autor: Marcin Konstantynowicz
Ultimate Ninja 4: Naruto Shippuden - recenzja gry
Naruto nie daje za wygraną i atakuje w kolejnej grze z cyklu Ultimate Ninja. Fani są zachwyceni, a reszta? Na to pytanie staramy się odpowiedzieć w recenzji.
Recenzja powstała na bazie wersji PS2.
Generalnie sam fakt obecności słowa „Naruto” w tytule bardzo ułatwia sprawę. No, bo jeśli ktoś Naruto nie trawi, to nie strawi i gry, choćby dostała i 100% (no, dobra, wtedy z ciekawości prawdopodobnie każdy by zagrał, ale taka ocena nie jest raczej możliwa). Z drugiej strony, jeśli ktoś jest maniakiem – i tak zagra… bo jest przecież maniakiem, więc musi. To pozostawia dość wąską grupę ludzi, do których skieruję tę recenzję. Są to osoby, które albo Naruto w ogóle nie znają, albo nie żywią jakichś szczególnych uczuć (negatywnych bądź pozytywnych) do tej serii.
Czym tak naprawdę jest sama gra w stosunku do mangi i anime? „Shippuden” oznacza, że mamy do czynienia z drugą serią, kiedy bohaterowie są już kilka lat starsi. Tym, którzy nic nie wiedzą o Naruto, pewnie niewiele to powie, więc może ujmę to tak: Shippuden, to niejako drugi początek dla serii. Pierwsza zrobiła się nudna, rozwlekła i bez polotu, a przeniesienie akcji trzy lata naprzód pozwala przetasować wszystko (niektórzy się za bardzo nie zmienili, ale niektórzy… owszem, pojawiają się też i nowi). Tytułowy Naruto wraca więc do rodzinnej wioski, gdzie uczył się tajemnej sztuki ninja (a jak!). Pomimo że w czasie trzech lat nieobecności trenował pod okiem mistrza Jiraiya, rówieśnicy w wiosce i tak prześcignęli go w zdobywaniu kolejnych stopni ninjowego wtajemniczenia.
Ale zaraz, przecież to tylko część gry! No tak. Ultimate Ninja 4 składa się zasadniczo z trzech głównych trybów: Master Mode, Hero Mode oraz Free Battle. Zaczynając od końca: Free Battle, to po prostu bijatyka, w której wybieramy postacie z uniwersum Naruto (główni bohaterowie są dodatkowo w wersji młodszej lub starszej) i naparzamy się z tym, kogo wybrał przeciwnik (można grać z kolegą albo z przeciwnikiem sterowanym przez sztuczną inteligencję).
System walki jest dość prosty, bo opiera się praktycznie na wciskaniu czegoś + kółka. Np. góra/góra (lub dół/dół) + kółko uruchamia tzw. Jutsu, czyli specjalne zdolności, inne dla każdej postaci, które zużywają specjalną energię. Kółko + strzałka kierunkowa (lewo lub prawo) to takie półspecjalne ciosy, a samo kółko, to po prostu zwykłe naparzanie. Po wciśnięciu trójkąta „ładujemy” się, co pozwala np. użyć Ultimate Jutsu, czyli super potężnych ciosów. Oczywiście fani znajdą tu wiele znanych ruchów. Oprócz tego można rzucać shirukenami czy blokować się. Zbieramy też przedmioty, które dają różne bonusy (niewidzialność, odnawiają Jutsu czy np. coś do rzucenia zamiast shurikena).
Walka jest dość ciekawa, bo i początkujący gracze odnajdą się tu od razu, i każdy z nich sobie poradzi, z drugie zaś strony – i typy hardkorów z trzema certyfikatami znajdą coś dla siebie. Nie jest to może ten stopień rozbudowania co np. w Tekkenie, ale można się bawić. Szkoda tylko, że jest dużo postaci, które na początkującym poziomie są nie do pobicia. Np. Gaara (koleś z workiem piasku na plecach) – nie ma na niego bata. Wystarczy bawić się w jeden cios i przeciwnik musi mieć naprawdę duże umiejętności, żeby chociaż trochę nas uszkodzić.