Zastanawia mnie taka kwestia. Ja jestem osobą z zaburzeniami, mam problemy z nastrojem, ciężko mi się funkcjonuje, mam dużo zmartwień i stresu. A czy Wam się udaje żyć tu i teraz, czy macie takie okresy w ciągu dnia, że żyjecie całkowicie bez żadnych zmartwień, że za chwile to czy tamto trzeba będzie zrobić, albo kolejnego dnia jakiś problem?
Prosty test. Gdybyście do emerytury musieli pracować od 14 do 22 to czy potrafilibyście w pełni czerpać radość z poranka przed pracą? Czy jednak ta myśl, że trzeba zaraz iść do pracy zatruwałaby Wam życie?
Pracowałem parę miesięcy między 14 a 22 właśnie.Wstawałem o 10, mogłem sprawy pozałatwiać bez kolejek...
Bardziej zatruwa mi życie myśl, że mam dużo roboty następnego dnia niż znośne 8h wspomnianych przez Pana godzinach.
Należy znaleźć sobie hobby które Cie pochłania i odciąga uwagę od problemów dnia codziennego. Jedni czytają książki - inni uprawiają ogródek. Posłużę się przykładem: dziś w okolicach 10 rano otworzyłem drzwi w samolocie i wyskoczyłem wprost nad cudowną chmurką. Uwierz mi - przez parę minut żyłem "tu i teraz". Nic innego nie miało znaczenia. Choć przyznaję - to trochę ekstremalny przykład.
"Gdybyście do emerytury musieli pracować od 14 do 22"
Zamartwiasz się sytuacjami które nie istnieją, nie ma żadnego powodu dla którego musiał byś pracować do emerytury od 14 do 22. Taka sytuacja nie istnieje. Jest milion miejsc na ziemi i tysiące stanowisk pracy, samo możesz sobie ustawić jak i gdzie chcesz pracować.
Zresztą wątpię abyś miał taki komfort że ktoś ci zapewni stałe godziny pracy aż do emerytury, zmieni ci się to pewnie jeszcze z 10 razy.
wymyślony, nieprawdziwy problem.
co do zmartwień każdy człowiek je ma, a przezwyciężanie problemów jest istotną częścią życia.
Przykład jest fikcyjny, dla kogoś kto ma problem z wyobrażeniem sobie o co mi chodzi. Ale dla mnie łatwiej jest wstać, pójść zrobić swoje i potem mieć wolne. Według powiedzenia najpierw obowiązki, potem przyjemności. Jednak minusem takiego rozwiązania jest to, że po pracy jest się zmęczonym i ma się mniej siły.
Zdziwiłbyś sie. Kiedys miełam watpliwa przyjemnosc w miejscu w którym w jednym z działów pracownicy pracowali jedynie na druga i trzecia zmiane. Pierwsza była zarezerwowana dla niepełnosprawnych. Nie pasuje to wypad, jest od groma osob na twoje miejsce.
Co Ty, pierwsza praca? :D Przyzwyczaisz się. Ja staram się czerpać radość z każdego dnia i poranka. Jeśli czujesz że możesz mieć depresję to może pogadaj z jakimś terapeutą? Depresja to poważna choroba, która może trwać całe życie i się pogłębiać. Jeśli człowiek ma pasję, pracę którą lubi, odnosi sukcesy to czuje się spełniony. Spełniony człowiek z reguły rano przed pracą ma bardzo dobry humor. Nie ma też nigdzie napisane że jeśli ktoś ma pracę w godzinach które mu nie odpowiadają, to musi pracować tam całe życie. Praca jak żona - można zmienić jak jest coś nie tak.
czas pracy fatalny i na pewno zrobiłbym wszytsko żeby go zmienić.
póki jest zdrowie cieszę się każdym dniem
Może u Ciebie to po prostu kwestia tego co masz w głowie. Od razu stawiasz tezę że nie da się z tym nic zrobić, może źle do tego podszedłeś. Jeśli człowiek chce to może naprawdę wiele osiągnąć, tylko trzeba włożyć w to sporo pracy i wysiłku, zmotywować się. Z takim podejściem to nie zapowiada się żeby coś ruszyło się z miejsca.
Tak. Czerpię radość.
Nie muszę pracować w jakichś ramach. Przy czym mogę sobie wybrać, czy teraz pracuję, czy się opierdalam.
Ale wiadomo, jak się naopierdalam za dużo, to praca się nawarstwi :)
Zawsze mógłbym jej nie mieć tak dużo, żeby się nawarstwiała, ale wtedy źle bym się z tym czuł. Poza tym, lubię swoją pracę i dobrze na niej zarabiam, więc kompletnie jest mi obce myślenie typu "od pierwszego do pierwszego" albo "w tym miesiącu mam jeszcze 435zł i nie kupię sobie x".
Radość u mnie działa poniekąd dzięki satysfakcji. Świadomość poprzednich sukcesów pchnie mnie ku robieniu dalej różnych czynności i nauce nowych rzeczy- które dalej napędzają satysfakcję gdy coś osiągam i koło zębate szczęśliwie się obraca :D.
Były sytuacje lata temu, gdzie to koło zatrzymywało się jakby nasypał piachu w ten mechanizm przez serię błędów i pomyłek- nie wiedziałem co dalej.
Przez te lata zrozumiałem jednak, że to wszystko z perspektywy czasu wygląda jak sinusoida z dynamicznie zmieniającą się amplitudą i częstotliwością- a więc i po dołku nastanie górka, a po niej zawsze jakiś dołek, bo nie może to być linia prosta, ale może się taką wydawać.
Gdy jest gorzej- wiem, że będzie lepiej, a przejmowanie się tylko przedłużyłoby mi ten „gorszy” okres, albo mnie w nim utwierdziło.
Może mi jest prościej „cieszyć” się, bo nie lubię odpoczywać w pasywny sposób, przez co nawet w tym odpoczynku mam możliwość spełnić się w jakimś stopniu, co poprawia oczywiście ogół. Ważne by mieć hobby do którego można uciec i się spełnić :D. Ja uciekam od hobby do hobby, a sukcesy same się po drodze podczas tego buntu kreują.
Staram sie na ile moge, ale generalnie jestem zmeczony. Planuje 'przejsc na emeryture' w najblizszych latach ale czy to sie uda to zobaczymy. Perspektywa koniecznosci pracy do wieku emerytalnego to w moim przypadku absolutna abstrakcja i jakbym tak mial zyc to bym chyba zszedl na stres na sama mysl xD
Ja jestem osobą z zaburzeniami
Każdy już zdążył to zauważyć na tym forum, nie musisz się tym chwalić.