http://uk.movies.ign.com/articles/118/1188867p1.html
Czekacie czy olewacie ciepłym moczem?
Ridley się pewnie podjarał na planie Prometheusa, że Trzy De i science fiction mogą iść ze sobą w parze. Nie czekam specjalnie, chyba że koncept nie będzie zwykłym kotletem.
Blade Runner w ostatecznej wersji reżyserskiej to jeden z najlepszych filmów jakie kiedykolwiek oglądałem. Myślę, że spokojnie mógłby trafić do mojej "top 5". Przede wszystkim mroczny, przytłaczający klimat i kapitalne zakończenie (mowa o kwestii Hauera i "poprawnym" wypuszczeniu gołąbka do nieba :), a także o finale samego filmu). Dzięki BR zacząłem uwielbiać Forda, którego przed moim pierwszym seansem z tym filmem uważałem za drętwego aktora. Poza tym można wspomnieć wiele innych atutów, również aktorskich, ale przede wszystkim ten klimat... ach...
Polecam wszystkim ostateczną edycję reżyserką. Jakiś czas temu wyszła na DVD, a przy niej całe mnóstwo dodatków i wiele znakomitych scen, które nie weszły do filmu.
Konkluzja? Nie chcę drugiej części. Zostawcie w spokoju to co jest bezwzględnie doskonałe. "Newsa" uważam za jakiś niesmaczny żart.
Mam nadzieję że to tylko jakiś niesmaczny żart...
[edit] ElvenArcher--> Wiesz, że końcowa mowa Roya Battego była improwizacją. Nie było tego w scenariuszu.
Niedzielny Gość ==> Oczywiście, że wiem. Rutger Hauer wypowiedział tę kwestię jeszcze przed pierwszymi zdjęciami, na "suchym" opracowywaniu scenariusza przez aktorów. Chodziło oczywiście o słowa "like tears in rain" dodane przed planowanym "all those moments will be lost in time". W rzeczywistości tekst Hauera miał wyglądać: "all those moments will be lost in time, time to die", ale znakomity aktor dodał jedno zdanie od siebie. Ridley Scott stwierdził, że po wypowiedzeniu tego zdania Hauer patrzył na niego jak nastoletni chłopak w obawie przed skarceniem, ale ostatecznie wszyscy byli pod wrażeniem tego tekstu. To są insygnia wielkiego aktora i wielkiej produkcji.