Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 13 września 2007, 12:25

autor: Adam Kaczmarek

Tiger Woods PGA Tour 08 - recenzja gry

Tiger Woods PGA Tour 08 to doskonały wybór dla fanów golfa. Autorzy zadbali o odpowiednią otoczkę programu i estetykę. Nie przebajerowali, jak to się ma ostatnio w modzie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Piłeczkę ustawia zawodnik z numerem startowym 08. Wszyscy wiedzą, że rok temu był w dobrej formie, ale jak mu się powiedzie tym razem? Konkurencja już czeka na nokaut, wiatr słabnie z każdą sekundą, przez chmury przebijają się promienie słońca, a publiczność gorąco dopinguje jegomościa. Nie zastanawiając się dłużej, wybiera twardą piątkę. Od dołka, proszę Państwa, dzieli go ponad 200 metrów. Czy tym razem faworyt wygra? Czy utrzyma prowadzenie w rankingu? Zamach, uderzenie, piłka leci... leci, leci, jest!? Nie! Niewiele brakowało, abyśmy byli świadkami perfekcyjnego uderzenia. Do dołka zabrakło kilkunastu centymetrów, może uda się kolejnym razem. Tymczasem przedstawiam zwycięzcę tegorocznego turnieju „Najlepsza gra o golfie” – Tiger Woods PGA Tour 08!

To już ósme spotkanie z ulubionym golfistą świata. Co roku EA Sports korzysta z podpisanej umowy i wydaje produkt sygnowany nazwiskiem nadzianego mamoną zawodnika. Obie strony z tego faktu czerpią profity. Nie zapominajmy też o tym, że golf za oceanem to sport elitarny i drogi. Na polach konkurują ze sobą politycy, gwiazdy show businessu, dziennikarze, a przede wszystkim zapaleńcy, którzy nie chodzą w jasnych strojach i butach za 300$ dla szpanu. Tym sposobem potentat branży rozrywkowej daje szansę liznąć dyscyplinę przeciętnemu Kowalskiemu. Trzeba przyznać, że EAS robi to na tyle dobrze, że każda kolejna część serii nie została oceniona poniżej solidnego poziomu wymaganego od gier sportowych. Trafnym posunięciem przy produkcji nowego Tigera było zatrudnienie doświadczonego w branży studia Hypnotix, które zasłynęło wydaniem na Xboksa dwóch części Outlaw Golf. Ryzyko związane z utratą spokojnego klimatu, elegancji zawodów zostało zminimalizowane.

Jednoosobowy „boys-band” pokonuje przeciwników.

Filozofia oraz zasady rozgrywki nie zmieniły się. Małą, białą piłeczkę należy wbić do znajdującego się kilkaset metrów dalej niewiele większego dołka. Oczywiście im mniej uderzeń na to zmarnujemy tym lepiej. Każdy dołek ma zapisaną pewną normę uderzeń zwaną „Par” (professional average result). Każde machnięcie kijem poniżej standardu to kolejno: „Birdie”, „Eagle”, „Albatross” oraz „Kondor”, który może zostać osiągnięty jedynie przy „Par” równym 5 i więcej. Zawodnicy gorszej klasy osiągają często wyniki wyższe od „Par” zwane inaczej (w zależności od liczby uderzeń powyżej normy): „Bogey”, „Double Bogey” oraz „Triple Bogey”. Jak widać, zasady golfa są banalne, a wszystko sprowadza się do umiejętnego korzystania z kilkunastu modeli kijów. Te z kolei dzielimy na drewniane (do dalekich uderzeń), żelazne (większa precyzja) oraz kliny (do wysokich lobów i wybijania piłeczki z przeszkód terenowych). Osobną kategorią jest tzw. Putter, który służy jedynie do wbijania piłeczki do dołka w obrębie greena (gładkiej lub pofałdowanej powierzchni okalającej dołek). Mam nadzieję, że tym opisem rozjaśniłem wam nieco pogląd na ten wciąż mało popularny u nas sport.

Tiger Woods PGA Tour 08 od samego początku zachwyca licencjami. Zanim wejdziemy na wirtualne pole golfowe spotkamy się z takimi nazwami jak Nike, Adidas, Bridgestone, BMW, Deutsche Bank, Oakley, FootJoy, Buick, a przede wszystkim PGA Tour. To pozwala nieco lepiej wczuć się w snobistyczną atmosferę turniejów, ale też wzbogaca pozytywny odbiór gry po pierwszym uruchomieniu. Oprócz tego gracz może korzystać z 23 przygotowanych profili znanych zawodników. Vijay Singh, Colin Montgomerie, Jim Furyk, Jesper Parnevik i oczywiście sam wielki Tiger Woods – wybór jest dowolny, aczkolwiek pociąga to za sobą znaczną utratę miodu, który gwarantuje gameplay. Dlatego zachęcam do stworzenia własnego ego za pomocą bogatego w opcje konfiguracyjne edytora GameFace. Startując od zera poznamy pełne możliwości gry. Główne tryby rozgrywki to PGA Tour, FedEx Cup oraz Tiger Challenge. Choć pierwsze dwa są szerzej reklamowane, to jednak TC przyciąga najwięcej uwagi. Całość rozbija się o system drzewek. Zaczynamy na samym dnie, a wygrany pojedynek odblokowuje kolejny event. Ikonki wyzwań posiadają kształt sześcioboku. Jeżeli zrealizujemy dane zadanie, sześciobok przyklejony do poprzednio zrealizowanego zostaje aktywowany. Na dodatek każdy poziom posiada bossa (znanego zawodnika), którego można pominąć. Aby uzyskać dostęp do pojedynku z bossem, należy zaliczyć wszystkie zadania otacząjące ten pojedynek. Dzięki wygranej nasz pokój wzbogaci się o trofeum z imieniem i nazwiskiem przegranego.

Pytanie audiotele – co psuje ten miły dla oka widok?

Nagrodami, oprócz kasy, są punkty doświadczenia oraz bonusy w postaci dodatkowego rozwoju umiejętności. Uzyskujemy je poprzez wybitne zagrania, jak uderzenie piłeczki na odległość 300 metrów albo ukończenie rundy z wynikiem poniżej Par. Doświadczenie wykorzystujemy do podnoszenia umiejętności zawodnika: siły, długich zagrań, krótkich zagrań oraz kończenia. Od czasu do czasu otrzymujemy propozycje treningu na polu golfowym.

Ponadto zawodnik został obdarzony wskaźnikiem „pewności siebie”, który wzrasta wraz z każdym udanym uderzeniem. Wskaźnik ten można „wytrenować” w prosty sposób. Albo nie ryzykujemy i gramy asekuracyjnie, albo korzystamy z propozycji treningu na jednym z dołków. Bez względu na obraną metodę dbajmy o ten element. Trochę tylko szkoda, że nie wszystko zależy od gracza. W zamian autorzy przygotowali 5 systemów uderzeń piłeczki. I jest to niezwykle trafne posunięcie. Dla posiadaczy myszek z niższej półki cenowej obsługa na 2 i 3 kliknięcia to idealne wyjście. Droższe gryzonie z pewnością poradzą sobie z techniką TrueSwing w dwóch wariantach (tył-przód oraz prawo-lewo). Przydałby się jakiś odpowiednik Wiimote’a, gdyż symulujemy tu zamach kijem. Ostatnią opcją jest obsługa analogiem gamepada.

Tiger Challenge to nie tylko pojedynki z fikcyjnym przeciwnikiem i bossami. Różnorodność zadań jest tutaj duża. Gra może toczyć się na zakłady, w których do zgarnięcia jest nawet 300$ za wygrany dołek. Bardzo przyjemnie gra się również w duetach. Współpraca z SI musi stać na wysokim poziomie. Przygotowywanie w pocie czoła kolejnych uderzeń jest w pełni uzasadnione. Tryb ten służy głównie do podnoszenia umiejętności naszego zawodnika. Tylko w ten sposób sprostamy wyzwaniom postawionym w PGA Tour oraz FedEx Cup. W zawodach wyższej rangi startujemy z czołówką światowego rankingu. Potrzebujemy ogrania i kasy (podróże trochę kosztują). Pula nagród liczona jest w milionach dolarów, tak więc jest o co walczyć. W PGA Tour przygodę rozpoczynamy jako amator. Otrzymujemy do dyspozycji biuro, tani odbiornik TV, i notatnik, w którym zapisane są cele na najbliższy sezon. Jeśli odpowiednio doładowaliśmy się w Tiger Challenge, to wygrane przyjdą z łatwością.

Kalendarz rozgrywek dostosowany jest do naszych potrzeb. Przykładowo startujemy w styczniu, a do grudnia organizowanych jest 10 turniejów. My musimy wygrać przynajmniej 3. Realizacja zadań popycha nas w rankingu na wyższą pozycję, otrzymujemy zaproszenia na bardziej znane imprezy. Ponadto naszą grą wyraźnie interesują się sponsorzy, którzy chętnie zapłacą za reklamę na kostiumie. Każdy krok do przodu to także upgrade naszego biura. Zamiast notatnika, pojawia się palmtop. Na ścianie obok zawisa nowoczesny telewizor plazmowy z kanałem sportowym. Dzięki zwycięstwom kwalifikujemy się do turnieju głównego, obok Woodsa, Singha i reszty sław. I zaczyna się walka na precyzję i cierpliwość. Bo golf to bezkrwawa wojna.

