Kaca nie ma, ale zatoki tak naparzaja ze powaznie pod uwage biore opcje amputacji glowy -_-
Tak, bo nie piję alkoholu.
Chyba pierwszy raz wypiłem tak dużo a kaca nie mam w cale, ale tak jest jak się dużo je przy wódce :P
Nie piłem, więc brak kaca.
W życiu kaca nie miałem i oby tak pozostało. Praktykuję trzeźwość, gorąco polecam. A zatokowcom współczuję, sam całe życie mam z nimi cykliczne problemy - rodzinne predyspozycje.
Udało. Dwa szampany na dwie osoby tylko, sylwester praktycznie na sucho i jestem z siebie bardzo zadowolony.
Od siedmiu lat po sylwestrze nie mam kaca, bo nie pije tak duzo by mnie zaczal męczyć.
Chlałem dużo a kaca nie mam, jeszcze usiadłem i sobie Dziady poczytałem w nocy, bo klimat fajny
Prad mi wylaczyli i o 22 poszedlem spac.
Przy rozsądnym piciu kac nie nawiedza.
Jaranie się kacem (nomen omen?) może być zabawne ale dla x-nastków, a ten etap już lata temu za mną...
A mnie kac zawsze dopada. Ostatnio tak mnie męczyło, że leciałem do sklepu po cokolwiek i kupiłem 2KC drink (swoją drogą dość mi to pomogło) i potem pół dnia piłem wszystko co popadło :)