Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 13 września 2007, 12:25

autor: Adam Kaczmarek

Tiger Woods PGA Tour 08 - recenzja gry - Strona 3

Tiger Woods PGA Tour 08 to doskonały wybór dla fanów golfa. Autorzy zadbali o odpowiednią otoczkę programu i estetykę. Nie przebajerowali, jak to się ma ostatnio w modzie.

Tiger Challenge to nie tylko pojedynki z fikcyjnym przeciwnikiem i bossami. Różnorodność zadań jest tutaj duża. Gra może toczyć się na zakłady, w których do zgarnięcia jest nawet 300$ za wygrany dołek. Bardzo przyjemnie gra się również w duetach. Współpraca z SI musi stać na wysokim poziomie. Przygotowywanie w pocie czoła kolejnych uderzeń jest w pełni uzasadnione. Tryb ten służy głównie do podnoszenia umiejętności naszego zawodnika. Tylko w ten sposób sprostamy wyzwaniom postawionym w PGA Tour oraz FedEx Cup. W zawodach wyższej rangi startujemy z czołówką światowego rankingu. Potrzebujemy ogrania i kasy (podróże trochę kosztują). Pula nagród liczona jest w milionach dolarów, tak więc jest o co walczyć. W PGA Tour przygodę rozpoczynamy jako amator. Otrzymujemy do dyspozycji biuro, tani odbiornik TV, i notatnik, w którym zapisane są cele na najbliższy sezon. Jeśli odpowiednio doładowaliśmy się w Tiger Challenge, to wygrane przyjdą z łatwością.

Kalendarz rozgrywek dostosowany jest do naszych potrzeb. Przykładowo startujemy w styczniu, a do grudnia organizowanych jest 10 turniejów. My musimy wygrać przynajmniej 3. Realizacja zadań popycha nas w rankingu na wyższą pozycję, otrzymujemy zaproszenia na bardziej znane imprezy. Ponadto naszą grą wyraźnie interesują się sponsorzy, którzy chętnie zapłacą za reklamę na kostiumie. Każdy krok do przodu to także upgrade naszego biura. Zamiast notatnika, pojawia się palmtop. Na ścianie obok zawisa nowoczesny telewizor plazmowy z kanałem sportowym. Dzięki zwycięstwom kwalifikujemy się do turnieju głównego, obok Woodsa, Singha i reszty sław. I zaczyna się walka na precyzję i cierpliwość. Bo golf to bezkrwawa wojna.

Trochę inaczej wygląda rozgrywka podczas FedEx Cup. Tryb rzuca nas od razu na głęboką wodę. Nie ma potrzeby kwalifikacji, od gracza wymagana jest jedynie umiejętność równej gry i zachowania formy. Pule nagród są tutaj porównywalne do tych z najwyższej półki PGA Tour, aczkolwiek konkurencja jest znacznie większa. Zawody posiadają zazwyczaj kilka rund, podczas których trzeba się nieco napocić. Na najwyższym stopniu trudności komputer nie wybacza żadnego błędu. Najlepsi zawodnicy uzyskują pod koniec wynik 30 uderzeń poniżej „Par”. Jak trzeba być dobrym, aby im dorównać, przekonajcie się sami. W menu dostępne są jeszcze 2 tryby – Practice oraz Custom Game. Pierwszy to oczywiście trening. Nie występują tu żadne ograniczenia. Możemy wybrać dowolne pole, ustalić pogodę, intensywność występowania roślin itd. To doskonała okazja do wyboru systemu uderzania piłeczki. Drugi tryb pozwala zorganizować własny turniej. Liczba dostępnych ustawień jest satysfakcjonująca i myślę, że w trybie wieloosobowym na nudę narzekać nie można.

Pod koniec recenzji wypada wspomnieć o oprawie audiowizualnej i błędach, na które natknąłem się w trakcie użytkowania programu. W przypadku grafiki i sfery audio nasuwa się jedna myśl – jest nierówno. Graficznie nowy Tiger prezentuje lepiej niż rok temu. Malownicze pola golfowe urzekają przy każdym ujęciu kamery. Każde z nich posiada indywidualny styl. Na „Peeble Beach” dołki ustawione są tuż nad klifem. Szum morza i bryza dodają niesamowitego smaczku zmaganiom. Z kolei „St. Andrews” to piekielnie trudna do opanowania mieszanka gęstych traw, porywistego wiatru i mgły. Każda z 14 lokacji żyje i robi pozytywne wrażenie.