Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 sierpnia 2010, 12:08

Mafia II - recenzja gry - Strona 3

Najbardziej oczekiwana gra tego roku wreszcie ujrzała światło dzienne. Czy twórcom nowej Mafii udało się stworzyć produkt na miarę kultowego pierwowzoru? Przekonajcie się sami czytając naszą recenzję.

Choć gra nieustannie powiela te same schematy, robi to w niezwykle umiejętny sposób, dozując z umiarem poszczególne elementy rozgrywki. Najwięcej jest oczywiście jeżdżenia samochodem – Vito nie może cudownie teleportować się do wybranych lokacji, więc za każdym razem kierujemy się w wyznaczone miejsce autem. Po ulicach Empire Bay krąży sporo różnorodnych pojazdów, wszystkie możemy ukraść i wykorzystać do niecnych celów, a jeśli któraś bryka szczególnie przypadnie nam do gustu – również odprowadzić ją do garażu. Co ciekawe, zaparkowane wozy nie regenerują się automatycznie, więc jeśli odstawimy zdezelowanego i dymiącego gruchota do kryjówki, możemy być pewni, że w takim samym stanie wyciągniemy go w kolejnym rozdziale. Kapitalne jest również to, że gra zapamiętuje status samochodu. Jeśli auto jest poszukiwane przez policję, to nie wystarczy zamknąć je w garażu, by pozbyć się problemu. Za każdym razem, gdy pojazd wyjedzie na ulicę, zwróci na siebie uwagę stróżów prawa, chyba że go przemalujemy lub zmienimy mu tablice w którymś z warsztatów. W dziuplach można także tuningować wozy, kupując felgi oraz poprawiając osiągi. Usprawnienia są drogie, ale warto je wykonać, zwłaszcza gdy któraś z fur szczególnie przypadnie nam do gustu.

Gra zapamiętuje zniszczenia aut przechowywanych w garażu.Napraw można dokonywać np. w warsztatach.

Model jazdy jest wybitnie zręcznościowy, ale trudno mu coś zarzucić – samochodami steruje się nieco łatwiej niż w pierwszej Mafii, bo w „dwójce” auta są mniej ociężałe i zwrotniejsze, dzięki czemu wygodniej nimi manewrować. Jeśli ktoś potrzebuje większego wyzwania, może sobie odpalić w opcjach tryb symulacyjny. Kierowanie wozem w tym wariancie jest znacznie trudniejsze, ale po jego opanowaniu jazda sprawia niesłychaną frajdę. Tak jak w pierwowzorze, gra pozwala włączyć tempomat, czyli ogranicznik prędkości. Szarżowanie na złamanie karku jest surowo karane przez policję, podobnie zresztą jak inne wykroczenia na drodze, np. stłuczki.

Drugim charakterystycznym elementem gry są pojedynki na pięści. W drugiej Mafii bijemy się zdecydowanie częściej niż w pierwszej, co jest zasługą nowego systemu walki – autorzy wyszli najwyraźniej z założenia, że skoro poświęcili czas na jego tworzenie, to trzeba go maksymalnie wykorzystać. Po rozpoczęciu starcia Scaletta może wyprowadzić dwa rodzaje ciosów: jeden jest wolny i mocny, drugi słaby, ale za to bardzo szybki. Oprócz tego dostępny jest blok, kontratak po udanym uniku (w późniejszej fazie zmagań) oraz proste kombosy. Gra pozwala ponadto chwycić zamroczonego przeciwnika i powalić go szybką serią ciosów. W takich wypadkach pojedynek zazwyczaj się kończy.

Strzelaniny potrafią być baaaaardzo efektowne.

Ostatnim z kluczowych elementów rozgrywki jest strzelanie. Dostępny w grze arsenał jest na tyle obszerny, by można było siać prawdziwe spustoszenie: mamy kilka rodzajów broni krótkiej, pistolety maszynowe (m.in. dwa rodzaje Thompsonów i niemiecki MP40), strzelbę, karabiny, granaty i koktajle Mołotowa. Wymianę ognia z przeciwnikami ułatwia obowiązkowy w dzisiejszych czasach system osłon. Vito może schować się za każdą większą przeszkodą terenową i prowadzić ostrzał z bezpiecznej pozycji. To samo potrafią robić wrogowie, dlatego walka zazwyczaj sprowadza się do oczekiwania na błąd oponenta. Mówiąc krótko: nic spektakularnego. Jeżeli ktoś miał kontakt z Grand Theft Auto IV, to doskonale wie, jak wyglądają takie pojedynki.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej