Jako użytkownik gamepass z czystej ciekawości postanowiłem zainstalować na XSX DOOM (1993). Chciałem szybko zobaczyć, jak to jest grać w taki tytuł w 2021 roku, po skończeniu niedawno DOOM: Eternal.
W DOOM grałem +/- 24 lata temu, jako mały dzieciak, w wersję shareware, którą mój tata przyniósł na płycie z demówkami. Pamiętam strasznie mi się podobało, przeszedłem pierwszy epizod wiele razy. Nawet znalazłem teraz o którą płytę chodziło:
https://archive.org/details/cdrom-win95-game-sampler
No i odpaliłem tego DOOM-a na XSX "na chwilę" i... wessało mnie. Po tych wielu latach jak się okazało pamiątałem mnóstwo rzeczy, menu, muzykę, bronie, niektóre fragmenty, a nawet niektóre sekrety :)
Wciągnęło mnie tak, że grę skończyłem i bawiłem się fantastycznie. Mechanika średniowieczna, grafika okropna, ale grało mi się super :)
Jak się okazało, gra dzieli save w chmurze pomiędzy sprzętami, więc mogłem swobodnie grać wymiennie na XSX/PC. Fajny bajer.
Cała historia skłoniła mnie do zastanowienia się, czy Wy też po tylu latach wróciliście do jakichś gier albo po raz pierwszy przechodziliście tak stare gry?
Kiedyś próbowałem grać w BG1 i mechanika mnie odrzuciła, co mogło wynikać z tego, że w BG1 w czasach, gdy taka mechanika była "naturalna" nie grałem. Może dlatego DOOM mnie nie odrzucił?
Jakis czas temu zahaczyłem o pierwszego Quake. Skonczylo sie na ukonczeniu pierwszego swiata i odstawilem na bok.
Nie wiem jak to jest ale do takiego Gothica 1/2 mogę wracać regularnie i nadal gra mi się tak jak 16 lat temu gdy grałem po raz pierwszy natomiast pamiętam, że krótko przed premierą Wiedźmina 3 postanowiłem odświeżyć sobie jedynkę i dwójkę i...nie dałem rady zmęczyć jedynki, mechanika i nieintuicyjne sterowanie odrzuciło mnie już w prologu. Są po prostu gry które mimo że mają kilkanaście lat na karku nadal są grywalne z jakiegoś powodu.
Doom i Doom 2 to gry, ktore mam zainstalowane na wszystkich sprzetach. Co prawda gram przewaznie w wersje usprawnione (gzdoom) czy modyfikacje (np. Brutal Doom), ale wracam do nich regularnie.
Dooma to do końca świata można męczyć, ja to chyba na wszystko miałem i na wszystkim grałem. Pamiętam jak dorwałem na GameBoya, to też się odlepić od tego nie mogłem.
PS długo przechodziłeś tego Dooma, powinni wpisać Cię do takiej znanej księgi rekordów.
to teraz zaproś kogoś do 2 pada i zagraj w coopie na podzielonym ekranie :)
gra się świetnie :)
Dooma 1/2/Ultimate to ja przechodziłem 23763827863 razy, ostatnio z modami pokroju Complex Doom, Brutal Doom itd. Ponadczasowe gry i tyle, o dziwo największy sentyment mam do dwójki. I bez bicia powiem, klimacik ma do tej pory gęsty. Ale fakt, dziś bęz Dos Box, modów i innych uspranień gra się ciężko, na szczęscie na Steamie jest wersja dostosowana do współczesnych standardów (tak jakby).
Co do innych gier do których wracam, a były wydane przed 2000 rokiem - Warcraft II, Disciples, Master of Orion II, a ostatnio Blood.
Też Dooma przechodziłem wiele lat później, tak gdzieś w 2015 roku? Potem druga część a następnie Quake. Te gry próbowałem w wersji shareware na maszynce kuzyna parę lat zanim zaczęto siać panikę o 2000 roku i jego oddziaływaniu na komputery :]
Grało się nieźle ale taki mega-kult-zachwyt mnie nie ogarnął. Może dlatego że wolałem coś o wiele bardziej dynamicznego i z większą swobodą ruchów?
Do Blooda wracam regularnie z map packami (Death Wish ftw), Duke Nukem nie przetrwał próby czasu a Shadow Warrior na nowych systemach był grywalny po upolowaniu dobrego source porta w którym sterowanie myszką nie było męczące, z jakiegoś powodu był to problem.
Ostatnio ogrywam Hexeny i Heretici z dodatkami. I z Hexena tylko druga część mi się podobała tak Heretiki każde ograłem ze sporą przyjemnością. Mimo że to takie Doom fantasy.
Ale chyba najstarszą grą na PC, którą grałem pierwszy raz po latach, była Ultima Underworld w 2011 roku, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. O wiele większe niż Doom.
W tym samym roku ograłem wspomnianego przez ciebie BG1 (złapałem promkę BG1+2 z dodatkami za 10zł na DVD) i musiałem się przestawić bo to była głównie wędrówka po lasach z okazjonalnymi wydarzeniami. Początki w grach D&D gdzie masz mało HP i złom na wyposażeniu dają w kość.
Moim zdaniem Duke Nukem 3d nic nie zestarzał się. Za każdym razem wciąga na maxa i zarazem wciąga nosem wszystkie swoje naśladowniki - Blood, Outlaws, Shadow warrior. Nie mówiąc o najsłabszych Redneck Rampage i Ion Fury.
Przejście po sobie Duke Nukem 3d i Ion Fury daje obraz, że Ion Fury jest gorszy pod każdym względem.
Duke 3d > Blood > Outlaws > Shadow Warrior > Redneck Rampage oraz Ion Fury na równi mniej więcej. Tak to bym widział. Redneck Rampage zawsze najmniej mi podobał się. Ale generalnie Duke Nukem 3d i Blood 1 najmocniej wyróżniają się z tych wymienionych grywalnością, atrakcyjnością wrogów, projektem poziomów, sekretami, easter eggs, ilością mapek i długością gry.
Duke Nukem 3d jest najbardziej atrakcyjny z największą zawartością. Do tego zdecydowanie najlepiej z tych gier wygląda z fanowskimi teksturami HD.
Moim zdaniem pewne gry z widokiem FPP, gdzie mamy możliwość strzelania całkowicie ośmieszają nowe gry atrakcyjnością, pomysłami, uniwersalnością, miodnością. Te gry nie znudzą się nigdy. Mam na myśli Doom 1 i 2, Duke Nukem 3d, Blood, Half Life 1 i 2, System Shock 2, Deus Ex 1, No One Lives Forever, XIII itd. "XIII" z 2003 kupić obecnie po polsku bardzo ciężko.
Z tym Baldur's Gate i Icewind Dale zawsze mnie zastanawiało jedno :)
Czemu im lepsza zbroja czy broń tym wskaźnik bardziej wchodzi na minus, a nie na plus. Odwrotnie niż w innych grach. Za pierwszym razem w latach 90' przy BG1 rozśmieszyło mnie to.
Trafiłeś idealnie z tym wątkiem, bo również chodzi mi po głowie żeby pograć sobie od początku do końca w Dooma.
Jeden z powodów to skończona ta książka -- > https://en.wikipedia.org/wiki/Masters_of_Doom
którą z całego serca polecam. Historia jak to Romero, Carmack i spółka tworzyli największe hity ID Software.
Każdy gamer lat 90-tych przeczyta tę książkę praktycznie w jednej sesji i w trakcie czytania ożywi niejedno wspomnienie z grania w Quake'a po LANie czy katowania właśnie Dooma.
No i czuć w tej książce ten klimat późno nocnych sesji programowania, oraz pudełek po pizzy pozostawianych tu i tam.
Zazwyczaj moją nostalgiczną potrzebę grania w stare FPSy zaspokaja Duke Nukem 3D, ale tym razem pora na Dooma chyba, skoro i ten wątek mnie tutaj zaskoczył :)
Ja już od jakiegoś czasu mieszam sobie starocia z grami współczesnymi, co jest według mnie bardzo fajnym sposobem na urozmaicenie grania. Np. w zeszłym roku w przerwie podczas ogrywania Horizon Zero Dawn ukończyłem 4 gry z PS2, które miały 15-16 lat lub nawet jeszcze więcej. Oprócz tego w tym roku pierwszy raz ukończyłem SpellForce, które za parę miesięcy skończy 18 lat i grało mi się wybornie. Z kolei obecnie ponownie gram w 16-to letniego God of War'a, który według mnie grywalnością zjada wiele współczesnych gier. No i oczywiście od 15 lat w miarę regularnie gram w Gothica, który jest moją ulubioną gra ze wszystkich, w które do tej pory zagrałem.
Jeśli chodzi o taki powrót po latach, to pod koniec 2018 roku wróciłem po 16-17 latach do Kangurka Kao, który był jedną z pierwszych gier, w którą kiedykolwiek zagrałem. Nigdy wcześniej nie udało mi się go przejść, bo zawsze zatrzymywałem się na drugim poziomie i dopiero po powrocie mi się to udało. Był to cudowny, nostalgiczny powrót i również słaba grafika, czy toporne mechaniki w ogóle mi nie przeszkadzały.
Jak kupiłem nowy komputer po 7 latach bez grania to sądziłem, że choć na 2-3 lata nowsze gry mnie przyciągną wobec zaległości z lat 2009-2016, a nic bardziej mylnego. I tak ostatnie 4 lata to ponad 3/4 ogrywanych gier u mnie jest z lat 1980-2007, a niecałe 1/4 z ery casualowej, które mnie totalnie nudzą z powodu nieciekawych mechanik, przeciętnej grywalności, zerowego wyzwania, kopiuj/wklej z innych gier. Starsze gry mają te cechy, które mi odpowiadają. Do tego działają na wyobraźnię, gdy nowe nie dają tej możliwości. Oczywiście, gdy są mody czy jakieś ulepszenia to korzystam przy klasykach. Przy King's Quest 1-7 przy pierwszych trzech częściach skorzystałem z fanowskich remaków, które podciągnęły wizualnie te gry na poziom 5/6 części oraz rozbudowały 2 i 3 część. Tylko jedynka jest 1 do 1. Niestety z jakiegoś powodu 4 część nie dostała takowego remaku fanowskiego. Więc trochę dziwne to było potem odświeżać sobie całą serię i 4 część mieć najbrzydszą wizualnie nawet w trybie VGA, bo wersje AGA gier DOS z lat 80' to porażka totalna odstająca mocno od wersji Amigowych.
Brak możliwości zapisu w grach pewnych z lat 80' udało się ogarnąć programistom z company (ale to też część gier przerobili pod swój program) lub komendy wpisywane po angielsku w pewnych grach 80' to pewne utrudnienia całkowicie niespotykane obecnie. Ja przyzwyczajony byłem do nich, ale ktoś teraz obecnie miałby ciężko.
Kangurek Kao 1 to taki średniak trochę był. Kangurek Kao 2 lepiej kopiował z Rayman 2, ale że był naśladownikiem to świata nie zwojował.
Z platformówek 3d mocno wybiły się Super Mario 64 z 1996 na Nintento 64, Crash Bandicoot 1-3 z 1996-1998 na Psx1 oraz Rayman 2 1999, American McGee's Alice 2000 i ewentualnie Rayman 3 2003.
Problemem platformówek 3d było słabe sterowanie stąd tak mało tych platformówek wybiło się i zostało polubionych, gdy 2d grywalnością i wygodą porażały więc z lat 1985-2000 takich elitarnych produkcji było ich z 10 razy więcej (Amiga, C-64, Atari, NES, SNES, Pc dos) niż tych z 3d z lat 1996-2020. Niestety wpływ Tomb Raider 1 z 1996 był gigantyczny na branżę. Wszystko wtedy nagle musieli robić w 3d. Odwracanie się od 2d kiepska sprawa, bo gry 2d zawsze wyglądały lepiej i z trzy razy wolniej starzały się. Ostatnio też wraca moda do 2d platformówek, gdzie to zawsze lepiej pasowało. Co do Kangurka to 1 i 2 nie są całkiem banalne w ukończeniu.Coś jak Rayman 2 i 3 trudniej ukończyć. Najlepszą polską platformówką jest Kapitan pazur 1998 w 2d. Też dość trudna. Wtedy to był standart w latach 80' i 90' taka trudność. Teraz nie :)
Kangurek Kao 2 dałbym na 2 miejscu wśród polskich platformówek. Bardzo dopracowali tą część w stosunku do jedynki i gra podobnie się jak w Rayman 2 i 3. Z pewnością Kao 3 jest sporo gorsze. Gameplay Kao 4 też wskazuje, że będzie to gra wyraźnie słabsza od Kao 2. Animacja poruszania postaci, dynamika gry, styl artystyczny moim zdaniem w Kao 4 robi mniejsze wrażenie niż w Kao 2. Chyba, że wiele zmieni się do wersji finalnej.
Platformówki 3d bardzo dużo zyskały po pojawianiu sie analogów w padach. Diametralnie zmieniło to sposób sterowania i od tamtej pory (a dokładniej to pod początku ery PS2) nie przypominam sobie, żeby którakolwiek z nich sprawiała mi jakiekolwiek trudności ze sterowaniem. Niestety pierwsza część Kangurka Kao nawet nie wyszła na konsolach, dlatego nie wspiera ona pada i przyznam, że minęło trochę czasu zanim przyzwyczaiłem się do toporności sterowania na klawiaturze. Na szczęście jak już do tego doszło trudność sprawiały mi jedynie trudniejsze fragmenty gry, czyli było tak jak powinno.
Jeśli chodzi o trudność, to generalnie platformówki nie należą do najłatwiejszych gier bez względu na to, kiedy wyszły. Jest to trochę paradoksem, bo przez swoją stylistyka wydają się być grami dla dzieci, ale w rzeczywistości tak nie jest.
Możesz się śmiać, bo ukończyłem ponad 500 cRPg i ponad 300 przygodówek. Wszystkie najtrudniejsze z lat 80' i 90', gdzie sporo z nich było trudne pod względem intelektualnym (zagadki, nowe rozwiązania, komendy, które trzeba było wpisywać po angielsku w Ultima i King's Quest, ciężkie walki w Wizardry, długość na 100-200 godzin)
A mimo tego dla mnie najtrudniejszą grą z wszystkich jakie ukończyłem jest Super Mario Bros z 1996 :)
Dlaczego ? 2 razy przechodziłem na klawiaturze tą grę na 100%. Na emulatorze Nintendo 64 oraz na modach wersję pc samodzielną z teksturami HD bazującą oczywiście na oryginalnej. To ile dała mi w kość ta gra żadna inna nie potrafiła. Musiałem tyle razy powtarzać pewne momenty przez jeden błąd, że na klawiaturze nie zdążyłem zareagować i źle obliczałem odległości przy skokach. I teraz jak porównam do najtrudniejszych platformówek 2d to ta wydaje się o wiele trudniejsza. A z 2d było całkiem sporo trudnych w latach 80' i 90' Większość ludzi nie przeszła polskiej platformówki 2d Kapitan Pazur 1998. W 2d jednak dużo łatwiej o pełną konsolę. Ale mam ogromną słabość i respekt do Super Mario Bros 1996. Uczyła mnie pokory :)
Do Nintendo 64 był pad oczywiście do tej gry na którym pewnie gra była łatwiejsza trochę, bo pod niego stworzona, ale o tym padzie wiele też złego słyszałem, ze miał dziwne ustawione przyciski więc też miałbym kłopoty duże z przyzwyczajeniem się.
No własnie o tym mówię. To jest cały paradoks platformówek. Ja niektórych się nawet nie tykam, bo wiem, że i tak bym ich nie ukończył. Choć to dotyczy głownie tych w 2d. Platformówki 3d są nieco łatwiejsze, dlatego preferuję właśnie te.
Jednak gdybym miał wybrać najtrudniejsza grę, którą ukończyłem, to i tak byłby to pierwszy Far Cry. Grałem na medium (do wyboru były jeszcze minimum 2 trudniejsze poziomy), a gra tak dała mi w kość, że momentami miałem jej serdecznie dość. Ostatni poziom to było totalne przegięcie. Przeciwnicy pojawiali się znikąd, strzelali znikąd i gdybym nie przypomniał sobie o lornetce, której przez całą grę praktycznie nie używałem, to nigdy bym tej gry nie ukończył. Chora gra, ale satysfakcja z przejścia gwarantowana.
Ukończyłbyś. 2d to jednak 2d :)
Takich ciężkich to mamy Ghosts’n Goblins 1985, Ghouls 'n Ghosts 1988, Super Mario Bros 2 1988, Kapitan Pazur 1998, a z nowszych dwie części Ori, Hollow Knight, Cursed Castilla 2012 czyli naśladownik Ghosts’n Goblins oraz najnowsze z 2021 roku Ghosts 'n Goblins Resurrection (3 część)
Ja platformówki 2d grałem na C-64, Amidze i emulatorach później na Joysticku. Na nim o wiele łatwiej gra się w gry 2d jak platformówki, strzelanki, bijatyki itd. Na klawie ktoś nie ma szans wiadomo.
Platformówki 3d raczej najtrudniejsze to Super Mario 64 oraz Crash Bandicoot 1-3. Sequele Super Mario w 3d jak Super Mario Sunshine 2002, Super Mario Galaxy 2007, Super Mario Galaxy 2 2010, Super Mario Odyssey 2017 oraz nawet Crash Bandicoot 4 już tak nie sprawiały mi problemów.
Super Mario Odyssey 2017 ci polecam. Jedna z najlepszych gier 2017, a przeszła bez echa, bo tylko switch.
2 razy przechodziłem. Na switch, a potem na pc na emulatorze Yuzu dla lepszych wrażeń wizualnych. Graficzka śliczna.
Far Cry 1 2004 ma rzeczywiście chory poziom trudności wśród FPS. Z wszystkich FPS w historii najtrudniejsze są Soldier of Fortune 2 2002, Far Cry 2004 oraz Stalker-Zew Prypeci 2009 z modem Misery 2.2.
Misery 2.2 to mod trudnościowy, a bez niego to Zew Prypeci jest o wiele łatwiejszy.
Natomiast Soldier of Fortune 2 i Far Cry 1 na hard wymagały maksymalnego skupienia. Soldier of Fortune 2 ma 9 misji i wiadomo, że 7 misja w Kamczatce to fenomen gier komputerowych. Wciąga nosem wszystkie najlepsze misje z COD-Modern Warfare 1 i 2. Ga ma bardzo ciężką 2 misje w Kolumbii i 7 misje zimową mega klimatyczną w Kamczatce. Wiele osób nie potrafi przejść dżungli w Kolumbii ledwie 2 misji, bo nie ma budynków wiele i ciężko ukryć się. Ale w tej grze mamy możliwość zapisu, kiedy chcemy i dlatego tak bardzo lubię ten pomysł tak częsty w grach z lat 1992-2005 brak checkpointów tylko zapis swobodny. Dlatego przejście mimo wszystko nie jest tak trudne jak w Far Cry 1, gdzie jest to inaczej wykonane i nie można sobie swobodnie zapisywać i wczytywać co po chwilę z tego co pamiętam, dlatego gra potrafi upokarzać nas.
Może gdybym miał odpowiednio dużo samozaparcia, to część z najtrudniejszych platformówek bym ukończył, chociaż jak patrzyłem jak niektórzy męczyli się z takim Kapitanem Pazurem, to mam co do tego poważne wątpliwości. Ciężko będzie mi też zagrać w Mariany, bo nie mam żadnej konsoli Nintendo, jednak muszę przyznać, ze Super Mario Odyssey wygląda bardzo fajnie. Na ten moment z platformówek ograniczam się głównie do tego, co wychodziło na PlayStation.
Niestety Super Mario od początku były exami pod konsole Nintendo. Nie mają zamiaru oficjalnie wypuszczać tych gier na inne platformy. Od początku tak było z 2d. One wyszły tylko na NES Super Mario Bros 1985, Super Mario Bros 2 1988, Super Mario Bros 3 1988, a potem dawali te gry pod swoje nowsze konsole. Jedynie emulatorami szło grać w te gry na pc.
Na inne komputery była podróbka Super Mario Bros pod tytułem Giana Sisters 1987, ale też wiele wersji miało zamiast sióstr Giany właśnie postać Mario. Dopiero teraz powstaje konwersja na C-64 czyli 1 do 1 tego prawdziwego Super Mario Bros 1985. Ale po tylu latach Nintendo raczej nie będzie reagować.
Wiele lat później wydano New Super Mario Bros. 2006, która mocno inspiruje się trylogią 2d z lat 80'. Na czterech różnych konsolach Nintendo pojawiała się ta gra od 2006 do 2019 - NDS, Wii, WiiU, Switch. Uważam, że jest jedną z najlepszych platformówek 2d ostatnich 15 lat i dość godnie zastępuje trylogię z lat 80'.
Kapitan Pazur polecam. Ale rzeczywiście gra jest trudna. Tyle, że jak odblokujesz kolejny poziom to już później możesz od niego zaczynać. Więc co kolejny poziom tym bliżej końca. Nie mogłem nigdzie tej gry dorwać po polsku i przypadkowo natrafiłem na Youtube, gdzie był link do wersji PL działającej na Win10 64 bitowym, bo ktoś przerobił, by działała. Bez tego pewnie dgVoodoo byłoby trzeba dogrywać. Kapitan Pazur ma trudne zwłaszcza ostatnie etapy. Ja pierwszy raz widziałem tą grę u kuzyna to śmiałem się z niego jak często umierał. Nie sądziłem wtedy, że ta gra może być taka trudna póki sam nie spróbowałem. W każdym razie ona wyróżnia się z szeregu. Podobnej nie znajdziemy. Jest unikalna.
Coś mają te platformówki najlepsze z lat 80' i 90' magicznego, że nic nie starzeją się. Czy odpalę Super Mario Bros 1985 z Nintendo, Creatures 1990 z C-64, Super Frog 1993 z Amiga czy Kapitan Pazur 1998 Pc to wizualnie nawet mocno bronią się. Bardzo ładna kreska w nich jest. Przyłożyli się mocno. Bo to, że grywalność super to oczywiste, ale jak grafiką się bronią to budzi podziw, bo to bardzo dobrze świadczy o talencie tych ludzi, którzy je stworzyli. To samo zresztą cała masa innych gier 2d. Niestety z grami 3d czas mniej łaskawie się obchodził i potrzebowały tekstur HD od modderów.
O Super Frog 1993 nie trzeba wiele mówić, bo wiadomo, że to nr 1 wśród platformówek 2d lat 90'. Znali już wszyscy posiadacze Amiga, a nawet dziewczyny w to grały równie namietnie jak w Tomb raidery 1-4 z powodu Lary Croft czy Resident evil 2 z powodu Claire. Gra odpalona dziś po blisko 30 latach, a nie czuć żadnego upływu czasu. Normalnie jakby odpaliło się ją nadal w 1993 roku. Grę stworzyło studio Team 17, którzy byli uznawani za jedną z najlepszych ekip od tworzenia gier pod Amiga. Ale z Kapitan Pazur to ciekawa sprawa, że w Polsce powstała tak porządna i oryginalna platformówka. Wtedy w 1998 roku powstały cztery dobre gry polskie - Kapitan pazur, Ksiażę i tchórz, Jack Orlando, Reah. Nawet znalazłem film o fenomenie Kapitan Pazur.
Kapitan Pazur - fenomen KULTOWEJ platformówki
www.youtube.com/watch?v=1WCGkhVS7cw
To, że Mariany wychodzą tylko na konsole Nintendo to ja doskonale wiem. Oprócz Super Mario Odyssey zagrałbym jeszcze w parę innych gier ze Switcha, dlatego być może kiedyś skuszę się na tą konsolę, jednak na ten moment mam ważniejsze wydatki. W każdym razie Switch i tak jest u mnie dużo wyżej w hierarchii ewentualnych zakupów od XBoxa, dlatego po zakupie PS5 jako następny cel będę brał pod uwagę właśnie Switcha.
Co do grafiki w starych grach, to ja jestem zdania, że stylizowana grafika z gier 2d często dużo wolniej się starzeje od grafiki 3d. Dlatego dochodzi do takich sytuacji kiedy nawet o 10 lat starsza gra 2d po latach wygląda dużo lepiej od gry 3d. Najbardziej widać to po grach z PS1, które w zdecydowanej większości paskudnie się zestarzały.
Ja kiedyś pewnie też kupię Ps5 Pro jak będzie lepsza wersja z znacznie większym dyskiem, bo Ps5 zwykły mnie odrzucił z powodu malutkiego dysku.
Przede wszystkim grafika 2d długo wyglądała znacznie lepiej od 3d, a wtedy różnica była wręcz kosmiczna na korzyść 2d w latach 80' i 90'. Dochodzi kwestia, że 2d z 3 razy wolniej się starzało, bo miała mniej mankamentów. A w tych najlepszych produkcjach wręcz wcale.
