Recenzja Eriksholm: The Stolen Dream. Ta przepiękna skradanka udowadnia, że cała nadzieja w małych zespołach
Ograłem demo, wszystko fajnie, ale raziła liniowość. Dla paru znajdziek, bez większych szans na eksperymenty, nie będzie sensu przechodzić tej gry jeszcze raz - więc pewnie poczekam na większą promkę. Szkoda, ostatnio chyba we wszystkich grach z gatunku widzę, że to po prostu schemat jengi, wyjmowanie klocków z układanki i niespecjalnie próbuje się wyjścia poza schemat. Tu uderzało to bardziej
20 godzin? W grze tego gatunku to koszmar. Jak rozgryziesz mechanikę to zaczyna się nudzić po 4-6h. Powinna trwać maksymalnie 8-10h, wszystko powyżej to flaki z olejem.
Powinna trwać maksymalnie 8-10h,
No najlepiej jakby trwała godzinę (wraz z prologiem) żebyś nie zdążył się znudzić.
Tak jest, powinna trwać 5 godzin i kosztować 250 zł, przecież kino i tak wychodzi drożej!
Płaczcie CODa przechodziło się w 3h... Czy ktoś żałował? Wątpię. Czy przeszkadzała liniowość? Haaa wątpię. Dla tych co mieli mało frajdy zostawał MP. Także po części się zgadzam. Nie wyobrażam sobie CODa na 40h... mowa o SP.
W skradankach zaczyna się to nudzić po 4h? Cały gatunek jest na jedno kopyto, i jeśli ktoś to lubi to zazwyczaj wchodzi płynnie w każdą kolejną grę tego typu. Wszystkie gry mimimi były do siebie bardzo zbliżone i jakoś mi się nie nudziły, wręcz przechodziłem je ponownie.
Sczelanki powinny trwac max 30 minut. Pszeciesz jak rosgrysiesz szczelanie to posniej siem robi to samo i flaki zolejem.
Ano i tak wogole to nie jest skradanka tylko gra logiczna, w ktorej celem jest pozostanie nie wykrytym, a kazdy poziom to lamiglowka do rozgryzienia. Jak poziomy sa dobrze zrobione to moze byc nawet i na 40h.
Niezależne studia pokazują, że da się robić dobre gry za nieduże pieniądze.
Tylko River End Games nie jest niezależnym studiem od 2023 roku.
https://www.gamesindustry.biz/nordcurrent-snaps-up-river-end-games
Demo, które jest dostępne bardzo mnie wciągnęło i bawiłem się jak zawsze dobrze przy tego typu grach - RTT. Pozwoliłem sobie na pierwszy poziom, gdyż to mi zupełnie wystarczyło do wyrobienia sobie zdania na temat tej pozycji. Gra zawita na moim kompie, ale najpierw muszę nieco oczyścić kupkę wstydu :)
Mam nadzieję, że jesteś jeszcze nieletni, bo jeżeli jakimś cudem skończyłeś szkołę średnią bez znajomości któregoś z podstawowych języków europejskich, jest mi naprawdę przykro. Tak czy inaczej może lepiej nie marnuj czasu na gry i się doucz?
A Ty co? Taki "ynteligent" w doope jeża?
Jesteśmy w UE i język polski jak najbardziej powinien być, moich pieniędzy też nie zobaczy dopóki nie doda PL.
Sam przyznam z pewnym wstydem, że nie rozumiem angielskiego bardzo dobrze,
bo nigdy nie miałem motywacji - a może i talentu - żeby się tego języka biegle nauczyć (choć w jakieś gry po angielsku, gdy było to konieczne ze względu na brak choćby polskich napisów, byłem w stanie zagrać - np. RE Village), to takie gadanie, że gra to gniot bo nie ma polskiej lokalizacji i ocenianie jej z góry na 0 jest śmieszne, żeby nie powiedzieć - żałosne.
Będę oceniał gry, jak mi się podoba. Język polski jest dla mnie ważny, nawet jeśli znam angielski. Dlatego ocena 0. Jak dodadzą, to można pomyśleć o graniu, ale wątpię, takie małe studia nie dodają. Właśnie dlatego wolę gry od dużych wydawców, taki Ubisoft zawsze dodaje polski i to się ceni.
Oho zaczyna się klepanie tego starego i durnego argumentu.
Nie, to niech twórcy się douczą, że jak chcą coś wydawać, sprzedawać na danym rynku jak np. Polska to muszą się postarać, między innymi dodając dany język.
Nie dość, że nie ma polskiego języka, to jeszcze cena jest dla Polski jedną z największych, amerykanie płacą mniej przy swoim marnym dolarze.
Jakoś nasi deweloperzy to pojęli i wydają gry również w innych języka, często w kilkudziesięciu językach, w tym również w pełnych lokalizacjach.
Lokalizacje, jakie by nie były, wiążą się zawsze z dodatkowym kosztem. Prawie zawsze są dokonywane przez specjalne studia zewnętrzne, więc nie ma mowy o cięciu kosztów lub oddelegowania tylko paru osób z zespołu do zrobienia tłumaczeń. Gry pojawiają się w językach takich krajów, gdzie potencjalny zysk jest największy. Język angielski gwarantuje go największy.
spoiler start
A coraz częściej się zdarza, że nawet nasi rodzimi deweloperzy pomijają j. polski na rzecz innych języków. Ach ci nasi niedobrzy programiści.
spoiler stop
Niestety ale ludzi którzy uzależniają kupno gry od lokalizacji na prawdę nie jest dużo... Większość graczy to ludzie <40 z których z kolei większość zna angielski wystarczająco, żeby ograć gry.
Dodatkowo ten gatunek (RTT), to nie są jakieś blockbustery co pokazał upadek Mimimi których każda gra sprzedawała się coraz gorzej. Więc to też na pewno zaważyło.
Nudzi mnie też to atakowanie twórców za ceny gier w Polsce... Ceny na steamie został tak zjebane przez steama bo dokonał przeliczenia w momencie kiedy złotówka była najsłabsza od lat.
Myślisz, że twórcy gier patrzyli na 100 krajów i ręcznie ustawiali każdą cenę...? Wydaje mi się, że po prostu wyceniają grę, np. segment 40$ i przeliczniki na poszczególne rynki są robione automatycznie zgodnie z zaleceniami steama. Dopiero jak ludzie zaczną płakać w komentarzach, że w Polsce tak drogo to twórcy w ogóle zauważają jak sytuacja wygląda w praktyce i ręcznie mogą ją zmodyfikować. Nikt nie robi celowo na złość Polakom...
"nie tylko w przypadku śmierci kierowanego przez nas bohatera, ale także w sytuacji, gdy zostanie on wykryty. Nawet zauważenie przez policjantów omdlewania jednego z ich towarzyszy po prostu przerywa rozgrywkę. Gra jest więc do bólu liniowa."
Czyli nie tyle skradanka, co "skradana gra logiczna". Dobra skradanka nie polega na "znajdź jedyną słuszną drogę" i biciu gracza po łapach za każde odstępstwo od Planu wyznaczonego przez twórców. Trochę szkoda.
Szkoda albo i nie, takie logiczne skradanki mogą być bardzo fajne, jeśli dobrze i ciekawie zaplanowano drogę dla gracza i nie każde rozwiązanie jest od razu widoczne.
No i zgoda, że tego rodzaju zabawa też może być przyjemna i satysfakcjonująca. Tylko, że ja tego jednak nie klasyfikowałbym do skradanek. Dla mnie takie "elektroniczne bierki", gdzie trzeba wykombinować które "pionki" twórcy ci pozwalają zdjąć z planszy to bardziej gra logiczna z elementem "skradanym", gra commandosopodobna.
A niedawanie graczowi możliwości wyjścia obronną ręką z potknięcia, tylko od razu oblewanie misji to wręcz wizytówka gier, których twórcom się nie chciało zaprojektować mechaniki skradania, ale postanowił uatrakcyjnić swój produkt etapem skradanym. Nawiasem mówiąc, do dziś mam uraz po Broken Swordzie 3, gdzie to pasowało jak kwiatek do kożucha, a w dodatku jak się ustawiłeś o 2 piksele za bardzo w bok, to tylko słyszałeś "hey, you", dostawałeś kulkę w łeb i powtórka całej sekwencji.
To powiedziawszy, przewiduję, że w Eriksholm będę się świetnie bawił. Po prostu jako w grze commandosopodobnej, a nie rasowej skradance.
Dzięki za recenzję! Oby więcej tekstów dotyczących też tych mniejszych gier. Kupiłem dzisiaj, zagrałem 2h póki co. Jestem zachwycony!
Autor recenzji upiera się, że to jest "skradanka", ale z opisu wynika, że tylko dlatego, że fabularnie kierowana postać się skrada. Jeśli jest tylko jedna możliwa droga przejścia gry, nie ma miejsca na eksperymenty i twórcze wykorzystywanie danych przez grę narzędzi, to to jest jakaś niby trochę logiczna zręcznościówka (jeśli trzeba się wykazać zręcznością przebiegając z cienia do cienia), a nie skradanka.
Ograłem demko w trakcie Next Fext i gierka mnie oczarowała. Klimatem przypomina mi trochę A Plague Tale, tam też mieliśmy historię rodzeństwa i w miarę realistyczne uniwersum.
Wkreciłem sie w gierke, nie spodziewałem sie. Szkoda, ze nie ma polskich napisow, nawet ruskie zasrance dostaja napisy w kazdej grze a nas wielu tworcow olewa
Mam
na kompie ale jeszcze nie grałem bo KCD2 brushes with dead w wersji hardcore, podobnie jak z Tony Hawk choć dobrze wiedzieć z komentarzy i ocen że obie gry dobre.