Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 25 kwietnia 2017, 00:01

Recenzja gry Sniper: Ghost Warrior 3 – snajperski Far Cry zalicza pudło - Strona 2

Trzecia część Sniper: Ghost Warrior miała w końcu wnieść do tego cyklu nieco jakości na miarę segmentu AAA. Niestety, gdzieś obok przemycono również elementy rodem z programu wczesnego dostępu.

Łada Niva – nasz środek transportu po mapie.

Far Cry, Geralt i Hitman w Gruzji

Największą zaletą nowego Snipera miała być jednak nie fabuła, a przeniesienie rozgrywki do otwartego świata. Dokonano tego, kopiując skwapliwie gry Far Cry 3 i Far Cry 4, praktycznie jeden do jednego. Podobieństwa do tytułów robionych według szablonu Ubisoftu widać na każdym kroku – od podróżowania samochodem po mapie, przez wspinaczkę, zjazdy na linach, leczenie czy animacje przeszukiwania ciał, aż po atakujące nas wilki, których w drodze wyjątku nie obdzieramy ze skóry, tylko obmacujemy, by pozyskać tzw. substancje ekologiczne. Znalazłem nawet słynne „wieże Ubisoftu”, tyle że tutaj zaliczenie zestawu drabin niczego nie odblokowuje. Na szczycie czeka jedynie trochę złomu do wytwarzania amunicji i gadżetów. Świat gry „żyje” w bardzo ograniczonym zakresie. Sporadycznie natykamy się na jadące pojazdy, lokalnych mieszkańców stojących lub wbijających jakieś gwoździe, kota na dachu czy przebiegającego jelenia.

Far Cry to nie jedyna gra, z której twórcy Snipera: Ghost Warriora 3 czerpali garściami. Widoczny w zwiastunie superżołnierz wysiadający ze śmigłowca to scena wyjęta wprost z Metal Gear Solid, chowanie ciał do szafek przywodzi na myśl Hitmana, a używany przez naszego bohatera tryb detektywa, który podświetla ślady na ziemi i pozwala tropić cel, od razu skojarzył mi się z Wiedźminem 3. Wszystkie te podobieństwa są trochę zbyt mało subtelne, bez większych zmian czy prób udoskonalenia, ale na szczęście w środku rozgrywki przestajemy już o tym myśleć, w czym pomagają nieźle zaprojektowane misje, którym przeniesienie do otwartego świata bardzo się przysłużyło.

Misje rozgrywają się w rozbudowanych i ciekawych lokacjach. Latanie dronem jest lepsze niż w innych grach.

Zawód: snajper

Podobała mi się nie tylko względna swoboda w wyborze miejsca gniazda snajpera (czasem ograniczana przez wysokie góry), ale i to, że gra nie podaje od razu wszystkiego na tacy. Jeśli nie oczyściliśmy posterunku z sił wroga, a musimy czegoś poszukać, to trzeba będzie naprawdę się nachodzić, a nawet znaleźć drogę w oryginalnym labiryncie. Otwarty świat to również czasem bardzo pomysłowo pochowane znajdźki, wymagające odkrycia tajnej ścieżki, nurkowania, zejścia głęboko pod ziemię lub użycia drona. Ta mała maszyna to właśnie przykład, jak można zapożyczyć coś z innych gier, ale zrobić to po swojemu – lepiej i inaczej.

W porównaniu bowiem z dronem z Ghost Recon: Wildlands, który był jedynie przesuwaną kursorami kamerą, w Sniperze 3 rzeczywiście czuć, że sterujemy latającym modelem – potrzebującym czasu, żeby się rozpędzić i zatrzymać oraz rozpoznać wroga. Przeciwnicy o wiele bardziej naturalnie reagują na jego obecność i nie pozwalają fruwać sobie pod nosem. Jest to dużo trudniejsze, ale dzięki temu nie mamy poczucia, że korzystamy ze sporego ułatwienia. Zmienia się to, niestety, z czasem, gdy odblokowujemy różne umiejętności na drzewkach rozwoju, ponownie wzorowanych na trzech ścieżkach z serii Far Cry – te nie są moim zdaniem do niczego potrzebne. Grę można również przejść bez sztucznych ułatwień w udoskonalanych zdolnościach, typu wyświetlanie kierunku patrzenia snajpera w trybie drona czy widoczne stożki zasięgu kamer przemysłowych.

