filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Filmy i seriale 26 lipca 2007, 15:15

autor: Arkadiusz Grzegorzak

Jak grają aktorzy

W C&C3 pojawia się plejada hollywoodzkich nazwisk, m.in. Michael Ironside, Billy Dee Williams oraz piękne panie: Tricia Helfer i Grace Park. Ale wybitni aktorzy występowali w grach już wcześniej, a niektóre z ich kreacji godne są najwyższego uznania.

Spis treści

Lekceważenie

Niestety Wing Commander, obok kilku innych tytułów, jest wyjątkiem na tle gier, w których „gwiazdy” niezbyt poważnie potraktowały swoje role. Fatalne występy zaliczyli znani i lubiani, a często nawet utalentowani aktorzy. Ich lekceważący stosunek do ról w grach martwi. Okropnie skopała swoją rolę Erika Eleniak w zapomnianej przygodówce Panic in the Park. Plamę dał też laureat Oscara Christopher Walken, który w grze Ripper najwyraźniej czytał swoje teksty z kart umieszczonych za kamerą, mylił się i w ogóle wielokrotnie pokazywał, że sam dziwi się słowom płynącym z własnych ust. Dobrze natomiast wypadły w tej grze Karen Allen (Poszukiwacze zaginionej Arki) i Tahnee Welch (córka Rauqel znana z obu części Kokonu). James Earl Jones wystąpił w grze w ramach prezentu dla swego syna i... niestety widać to na ekranie.

Christopher Walken w Ripperze.

Koszmarnie zły występ w grze ma na swym koncie również weteran Wing Commandera Malcolm McDowell, który, powiedzmy, „był obecny” w koszmarnie nakręconych scenach gry Mummy: Tomb of the Pharaoh.

Fatalne zarazem aktorsko i scenariuszowo były natomiast takie gry jak horror gore Harvester, sensacyjny Voyuer czy mroczna Phantasmagoria 2. Do scen przerywnikowych zatrudniono tu ludzi z piekła kina klasy C, co bardzo wyraźnie odbiło się na wartości. Jeśli wstawki z aktorami miały być interesujące, musiały – mimo braku kasy – mieć odrobinę klasy i wyrastać poza trzeciorzędną produkcję telewizyjną. Niestety w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych zaczęło powstawać coraz więcej tytułów o fatalnej jakości segmentów aktorskich. Zalew produkcji takich jak Johnny Mnemonic, Urban Runner, Blood Wings miał przynieść fatalne rezultaty dla całej koncepcji gier z aktorami.

Starzy znajomi

Zanim to się stało, na ekranach mogliśmy zobaczyć starych ulubieńców. William Shatner powtórzył rolę kapitana Kirka w Star Trek: Academy. Jego rola nie była zbyt rozbudowana, ale „Bill” zagrał ją z niesamowitą charyzmą, tak jak za dawnych czasów. Warto dodać, że w tej grze towarzyszyli mu przyjaciele z oryginalnego Star Treka – George Takei i Walter Koenig. Znany z Poszukiwaczy zaginionej Arki (a dziś z Władcy Pierścieni) John Rhys-Davies pojawił się Wing Commanderach, Ripperze oraz Dune 2000, w każdej z tych gier dając koncert swoich możliwości.

Michael Biehn w Tiberian Sun.

W Command & Conquer: Tiberian Sun pojawiał się na ekranie idol miłośników fantastyki Michael Biehn, wsławiony rolami w Terminatorze, Obcych oraz Otchłani. Jego rola choć niezbyt rozbudowana i nieco ozdobnikowa przypomniała widowni nieco zapomnianego aktora. Teraz, kiedy Biehn przeżywa swój wielki comeback dzięki filmowi Quentina Tarantino pod tytułem Grindhouse wciąż bardzo ciepło wspomina swoją rolę. Rozmawiałem z aktorem kilka miesięcy temu i przy okazji zapytałem go o Tiberian Sun. Kiedy zapytałem go o grę, odpowiedział: „Mam sentyment do TS. Sam jestem zapalonym graczem i dlatego udział miał dla mnie szczególne znaczenie. Kręciliśmy szybko, częściowo z wykorzystaniem green screenu, częściowo w zbudowanych scenografiach. Najbardziej podobał mi się plan statku, w którym występuję razem z moimi pomocnikami”.

Do występów nostalgicznych można również zaliczyć udział Christophera Lloyda (Kto wrobił królika Rogera?, Powrót do przyszłości) w grze Toonstruck. Miło było zobaczyć znajomą twarz, ale trudno tutaj mówić o prawdziwej, „mięsistej” kreacji.