autor: Szymon Błaszczyk
Mario Kart DS - recenzja gry
Mario Kart DS jest wielki! Nie jest to gra rewolucyjna, ale jakże wciągająca, a także mogąca się pochwalić świetną oprawą graficzną i dźwiękową. Nintendo tworzyło omawiany produkt długo i pieczołowicie, toteż efekty są takie, jak być powinny.
Recenzja powstała na bazie wersji NDS.
Któż nie zna legendarnej postaci Mario? Nie sądzę, aby jakikolwiek ceniący się gracz nie słyszał o wąsatym hydrauliku, który niegdyś podbił serca posiadaczy C64, a następnie kolejnych liczących się platform. Pomagaliśmy mu pokonywać etapy pełne pułapek i wrogich mu bestii, toczyć tenisowe pojedynki, a nawet grać w pinball. Jednak to już przeszłość, jego ojcowie z Nintendo postanowili nieco odświeżyć osławione imię i przenieść Mario w realia zręcznościowych wyścigów gokartów. I owszem, uczynili to już dwa lata temu, jednakże w sposób nie tak znakomity jak w przypadku omawianej pozycji. Panie i Panowie, przed Wami Mario Kart!
Rozgrywka
Menu jest ładne, przejrzyste i co ważne – może być w pełni obsługiwane za pomocą Stylusa. Trybów dla pojedynczego gracza jest sporo, co nie oznacza, że twórcy nie mogli się pokusić o nieco większy zasób mini-gierek. Niestety, w całej grze mikrofon praktycznie nie będzie wykorzystywany, nie mówiąc o innych ciekawych rozwiązaniach, które miały miejsce choćby w Another Code. Mimo że jest to inny gatunek – DS jest platformą słynącą przede wszystkim z niekonwencjonalnych rozwiązań, toteż wymagania muszą być odpowiednio wysokie.
Multiplayer prezentuje się bardzo atrakcyjnie, a to za sprawą wprowadzenia możliwości konkurowania z innymi posiadaczami Mario Kart bez opuszczania domowego zacisza. Obraz całości w trybie dla wielu graczy psuje szczegół, który może się nie spodobać. Otóż, oczekiwanie na przeciwników jest relatywnie długie. Winowajcą jest prawdopodobnie nienajlepsza wyszukiwarka tworząca zbyt wiele jednoczesnych połączeń, a tym samym zrywająca już te prawie nawiązane. Może nie jest to istotna wada, ale przyznam, że czasami takie monotonne wyczekiwanie działa na nerwy. Większość następnych produkcji niewątpliwie będzie obsługiwała WFC, więc Nintendo ma szansę na udoskonalenie źle zaprogramowanego kodu sieciowego.
Oczywiście Mario Kart to również rywalizacja pomiędzy osobami niekoniecznie oddalonymi o tysiące kilometrów. Mam tu na myśli standardowy (dla przenośnych konsolek) multiplayer, niczego mu nie brakuje, a na dodatek aż siedem (WFC = maks. 4 osoby uwzględniając siebie) osób może grać na założonym przez gospodarza serwerze bez włożonego do slotu kartridża.
Ilość opcji konfiguracyjnych nie imponuje. Przede wszystkim boleję nad brakiem możliwości wyłączenia elementów interfejsu. Ten co prawda jest zupełnie dobry, ale po nie potrafię odwrócić uwagi od losującego bonus kwadracika.
Znacznie bardziej podoba mi się to, co widzimy na dolnym ekraniku. Standartowo widnieje tam przybliżony kawałek toru z uwzględnieniem innych, interaktywnych detali. Nie zabrakło także listy przeciwników i nieco bardziej oddalonego rzutu trasy, który pomaga nam stwierdzić, jak dużą przewagę osiągnęliśmy. Interesującym dodatkiem jest pomoc w formie informacji o aktualnie posiadanym power-upie znajdującym się w rękach innego kierowcy gokarta. Zaawansowani multiplayerowcy powinni pamiętać o zwracaniu uwagi na tę małą podpowiedź.