Poradnik do Gry PDF, ePUB lub iBooks
SPIS TREŚCI

Jazz - Karawanseraj | Jazz i Faust poradnik Jazz i Faust

Ostatnia aktualizacja: 17 października 2019

JAZZ - Karawanseraj

To słońce pali wręcz nie do wytrzymania. Jak ja pragnę cienia... Przecież jestem marynarzem, a nie dromaderem, żeby się włóczyć po pustyni.

O, w noclegowni jest Faust. Muszę mu podziękować za pomoc. Kiedy to uczyniłem, zapytałem go o to, co porabiał na Czarnych Wyspach i o awanturę z kapitanem "Bociana". Wyjaśnił mi, że rozpytywał się o piękną dziewczynę, która podróżowała tym statkiem, a w której zakochał się. Widział ją wcześniej w Er-Elp, ale nie mógł jej zabrać, gdyż miał już pasażera, który zostawił u niego kryształ. Natychmiast skojarzyłem piękną dziewczynę z tajemniczym nieznajomym w czarnym płaszczu podejrzewanym o odcinanie głów kupcom. Kiedy powiedziałem o tym Faustowi, ten oczywiście nie uwierzył. Przyznał, że dziewczyna miała szablę, którą wyrzuciła do morza, ale, żeby zaraz głowy... Ech, miłość jest ślepa...

Kiedy tak sobie gaworzyliśmy o tamtych wydarzeniach rozległ się przeraźliwy kobiecy krzyk: Ratunku, lampart - Jazz - Karawanseraj | Jazz i Faust - Jazz i Faust - poradnik do gry

Kiedy tak sobie gaworzyliśmy o tamtych wydarzeniach rozległ się przeraźliwy kobiecy krzyk: "Ratunku, lampart!!!". Wybiegliśmy na plac na którym szalał najprawdziwszy cętkowany lampart. Udało mi się go unieruchomić amuletem, a następnie wspólnie skrępowaliśmy go kajdanami. Teraz byliśmy gotowi, by przyjąć wyrazy wdzięczności od wybawionych kobiet...

Faust natychmiast rozpoznał tajemniczą nieznajomą z Er-Elp. Ja tam widziałem w niej jedynie osobę, w kierunku której lepiej nie wyciągać... głowy. Przyciśnięta do muru, piękna, jak się okazało, królewna opowiedziała nam całą swoją historię: o tragicznym końcu ojca, o Alkaimie i Selimie, o skarbach wymarłego miasta, o kryształach wskazujących drogę, o zaplanowanej zbrodni, o obciętych głowach. Faust, egzaltowany dureń, świata poza nią nie widział, ale ja tam wolałem sam odszukać skarb. W nocy z kuferka wyjąłem kryształ, ze stołu zabrałem jabłko i wyruszyłem na poszukiwania.

Kiedy przechodziłem obok kupców usłyszałem jak rozmawiają o opuszczonym mieście, z którego nie można się wydostać...

Niestety, zauważyli mnie. Nic, odejdę na chwilę, a może znów zaczną rozmawiać. Kiedy wróciłem okazało się, że przenieśli się na pięterko. Musiałem ich jakoś podsłuchać. Gdyby tak opuścić ten namiot... Ale czym przeciąć te sznurki? Przepalić je... Pobiegłem do kuźni i zabrałem stamtąd szczypce. Z paleniska wyjąłem rozżarzony węgielek i teraz bez problemów przepaliłem sznury namiotu. Kiedy ten opadł mogłem już zbliżyć się do okna. Tylko jak się tam wspiąć? Wielbłąd! Wziąłem jabłko i za jego pomocą przywabiłem zwierzaka pod okno. Wspiąłem się na jego garb w chwili, kiedy jeden z kupców mówił jak wydostał się z miasta umarłych przez studnię... Głupie bydle, nie może stać spokojnie?! Potłukłem sobie... No dobra, czas już ruszać na pustynię...