Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych jest decyzja w sprawie jednej osoby z Podhala i Brygady

17.02.2024 23:04
1
Good098
47
Pretorianin

Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych jest decyzja w sprawie jednej osoby z Podhala i Brygady

Witam tutaj dodaje wpis o dwóch wpis z strony i decyzje czemu to zostało podjęte przez Panią Agnieszka Dziemianowicz-Bąk https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-jozef-kuras-ogien-bez-upamietnienia-zapadla-decyzja,nId,7335668
A tutaj dodaje dwa wpisy o tych co zostało zakazane:
https://www.facebook.com/photo/?fbid=353743939957261&set=a.502173231780997
https://www.facebook.com/WojnawKolorze2.0/photos/a.108109717854019/176541057677551/

18.02.2024 09:21
2
3
odpowiedz
zanonimizowany1396829
0
Pretorianin

A po polsku?

18.02.2024 09:24
Bukary
3
3
odpowiedz
1 odpowiedź
Bukary
222
Legend

Bardzo dobrze. Jestem z Podhala. Ludzie tu wciąż pamiętają, co robiła banda "Ognia". Dla takich ludzi nie powinno być miejsca wśród prawdziwych bohaterów.

Może wreszcie zaczniemy upamiętniać tych niezłomnych, a nie pospolitych morderców.

post wyedytowany przez Bukary 2024-02-18 09:26:15
18.02.2024 16:17
abesnai
👍
3.1
abesnai
86
Kociarz

SYLWESTER 1945 W GRONKOWIE
Wielokrotnie na łamach „Hal i Dziedzin” ukazywały się artykuły poświęcone osobie Józefa Kurasia, bardziej znanego pod pseudonimem „Ogień”. Zawsze śledziłem je z uwagą i próbowałem konfrontować te wiadomości z tym, co słyszałem o „Ogniu” w Gronkowie, Waksmundzie, Ostrowsku, Łopusznej, Szaflarach, Nowym Targu i Ochotnicy. Czasami uderzał w tych artykułach ton moralizatorski. Przypominano, jak to komunistyczna propaganda szkalowała i niszczyła dobre imię jednego z największych synów Podhala. Co zatem skłania mnie do napisania tych kilku słów właśnie w sprawie „Ognia”?
Myślę, że mam wystarczający powód. Jestem wnukiem człowieka osobiście zastrzelonego przez „Ognia”. Mój dziadek, Władysław Zagata-Łatanek, otrzymał strzał w tył głowy w chwili, kiedy wskazywał „Ogniowi”, gdzie mieszkają jego sąsiedzi, Kudasikowie. Był sylwestrowy wieczór roku 1945. W chwili śmierci dziadek miał 36 lat. Zostawił żonę i czworo dzieci. Najmłodsze z nich miało zaledwie 2 lata.
Ludzie „Ognia” poszli dalej przez wieś w stronę Ostrowska. U Wojciecha Barana zatrzymali następnych dwóch gronkowian. Jednym z nich był Stanisław Haręza, a drugim brat mojego dziadka, Stanisław Zagata-Łatanek. Pierwszego z nich przepędzono, a drugiego zamordowano na progu. Miał 32 lata. Od Barana oddział poszedł do Szewczyków. Tam wyciągnięto z domu Józefa Szewczyka, który właśnie spożywał wieczerzę z żoną i trójką dzieci. Zastrzelono go pod jabłonią. Miał 34 lata.
Od Szewczyków ludzie „Ognia” idą dalej. U Grońskiego-„Pocfy” gra muzyka, bawią się młodzi w oczekiwaniu na Nowy Rok. Strzał w powałę jest znakiem, że szykuje się coś niedobrego. Przybyli pytają o Leona Zagatę-Łatanka. Wyczytany wysuwa się do przodu. Prowadzą go do na dwór, gdzie ginie od kul. Miał niecałe 18 lat.
Scenie tej przyglądał się jeszcze jeden Zagata-Łatanek, Bronisław, lat 21. Według naocznych świadków miał uderzyć „Ognia” w twarz i krzyknąć: „Za co zamordowałeś mi brata?”. Zginął od kul całego oddziału, posiekany tak, że nie można było rozpoznać jego twarzy.
Ale to jeszcze nie koniec tragedii w Gronkowie w pamiętną noc sylwestrową 1945 roku. Na końcu wsi, wśród owiec, został jeszcze zastrzelony Władysław Krzystyniak, lat 28. Kiedy do wsi wracał brat i ojciec zastrzelonych Zagatów-Łatanków, ludzie ostrzegli ich, aby uciekali, informując ich o straszliwej tragedii, która dopiero co się dokonała. Owej nocy miało zginąć jeszcze więcej gronkowian, ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności ludzie „Ognia” nie zastali ich w domu.
Do dziś nieznane są przyczyny tej tragedii. Gronkowscy partyzanci – to znaczy ci z nich, którzy przeżyli – zawsze woleli unikać tego tematu, bojąc się zemsty ze strony krewnych ofiar. Może ktoś wreszcie powie nam prawdę!? Czy zamordowani w noc sylwestrową 1945 roku gronkowianie to same psubraty, awanturnicy, złodzieje, donosiciele, czy też chodziło o co innego? A może były to osobiste porachunki? Sam „Ogień” bywał kilka razy w domu mojego dziadka, dołączając się do libacji po powrocie Łatanków ze Słowacji (byli handlarzami i przemytnikami, w czasie wojny przeprowadzili przez granicę między innymi setki Żydów polskich). Jeszcze w latach sześćdziesiątych przybysze z Izraela szukali mojego dziadka Władysława, aby podziękować mu za pomoc w ocaleniu życia, nie wiedząc nic o jego śmierci i całej straszliwej tragedii).
Nie wiadomo też, dlaczego nie wykonano wyroku na innych skazanych przez „Ognia” na śmierć gronkowianach, między innymi na proboszczu, księdzu Wiktorze Błotko, i kierowniku szkoły, Przytule. Czy jedyną winą Władysława Krzystyniaka były słowa wypowiedziane do prowadzących w góry gronkowskie krowy: „Hej, dobrze się wam paść ludzką krzywdą?” Czy gwizd Ludwika Bryji na przechodzących przez wieś partyzantów był wystarczającym powodem, aby wydać na niego wyrok śmierci?
Po zamordowanych zostały płaczące matki, żony i dzieci. Do dziś opowiadają starsi gronkowianie o matce zamordowanych Łatanków, która do samej śmierci opłakiwała utratę swoich czterech synów (kilka lat wcześniej zmarł na gruźlicę jeszcze jeden jej syn, student Franciszek). Ludzie z daleka obchodzili jej dom, gdyż, zwłaszcza wieczorami, słychać było jej płacz przechodzący w skowyt. Po kilku latach zmarła z bólu. Po wykonaniu wyroków śmierci na gronkowianach, ludzie „Ognia” zagrozili, że spalą całą wieś, jeśli ktoś pójdzie na pogrzeb pomordowanych. Tak samo grożono śmiercią przeklinającym ich żonom i krewnym pomordowanych. Nie trzeba dodawać, że tragedia ta spowodowała zubożenie tych rodzin i ból, którego wystarczy na kilka pokoleń. Do ofiar nocy sylwestrowej roku 1945 trzeba dodać jeszcze kilkunastu gronkowian, którzy zginęli z rąk ludzi „Ognia”, zarówno w czasie wojny, jak i w następnych latach.
Słów tych nie pisze człowiek pałający nienawiścią czy wysługujący się komunistom. Broń mnie Panie Boże! Zarówno ofiary, jak i ich oprawcy są już dawno na Boskim sądzie. Wcześniej czy później prawda wyjdzie na jaw. Wiem, że żyją jeszcze ludzie, którzy byli u „Ognia”. Może oni coś dopowiedzą? A może wreszcie usłyszymy zwyczajne, chrześcijańskie „przepraszam” czy też góralskie „wyboccie”? Na to czekają rodziny ofiar poległych z rąk „Ognia” i jego ludzi nie tylko w Gronkowie. Jeżeli rzeczywiście „Ogień” i jego ludzie byli gorącymi patriotami i bojownikami o wolną i niepodległą Polskę, sprawa ta musi być wyjaśniona. W przeciwnym razie zarówno on, jak i jego ludzie, nadal nazywani będą, i to bynajmniej nie tylko przez komunistyczną propagandę, „bandytami”.
ks. Władysław Zarębczan, Rzym

post wyedytowany przez abesnai 2024-02-18 16:18:11
Forum: Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych jest decyzja w sprawie jednej osoby z Podhala i Brygady