Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 listopada 2008, 10:54

autor: Szymon Błaszczyk

Sonic Chronicles: The Dark Brotherhood - recenzja gry

Pokładałem spore nadzieje w tym projekcie. I niestety srodze się zawiodłem. Sonic Chronicles: The Dark Brotherhood to jeden z wielu średniaków.

Recenzja powstała na bazie wersji NDS.

Gry spod szyldu BioWare jak dotąd nie wyłamywały się z wytyczonej na przełomie lat konwencji. Konwencji, która w głównej mierze obejmowała tytuły tworzone z wielkim pietyzmem i nie mniejszym rozmachem. Dzięki ekipie Kanadyjczyków mieliśmy okazję odwiedzić świat Forgotten Realms, gdzie przejmując kontrolę nad drużyną śmiałków, poznawaliśmy tajniki kamieni milowych gatunku cRPG. Mowa oczywiście o sadze Baldur’s Gate oraz Neverwinter Nights. Przyszło nam też przenieść się do antycznych Chin w wychwalanej przez wielu Jade Empire, a także przemierzać wszechświat w oczekujących na swe sequele Knights of The Old Republic oraz Mass Effect. Powyższe tytuły łączyły przede wszystkim dwie cechy: jednogatunkowość oraz to, że raczej nie były przeznaczone dla młodszych użytkowników PieCa – może nie tyle ze względu na przejawy nadmiernej brutalności, ale na poziom trudności chociażby. Po niemalże dekadzie od premiery Buldur’s Gate zespół BioWare poszedł w nieco innym kierunku, oddając w nasze ręce gierkę, która utrzymana jest w zdecydowanie innym klimacie i którą, co prawda, cRPG-iem nazywać można, ale bez dwóch zdań znacznie mniej ambitnym. Dla wielu osób i tak zaskoczeniem będzie fakt, że handheldowe przygody Sonica utraciły cały swój szalony dynamizm na rzecz turowej precyzji. Zaskoczeniem pozytywnym czy raczej negatywnym?

Znajomość poprzednich przygód niebieskiego jeża Sonica nie jest wymagana, aby móc bez zająknięcia poznawać kolejne rozdziały historii przedstawionej w Sonic Chronicles, jednakże warto chociaż mniej więcej wiedzieć, czym to się je. Tak więc wszystko obraca się wokół jednego z kumpli sympatycznego głównego bohatera, Knucklesa. Jak wieść gminna niesie, ów Knuckles został porwany przez oprychów znanych jako Marauderzy. Na domiar złego wraz z nim znikły potężne Szmaragdy Chaosu, które – jak nie trudno się domyślić – dostawszy się w niepowołane ręce, zagrażają bezpieczeństwu świata. Informuje nas o tym Tails, również stary znajomy Sonica, który przez całą rozgrywkę doradza, smęci, marudzi i rzecz jasna pomaga jeżykowi w walce z napotkanymi przeciwnikami. Obcykanych w temacie wojaży Sonica zapewne zainteresuje też informacja, że wydarzenia w Sonic Chronicles dzieją się dwa lata po detronizacji Eggmana.

Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie

Recenzja gry

Stellar Blade to dzieło ewidentnie stworzone z pasji, stanowiące ucztę dla oczu i uszu, serwujące niezłą fabułę oraz wyposażone w angażujący system walki, który jednak nie stanie kością w gardle osobom szukającym po prostu dobrej rozrywki.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.