Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 9 kwietnia 2018, 18:17

autor: Karol Ryka

Polska z najbardziej opresyjnym opodatkowaniem handlu kryptowalutami

Polskie Ministerstwo Finansów 4 kwietnia 2018 roku opublikowało oficjalną interpretację sposobu opodatkowania przychodów płynących z obrotu kryptowalutami. Treść tej interpretacji czyni z Polski państwo o najbardziej niekorzystnych przepisach do prowadzenia handlu tego typu środkami.

Temat rynku kryptowalut i jego negatywnego wpływu na świat komputerowych graczy był wielokrotnie dyskutowany w niemal wszystkich mediach branżowych. Jednakże to nie palący problem z dostępnością i cenami kart graficznych potrzebnych do ich „wygenerowania” zwrócił uwagę opinii publicznej na ten środek płatniczy. Tak jak można było się spodziewać, obrót kryptowalutami spotyka się z rosnącą niechęcią instytucji, których działanie oparte jest na klasycznych środkach wymiany dóbr. Zarówno jednostki publiczne, jak i prywatne zwracały uwagę na brak jakiejkolwiek kontroli nad transakcjami dokonywanymi za ich pomocą. Zwłaszcza że te ostatnie od kilku lat regulują swoją wartość na samozwańczych giełdach, i to za pomocą oficjalnych środków płatniczych danych państw. Wpływ Bitcoina czy Ethereum na kondycję światowej gospodarki jest coraz większy. Nie dziwi więc fakt, że instytucje finansowe z całego świata starają się wepchnąć to nowatorskie rozwiązanie w swoje systemowe ramy. Nie inaczej jest z rządem w Warszawie.

Polska z najbardziej opresyjnym opodatkowaniem handlu kryptowalutami - ilustracja #1

Osoby zarabiające na wspomnianych giełdach najczęściej generują zysk dzięki stosowaniu prostej procedury kupna-sprzedaży kryptowalut, gdy tylko taka operacja będzie korzystna dla zlecającego transakcję. Choć jednorazowy zysk z takich zagrań jest stosunkowo niski, to już wielokrotne powtórzenie takiej operacji w ciągu doby pozwala w skali miesiąca na uzyskanie realnego dochodu. Zwłaszcza że wiele osób działających na giełdach kryptowalut korzysta z pomocy odpowiednio zaprogramowanych botów, które automatycznie wykonują operacje kupna i sprzedaży, gdy tylko spełniają one podyktowane przez właściciela parametry. W takich warunkach i przy odpowiednio dużej liczbie wahnięć kursu danej kryptowaluty w ciągu dnia, pojedynczy gracz giełdowy potrafi dokonać dziesiątek, a nawet setek transakcji, od każdej inkasując pewną kwotę.

Problemem jest jednak bardzo kontrowersyjny sposób opodatkowania handlu kryptowalutami, jaki Ministerstwo Finansów w swoim oficjalnym monicie uznało za obowiązujący od teraz na terytorium Polski. Według ministerstwa, każda pojedyncza transakcja wymiany lub sprzedaży kryptowalut będzie się wiązała z koniecznością wypełnienia stosownej deklaracji PCC (Podatku od Czynności Cywilnoprawnych) oraz uiszczenia 1% podatku od wartości całej transakcji. Choć na pierwszy rzut oka stawka ta może się wydawać bardzo niską i przystępną, to biorąc pod uwagę charakter działania giełd obracających kryptowalutami w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Jeżeli podstawą opodatkowania przy tego typu rozliczeniu każdorazowo jest pełna kwota transakcji, to konieczny do zapłacenia podatek przerośnie wartość pierwotnego wkładu gracza giełdowego najpóźniej po dokonaniu 100 transakcji! Najpewniej stanie się to jednak szybciej, gdyż do podstawy opodatkowania dojdą również wygenerowane zyski, zaś koszt uzyskania przychodu w żaden sposób nie zniweluje obciążenia fiskalnego.

Polska z najbardziej opresyjnym opodatkowaniem handlu kryptowalutami - ilustracja #2

Sytuacja jest o tyle kontrowersyjna, iż interpretacja zaprezentowana przez Ministerstwo Finansów nie tylko w praktyce uniemożliwia uzyskanie korzyści majątkowych z prowadzenia tego typu działalności, ale w praktyczny sposób pasywnie jej zakazuje. Giełdy papierów wartościowych i walutowych, w teorii funkcjonujące podobnie, są objęte w naszym kraju zupełnie innymi zasadami. Tam 19% podatek jest naliczany jedynie od dochodu wygenerowanego przez podatnika w odpowiednim okresie fiskalnym. Zastosowanie przez MF prawa majątkowego metodą PCC, która jest przewidziana dla incydentalnych czynności, takich jak kupno samochodu czy mieszkania, wydaje się intencjonalną próbą zdławienia młodego rynku opartego na częstej wymianie kryptowalut. Co więcej, ministerstwo nie zdecydowało się nawet na wprowadzenie jakiegokolwiek górnego limitu należności, przez co systematyczny obrót pakietu o nawet niskiej początkowej wartości może swobodnie doprowadzić do wartej wiele milionów złotych spirali opodatkowania.

Co niezwykle istotne, ogłoszona interpretacja dotyczy nie tylko opodatkowania transakcji dokonywanych od dnia jej wejścia w życie. Wprost przeciwnie – w opisany przez Ministerstwo Finansów sposób powinny zostać uregulowane wszystkie brane tu pod uwagę operacje, począwszy od 2016 roku. Nietrudno sobie wyobrazić, że dla wielu kryptowalutowych graczy może to oznaczać bardzo poważne kłopoty – wielomilionowe podatki do odprowadzenia na rzecz Skarbu Państwa oraz prawdopodobne otrzymanie statusu przestępcy podatkowego. Zwłaszcza że obrotem kryptowalut w wielu przypadkach zajmowali się operujący skromnymi sumami drobni gracze, którzy nie mieli prawa przypuszczać, że odpowiedni organ Państwa pozwoli sobie na regulację tak nieproporcjonalną względem objętego przedsięwzięcia.

Polska z najbardziej opresyjnym opodatkowaniem handlu kryptowalutami - ilustracja #3

Ostudzić należy również radość osób, które w licznych komentarzach wyrażały zadowolenie z prawdopodobnie rychłego końca górnictwa kryptowalutowego w Polsce. Wysnute teorie o równoczesnym spadku popytu na karty graficzne i ich cen do pierwotnego poziomu z pierwszej połowy zeszłego roku są nieuzasadnione. Część przedsiębiorców zapewne przeniesie swoją działalność do krajów znacznie łagodniejszych pod względem rygorów podatkowych. Tańsze karty graficzne z polskiego rynku zapewne zaś szybko zostałyby wykupione przez kryptowalutowych biznesmenów z państw Unii Europejskiej. Warto również przypomnieć, iż niezależnie od działań polskiego fiskusa, ceny GPU od marca i tak zaczęły systematycznie spadać.

Karol Ryka

Karol Ryka

Przed wstąpieniem do GRYOnline.pl pracował jako konsultant w branży audio, gdzie opowiadał o dźwiękach, których inni nie słyszeli. Ponadto udzielał się jako perkusista w kilku zespołach rockowych, których nazw sam już nie pamięta. Wieczny student - najpierw przeżył rozczarowanie historią, potem zagubił się na administracji, by odnaleźć się wreszcie na dziennikarstwie, na którym kolekcjonuje kolejne tytuły. Do GOL-a trafił w 2018 klasyczną ścieżką newsmena, któremu zaproponowano etat przy poradnikach do gier. Rok później awansował na stanowisko szefa tego zacnego działu, gdzie do dzisiaj wraz z grupą najlepszych autorów stara się pomagać graczom w Polsce i na świecie. Z gier najbardziej lubi produkcje z elementami immersive sim, przez co w nowe „duże” gry zdarza mu się zagrać średnio raz na dwa lat. Ceni sobie też gry indie za mechaniczne innowacje i narracyjną świeżość. Resztki wolnego czasu poświęca fotografii, zwłaszcza kulinarnej i produktowej.

więcej