Kiedyś też stosowano sztuczki, które pozwalały wyprzedzić konkurencję dość zauważalnie. I to było raczej coś bardziej zauważalnego niż Unreal 1998 i Crysis 2007.
1) Styl kreskowy, który starannie wykonany nigdy nie zestarzeje się np: Dragon's Lair 1983 z automatów czy Street Fighter II 1991, King's Quest VII 1994, Broken sword 1996, Broken sword II 1997, XIII 2003. Taki styl jakby wyciągnięty trochę z komiksu.
2) Statyczne obrazy w FPP. Słynny Myst 1993 i Riven: The Sequel to Myst 1997, które wyprzedzały dzięki tej technice wizualnie gry 3d o sporo lat. Były wydawane na kilku CD więc pojemność miały ogromną. Potem były też Myst 3,4,5. A także remake Myst pod tytułem Real Myst, a w 2021 szykują kolejny remake tej gry. Polskie naśladowniki Myst to Reah 1998, Schizm 2001 i Schizm II 2003. Wszystko świetne przygodówki zajmujące bardzo dużo miejsca więc wszystko czytało wtedy z płyt, bo nawet, by nie zmieściły się na twardych dyskach.
3) Nagrywanie prawdziwych aktorów i sterowanie nimi. Gry wydawane na wielu CD jak Phantasmagoria 1995 i The Beast Within: A Gabriel Knight Mystery 1995.
4) Zatrudnienie gwiazd filmowych i nagranie ich rozmów robiąc w grze filmowy rozmach i świetną otoczkę fabularną. Kolejny przykład wydawania gier na wielu CD. Wing Commander 3 1994, Wing Commander 4 1996, Wing Commander: Prophecy 1998. Zatrudnienie Marka Hamilla i Malcolma McDowella to była bomba. Później też pojawił się John Rhys-Davies i inni znani aktorzy.
Co ciekawe większość zbiórek z kickstartera jest od 50 tys.dol. do 5 mln.dol. max. Zbiórka na Wing Commander 6 już wynosi ok 150 mln dol. Od 10 lat zbierane są te pieniądze :)
Niektórzy wierzą, że powróci nawet Mark Hamill.
Ja pamiętam jak się zdziwiłem, kiedy dowiedziałem się, że Worms 2 wyszły w 1997 roku. Pierwszy raz spotkałem się z tą grą w okolicach 2005-2006 roku i przez wiele lat byłem pewien, że wyszła ona właśnie w tamtym czasie, bo graficznie w ogóle nie odstawała od gier z tamtego okresu.
Co ciekawe większość zbiórek z kickstartera jest od 50 tys.dol. do 5 mln.dol. max. Zbiórka na Wing Commander 6 już wynosi ok 150 mln dol. Od 10 lat zbierane są te pieniądze :)
Niektórzy wierzą, że powróci nawet Mark Hamill.
Jak mają taki budżet, to wszystko jest możliwe.
Pierwszego Dooma skończyłem kilka lat temu bez szału choć z przyjemnością. Bo uwielbiam... Drugiego Dooma. Sęk w tym że... Nigdy go nie skończyłem. Zawsze próbowałem przejść na poziomie Ultra Violence i nigdy nie dałem rady. Muszę wybrać niższy poziom:)
DN3D jest fajny głównie na początku.
Po latach skończyłem Blood.
Muszę wrócić do pierwszego Quake bo za dzieciaka nigdy go nie lubiłem.
Polecam grać w Wolfenstein 3d, Doom 1 i 2, Heretic 1 obowiązkowo na gzDoom + Brutal Doom + texture HD. Niesamowicie grywalne do dziś podobnie jak Duke Nukem 3d, Blood, Outlaws, Shadow Warrior.
Siłą tych gier jest grywalność, dynamika, brutalność, muzyka, świetny projekt poziomów, wiele sekretów itd. Świetna zabawa z odnalezieniem wszystkich sekretów w Wolf 3d, Doom 1 i 2, Duke Nuklem 3d, Blood 1 i reszcie wymienionych. Wolf 3d ma 3 segmenty poziomów x 9 leveli.
Doom 1 ma 4 segmenty poziomów x 8 leveli. Podobny zabieg zrobili też w Quake 1, Duke Nukem 3d, Blood 1, Shadow Warrior. Ktoś może nieobeznany pomyśleć po przejściu jednego segmentu poziomów, że ukończył całą grę.
Brutal Doom zwiększa brutalność. Texture HD wiadomo lepsze tekstury.
Natomiast sam gzDoom daje kilkadziesiąt ulepszeń - poprawia sterowanie, dynamikę, grafikę, muzykę, dodaje mnóstwo opcji i możliwości w samej rozgrywce.
Wolf 3d na modach - 9/10. Doom 1 i 2 na modach - 10/10. Heretic 1 - 8/10.
Duke Nukem 3d na modach- 10/10. Blood 1 remaster - 9+/10
Outlaws - 8,5/10. Shadow Warrior remaster - 8/10
Redneck Rampage - 7,5/10. Ion Fury - 7,5/10.
Duke Nukem 3d ma raczej najlepszy projekt poziomów z wymienionych. Wszystkie poziomy na czterech segmentach mają wiele świetnie poukrywanych sekretów, mnóstwo easter eggs i nawet wiele ukrytych poziomów. Znalezienie wszystkiego daje mnóstwo zabawy. Blood 1 też ma wiele sekretów i easter eggs, ale nie w takiej ilość jak Duke. Wiele pomysłów z Duke 3d pojawiło się w gzDoom do Wolf 3d, Doom 1 i 2, Heretic 1.
Na video załączam Wolfenstein 3d na tych modach, ale identycznie podrasowane są Doom 1 i 2..
www.youtube.com/watch?v=5msRfphQHaE
Ja te wszystkie gry osobiście kończyłem po 5-10 razy. Najwięcej Doom 1 i 2 oraz Duke Nukem 3d, Blood 1 w okolicach właśnie 10 razy. I też niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczyło jakich skrzydeł dostały Wolf 3d, Doom 1 2, Heretic 1 na gzDoom+ Brutal Doom +Texture Hd. Przechodzeniu tych gier na tych modach niesamowicie miodne.
Do Duke Nukem 3d znów mamy High Resolution Pack v5.4, który mocno poprawił wizualnie grę i ośmieszył remaster totalnie.
Brutal Doom 2 Level 32
www.youtube.com/watch?v=WcmUx58_qy0
Fajny post, aż zachęciłeś do odświeżenia paru rzeczy.
Przypomniałeś mi o Redneck Rampage i Outlaws - grywalne dalej? Szczególnie byłbym zainteresowany Outlaws - do dziś pamiętam świetny klimat Dzikiego Zachodu.
gzDoom + Brutal Doom + texture HD.
Jako DOOMowy purysta mogę tylko prychnąć pogardliwie. Nie zrozumcie mnie źle, mody tego typu są fajne, ale jednocześnie granie w tej formie nie dość, że na dłuższą metę jest męczące to jeszcze zabija ducha gry.
Nie wszystkie gry wymagają tony modów by cieszyć się z gry.
yakeem
Z Redneck Rampage jest problem tylko.
Trzeba grzebać, by ustawić sterowanie WASD, bo nominalnie jest na strzałkach. Więc niewygodnie poruszać się strzałką do przodu lub PPM.
Lepiej wiadomo zmienić na W. W innych klasykach nie ma takiego problemu. Od razu jest WASD i myszka jak powinno. Gdyby powstał remaster to ustawiliby sterowanie pewnie od razu WASD.
Powstaje fanowski remake Redneck Rampage. Ale z tego co wiem tylko jest gotowy początek. Tam sterowanie jest idealne.
Outlaws z GOG nie ma muzyki. Jedynie na wersji pudełkowej działa muzyka. A warto, bo jest na miarę westernów z S.Leone. W tej grze mimo, że jest w stylu Duke NUkem 3d, Blood, Shadow Warrior, Redneck Rampage i ma podobne atuty to posiada dodatkowo dwie inne zalety - muzykę i przerywniki filmowe w stylu komiksowym. Bez muzyki to nie to samo.
dzl
gzDoom, Brutal Doom, texture HD nie zabija nawet w małym stopniu ducha gry. To nadal stary Doom 1 i 2. Gra się identycznie.
Inaczej się gra w Doom Reeborn na silniku Doom 3. Tam jest zabity trochę duch gry.
A najmocniej zabity jest w Doom 2016 i Doom Eternal 2020, gdzie gry nie mają kilku zalet oryginałów jak świetny projekt lokacji i tony sekretów, a także nie są tak brutalne. Tu na Brutal Doom jest jeszcze bardziej brutalnie. Gdy w Doom 2016 i Doom Eterrnal 2020 wyskakują kolorowe świecidełka pod 2 lata oraz ciała szybko znikają. Gdzie tu duch gry pytam ?
gzDoom, Brutal Doom, texture HD nie zabija nawet w małym stopniu ducha gry. To nadal stary Doom 1 i 2. Gra się identycznie
Nie zgadzam się. Tekstury i source port to jedno (estetyka i wygoda), ale Brutal Doom to drugie. Brutal Doom bardzo ingeruje w trzon klasycznego Dooma. Od zmian w tempie zabawy po zmiany w arsenale i wrogach.
Brutal Doom zwiększa tylko brutalność, gdzie i tak było jej bardzo dużo, a teraz jest jeszcze więcej zwłaszcza krwi. Mocniej zmienia się w Wolf 3d, który nie był, aż tak brutalny jak Doom 1 i 2.
gzDoom zmienia/ulepsza mnóstwo rzeczy na plus, a nie Brutal Doom.
Osobiście pogrywałem w Doom Reeborn. Dopiero namówiła mnie pewna osoba mówiąc - ""Sprawdź Wolf 3d, Doom 1 i 2, Heretic 1 na gzDoom+Brutal, a zobaczysz, że będzie dużo lepsze niż Doom Reeborn"". Byłem sceptyczny, bo grafika w Doom Reeborn lepsza, ale jakie pozytywne miałem zaskoczenie, gdy zacząłem grać. W tydzień czasu ukończyłem na 100% Wolf 3d, Doom 1 i 2, Heretic 1 z wszystkimi sekretami na gzDoom+Brutal Doom+texture Hd.
To jest o wiele lepsze niż Doom Reeborn. Rozkoszowałem się tymi grami jakbym pierwszy raz zagrał w nie teraz. Oczywiście nie wiem czy ty przechodziłeś czy nie, ale ja opisuje swoje odczucia na świeżo, bo grałem w marcu tego roku. Polecam porównać na żywo z Doom Reeborn.
By więcej plików pk3 załączać trzeba użyć ZDL, bo sam gzDoom nie da rady jednocześnie odpalić Brutal Doom+Texture HD.
Doom 2 Wad musi być użyty, by pograć w Doom 2 i Wolfenstein 3d.
Doom 1 Ultimate wad, by ograć w Doom 1, bo zwykły Doom 1 wad nie zadziała z Brutal Doom.
Brutal Doom do Doom 1 i 2 jest identyczny. Do Wolf 3d jest Brutal Wolfenstein.
Do Heretic jest paczka z wszystkim. Bez grzebania. Na Youtube znalazłem link do pakietu z Heretic 1.
Ja nie daję rady wracać do gier z mojej młodości (powiedzmy 1990-2005). Odrzuca mnie.
Wolę miec je w pamięci, w głowie ich obraz jest znacznie lepszy.
Nie mam żadnego problemu ze starszymi grami o ile interfejs i sterowanie nie są skopane. Przez ostatnie cztery lata ograłem i do tej pory ogrywam dużo retro shooterów (oraz innych starszych gier). Z ich jakością jest raz lepiej, raz gorzej, ale nie razi mnie to specjalnie.
Ostatnio ponownie wróciłem do Medal of Honor Allied Assault, Fallouta 2 i przy okazji wyprzedaży na Gogu kupiłem sobie Disciples 2 Gold. Mimo upływu lat dalej bawią, choć w przypadku MOHAA gameplay mocno się zestarzał.
Disciples 2 i Fallout 2 to cudowne gry.
Do Fallout 2 tylko dogrywam lepsze rozdzielczości.
Do MoH-Allied Assault 2002 dogrywałem znacznie lepsze tekstury "Surgical operations v.1.0" i wtedy gra wygląda lepiej niż przykładowo nowsze od niej Call of Duty 1 i 2 oraz MoH-Paciffic Assault.
