Niestety, ale w momencie, gdy ludzi wkraczających w tzw. dorosłość nie stać na mieszkanie, muszą ograniczać wydatki, bo wszystko prócz płac poszło bardzo do góry to rezygnacja z gier, czyli towaru luksusowego jest czymś normalnym, a wydawcy podnosząc ceny gier jeszcze bardziej ułatwiają podjęcie decyzji.
Takie mamy po prostu realia.
Sądzę, że to wymaga tworzenia jeszcze gorszych gier za jeszcze wyższą cenę.
Uważam, że takie 100 dolarów za grę w stanie pre-alfa będzie idealną zachętą do zakupu.
Mnie raczej dziwi, że ludzie autentycznie wydawali tak duże sumy na gry.
Przeciętny gracz ma w bibliotece zaległe tytuły na kilka tysięcy godzin zapewne, co chwila rozdzają jakieś nowe darmowki, klasyki sprzed lat są w większości za grosze a każdy AAA da się wyrwać kilka lat po premierze za ułamek ceny
Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach gry starzeją się powoli i taki CP77 sprzed 5 lat, RDR2 sprzed 7 lat, BF1 sprzed 9 a nawet W3 czy AC Unity sprzed 10 i 11 lat wyglądają dobrze jeśli lepiej od niejednej nowej premiery.
Do tego dochodzi jeszcze Game Pass jak ktoś ma potrzebę grania w gry na premierę.
Sam mógłbym przez najbliższych 5 lat nie wydać złotówki na nowe gry i wciąż aktywnie bawić się w to hobby.
Dlatego raczej dziwi mnie to, że ludzie przy takim nasyceniu rynku są gotowi co miesiąc/dwa wydawać kilkaset złotych na nową grę (której w większości i tak nie kończą) niż że część z nich postanowiła swoje wydatki ograniczyć...
I dobrze, nich się branża zredukuje, niech tych korpo trochę padnie to może znów wrócimy do lat 90-tych gdzie gry tworzyły małe początkujące studia ale robiły to z pasją i inwencją twórczą.
Czy w te dane są wliczone też wydatki na mikrotransakcje?
W ostatnim czasie kupiłem dwie gry na premierę. Stalkera 2 (to był błąd) i nową Mafię (to akurat nie był błąd), do wydania kolejnej Mafii, raczej nie kupię nic nowego. Normalnie nie daję więcej jak 30zł na promocji, a i tak nie ma tego wiele.
Jest na tyle innych, ważnych wydatków, że gry mogą poczekać. Zresztą, jeszcze żeby był czas na ogranie tego wszystkiego...
Nowe COD czy inny tytuł AAA wyceńcie jeszcze drożej, np 999 zł. Wtedy wszyscy, nawet babcie w DPSach kupią. Czego nie rozumiecie?
Coraz więcej młodych ludzi ogranicza wydatki na gry, bo ceny rosną szybciej niż ich możliwości finansowe. Do tego pojawia się sporo darmowych tytułów i promocji, więc łatwiej znaleźć coś tańszego lub bezpłatnego. Wiele osób woli też inwestować w inne formy rozrywki czy rozwój, a nie wydawać kilkuset złotych na jedną grę.
Młodzi nie młodzi. Sam zauważyłem po sobie cięcie kosztów jeśli chodzi o wydatki na gry. To samo moi znajomi. Czasy są niepewne, rosną koszty podstawowego utrzymania siebie i najbliższych.
Tak więc towar ekskluzywny jakim są gry odpada w przedbiegach. Zacząłem ostatnio grać w gry które kupowałem na przestrzeni wielu lat a w które często ani razu nie zagrałem. I mówię tutaj nawet o hitach AAA.
Warto zwrócić uwagę na to, że realia USA a niemal każdego innego rozwiniętego kraju są zupełnie odmienne. W obecnych Stanach młodzi domyślnie muszą brać tak zwane pożyczki studenckie żeby studiować, co zadłuża ich często na całe życie. Obecnie w dobie rozwijanej AI studia same w sobie dają coraz mniejszą przewagę na rynku pracy. Rynek mieszkaniowy jest zupełnie nieosiągalny nawet dla klasy średniej, każda choroba może doprowadzić do bankructwa (bo opieka zdrowotna jest sprywatyzowana) i bezdomności (z powodu kredytów wymaganych do zakupu nieruchomości i systemu prawnego chroniącego wyłącznie developerów). W każdym kraju rozwiniętym sytuacja robi się problematyczna (w dużej mierze przez demografię), jednak USA to wyjątkowe kapitalistyczne piekiełko które wydaje się dążyć do jakieś dystopijnej zapaści. Co z tego, że kraj posiada olbrzymie PKB gdy większa część jego wartości jest wygenerowana przez ultrabogatych miliarderów, zupełnie zawyżając statystyki. Trudno wyobrazić sobie w jakim kierunku zmierza kraj w którym korupcja jest dosłownie legalna a wszystkie sektory państwowe sprywatyzowane. Spodziewam się, że nie tylko rynek gier będzie musiał przestać polegać na konsumentach z USA.
Amerykanie w wieku 18-24 lat (tj. osoby urodzone w latach 1995-2012) wydają na gry o 25% mniej tygodniowo niż w 2024 roku
Chyba powinno być w 2002 roku, bo ktoś urodzony w 2012 roku będzie miał 13 lat najwyżej :)
MilornDiester - no wiesz, trzeba jednak przyznać, że gry tanieją m.in. dlatego, że masa napalonych graczy kupuje je drogo w dniu premiery i inwestycja szybko się zwraca :)
Jasne , obecnie, przy braku kosztów (tłoczenie, dystrybucja itp.) można by iść w efekt skali zamiast jednostkowego zysku od klucza, no ale...
Natomiast zgodzę się, że wydawanie góry kasy na aktualnie wydawane gry to szaleństwo. Wcześniej te wydatki jeszcze się broniły, zwłaszcza na wciąż bardziej zamożnym zachodzie.
Tylko, że dawniej nie było czegoś takiego jak np gamepass. Dzisiaj takie czasy, że wiele osób woli sobie kupić taki dostęp do większości gier niż kupować je osobno.
Przewidzę przyszłość:
-GTA6 koszuje 100$
-Wszystkie Ubiszofty, EA itd ustalają ceny na 100$
-Sprzedaż im maleje
-"Ludzie nie kupujo gier! Nie opłaca się robić gier na sprzedaż tylko do abonamentu"
-Rosnąca abonamentyzacja branży
Myślę, że przyczyną może być również popularność abonamentów w szczególności Game Pass. Sam na tyle przyzwyczaiłem się do tego, że kupuję już tylko gry, których nie znajdę w abonamencie, przykładowo KCD II i Death Stranding 2. Jeżeli coś jest w usłudze za którą i tak płacę kilkadziesiąt zł/msc to nie widzę sensu kupowania tego oddzielnie.
Ja może nie łapię się na kategorię "młody do 24 lat" ale też wydaję na gry mniej niż kiedyś, już dawno nie kupiłem niczego na premierę, mam całą kupkę wstydu której nie mogę nadrobić, po prostu są inne rzeczy i człowiek nie ma czasu siedzieć i grać, szczególnie w open-worldy na 100h, dlatego cieszę się że są gry jak nowa Mafia czy Indiana Jones które są mniej czasochłonne.
Może w końcu gracze pójdą po rozum do głowy, bo za co tu płacić pełną cenę? Niedorobione gry na premierę gdzie często wita nas aktualizacja wielkości całej gry. Wydmuszki na konsolach gdzie tłoczona jest wersja alfa, a potem trzeba zaciągnąć drugie tyle i często jeszcze podlane sosem mikro żeby było wszystkim przykro.
Internet bardzo rozleniwił twórców i wydawców, a do tego stworzył im nowe furtki lecenia po łatwiźnie...
Wystarczy żeby mocno spadła sprzedaż każdej gry, to wtedy szybko rynek zweryfikuje że jednak można sprzedawać gierki nawet za połowę kwoty wyjściowej.
Wszystko się zgadza. Badanie dotyczy rynku amerykańskiego a powszechnie wiadomo, że kraj ten zdziadział i zbiedniał. Jestem absolutnie pewien nie znając żadnych statystyk, że w kraju nadwiślańskim na te gry się wydaje znacząco więcej niż kilkanaście lat temu (ale to i tak są promilowe wydatki w porównaniu do zdziadziałego ale wielkiego USA). Plus oczywiście konkurencja zabijaczy czasu jak Tyktok czy inny Yt shorts. Plus parę gier molochów za free, którym się na rynku udało jak Fortnite i Counter Strike. Plus brak premier absolutnych killerów bo tegoroczne "hity" jak Kingdom 2 czy tam wyprawa 33 to sprzedażowe pikusie w porównaniu do tych sprzedażowych bestsellerów. No i nie chce mi się sprawdzać, ale jeżeli z artykułu wynika, że ten spadek jest w porównaniu do poprzedniego roku to jak nic jest to sprawka Microsoftu który zagarnął Activision i udostępnia w passie. Sam Cod robił olbrzymie liczby.
Za drogo panie na takie rzeczy, po 2-3 latach i tak te gry spadają do 100 złotych, nie ma parcia by grać na premierę. Tu trafi do abonamentu, tam stanieje i tak się toczy. Ja nie będę płacił 300zł, żeby za rok wyszło fabularne dlc jeszcze za 100-150zł, to za dużo na często bezczelnie wycięty content z gry. Mogę czekać na kompletną edycję. Kupowanie na premierę to bardziej gry online jak sportówki, bijatyki czy h$s jak ktoś chce być na bieżąco, ale singlowych się po prostu w większości nie opłaca. Najlepsze gry w jakie w życiu grałem, często kończyłem nawet 20 lat po premierze, nie pali się :P
Tak to jest jak się wprowadza coraz to nowsze progi cenowe. Ja już sam coraz rzadziej kupuję premierowo, ogrywam starsze gry (1-2 letnie), a nowsze produkcje kupuję dopiero jak już zjadą do akceptowalnej ceny.
Ja juz tez od 2023/2024 mniej gier kupuje w ogóle, kupuje tylko to na czym mi najbardziej zależy i tyle, może 10 gier rocznie teraz wychodzi w które się chce naprawdę zagrać, a tak to wracam klasycznie do Gothica, Wiedzmina, Cyberpunka, GTA, czy inne starsze gry, żeby przejść znowu.
Jak większość to gówno to co tu kupować ? Ludzie patrzą na jakość i oceny
Ja mimo spoko zarobkow ju dawno ograniczylem wydatki na gry z prostego powodu - nie ma w co grac, nie ma gier na poziomie skytim czy w3, same jakies nudne badziewia.
Szczerze, kiedy widzę jakość nowych tytułów (nie wszystkich oczywiście), ale jednak większości, to zastanawiam się kiedy to poszło w tak złą stronę jakościowo, gry teoretycznie AAA często wystarczają na 8-10h i nic więcej nie oferują potrafiąc jednocześnie kosztować po 250-300 PLN w standardowych wersjach xd zabrzmię jak rasowy ramol i boomer, ale jednak uważam, że kiedyś gry miały "duszę" i przy okazji oferowały znacznie więcej za mniej pieniędzy, nawet w przeliczeniu na dzisiejsze standardy inflacyjne itd.
Moim zdaniem jedna z przyczyn może być fakt że jest głośno o tym że prawie wszystkie firmy zajmujące się grami ma w swoich zapisach że mogą bez tłumaczenia się/powiadamiania odciąć cię od gry lub ja usunąć. Tak jak ja straciłem wszystko w LOL chociaż osobiście sam nie wydałem na to pieniędzy (2 razy kumpel mi kupił a 3 razy ze stron trzecich otrzymałem doładowania ) to w sumie ponad 100zl zostało utracone
Z niecierpliwością czekam na premierę GTA 6.
Tj. sama gra średnio mnie interesuje, chodzi o reakcję branży. Podobno wydawcy już przebierają nóżkami - mocno liczą na to że najnowsza produkcja Rockstara podbije pułap cenowy premier na nowy poziom. A wtedy reszta będzie mogła ruszyć tłumnie za nimi i podnieść ceny swoich premierowych pozycji.
Wtedy dopiero będzie zdziwienie - że ludzie nie lecą z wywieszonym ozorem żeby kupić kolejne oklepane, powtarzalne i przesiąknięte ideologią barachło za 100 dolców.
Zgadzam się z Tobą. Też tak mam samo. Inflacja trwa dalej. Są ważniejsze wydatki.
Ale to nie są jedyne powody.