Trochę inaczej wygląda rozgrywka podczas FedEx Cup. Tryb rzuca nas od razu na głęboką wodę. Nie ma potrzeby kwalifikacji, od gracza wymagana jest jedynie umiejętność równej gry i zachowania formy. Pule nagród są tutaj porównywalne do tych z najwyższej półki PGA Tour, aczkolwiek konkurencja jest znacznie większa. Zawody posiadają zazwyczaj kilka rund, podczas których trzeba się nieco napocić. Na najwyższym stopniu trudności komputer nie wybacza żadnego błędu. Najlepsi zawodnicy uzyskują pod koniec wynik 30 uderzeń poniżej „Par”. Jak trzeba być dobrym, aby im dorównać, przekonajcie się sami. W menu dostępne są jeszcze 2 tryby – Practice oraz Custom Game. Pierwszy to oczywiście trening. Nie występują tu żadne ograniczenia. Możemy wybrać dowolne pole, ustalić pogodę, intensywność występowania roślin itd. To doskonała okazja do wyboru systemu uderzania piłeczki. Drugi tryb pozwala zorganizować własny turniej. Liczba dostępnych ustawień jest satysfakcjonująca i myślę, że w trybie wieloosobowym na nudę narzekać nie można.

Pod koniec recenzji wypada wspomnieć o oprawie audiowizualnej i błędach, na które natknąłem się w trakcie użytkowania programu. W przypadku grafiki i sfery audio nasuwa się jedna myśl – jest nierówno. Graficznie nowy Tiger prezentuje lepiej niż rok temu. Malownicze pola golfowe urzekają przy każdym ujęciu kamery. Każde z nich posiada indywidualny styl. Na „Peeble Beach” dołki ustawione są tuż nad klifem. Szum morza i bryza dodają niesamowitego smaczku zmaganiom. Z kolei „St. Andrews” to piekielnie trudna do opanowania mieszanka gęstych traw, porywistego wiatru i mgły. Każda z 14 lokacji żyje i robi pozytywne wrażenie.

Swoją rolę dobrze odgrywa kamera. Efektowne najazdy na dołek, prezentacja flory, powtórki najlepszych uderzeń – wszystko wygląda atrakcyjnie. Tyle że ktoś obok pięknej roślinności ustawił kiepskie, do bólu kanciaste modele kibiców. Wyglądają nie tyle żałośnie, co nieestetycznie. Ewidentnie zabrakło tu wyczucia ze strony grafików. Zaledwie przeciętnie prezentują się sylwetki fikcyjnych zawodników. Natomiast o odwzorowaniu sław nie można złego słowa napisać – każdy profesjonalista (i dwie profesjonalistki :) ) wygląda tak jak powinien. Dźwięki również nie rozczarowują. Dwaj komentatorzy reagują dosyć żywiołowo jak na tak ospały sport. Wnikliwie analizują położenie piłeczki i odległość do dołka. Wspominają też stare, dobre czasy Jacka Nicklausa i innych legend. Trochę blado wypada natomiast soundtrack. Kawałków jest jak na lekarstwo, poza tym są za mało dynamiczne. Oprócz tego wersja na PC została okrojona z opcji Photo Game Face (import własnej twarzy), dostępnej na konsolach Xbox 360 i PlayStation 3. Wina leży zapewne w silniku gry, gdyż oprawa na konsole jest znacznie ładniejsza od tej na blaszaka.

Do takich uderzeń lepiej się nie przyznawać...

Tiger Woods PGA Tour 08 to doskonały wybór dla fanów golfa. Autorzy zadbali o odpowiednią otoczkę programu i estetykę. Nie przebajerowali, jak to się ma ostatnio w modzie. Rozgrywka wystarczy na kilkadziesiąt godzin doskonałej zabawy. Dobrym posunięciem było zatrudnienie doświadczonej ekipy, której temat golfa nie jest obcy. Pomimo drobnych zmian to bardzo udana pozycja, choć nie wierzę specjalnie w jej sukces w Polsce. Ma ona swoich wiernych fanów, ale dalej stoi w cieniu innych dyscyplin sportowych. Niemniej ja się bawiłem doskonale, czego wam również życzę.

Adam „eJay” Kaczmarek

PLUSY:

  • malownicze pola golfowe;
  • umiejętne wykorzystanie licencji;
  • wciągający tryb Tiger Challenge;
  • wymagający PGA Tour oraz FedEx Cup;
  • niezłe efekty dźwiękowe i komentatorzy;
  • mnóstwo godzin doskonałej zabawy;
  • prostota obsługi;
  • multiplayer.

MINUSY:

  • kanciaste modele niektórych postaci;
  • uboga ścieżka dźwiękowa;
  • brak opcji Photo Game Face;
  • jak ktoś nie lubi golfa, to gry też nie polubi...
Tiger Woods PGA Tour 08 - recenzja gry
Tiger Woods PGA Tour 08 - recenzja gry

Recenzja gry

Tiger Woods PGA Tour 08 to doskonały wybór dla fanów golfa. Autorzy zadbali o odpowiednią otoczkę programu i estetykę. Nie przebajerowali, jak to się ma ostatnio w modzie.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.