Sniper: Ghost Warrior 3 to gra z naciskiem na kampanię dla jednego gracza – na wzór Far Cry’a. Z enigmatycznych zapowiedzi twórców wynikało jednak, że w grze pojawią się również tryby multiplayerowe; wspomniano o nich również w opisie przepustki sezonowej. Ich brak w dniu premiery nie wpływa na ocenę gry – w „dwójce” dodano je na siłę i w efekcie były nieistotne – ale i tak należy o tym wspomnieć.

Zgodnie z popremierowymi zapowiedziami twórców, tryby sieciowe mają się pojawić w trzecim kwartale 2017 roku.

Zimowa sceneria to jedyne urozmaicenie trzech dostępnych terenów.

Recenzja gry Sniper: Ghost Warrior 3 – snajperski Far Cry zalicza pudło - ilustracja #4

Miłośnicy militariów nie ucieszą się za bardzo z faktu, że każda broń w grze oblepiona jest mnóstwem przeróżnych nakładek, byle tylko odróżnić się od swego pierwowzoru. W połączeniu z bajkowymi nazwami czy niebieskim kolorem M4 bardziej przywodzi to na myśl jakąś strzelankę science-fiction niż pozycję osadzoną w realnym świecie. Mocno ograniczone są też możliwości modyfikacji oręża, skupiające się głównie na różnych typach lunet snajperskich i używanej amunicji.

Trzy ścieżki rozwoju naszej postaci miały zwrócić uwagę na swobodę w wykonywaniu misji i premiowanie również stylu frontalnego ataku, ale czy rzeczywiście tak jest? Nie do końca. Gra wyraźnie sugeruje korzystanie z karabinu snajperskiego, gdyż broń szturmowa okazuje się tu mało skuteczna przez to, że ma nienaturalnie duży odrzut i wymaga wielokrotnego trafienia wroga. Snajperki to z kolei przesada w drugą stronę – nie wywołują praktycznie żadnego odrzutu bez względu na kaliber, i to przy strzelaniu z niepodpartej pozycji, co nie pozwala właściwie odczuć mocy strzału. Przez taki, a nie inny projekt mapy w większości przypadków operujemy na dystansie 100–300 metrów, a to niestety sprawia, że branie poprawek na odległość i wiatr nie jest aż tak istotne.

Za to snajperski klimat ujawnia się w pełnej krasie podczas misji w stylu tych z poprzedniej części, kiedy to jesteśmy kierowani w jeden określony punkt i musimy zlikwidować ważny cel lub osłaniać towarzyszy na dole. Podobały mi się momenty, gdy jedną kulą załatwiałem kilku przeciwników lub gdy obiekt zamachu rozmawiał z VIP-em, który absolutnie nie mógł zginąć, i należało wycelować w mały fragment twarzy, o włos mijając drugą postać. Albo kiedy trzeba było zapolować na wrogich snajperów sprytnie ukrytych w okolicy, a nie sterczących na jakichś oczywistych wieżach.

Gra czasem pokazuje bardzo ostre i brutalne obrazy.

Coś dla siebie znajdą tu także miłośnicy skradania się dzięki sieci kanałów pozwalających przeniknąć do strzeżonych baz, broni z tłumikiem oraz możliwości ukrywania ciał i unikania kamer CCTV – ale odniosłem wrażenie, że zabrakło czasu, by uczynić z tego prawdziwe wyzwanie. Wykrycie przez kamery nie powoduje bowiem alarmu wrogów, a ci zwykle po prostu stoją, zamiast patrolować.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej