Front w Ukrainie to pożar, Polska to ściana z gaśnicami, a Rosja wrzuca tu tylko iskry – licząc, że zaczniemy się sami kłócić, zamiast razem gasić.
Zgodnie ze starożytną sentencją si vis pacem, para bellum.
Ci co naprawdę obawiają się jakiejś wojny za dwa lata chyba kompletnie nie ogarniają wojny na Ukrainie. Przecież ruscy masakrycznie się męczą przejmując tygodniowo po 10km kraju tracąc przy tym ludzi, sprzęt, broń i amunicję. Przejęli po kilku latach jakieś 20% kraju i jakby to miałoby tak dalej trwać poprzez wojnę na wyniszczenie to ruscy spędza na Ukrainie kolejne 4 lata. Tutaj już trochę wróżę, ale wygląda na to, że putler zagarnia sobie jak najwięcej terenów zanim sankcje i zapaść gospodarcza zmusi go do odbycia rozmów pokojowych.
News boćka to jakieś clickbaitowe gówno, które powstaje dosłownie codziennie na wielu portalach, ale ludzie widze nawet po takim czasie dalej się na to nabierają
Kiedy już zakończą trzydniową operację na Ukrainie, mogą wziąć się za nas!
Czyli data rozpoczęcia III Wojny Światowej została już wyznaczona? Trumpek ustalił taki termin żeby Vladek mógł się przygotować mając równe szanse z NATO i USA?
Po pierwsze, to decyzja o wybuchu wojny wcale nie musi wynikać z jakichś chłodnych kalkulacji rosyjskiego reżimu ani tym bardziej z chęci Rosjan do rozpętania wojny. Wystarczy, że USA się wreszcie pożrą z Chinami, a Rosja jako kraj coraz bardziej uzależniony od Chin gospodarczo i politycznie zostanie przez Chińczyków postawiona pod ścianą, że ma "zająć" Europejczyków i zdestabilizować sytuację na wschodniej flance NATO.
Po drugie:
W tym sensie nie chodzi o „datę ataku Rosji”, lecz o termin, po którym USA mogą być zaangażowane militarnie na taką skalę, że ich zdolność do szybkiej i skutecznej reakcji w Europie zostanie ograniczona. W takich warunkach Federacja Rosyjska – jako partner strategiczny Chin – może próbować wykorzystać okno operacyjne i podjąć działania destabilizujące na kontynencie europejskim.
Nie należy mitologizować roku 2027 jako „daty wojny”. To nie jest zegar, który odmierza czas do nieuchronnego konfliktu z Rosją. To raczej deadline, który Stany Zjednoczone wyznaczyły sobie na przygotowanie do możliwej konfrontacji z Chinami – a jednocześnie moment, w którym Europa musi być gotowa działać bardziej samodzielnie.
Ja obstawiam, że będzie wojna w 2027 r. wspomnicie tego posta.
Nie chcę nikogo lekceważyć bo nie jeden pewniak się przejechał, ale nie bardzo sobie wyobrażam jakby to miało wyglądać biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg wojny.
Chciałbym przypomnieć że Rosja odpaliła wszystkie mechanizmy (nabór na pełen gwizdek, ekonomia wojenna, produkcja sprzętu na pełną parę) i utknęli gdzieś na brzegu Ukrainy, czyniąc absolutnie ślimaczy progress od kilku lat. I ta Rosja ma nagle przyjąć na klatę skumulowaną agresję NATO? A co z Ukrainą która wciąż jest atakowana, nagle zabiorą 50% żołdaków z frontu i pójdą sobie walczyć gdzie indziej?
Nie znam się na wojowaniu (zupełnie) ale jakoś nie wyobrażam sobie tego "na chłopski rozum". Pomijam fakt że z każdym rokiem będą nawarstwiały się Rosyjskie problemy demograficzne (przy których nasz Polski niż to pikuś) i ekonomiczne.
Jak najbardziej widzę ewentualność aktu agresji na jakiś mały kraj na zadupiu, ale atak na NATO bez jakiegoś gigantycznego przełomu u wschodnich sąsiadów absolutnie nie mieści mi się w głowie.