Muzyka w tej grze robi robotę - epicka wręcz filmowa. Wadą gry jest dość przeciętna pierwsza misja w grze, która nie zachęca, ale potem rozkręca się gra. Misja ze snajperami w zrujnowanym mieście potrafi dać w kość, bo pewnych snajperów nie jest łatwo zlokalizować :)
Oczywiście MoH-AA nie jest tak dobrą grą overall jak RTCW z 2001 do której dopiero jest wspaniały mod RealRTCW. Daje grze skrzydeł mocarnie.
Mały offtop z ciekawości, jesteś/byłeś dziennikarzem growym czy po prostu gracz hobbysta?
Widzę po Twoich postach mega zajawkę i w sumie taką pozytywną zaraźliwą energię - plus zastanawiam się skąd tyle czasu bierzesz na granie :)
Hobbysta. Ale jestem z grami od 1988 roku. Przeszedłem ok 5800 gier. Wszystkie te najważniejsze po wiele razy :)
Mam czas na podróże, pasje jak sport, muzykę, filmy, książki, gry itd., bo nigdy nie musiałem pracować. Stąd tylko zajmuje się poznawaniem ludzi, realizowaniem pasji.
No to fajnie brzmi, zazdroszczę :) W sumie z takim doświadczeniem to mógłbyś jakiegoś bloga prowadzić czy jeszcze gdzieś tam się dzielić tą wiedzą. Chociaż może i w sumie wystarczy GOL do takich rzeczy.
Sam mam na celu zredukowanie trochę roboczogodzin, żeby trochę więcej przeznaczyć na własne cele - książki, sport czy własne projekty. No i na granie w klasyki.
Dzielę się swoją wiedzą na temat psychologii, ekonomii, muzyki, filmów, lekkiej-atletyki, wspinaczki górskiej, gier przygodowych, strategicznych i cRPG z lat 80' i 90'. Ale to bardziej realnie.
Wirtualnie powiedzmy na temat filmów na Filmweb. Wiele osób wciągnąłem na głęboką wodę w kino artystyczne, niezależne, kreatywne, przełomowe, oryginalne z Europy, Azji i Hollywood z lat 1920-1980.
Do Dooma wracam regularnie praktycznie od zawsze i nic a nic się nie zestarzał (zwłaszcza soundtrack). Nawet grafika ma wciąż swój urok, choć projekty potworów są raczej komiczne.
Z innych starszych gier zawsze mam zainstalowane u siebie dwa pierwsze Fallouty, drugiego Baldura, UFO Enemy Unknown (gra wszechczasów i basta) oraz wszystkie Close Combat, bo nigdy nie wiadomo, kiedy mnie najdzie na krótką przygrywkę (zamieniającą się zwykle w tygodniowe posiedzenia).
Akurat dźwięk zestarzał się najgorzej. Zrobiłem sobie pk3 z odpowiednio dobranym sludgem i nomen omen doomem i riffy Kirka Winsteina czy innego Matta Pike'a robią robotę. Do tego gzdoom, poprawione efekty dźwiękowe, lepsze tekstury i można hulać. Próbowałem nawet w goglach 3D, ale odradzam.
Jak mi się nieco znudził oryginalny wygrzew w wersji midi plumkający w tle, puściłem w słuchawkach Doom Soundtrack Rebuild od pewnego zdolnego rusa i daje radę.
https://open.spotify.com/album/2GV8iJIzB2Eu8m1FKxYh8u
Natomiast gry w goglach w Dooma sobie nawet nie próbuję wyobrazić, toż przy tej prędkości ruchu i pływaniu widoku można się zrzygać po dwóch minutach.
Polecam Nightmare Creatures :)
Duke Nukem, a właściwie Nukum z 1991 roku. Lubię czasem wrócić do starych gier, ale dzielę je na dwie grupy. Te, które godnie się zestarzały, jak i te do których nie warto już wracać.
Teraz spróbuję Age of Empires II, ciekawe jak to będzie wyglądało :)
Parę lat temu próbowałem wrócić do Starcrafta I i skończyć dwie pozostałe kampanie (skończyłem terran) i niestety się odbiłem. Zobaczymy jak to będzie z innym RTS.
Xan -> Parę lat temu próbowałem wrócić do Starcrafta I i skończyć dwie pozostałe kampanie (skończyłem terran) i niestety się odbiłem.
Ja się zajarałem remasterem Starcrafta, ale też ze względu na toporność (która przecież w 98 roku była standardem) odbiłem się już przy Terranach i po prostu zainstalowałem moda Mass Recall na Starcrafcie 2 przenoszącego całą jedynkę i Brood War - konstrukcja misji i fabuła nieruszone, a odbiór znacznie przyjemniejszy.
O, to jest jakiś pomysł. W sumie miałem skończyć i Starcrafta II, bo tam przeszedłem tylko podstawkę :)
Muszę zobaczyć, czy uda mi się zainstalować SII bez uprawnień admina na służbowym komputerze, bo na moim Surface Pro 4 nie pójdzie pewnie :/
Próbuj, kampania Heart of the Swarm doskonała (Protossów nigdy nie lubiłem, więc Legacy of the Void mnie wynudziło). A jedyneczka w tej odsłonie bawi bardzo.
Od 10 lat próbuję przejść skyrima. Co kilka miesięcy instaluje żeby przejść kilka questów, potem usuwam zazwyczaj z powodu braku miejsca na dysku na innego gry i schemat sie powtarza co kilka miesięcy. Kiedyś na pewno przejde, choć to dłuuuga gra.
Same przejście to nie problem, wątek główny jest dosyć krótki, a skalowanie się przeciwników dodatkowo pomaga z jego rushowaniem. Dopiero przy uwzględnieniu side questów wychodzi konkretna długość.
Byłbym zapomniał - ostatnio powodowany niewiadomym impulsem zainstalowałem sobie po 16 latach Silent Storma.
I nadal jest wyśmienity. To tytuł, który naprawdę wyprzedził swoje czasy o co najmniej dekadę, przydałby się jedynie jakiś remaster graficzny, żadnej z mechanik nie trzeba ruszać, są perfekcyjne.
Doom tylko z modem brutal doom.
Ja w Dooma zagrałem pierwszy raz w tamtym roku i ... cholernie przyjemnie się grało. Nie dziwota, że to definitywnie klasyk i legenda gatunku. Dużo o wiele nowszych produkcji jest nieporównywalnie mniej grywalnych od klasycznego dooma.
Biorąc pod uwagę to, że grało się w nie na samej klawiaturze, z padem nie powinno być żadnych problemów. Ba, jeden ze starszych Doomów nawet był exem na N64.
To był jeden z moich powodów, dla których zainstalowałem tego DOOM-a na XSX, żeby się przekonać :)
Grało się bez problemu.
Boje sie fpsow na konsoli, jak w valhalli teraz dali wielkanocny konkurs łuczniczy, to mnie krew zalewa przy celowaniu pod presja czasu :(
Ciężko DOOM-a porównywać do "fps na konsoli", bo tu jest celowanie tylko w osi X, nie ma w osi Y. Także sprawa jest banalna.
Ja sam nie lubię FPS na konsoli, DOOM: Eternal skończyłem, ale na pewno wolałbym na PC. Jednego bossa musiałem sobie ułatwić, bo wymagał precyzyjnego strzelania w głowę, a to mnie przerosło na konsoli.
Też na GamePassie spędziłem dobry dzień z Doomem a nawet z narzeczoną udało się w coopie pograć. Co ciekawe, było jej łatwo ogarnąć fps-owe sterowanie, bo nie musiała precyzyjnie celować na osi Y.
Fajna sprawa, mogliby więcej starszych gier tak przywracać.
Tak czytam ten wątek z zapartym tchem i aż serce się raduje że taki stary klasyk w dzisiejszych czasach wywołuje tyle emocji. Też jestem wielkim fanem Doom 1 i 2, a także 3 ale to odsłona to raczej na inny temat.
Jak Carmack z Romero i resztą ekipy pisali pierwszego Dooma, to pewnie nigdy nie przypuszczali że to będzie taki przełom oraz tytuł o którym będzie się po dziś dzień pisało/mówiło/grało. Legenda nad legendami w którą nawet na GameBoy się świetnie grało.
Ktos wczesniej o coopie wspominal, jak to wyglada, kampanie normalnie we dwie osoby mozna ogrywac?
Wiecie dlaczego Doom był tak dobry? Bo gra była tworzona z myślą o gameplayu.
Przeciwnicy
Doom: przeciwnicy w Doomie, każdy atakował gracza w inny sposób, jeden szarżuje, inny puszcza mocne pociski, które jednak są wolne i musimy je omijać, są też hitscany przed którymi najlepiej jest się ukryć za jakimś rogiem. Cały czas musisz być w ruchu.
Call of duty. Tam każdy przeciwnik atakuje gracza w ten sam sposób, każdy przeciwnik to hitscan a walka cały czas opiera się na chowaniu się za skrzynką, wyskok, strzał i czekaj aż się zdrowie zregeneruje. no kurde.
broń
Doom: każda broń jest zupełnie inna, różnorodność, kluczem do sukcesu jest wybór broni pod odpowiednią sytuację, zarządzenie zasobami
Call of Duty: każda broń jest niemal identyczna, dla odmiany czasem trafi ci się rakietnica albo snajperka ale tylko w momencie w którym będziesz musiał z niej skorzystać, bo inaczej nie da się przejść gry.
Konstrukcja map
DOOM: Eksploracja, pełno sekretów, warto lizać ściany, można się zgubić
Call of duty: Idziesz cały czas do przodu xD
można byłoby tak dalej wymieniać i wymieniać, coś poszło nie tak w momencie w którym gry zaczęły koncentrować się na fabule, filmowości, bo w wielu przypadkach gameplay został spłycony
Dobre porównanie. Ale trzeba oddać (staremu) infinity ward, że pierwsze Call of duty to był kawał świetnej II wojennej strzelaniny. Szkoda, że nie pociągnęli serii dalej w takiej konwencji. Grając ma się wrażenie uczestnictwa w klasycznych filmach wojennych a jednocześnie nie jest to tak tandetne i przesadzone jak dzisiaj. Niesamowite również, jak na dobrą sprawę jedna decyzja projektowa wpłynęła na kolejne części. Brak apteczek i samo regeneracja pociągnęła za sobą według mnie chybiony pomysł zalewania gracza przygłupimi falami licznych oponentów. Jedyna odsłona serii która w moim mniemaniu świetnie wykorzystywała ten koncept to Cod 4. Oczywiście nie żebym hejtował, z 'nowoczesnymi' grami z serii call of duty jest jak z krojeniem ziemniaków na frytki w plastry. Albo się to lubi albo nie.
Te gry robiły kiedyś ogromne wrażenie, człowiek czuł się jakby był w kinie na filmie wojennym, COD4 Modern Warfare to była już całkowita rewolucje i Doom wydawał się przy tym taki płytki. Grając w COD jesteśmy bardziej widzem a nie graczem, w tej grze prawie nie da się zginąć, wystarczy tylko czekać za skrzynką aż zdrowie się zregeneruje, amunicja też nam się nie skończy, gra ciągnie nas za rączkę i pokazuje jakąś historię i na tym koncentruje się kampania. Kiedy człowiek ogarnął, że starsze FPSy byłi jednak lepsze to naprawdę duża część gier akcji zaczęła czerpać pełnymi garściami z CODów. No ale z drugiej strony taka forma rozrywki niektórym pasuje najlepiej ale ja wolę gameplay od narracji.
Według mnie idealne połączenie między rozgrywką a narracją zaserwował nam Half Life 2. I szkoda, że to właśnie na tej grze nie wzorowali się w późniejszych latach inni twórcy tylko na codach. Ale wiadomo jak to jest, gracze zagłosowali portfelami jakich gier oczekują więc samo regeneracja i ciągnięcie gracza za rękę rozlało się po innych produkcjach.
Podbijam - zainspirowany tym wątkiem wziąłem się za Dooma 2 i małymi kroczkami przeszedłem - klasyk, trzyma się dobrze.
Choć widać ograniczenia techniczne czasów w których powstała ta gra, to jednak widać że to był szczyt kreatywności Romero, McGee, Petersena i reszty ekipy - na każdym z 30 etapów pojawia się jakieś ciekawe, nowe ułożenie przeciwników lub jakieś inne ciekawe rozwiązanie na samej planszy.
Polecam wszystkim odświeżenie, wciąż dobrze się trzyma.