Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 września 2018, 17:00

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry The Bard's Tale 4 – staroszkolne RPG wraca do łask - Strona 2

Na kontynuację popularnej w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku serii elektronicznych erpegów musieliśmy czekać do schyłku lat dwudziestych wieku następnego. Czy w ogóle warto zawracać sobie dzisiaj głowę The Bard’s Tale IV: Barrows Deep?

Wódą i mieczem

Najsilniejszą stroną The Bard’s Tale IV są starcia z przeciwnikami. Odbywają się one w turach, na planszy podzielonej na szesnaście pól. Osiem dla wrogów i osiem dla nas. Pośrodku leży nieprzekraczalna granica, co nadaje potyczkom troszkę karciankowy styl. Ale tylko troszkę, bo żadnych kart rozszerzających umiejętności naszych podopiecznych tu nie uświadczymy. Zamiast tego za zdobyte punkty doświadczenia nabywamy nowe zdolności z kilku drzewek rozwoju, przy czym różnią się one w zależności od klasy postaci (wojownik, bard, łotrzyk i mag).

Polska wersja mogłaby prezentować się lepiej.

Tytuł „Opowieści barda” do czegoś zobowiązuje, wobec czego już na początku warto zdać sobie sprawę, że to właśnie bard jest najważniejszym z członków drużyny. Potrafi on nie tylko wsadzić kosę pod żebro, ale także zagrzewać do boju magicznymi pieśniami. Przy czym im więcej sznapsików sobie w trakcie walki łyknie, tym jest skuteczniejszy. Oczywiście do pewnego stopnia, bo jeżeli jednak liczba kielichów przebije posiadaną inteligencję, nasz ancymon wykona potężny atak, po czym przytnie komara na jedną rundę.

Powiedzieć, że mechanizmy rozwoju postaci i walka w Barrows Deep są, nomen omen, głębokie, to tak, jakby tylko leciutko zakwilić. System walki okazuje się bardzo przemyślany i wymaga, tu znów odwołam się do gier karcianych, niemalże tworzenia odpowiednich decków z posiadanych postaci i umiejętności. A wybór mamy zaiste spory i dzięki temu, że niemal na samym początku otrzymujemy dostęp do Gildii Bohaterów w Skara Brae, gdzie da się wynająć jakiegoś fachurę i przy pomocy kreatora postaci zrobić z niego naszego towarzysza podróży; możemy też przetestować wiele wariantów, odpowiednio przystosowanych do napotykanych sił wroga. Nie chcę przez to powiedzieć, że gra jest łatwa. Co to, to nie. Bywa piekielnie trudna i możecie być pewni, że wielokrotnie pozostawicie za plecami wraże siły, z którymi na razie nie macie szans.

Z obserwacji różnych scenek i dialogów dowiemy się czasem ciekawych rzeczy dotyczących świata gry i fabuły.

Powiedziałbym jednak, że gra troszeczkę oszukuje. W Bard’s Tale, podobnie jak w japońskich RPG, kto pierwszy zaatakuje w czasie rzeczywistym, ten rozpoczyna rozgrywkę turową. Innymi słowy, bije wroga, kiedy ten ma jeszcze opuszczone majty. Szybko jednak zauważycie, że pomimo zaskoczenia komputer prawie zawsze rozstawia przed pierwszą turą swoje siły w taki sposób, żebyśmy nie mieli szansy od razu przyłożyć im mocniej, czyli wykorzystać teoretycznej przewagi. Zdarzają się także patowe sytuacje, kiedy zarówno my, jak i wrogowie jesteśmy w stanie ciągle wspomagać się napojami leczącymi i możemy się tak obijać nawzajem przez długi, długi czas. Cóż, takie przypadki jasno pokazują, kiedy trzeba wymienić członków drużyny lub zostawić danych oponentów na później.

Nie da się gry zapisać w dowolnym momencie. Do tego celu służą kamienie szczęścia, które możemy także pozbawić ich właściwości absorbując dodatkowe punkty doświadczenia.

Alter ego Briana Fargo, które pojawiało się także w grach z serii Wasteland.

Coś tu skrzypi

W ciągłych zmianach lokacji nie pomagają długie, naprawdę długie loadingi. Nie wiem, czy to wada mojej konfiguracji komputera, czy też faktyczny problem, ale w oczekiwaniu na załadowanie większego poziomu brałem do ręki książkę i czytałem spokojnie jedną, dwie strony. Rzecz raczej do poprawienia w patchu, niemniej warto mieć świadomość ewentualnej fuszerki. Poza tym rozgrywkę trapi wiele pomniejszych błędów – pokroju znikania kursora w trakcie walki czy problemów z wyświetlaniem pasków życia wrogów, kiedy po naszej stronie są więcej niż cztery postacie, aż po brak reakcji programu na kliknięcie portretu bohatera.

O pomstę do nieba woła także optymalizacja. Śmigająca płynnie gra nagle potrafi zacząć się dławić, fundując jednosekundowe przestoje, co może doprowadzić do szewskiej pasji. Odniosłem wrażenie, że szczególnie pod Skara Brae, im dłużej przechadzamy się pomiędzy ruinami zakopanej części miasta, tym bardziej problem ten się nasila. Panie Brianie! Potrzebujemy szybko jakiegoś lekarstwa w postaci porządnego patcha!

Dialogi z enpecami polegają jedynie na wybraniu krótkiego pytania.

No i menu ekwipunku... Co prawda podzielone jest na trzy części, ale w ramach tychże gra serwuje totalny chaos. Nie ma żadnego przycisku odpowiedzialnego za jego porządkowanie, a jako że część podstawowa widoczna jest chyba aż na pięciu oddzielnych kartach, przeklikiwanie się przez nie w celu znalezienia np. pietruszki okazuje się karkołomnym zadaniem.

Przy okazji narzekania na ten element gry miło wspomnę szerokie możliwości craftingu. Rzeczona pietruszka pomaga w tworzeniu różnych potraw przywracających punkty życia (owsianka, ble), a znalezione w świecie gry złociste odłamki służą do wytwarzania potężnego oręża i pancerzy. Poza tym nie do pogardzenia są pułapki dla łotrzyka, bomby zapalające, trujące pomyje i oczywiście sznapsy. Rzemiosło jeszcze bardziej pogłębia mechanikę walki i w trakcie podróży po świecie Caith naprawdę się przydaje.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

TWOIM ZDANIEM

Na powrót której klasycznej gry RPG czekasz?

Ultima
19,2%
Wizardry
31,4%
Lands of Lore
5%
Quest for Glory
2,1%
Eye of the Beholder
12,8%
Ishar
17,6%
Inna
11,9%
Zobacz inne ankiety