Witam mam takie pytanie, mój pies od pewnego czasu (od 2 dni) co chwile drapie się po uchu, odgina łeb w jedna strone, potem wącha sobie łape jakby wiedział że coś ma w uchu. Świeciłem mu tam latarką i są tam albo pchły albo nie wiem co, jak mu to wypłukać ? Wiem że nie wolno pryskać do środka wodą. Czyściłem pałeczkami delikatnie ale nie chce i się rwie.
Broń boże nic samemu mu nie dłub ani nie płucz. Uszy psów są bardzo wrażliwe i podatne na wszelkie infekcje.
A jaka rasa ? niektóre psy mają szczególnie wrażliwe uszy i często dochodzi do zapaleń, itp. Najlepiej leć do weterynarza.
Tak jak kolega wyżej wspomniał, często dochodzi do zapalenia ucha u psa. Czworonogi mają taki jakby "ostry zakręt" trąbki więc raczej nic tam nie wypatrzysz. Weterynarz włoży wacik, sprawdzi czy nie ma ropy, poda zastrzyk i specjalny preparat który należy aplikować dousznie codziennie przez ok. tydzień.
Zapłacisz 40zł a pies będzie szczęsliwy, pozdrawiam.
Zapłacisz 40zł a pies będzie szczęsliwy, pozdrawiam.
Uuu, gdzie są takie promocyjne ceny? :D
Obstawiam raczej mądrych, doświadczonych profesorów co studia skończyli 40 lat temu, ale nice try, Pietrus :)
[7] - Ctrl+c, Ctrl+v z postu @Megera_
Kilka lat temu wykonywał operację, po tym jak przed porodem mojej suczce pękła macica. Szczeniaki z łożyskiem i całą resztą rozlały jej się między narządami oraz zostały częściowo wchłonięte... Przez 3 dni nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, dopóki nie zostało wykonane badanie USG. Efekt: cięzkie zatrucie, uszkodzenie jelit i chyba gdzieś tam się wplątała żółtaczka... Pomogło "wybabuszenie" psa na lewą stronę, obmycie go i poskładanie, oraz codzienne zastrzki odpornościowe i takie tam (widziałem zdjęcia, wyglądało nieciekawie)... Piesek na szczęście przeżył i ma się dobrze, a był już trzema łapami w tamtą stronę. Dużo temu weterynarzowi zawdzięcza.
[9]
Bardzo fajnie, cieszę się że suczka wyszła z tak tragicznej sytuacji, weterynarzowi należą się gratulacje, że podziałał skutecznie, bo być może ktoś inny by to spartolił, niemniej jednak sukces leży po stronie suczki w głównej mierze i dobrze, żebyś to wiedział - bo ów weterynarz mógł mieć drugi identyczny przypadek, w którym postąpiłby tak samo, a mogło się skończyć tragedią. Innymi słowy - mówimy tutaj nie o przypadku gdzie "dobre postępowanie = wyzdrowienie, złe postępowanie = śmierć", a o przypadku, gdzie "uda się albo się nie uda".
Bynajmniej nie umniejszam lekarzowi, widać wiedział, co robi, dobrze że wszystko się szczęśliwie zakończyło, niemniej w powyższym przypadku, gdyby nie było happy endu, to raczej też nie z winy lekarza.
Czepiam się o ceny, bo 30-40zł to kosztują same kropelki do uszu, i nie trzeba być karierowiczem żeby zdawać sobie z tego sprawę.
Oczywiście, Pietrus już sobie zrobił imprinting, żeby mnie śledzić i jebutać za to, jakim to jestem wyłudzaczem, z drugiej strony wejdzie tutaj zaraz Aen i mnie zacznie jebutać, jak to się nie szanuję i prace charytatywne odrabiam, and life goes on.