Są coraz więcej gry Indie i AA, co są ciekawsze od AAA i są tańsze np. Expedition 33. Gry AAA są coraz dłuższe i mniej ciekawe. Co roku wychodzą ponad setki gier, a może kilkaset. Graczy nie mają dużo czasu na wszystkie gry, co są zbyt długie. Po co wydać 200-300 zł na gry AAA, skoro nie mają na to czasu? I tak kupią gry na promocji, kiedy przyjdzie na to czas.
Tak jak wspominał Tasdeadman, kupowanie gry AAA w dniu premiery są coraz mniej opłacalne.
No, karty graficzne kosztują coraz więcej, a gry AAA mają coraz większe wymaganie sprzętowe. Nie wszyscy mają PC z minimalnie RTX 4060 lub podobne.
No, niektóre gry single są uzależnione od Internetu, co nie pomaga za bardzo. UbiSoft, pozdrawiam. To mnie zniechęca od kupowanie gry UbiSoft na przykład.
Istnieje też opcja piractwo, co jedynie ułatwi niektórzy gracze w podjęciu decyzji.
Artykuł dotyczy jedynie młodych Amerykanów. To przecież żaden wyznacznik dla przyszłości gamingu, jak można by pomyśleć po przeczytaniu początku.
Jak by powiedział Ferdek Kiepski.
"Panie, a co mnie to gówno obchodzi" ;)
Tygodniowo? Dla mnie bezsensowna skala. Ja tydzień do tygodnia to najczęściej nic nie wydaję i chyba z większością jest tak samo. Lepsze byłoby szacowanie rocznych wydatków. No chyba, że badanie dotyczy tylko mobilnych graczy, którzy nieraz nawet nie wiedzą, że wydają w grach prawdziwe pieniądze.
Ja akurat mam więcej pieniędzy niż kiedyś i z powodzeniem mógłbym wydawać je na nowe gry, ale zwyczajnie nie mam na co. Interesujących mnie tytułów wychodzi mało, a jeżeli już coś się trafi, to głównie relatywnie tanie indyki. I to nie tak, że się wypaliłem i gry mnie już nie cieszą, bo nadal trafiają się produkcje, przy których potrafię zatracić się bez reszty. Gier AAA ogólnie wychodzi bardzo mało (głównie przez rosnące koszty i wydłużający się czas produkcji), a spośród tego co trafia na rynek, spora część w ogóle mnie nie interesuje (np. souls-like'i czy gry wieloosobowe). A nawet jak coś mnie już zainteresuje, to często okazuje się wtórne, średnie albo słabe. Z takich większych gier na horyzoncie, na które mam jakiś tam hype, to w sumie pamiętam tylko Wiedźmina 4. Z mniejszych (AA) to The Expanse: Osiris Reborn, Exodus, a w przyszłości może Mass Effeect 5, Alien Isolation 2 czy Routine, jeżeli kiedykolwiek wyjdą.
Doszliśmy do momentu gdzie żeby komfortowo grać w takiego baldura 3potrzeba kompa za 6000 zł około, + 200 zł za grę, to jest chore
Via Tenor
No i dobrze, czas najwyższy. Lepiej późno niż wcale. No i wreszcie bardzo k***a dobrze.
Przecież i tak jakość albo stała na tym samym poziomie albo cały czas spadała i bardzo rzadko się podnosiła (właściwie to od dekady prawie nigdy poza jednostkami), to czemu mielibyśmy płacić za to więcej? Jakim prawem niższa lub taka sama od lat jakość miałaby kosztować więcej? Wysokie ceny są ok, ale tylko jeśli gra jest naprawdę wysokiej jakości, ceny powinny być jakoś uzasadnione, a nie takie jakie chcą wydawcy wg. ich widzimisie. Choćby np. rdr2. A kopiowanie ceny tylko z jednostki i potem robienie z tego wymówkę, że to już standard jest po prostu słabe. Bo szczególnie, że i tak nawet jak za GTA 6 zażądają więcej, ale przynajmniej gra może być naprawdę wysokiej jakości, a reszta spapuguje cenę, pomimo że nie robi gier takiej jakości co rockstara i nawet nie próbują podnieść jakość swoich gier, więc podwyżka ich cen jest absolutnie niczym nie uzasadniona.
Starsi też. W tym roku kupiłem może z 8 gier - z nowych chyba tylko COE33 i ACShadows (samolotów do DCS i czołgów do WT nie liczę), reszta to starocie, w które wcześniej nie grałem. Z tych staroci dwie (seria Drakensang) okazały się rewelacyjnymi tytułami zapewniającymi mi już prawie 400h rozrywki (jak dotąd, w część pierwsza ciągle gram, a końca nie widać).