To nie będzie wojna, jaką sobie wyobrażacie. Zniszczą logistykę na zapleczu frontu, typu lotnisko w Rzeszowie, czy mosty na Wiśle, elektrownie. Powiedzą, że nie atakują NATO, ale Polska defacto bierze udział w wojnie już dawno. Zachód pokiwa ze zrozumieniem głową, a na dowód przytoczą wszystkie te durne wypowiedzi polskich polityków.
Coraz większe problemy Rosji, sa w stanie produkować już tylko 5 tys. dronów na miesiąc.
W chwili obecnej Rosja stoi na skraju zapaści ekonomicznej, już nawet główna "ekonomistka" Putina, Elwira Nabiullina niedawno oficjalnie oświadczyła, że albo koniec wojowania albo katastrofa ekonomiczna Rosji.
Rosja nie tylko mocno wyczerpała swoje stany kadrowe podczas napaści na Ukrainę (na chwilę obecną na rynku pracy brakuje 2 mln pracowników) ale i drastycznie zużyła swoje zasoby militarne - w postaci pojazdów pancernych, pojazdów zaopatrzeniowych, praktycznie zużyła wszystkie swoje rezerwy strategiczne.
Nie można planować jakiejkolwiek nowej ofensywy bez konkretnego zaopatrzenia i zapasów - a w chwili obecnej Rosja tego nie posiada - wszystko jest zużywane na bierząco.
Wg delikatnych szacunków wojskowych analityków, Rosja potrzebuje minimum 5 lat, by odbudować swoją siłę militarną do tego stopnia by myśleć o zaatakowaniu kogokolwiek innego - oczywiście 5 lat od zakończenia wojny na Ukrainie. Bardziej realne szacunki mówią o 10 latach. I to są szacunki w których nie uwzględnia się wpływu coraz bardziej dotkliwych sankcji i pomija sie katastrofalny stan rosyjskiej gospodarki.
Tak więc rok 2027 jako rok gdzie Rosja znów kogoś militarnie zaatakuje jest totalnie wzięty z dupy.
Natomiast całkiem realne będą ataki hybrydowe, z którymi mamy teraz cały czas do czynienia - podpalenia, wprowadzanie zamieszania, ataki hakerskie na infrastrukturę krytyczna.
Nie można planować jakiejkolwiek nowej ofensywy bez konkretnego zaopatrzenia i zapasów - a w chwili obecnej Rosja tego nie posiada - wszystko jest zużywane na bierząco.
A to ciekawe, bo ten kraj na granicy zapaści ekonomicznej produkuje 3 razy więcej amunicji niż USA i Europa razem wzięte.
https://www.pap.pl/aktualnosci/cnn-rosja-produkuje-trzy-razy-wiecej-amunicji-artyleryjskiej-niz-usa-i-kraje-europy
O tym że Rosja już już lada chwila padnie słyszymy od drugiego tygodnia wojny. No, może trzeciego. Obecnie słuchanie analityków czy ekspertów wojskowych ma taką samą wartość jak słuchanie Jackowskiego. Owszem, Rosja od 3 lat nie może poradzić sobie z Ukrainą, ale też od tych 3 lat jest w stanie ciągnąć wojnę. I nie bardzo widać konkretne ustępstwa negocjacyjne, więc raczej jeszcze nie mają noża na gardle.
Moim zdaniem żadne zbrojenia czy gotowość do wojny nie są rozwiązaniem dla Polski. Z naszej perspektywy nie ważne jak silnych sojuszników będziemy mieć za plecami, ani który artykuł NATO będzie nas wspierał, skoro wojna będzie się toczyć na naszym terytorium. Ukraina dzisiaj jest w zgliszczach, zniszczona infrastruktura, zrujnowana gospodarka, zdziesiątkowane pokolenia. To samo będzie z Polską jeśli pozwolimy na wojnę na naszym podwórku, i marnym pocieszeniem będzie nawet wygranie wojny. Dlatego jedyne wyjście to wspieranie Ukrainy wszystkimi środkami, bez żadnych warunków, i szybkie przyjęcie ich do NATO. Bez żadnego wywlekania Wołynia, żadnego wspominania Bandery, starych zatargów. Ale do tego potrzeba jednomyślności, a przecież między Polakami nigdy takiej nie będzie.
Byc moze sezon ogorkowy i media musza nabijac kliki. Ale coraz czescij pojawia sie data 2027.
IMO to troche malo pradopodobne zeby kacapy mialy sile podniesc reke na NATO kiedy ciagle sa masakrowani i mocno krwawia na Ukrainie. Ale z drugiej strony dociera coraz wiecej informacji ze Ruskie fabryki produkuja zatrwazajace ilosci sprzetu i chinczyki maja im jeszcze dodatkowe miliardy dosypac.
Jak prezesi z GOLa mysla? Bedzie czy nie bedzie?
Tak jest, właśnie oklejają t34 i su-100 pancerzem reaktywnym w ramach przygotowań do tej konfrontacji ;)
Myślę, że wojny nie będzie póki USA nie są na wojnie z Chinami. Ale jak pójdą na wojnę z Chinami, to już różnie to może być. Musimy być gotowi do wojny za 18 i za 8 miesięcy, jeśli aspirujemy do miana poważnego państwa to nawet do samodzielnej wojny, a co dopiero z sojusznikami
IMO to troche malo pradopodobne zeby kacapy mialy sile podniesc reke na NATO kiedy ciagle sa masakrowani i mocno krwawia na Ukrainie. - ciągle słyszę ten tekst o wykrwawianiu się ale mimo to przejmują kolejne tereny. Co prawda idzie im ponoć po woli ale jednak. Ukraina jakieś tam sukcesy ma w ich tępieniu ale w zasadzie na tym to się kończy. Dawno nic nie było pisane żeby, np. odbili jakiś teren. Chyba że coś mi umknęło.
// swoją drogą gdyby tak było to by nie podawali publicznie tej daty.
Wojna 2027 jest wysoce prawdopodobna (cokolwiek dla kogo to oznacza - brak możliwości podania procentowego prawdo.).
Rosja nie za bardzo ma wybór - rezerwy topnieją, blokada trwa i jest uszczelniana, gospodarka leci już na militrace i trzeba to aktywować.
Martwi, że jak ostatnio rozmawiałem z wieloma młodymi osobami (18-25), to oni tu na wojnę nie zostaną. Nie mają kotwicy (nie czują przywiązania) - mieszkań, rodzin (żony/męża, dzieci), nie są częściami społeczności (indywidualizm w końcu góruje nad kolektywizmem jak nigdy) itd. Gratulacje dla wszystkich, którzy promowali tę politykę oraz poczucie życia bez odpowiedzialności. Bo na tej samej zasadzie nic się u nas nie zmieni - bo kto miałby chcieć zmiany i wpłynąć oddolnie na coś (ci ludzie bez kotwicy?)
Martwi jeszcze bardziej brak decyzji, które powinny być podjęte już rok-dwa lata temu. Budowa infrastruktury militarnej (amunicja), wojska szwedzkie na przesmyku, tureckiej zaangażowanie w regionie itd. (ale do tego potrzebna podmiotowość i dobrzy politycy...).
"Czy dało zrobić się więcej?..."
Nie będzie żadnej wojny. Ukraińcy Polaków straszą wojną od początku swojej. Rosjanie nie mają sił żeby nawet zająć 1 miasto na Ukrainie, a co dopiero walczyć z całym NATO. Teraz zobaczyli jak skończył Iran i to jak mu rozj..... cały system ziemia-powietrze i mogli bezkarnie bombardować co im się spodoba.
Miałem założyć podobny wątek, bo pojawiły się dzisiaj dwa ciekawe teksty. Co prawda "dyżurni dziennikarze od wojskowości" Onetu zdążyli się już raz czy dwa skompromitować, ale gdy człowiek czyta, jak "przygotowana" do walki jest polska armia i ilu mamy żołnierzy gotowych ruszyć na front (30k!), oraz zestawi się to z wypowiedziami wojskowych, którzy praktycznie bez cienia wątpliwości stwierdzają, że wojna za 3-5 lat jest pewna, to faktycznie można się zacząć zastanawiać "O co tutaj chodzi?".
Edyta Żemła: Panie generale, będzie wojna?
Oficer wojsk lądowych w stopniu generała: Będzie.
Oficer sił powietrznych w stopniu generała: Tak, nie mam złudzeń.
Oficer w stopniu pułkownika: Będzie.
Oficer Marynarki Wojennej: Tak, Rosjanie dają wyraźnie sygnały, że Polska po Ukrainie może być następna.
Oficer ze sztabu: Wszystkie informacje z wywiadów wojskowych państw NATO wskazują, że tak.
Oficer wojsk lądowych, dowódca jednostki: Tak, Putin nie zatrzyma się na Ukrainie.
Oficer ze struktur NATO: Myślę, że wybuch wojny to perspektywa od trzech do pięciu lat.
Oficer kontrwywiadu wojskowego: Nie liczmy na demokratę na Kremlu, bo się przeliczymy. To oznacza, że wojna nam grozi. Wojna będzie.
Emerytowany generał: Tak. Zbliżamy się do góry lodowej. A jeśli ktoś tego nie widzi, to przypomnę, że na Titanicu do końca trwał bal.
(...)
Edyta Żemła: Jak nigdy od 1939 r. wisi nad nami groźba wojny. Jakie mamy realne siły? Ile wojska będzie bronić naszych granic?
Oficer wojsk lądowych w stopniu generała: Dzisiaj? Mamy cztery dywizje. Jedna dywizja nie funkcjonuje, bo jest związana na granicy. Dlatego jak najszybciej trzeba ją zluzować, a do ochrony granicy wysłać żandarmerię, WOT i wzmocnić Straż Graniczną. Nie możemy odpuścić granicy, bo nam się zrobi bajzel i wtedy bezpieczeństwo wewnętrzne będzie zagrożone. Zostają nam trzy dywizje, z czego nazbiera się jakieś 30 tys. żołnierzy zdolnych do walki.
Edyta Żemła: Zaledwie 30 tys.?! Nie myli się pan?
Oficer wojsk lądowych w stopniu generała: Nie, to nie pomyłka, to realna liczba.
Edyta Żemła: Ale minister obrony zapewnia, że liczebność wojska przekroczyła już 200 tys. żołnierzy. Gdzie w takim razie są ci ludzie?
Oficer wojsk lądowych w stopniu generała: W sztabach, w dowództwach, w centrach rekrutacji, w składach, w logistyce. Taką sobie armię zbudowaliśmy. Armię sztabowców. Niech pani zobaczy, ile jest instytucji wojskowych. Departamenty, zarządy, inspektoraty, centra, sztaby, szkolnictwo, szpitalnictwo, jakieś jednostki kartografii, geografii, orkiestry pieśni i tańca. To są świetne fuchy i jeżeli ktoś nie ma ambicji, żeby być prawdziwym żołnierzem, nie chce mu się przenosić z garnizonu do garnizonu, to może się tam schować i całkiem wygodnie ustawić.
Z udostępnionych informacji dowiedzieliśmy się, łączna produkcja samolotów taktycznych do końca 2025 r. wyniesie 57 konstrukcji. Mowa o takich maszynach jak myśliwce Su-57, Su-35 i Su-30, a także bombowiec Su-34. Moskwa zauważalnie wzmocni też swoje siły pancerne. Ukraiński wywiad zakłada, że z fabryk wyjedzie aż 250 czołgów T-90M, którym towarzyszyć będzie ok. 1100 sztuk innych pojazdów opancerzonych, w tym BMP-3 i BTR-82A. Co istotne, chodzi wyłącznie o zupełnie nowy sprzęt, a nie konstrukcje zmodernizowane lub naprawione. Tych będzie bowiem najpewniej znacznie więcej.
kiedy ciagle sa masakrowani i mocno krwawia na Ukrainie. Z wiadomości prezentowanych w tv wynika coś zupełnie innego.
Najważniejszy element tej wojny.bedzie się dział na drugiej półkuli. Tam się wszystko rozegra.
Ator co poniektórym się mocno włącza widzę. Gdyby słuchać takich, jak wy, to wojna trwałaby nieprzerwanie od zimnej wojny do teraz i pół planety już by nie istniało. A już w ogóle teksty o tym, że IIIWŚ już trwa -> XDDDDD
Za 18 miesięcy to nawet nie wbudujemy kamienia węgielnego pod nową fabrykę amunicji, co to Dusk opiecuje dwie, a Nawrocka jedną.
