Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 14 stycznia 2023, 15:10

Jedna rzecz wyróżnia tego looter shootera z tłumu sieciówek

Synced od zespołu NEXT Studios to looter shooter, w którym walczymy, zbieramy łupy i rozwijamy swoją postać. Brzmi standardowo. Gra ma na szczęście jedną mechanikę, która wprowadza powiew świeżości do gatunku.

Źródło fot. Tencent
i

Chociaż gry sieciowe potrafią cieszyć się niesamowitą popularnością i przyciągać do siebie miliony graczy, osiągnięcie sukcesu w tym segmencie nie jest łatwe. Tzw. sieciówki walczą ze sobą nie tylko o rozpoznawalność czy portfele odbiorców, ale również o to, co najcenniejsze – o nasz czas. A jest to walka o wiele trudniejsza niż w przypadku gier dla samotników. Te zazwyczaj mają zamkniętą formułę i prędzej czy później się kończą, zwalniając miejsce kolejnej produkcji. Zadeklarowany gracz w ciągu miesiąca jest w stanie przejść kilka takich pozycji singleplayer, a w ciągu roku – kilkadziesiąt.

Przy sieciówkach sprawa wygląda inaczej. Są one projektowane tak, by angażować całkowicie, na setki godzin, wiele dni, najlepiej miesięcy czy nawet lat. A to oznacza, że gdy już któraś z nich porwie tłum, to niechętnie dzieli się nim z innymi. Nawet najbardziej hardkorowi gracze multiplayerowi równocześnie grają w jedną, czasem dwie, maksymalnie trzy produkcje, poświęcając im lwią część wolnego czasu, a na inne tytuły ledwie zerkając.

W takich warunkach ciężko jest się przebić. Jak udowodniły ostatnie lata, nawet podpory w postaci zdobywanej latami renomy studia tworzącego tytuł albo licencji na największą popkulturową markę superbohaterską naszych czasów mogą nie wystarczyć. Trzeba czegoś więcej – najlepiej jakiejś unikalnej mechaniki, która wyróżni grę z tłumu, przyciągnie do siebie i sprawi, że faktycznie postanowimy poświęcić swój czas właśnie temu tytułowi. Twórcy looter shootera Synced ze studia NEXT Studios wierzą, że dysponują taką mechaniką – a dostępne jeszcze do 15 stycznia otwarte beta-testy pozwalają przekonać się w praktyce, czy mają rację.

Jedna rzecz wyróżnia tego looter shootera z tłumu sieciówek - ilustracja #1
Dzięki unikalnej mechanice Synced możemy mierzyć się z naprawdę potężnymi bossami.

Jak wytresować Nano

Tym, co ma wyróżniać Synced z całkiem gęstego tłumu podobnych sobie strzelanek nastawionych na zbieranie łupów, rozwalanie i rozwijanie swoich postaci, są Nano. Przy pierwszym kontakcie wydają się oni zwyczajnymi wrogami, których po prostu powalamy jak każde monstrum w innych tytułach – choć sprawiają oni nieco więcej problemów niż szeregowe mięso armatnie. Sytuacja zmienia się, gdy już uda nam się z Nano zwyciężyć. Możemy wtedy podejść do pokonanej istoty i przejąć nad nią kontrolę, zyskując potężnego sojusznika.

Z Nano możemy korzystać na dwa sposoby. Bardziej oczywisty to przywoływanie go na pole bitwy, by atakował swoich pobratymców, chronił dane miejsce albo patrolował wyznaczone terytorium. W takim wariancie to w zasadzie pełnoprawny członek naszej drużyny, potrafiący zadawać niemałe obrażenia czy służyć za tanka koncentrującego na sobie uwagę hord oponentów. Oprócz tego Nano w każdej chwili możemy odwołać – w takim wypadku znika on z pola bitwy i wraca na naszą rękę, tworząc na niej efektownie wyglądający pancerz. Tracimy wówczas dodatkowego sojusznika, ale w zamian zyskujemy przeróżne wzmocnienia zwiększające naszą własną siłę. Dopóki Nano ma punkty życia, możemy swobodnie nim manewrować i wysyłać go do walki bądź przywoływać na ramię – zależnie od tego, co nam w danej chwili bardziej odpowiada.

NEXT Studios przygotowało cztery różne rodzaje kontrolowalnych przez graczy Nano. Suppressor posiada broń dystansową i potrafi się szybko poruszać, co ułatwia mu kontrolę sytuacji. Seer w walce używa lasera, ale największą wartość wykazuje podczas rekonesansu, gdy oznacza pozycje wrogów oraz cenne przedmioty. Guardian to czołg, którego tarcza doskonale nadaje się do skupiania na sobie uwagi wroga. Najbardziej do gustu przypadł mi najmniej skomplikowany z nich wszystkich Crusher, którego główną rolą jest uderzanie masywnymi pięściami we wszystkie problemy tak długo, aż te problemami być przestaną.

Jedna rzecz wyróżnia tego looter shootera z tłumu sieciówek - ilustracja #2
Cztery rodzaje Nano wprowadzają sporą różnorodność.

Do czterech Nano dochodzi sześć różnych klas postaci (z czego na początku mamy dostęp do trzech, a kolejne odblokowujemy wraz z postępami w zabawie). Pomiędzy meczami możemy swobodnie zmieniać i klasy, i Nano, co daje łącznie 24 różnorodne kombinacje, pozwalające stosować różne taktyki. Nasz „nanotowarzysz” może rzucać się w wir walki, pozwalając nam pozostać w tyle i bezpiecznie ostrzeliwać oponentów. Role mogą się odwrócić i to my możemy tańczyć pomiędzy hordami oponentów, a Nano osłaniać nas z daleka. Możemy być medykiem, podczas gdy nasz kumpel skupi się na zwiadzie – to brzmi jak dziwna kombinacja, ale kto wie, może właśnie tego będzie potrzebować drużyna. Nano dodają do zabawy dodatkową, całkiem rozbudowaną warstwę możliwości wokół czegoś, co w innych looter shooterach bywa pojedynczą klasą postaci opartą na przywoływaniu sojusznika jednego rodzaju.

(Nie) grając na NERV-ach

Synced to sieciówka, więc nie z samymi Nano przychodzi nam się bawić. Bez względu na to, czy decydujemy się na rozgrywki PvE czy PvP, towarzyszy nam grupa innych graczy, z którymi wspólnie dążymy do osiągnięcia celów. Być może to szczęście nowicjusza, ale osoby, na które trafiałem w becie, zachowywały się całkiem rozsądnie i były skore do współpracy, co może być dobrym prognostykiem dla przyszłości gry. Nano wprowadzają urozmaicenie do zasad, które poza tym są dość standardowe. W trybie PvE walczymy na mapach z kolejnymi zgrupowaniami wrogów, starając się wyeliminować będące ich źródłem wieże, a co kilka rund mierzymy się z potężnym bossem. PvP rzuca nas przeciwko innym w bój o surowce. Pomiędzy zadaniami wracamy do bazy, gdzie możemy się rozwijać przed kolejnymi bataliami.

Jak wspomniałem, otwarte beta-testy trwają do połowy stycznia, jest więc jeszcze chwila, by samodzielnie wypróbować Synced. I przede wszystkim przekonać się, czy obecność na polu bitwy własnego Nano rzeczywiście zmienia zabawę dość, by pozwolić tytułowi wyróżnić się pośród konkurencji.

Więcej o Synced dowiesz się tutaj

ZASTRZEŻENIE

Materiał powstał we współpracy z firmą Tencent, wydawcą gry Synced.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej