Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 5 września 2021, 14:45

autor: Karol Laska

Chcę zagrać w nowe Saints Row, bo nie wiem, czy doczekam się GTA 6

Nowe Saints Row na tyle różni się od swoich poprzedników, że bardziej widzę w nim tropy serii Grand Theft Auto aniżeli Saints Row. Ale to dobrze, przynajmniej otrzymam coś, co pozwoli wypełnić pustkę w oczekiwaniu na GTA 6.

Moja styczność z serią Saints Row ograniczyła się do kontaktów z częściami trzecią oraz czwartą, a więc gier, które skupiają w sobie niestworzone pokłady absurdu i prześmiewczości. Obcowanie z autoironicznymi sandboksami nietraktującymi siebie na poważnie było dla mnie doświadczeniem odświeżającym – szczególnie po latach zabawy w Vice City czy Los Santos, gdzie, umówmy się, liczyło się przede wszystkim przetrwanie i wspinanie się w gangsterskiej hierarchii, a nie kosmiczno-superbohaterskie wojaże z przymrużeniem oka.

Z udostępnionych ostatnio gameplayów oraz opisanych przez Julię pierwszych wrażeń wiemy jednak, że w przypadku Saints Row 5, a będąc poprawniejszym, Saints Row: Self Made, będziemy mieli do czynienia z grą nieco różniącą się od poprzednich odsłon. Owszem, nadal będzie w miarę lekka, przerysowana i pełna nietypowych niespodzianek, ale mimo wszystko trochę bardziej stonowana i bezpieczna pod względem fabularnym oraz stylistycznym. Odnoszę więc wrażenie, że „święty rów” ma trafić do większej liczby odbiorców, a przy okazji troszkę (ale tylko troszkę) upodobnić się do serii Grand Theft Auto. I mi to pasuje.

Moje pobudki są jednak dość egoistyczne. Bo jasne, że lepiej byłoby, gdyby Saints Row nadal przesadnie egzaltowało wszystko to, co szalone, i głośno się z siebie śmiało, bo wtedy w pełni zachowałoby swój unikatowy styl. Teraz być może nie będzie tak oryginalne jak kiedyś, ale przynajmniej sprawdzi się idealnie jako sandboksowy wypełniacz czasu w oczekiwaniu na ten przeklęty, być może w ogóle nieistniejący projekt Rockstara w postaci GTA VI.

Tego rodzaju obrazki potwierdzają, że Saints Row nadal będzie specyficzne. Ale najpewniej już nie tak jak kiedyś. - Chcę zagrać w nowe Saints Row, bo nie wiem, czy doczekam się GTA 6 - dokument - 2021-09-03
Tego rodzaju obrazki potwierdzają, że Saints Row nadal będzie specyficzne. Ale najpewniej już nie tak jak kiedyś.

Sami bowiem widzicie, że na razie większość informacji na temat najnowszego Grand Theft Auto to gorące plotki albo rzekomo kontrolowane wycieki, ale tego rodzaju wieści bardziej mnie drażnią, niż budują ekscytację związaną z jego mityczną premierą.

Ileż to już razy liczyliśmy na jakikolwiek trailer, teaser czy nawet prostą planszę z tytułem? Kto w ogóle wie, ile lat będziemy czekać na możliwość zagrania w GTA 6? No właśnie. Może więc pora na lekkie wyluzowanie, tymczasowe wyparcie z głowy jakichkolwiek oczekiwań dotyczących nowej gry Rockstara oraz przeniesienie swojego zainteresowania na reboot Saints Row? Bo wiecie, to ma zarówno konkretne materiały gameplayowe, trailery, jak i twardą datę premiery (25 lutego 2022 r., jakby ktoś nie wiedział).

Jeżeli więc nawet okaże się zwykłą wojną gangów z udziałem ekscentrycznych głównych bohaterów, to hej – taki szablon fabularny wręcz idealnie pasowałby do serii GTA (przypominam profile charakterologiczne postaci z „piątki”, w tym głównie odszczepieńca Trevora). Sugeruję więc potraktowanie Saints Row jako wartej uwagi alternatywy, ale też zapomnienie o tym, że reprezentuje ono serię o ściśle ustalonym charakterze. Poznajmy tę historię i wsiąknijmy w nowy otwarty świat bez żadnych uprzedzeń. A przynajmniej ja spróbuję tak zrobić. Nieczęsto bowiem nadarza się możliwość „popykania” w porządny sandboks akcji. Zakładając oczywiście, że będzie on porządny.

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Ten tekst powstał z myślą o naszym newsletterze. Jeśli Ci się spodobał i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do newslettera.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej

GTA: San Andreas nie potrzebowało remastera. To nadal najlepsze GTA
GTA: San Andreas nie potrzebowało remastera. To nadal najlepsze GTA

Mówcie, co chcecie – dla mnie to San Andreas jest najlepszą odsłoną GTA. Co więcej, po ponownym zagraniu w oryginał i sprawdzeniu odświeżonej wersji, dochodzę do wniosku, że to jedyny tytuł z The Definitive Edition, który nie potrzebował remastera,

GTA 3 kończy dziś 20 lat - to dobry moment, żeby pokazać GTA Trilogy
GTA 3 kończy dziś 20 lat - to dobry moment, żeby pokazać GTA Trilogy

Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale dziś mija dokładnie 20 lat od premiery gry Grand Theft Auto III. Nadarza się więc doskonała okazja, żeby Rockstar pokazał wreszcie, jak wygląda zapowiedziany przed chwilą remake lub remaster.

GTA: Trilogy Remaster? Po co mi to, ja chcę GTA 6
GTA: Trilogy Remaster? Po co mi to, ja chcę GTA 6

Rockstar niedawno obchodził ósme urodziny GTA 5. W tym czasie dostaliśmy wiele, dostaniemy więcej, ale my chcemy GTA 6, a nie staroci wykopanych z cmentarza i pomalowanych na żywe kolory.