Miesiąc później jeszcze jaśniejsze staje się, że atak na Polskę może rozpocząć się na dobre w latach 2027-2030.
Trzeba się bardzo starać, by ignorować przesłanki, albo trzeba być politykiem... i uważać, że przecież Stany lub UE nas uratują (albo, co lepsze, w magiczny sposób zapobiegną konfliktowi)...
Jedyna nadzieja w rozsądniejszych kongresmenach ze Stanów, którzy już rozumieją lub zrozumieją, że Chiny są daleko przed nimi i Tajwan można oddać - tak jak i Pacyfik. Wątpliwe, żeby ogarnęli, bo zbyt dużo grup, które będą chciały wojować, ma na to wpływ.
Ukraina jest w fatalnym położeniu (na dziś), a gdy ona padnie, to już tylko od decyzji Pekinu (i oporu w Waszyngtonie) będzie zależała przyszłość Polski.
Gdy taka decyzja zapadnie, nikt nie przyjdzie nas ratować. Otrzymamy wsparcie zasobowe (bez ludzi), dokładnie tak samo jak Ukraina i tak jak ona będziemy "wykrwawiali" kraj, którego wykrwawiać takimi zasobami się nie da.
Nikt w Europie nie jest gotowy na wojnę, nikt w Polsce nie cofnie czasu, wracając do 2022, czy początków 2023, by zacząć pompować miliardy w przemysł dronowy, łączyć do z polskim mocnym IT, uwolnić przepisy (by rynek mógł się rozwijać oraz łączyć z wojskiem, a operatorzy z licencją byli w rezerwach).
Nikt nie cofnie debilnych kontraktów i płacenia haraczu USA (5% PKB) za jednorazową armie (czołgi i inne technologie, które nie mają tu serwisu, są outsorsowane, a ich przydatność vs. dron jest znikoma).
Nikt nie zacznie programu regularnych ćwiczeń rezerw w połączeniu z bazą cywilną i oświatową.
Nikt nie wejdzie w głęboki sojusz ze Szwecją, Ukrainą oraz Turcją (kolejność nieprzypadkowa), powiązany z wymianą technologii (rozwoju, szkoleń, w oparcie o doświadczenie ukraińskich operatorów itd.), wspólnych manewrów (czyli projekcji rzeczywistej siły do np. odcięcia - vide - przejęcia całego Królewca), stacjonowania tych wojsk na przesmyku suwalskim (szwedzkich przede wszystkim), a naszych na wyspach szwedzkich.
Nikt nie zbuduje dobrej tarczy przeciwlotniczej (Wisła, Narew, Pilica to mało i, jak widać, trzeba lepiej).
Na to wszystko jest zbyt późno, bo nasi politycy, tak jak większość ludzi tu, myśli, że NATO czy UE to jakiś jeden spójny organizm, który nas nie zostawi i każdy zareaguje, tak, jakby to on był atakowany...
Otóż nie bardzo.
Naprawdę nie czaję kto ma w interesie ciągle straszenie nas wojną z ruskimi. Jedynie ukraincy mają w tym jakiś biznes i to oni najczęściej nas straszą, no i Tusk :)
Wiadomo co i wiadomo gdzie ruskim ale mnie przeraża wizja, tego jak wojna między ruskimi i małymi ruskimi się skończy, to nieważne już z jakim skutkiem ale ukraińcy zostaną z całym doposażeniem, z całym arsenałem, z mnóstwem pieniędzy, będą rozjuszeni i poryci psychicznie od byciu na froncie i mając tak dużą bazę swoich u nas że bardziej bym się bał scenariusza czegoś w rodzaju wołynia 2.0. A fakt że pogarda u nich do nas jest niezmierna tylko dodaje pikanterii.
Lub w drugim wariancie, jeśli by jakimś cudem ruscy zajęli całą ukrainę i ją po prostu poddali to tak, w tedy jako te dwa kraje ale jako jedni ruscy jest możliwa dalsza cześć podboju - z dokładnie tych samych powodów jak wyżej, a ukraincy bardzo chętnie to zrobią.