Miałem kupić mafię, ale przeczytałem, że oferuje realnie 10-13h rozgrywki więc nawet nie chce mi się jej zaczynać (kiedyś pewnie kupię). COE33 okazała się bardzo fajna, jednak mogłaby być dłuższa. Niemniej jedna z ciekawszych fabuł ostatnio. ACS był wcale niezły gameplayowo, ale fabularnie jest przeciętny - w sumie grałem w niego w czerwcu, a już zapomniałem o co chodziło.
Dzisiaj gry są tanie jak barszcz. W 2010 roku kupiłem oryginalną Mafię 2 za 199 zł na x360. Dało się ją skończyć w 12 godzin. Minimalna krajowa wynosiła wtedy ponad 900 złotych netto. Pamiętam jakim bólem był ten wydatek, ale chciałem wesprzeć twórców.
Przedwczoraj kupiłem Mafie: Dawne strony na XSX za 219 zł. Też gra na 10-13 godzin, a minimalna krajowa dzisiaj to 3500 zł, ponad 3x więcej niż 15 lat temu. A ludzie stękają, że za drogo i że gra powinna kosztować 100 zł. Absurd i żenada.
Najlepsze są te chłopy i lemingi którzy mają na karku 30 lat i więcej, a podniecają się takim GTA VI jak dzieci w podstawówce i gimnazjum nie podniecały się GTA 3, VC, San Andreas (sam miałem tyle lat gdy te gry wychodziły więc dobrze pamiętam te czasy) i wypisują te brednie, że GTA VI może kosztować 100$ i tak się dobrze sprzeda, stare gnojki nie mają żadnej wiedzy i kontaktu z rzeczywistością, obrzydzają mnie takie lemingi.
Młodzi w skali globalnej nie grają w gry tylko co najwyżej odpalą jakąś darmową gierkę na godzinkę lub dwie.
Po prostu do szeroko pojętej kultury jest wielokrotnie łatwiejszy dostęp niż kiedyś.
Dodatkowo sam świat stał się bardziej przystępny dla przeciętnych ludzi.
Więcej możliwości, to logiczne, że inne popularne kiedyś, będą szybowały w dół.
A nie oszukujmy się, gry, to najgorsza forma rozrywki kulturowej.
Gry nie wpływają na ludzi tak jak robi to muzyka, filmy czy podróże.
To dość prosta rozrywka z niewielki nastawieniem na eksperiencje kulturowe.
Ludzie mają tyle wyborów teraz, że gry, to ostatnie o czym myślą, że chcą.
Z ostatnich dwóch dekad, to na palcach jednej ręki, można policzyć gry, które w jakimś stopniu aspirowały do bycia czymś więcej.
Sam po sobie widzę, że z roku na rok gram coraz mniej. Czasu mam coraz więcej, ale wole wykorzystywać go na lepsze i ciekawsze rzeczy.
Z 10 lat temu statystycznie pewnie w kilkanaście gier rocznie grałem, dziś jak naliczę kilka w rok, to już dużo.
Zamiast kolejnej takiej samej gry, która niewiele ma do zaoferowania, wole przeczytać książkę.
Gry stoją tak naprawdę w miejscu od dobrej dekady.
Nie było żadnej rewolucyjnej mechaniki, czegoś nietypowego.
Jedynie więcej gier wydaję większy budżet na narracje.
GTA V z 3 bohaterami, to w zasadzie ostatnia taka duża zmiana. Wtedy też wyskoczył boom na Batelrojale. Od tamtej pory nic nowego. Chyba już w grach co maiło być wymyślone, wymyślono.
Jedynie rewolucja AI może dość mocno pozmieniać.
Jeszcze moje pokolenie, które de facto wychowało się na grach w latach 90, może ciągnąć do gier, ale te młodsze, to mają inne ciekawsze rzeczy.
Widzę, to po swoich kuzynach. Kompletnie nie wiedzą co się w świecie growym dzieje. Nawet nie wiedzą, że w przyszłym roku ma być GTA VI.
Gry to fenomen milenialsów. Wtedy to był szał.
Następne pokolenie ma tiktoka.