Warto zagrać w ten tytuł czy może w kolejne części Dragonfall lub Hong Kong. Jest też jakaś wersja w Boston'ie. Czasu mało a gier masa, więc czy zagrać w każdą, czy lepiej wybrać jedną? Dragonfall wydaje się być najlepsze i najbardziej lubiane, występuje w rankingach itd, za to za Returns ludzie nie przepadają. Hong Kong wydaje się za to ciekawą miejscówką tak więc czy warto? Wiem, że gry są przegadane i na czym polegają a fanem tur byłem dawniej. Nie chciałbym zbyt przekombinowanej gry a przyjemnego RPGa z ciekawym systemem walki + masa broni. Łączą się fabularnie i wypada zagrać w każde czy jednak głównie Dragonfall ma wszystko w jednym? ;)
Wszystkie trzymają poziom, osobiście najbardziej podobał mi się Hong Kong, ale polecałabym ogrywać chronologicznie, szkoda byłoby nie zagrać w którąś.
Jeśli chodzi o fabułę to nie będzie problemu jeśli zagrasz w dowolną kolejność. Co innego w przypadku samej rozgrywki i mechanik. W Dragonfall większy nacisk położono na drużynę. Od początku ma się dostęp do kilku postaci w przeciwieństwie do pierwszej części.
Zdecydowanie zacznij najpierw od pierwszej części, czyli Shadowrun Returns. Nie grając chronologicznie przyprawisz się o ból zębów spowodowany brakiem zaimplementowanych niby-oczywistych mechanik. Nie oznacza to, że pierwsza część jest gorsza, wręcz przeciwnie, po prostu grając chronologicznie nie uświadczysz dysonansu.
Mi najlepiej grało się w Dragonfall, to bardzo świeże rozwinięcie pomysłów znanych z poprzedniej gry. Hong Kong jest IMO gorszy, gra cierpi z jednej strony na pewne przeładowanie w treści, z drugiej na ewidentne wypalenie się scenarzystów. Gdybym miał drugi raz przechodzić tą trylogię - wybrałbym to samo rozwiązanie, czyli od "jedynki", do "trójki".
Pamiętaj tylko, że walka w nowych Shadowrunach jest owszem istotna, ale nie tak jak fabuła. Ta z kolei to tony tekstu (dosłownie), które wymagają skupienia, zrozumienia cyberpunkowego slangu i czytania, czytania i jeszcze raz czytania. Z tego płynie czysta przyjemność, ale odradzam tą grę każdemu, kto lubi przeklikiwać dialogi. Nic nie sugeruję, po prostu warto mieć na uwadze.
Boston został stworzony przez zupełnie inne studio developerskie i z dokonaniami Harebrained Schemes ma raczej mało wspólnego.
Jeśli te tony tekstu to poziom Neverwinter Nights/Baldury to może być ciężko bez spolszczenia skoro wspominasz slang i trudne słownictwo. Jednak spróbuję od Returns(to chyba 2ga część starej gry), bo styl graficzny i klimat najbardziej mnie nakręcają.
Slangowe słownictwo jest w sumie najmniejszym problemem, nawet jak się nie siedzi w cyberpunkowej "gadce", to i tak łatwo ją przyswoić. Pomaga wbudowany w interface "samouczek". Potem takie słowa jak "drek", albo "meatspace" to mały miki:-)
Gorzej z językiem angielskim jako takim, jego poziom trudności określiłbym jako "powieść dla dorosłych". Czyli cała masa przymiotników, czasowników, czytanie między wierszami i rozumienie kontekstu. Swoją znajomość języka angielskiego określiłbym jako średnio-zaawansowaną, a jednak nie psuło mi to odbioru całości. Wystarczy ctrl+alt, słownik, albo telefon w łapie z opcją tłumaczenia "zeskanowego" tekstu i wsio. Wystarczy zrobić to parę razy i generalnie po problemie.
Trudność czytanego tekstu jest IMO większa (z dość oczywistych względów) niż dajmy na to w takim L.A. Noire, ale pierwsza i najważniejsza rzecz to chcieć:-) Poza tym w przeciwieństwie do w/w gry, Shadowrun Returns jako "klasyczny" RPG daje czas na wczytanie i zastanowienie się. Gdy już się w to wsiąknie - nie ma odwrotu. Z mojej perspektywy teksty są napisane naprawdę dobrze, więc cholernie warto spróbować i przy okazji czegoś się nauczyć.
Poza tym może się okazać, że nie taki diabeł straszny jak go malują, choć nadal uważam, że ostrzeżenie jest raczej na miejscu. W każdym razie prócz aspektów audio-wizualnych, to właśnie tekst i narracja tworzą fenomenalny klimat tej serii. Środki są bardzo skromne, ale to właśnie literki budują gdzieś 50-60% całej tej atmosfery. Wystarczy chcieć, wtedy przyjemność z odbioru Shadowrunow jest stuprocentowa:-)
Returns jak na pierwsza czesc przystalo lekko uposledzony pod wzgledem interfejsu. Niemniej jednak polecam grac chronologicznie. Kazda czesc jest dobra.
Straciłem rozpęd w toku pierwszej części i dotąd zapał do gry nie wrócił, próbowałem wznowić, ale musiałem odpuścić wobec wewnętrznego "po prostu nie chce mi się". Nie wciągnęło jakoś. Inna rzecz, że bardzo trudno mnie już wciągnąć.