autor: Adam "eJay" Kaczmarek
Tiger Woods PGA Tour 08 - recenzja gry
Tiger Woods PGA Tour 08 to doskonały wybór dla fanów golfa. Autorzy zadbali o odpowiednią otoczkę programu i estetykę. Nie przebajerowali, jak to się ma ostatnio w modzie.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Piłeczkę ustawia zawodnik z numerem startowym 08. Wszyscy wiedzą, że rok temu był w dobrej formie, ale jak mu się powiedzie tym razem? Konkurencja już czeka na nokaut, wiatr słabnie z każdą sekundą, przez chmury przebijają się promienie słońca, a publiczność gorąco dopinguje jegomościa. Nie zastanawiając się dłużej, wybiera twardą piątkę. Od dołka, proszę Państwa, dzieli go ponad 200 metrów. Czy tym razem faworyt wygra? Czy utrzyma prowadzenie w rankingu? Zamach, uderzenie, piłka leci... leci, leci, jest!? Nie! Niewiele brakowało, abyśmy byli świadkami perfekcyjnego uderzenia. Do dołka zabrakło kilkunastu centymetrów, może uda się kolejnym razem. Tymczasem przedstawiam zwycięzcę tegorocznego turnieju „Najlepsza gra o golfie” – Tiger Woods PGA Tour 08!
To już ósme spotkanie z ulubionym golfistą świata. Co roku EA Sports korzysta z podpisanej umowy i wydaje produkt sygnowany nazwiskiem nadzianego mamoną zawodnika. Obie strony z tego faktu czerpią profity. Nie zapominajmy też o tym, że golf za oceanem to sport elitarny i drogi. Na polach konkurują ze sobą politycy, gwiazdy show businessu, dziennikarze, a przede wszystkim zapaleńcy, którzy nie chodzą w jasnych strojach i butach za 300$ dla szpanu. Tym sposobem potentat branży rozrywkowej daje szansę liznąć dyscyplinę przeciętnemu Kowalskiemu. Trzeba przyznać, że EAS robi to na tyle dobrze, że każda kolejna część serii nie została oceniona poniżej solidnego poziomu wymaganego od gier sportowych. Trafnym posunięciem przy produkcji nowego Tigera było zatrudnienie doświadczonego w branży studia Hypnotix, które zasłynęło wydaniem na Xboksa dwóch części Outlaw Golf. Ryzyko związane z utratą spokojnego klimatu, elegancji zawodów zostało zminimalizowane.

Filozofia oraz zasady rozgrywki nie zmieniły się. Małą, białą piłeczkę należy wbić do znajdującego się kilkaset metrów dalej niewiele większego dołka. Oczywiście im mniej uderzeń na to zmarnujemy tym lepiej. Każdy dołek ma zapisaną pewną normę uderzeń zwaną „Par” (professional average result). Każde machnięcie kijem poniżej standardu to kolejno: „Birdie”, „Eagle”, „Albatross” oraz „Kondor”, który może zostać osiągnięty jedynie przy „Par” równym 5 i więcej. Zawodnicy gorszej klasy osiągają często wyniki wyższe od „Par” zwane inaczej (w zależności od liczby uderzeń powyżej normy): „Bogey”, „Double Bogey” oraz „Triple Bogey”. Jak widać, zasady golfa są banalne, a wszystko sprowadza się do umiejętnego korzystania z kilkunastu modeli kijów. Te z kolei dzielimy na drewniane (do dalekich uderzeń), żelazne (większa precyzja) oraz kliny (do wysokich lobów i wybijania piłeczki z przeszkód terenowych). Osobną kategorią jest tzw. Putter, który służy jedynie do wbijania piłeczki do dołka w obrębie greena (gładkiej lub pofałdowanej powierzchni okalającej dołek). Mam nadzieję, że tym opisem rozjaśniłem wam nieco pogląd na ten wciąż mało popularny u nas sport.