Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 1 grudnia 2010, 14:04

autor: Przemysław Zamęcki

Gran Turismo 5 - recenzja gry - Strona 2

Prawie sześć lat kazało Polyphony Digital czekać swoim fanom na kolejną część Gran Turismo. Czy ten długi okres i miliony dolarów przeznaczone na tę produkcję przełożyły się na jakość finalnego produktu?

Niestety, jakość wykonania tej ogromnej rzeszy aut w wielu przypadkach budzi zastrzeżenia. Mają one zdecydowanie mniej detali, słabszej jakości tekstury i w żaden sposób nie chcą poddać się operacji chociażby zmiany felgi. Nie oferują także widoku z kabiny kierowcy, co w dzisiejszych czasach jest rozwiązaniem dość archaicznym. Pomimo iż nie najładniejsze, trzeba docenić ich istnienie, bowiem w odwzorowaniu modelu jazdy raczej nie ustępują autom z kategorii premium. W czasie wyścigu, w ferworze walki jakość wykonania i tak schodzi na dalszy plan, a różnice przestają być zauważalne. W Forzy Motorsport 3 aut jest co prawda mniej, ale każde z nich oferuje widok zza kierownicy.

Samochody premium wykonane są na najwyższym poziomie.

Jednak to Gran Turismo 5 zapewnia ciekawszy i bliższy realizmowi model jazdy. Tu praktycznie każde auto prowadzi się zupełnie inaczej, a ujarzmienie kilkusetkonnego potwora wymaga trochę praktyki. Wyłączenie wszystkich wspomagaczy w rodzaju kontroli trakcji czy ABS-u zdecydowania pozytywnie wpływa na wrażenia z rozgrywki i tak naprawdę jest jedynym wyborem dla osób, które chcą poczuć prawdziwego ducha tej gry. Będąc fanem realizmu i rFactora, możesz się nieco rozczarować, zasiadając za kierownicą samochodów w GT5, ale jeżeli uważasz, że szczytem trudności jest FM3 czy Grid, koniecznie zagraj w produkcję Polyphony Digital. Tak naprawdę podtytuł serii The Real Driving Simulator to taki lep na niezorientowanych, trzeba bowiem zrozumieć, że konsolowy, a właściwie, mówiąc ogólniej, mainstreamowy rynek ścigałek nastawiony jest na masowego odbiorcę. Stąd, jeżeli nie posiadamy żadnej kierownicy, to przy włączeniu niektórych asyst powinno nam się od biedy udać jeździć, nie obijając się o bandy, a z czasem nawet zacząć wygrywać w tych trudniejszych, przeznaczonych dla zawodowców, konkurencjach. W o wiele lepszej sytuacji są właściciele kierownic. Posiadając jakiekolwiek „kółko”, odczujemy znacznie większą frajdę z zabawy. Nie rozumiem niestety zupełnie dlaczego zabrakło oficjalnego wsparcia dla jednych z najlepszych tego typu urządzeń na rynku, czyli G25/G27. Co prawda wszystko, łącznie z force feedbackiem i sprzęgłem, działa jak należy, ale bez sztuczek w przypisywaniu różnych akcji dodatkowym przyciskom się nie obejdzie.

Gra potrafi wycisnąć z nas siódme poty. Jeżeli do tej pory mieliście do czynienia jedynie z NFS-em i pochodnymi, to nauka jazdy w GT5 okaże się mozolną harówą. Wyczucie strefy hamowania, konieczność dozowania hamulca czy jednoczesne używanie hamulca i gazu, nauka tzw. best line, czyli optymalnego toru przejazdu, to zadanie na dłuższy czas. O spin nietrudno, a wjechanie na kerb może zaowocować utratą kontroli nad pojazdem. Non stop trwa walka o utrzymanie się na torze, w czym oczywiście nie pomagają pozostali kierowcy. Widać wyraźny progres w modelu jazdy w stosunku do wcześniejszych części serii. Również zachowanie wirtualnych zawodników zostało lekko ulepszone. Co prawda widok grzecznej kolumny aut to nadal chleb powszedni, ale zdarzają się również jakieś przebłyski, a także popełniane błędy. Niewielkie, ot lekkie wypadnięcie na pobocze, czasem jakaś stłuczka – na tym polu rywale są wciąż lepsi. Drażnić może fakt, że sztuczna inteligencja za wszelką cenę chce trzymać się best line, co kończy się obijaniem naszego auta, względnie spychaniem go z trasy.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej