Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 3 listopada 2006, 17:37

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Myśli nieprzemyślane - Xbox 360 Vista Edition

Czy nie kusi Cię po prostu wizja wyłożenia się na kanapie przed dużym telewizorem, z padem w ręce i napojem pod nią? Toć przecież inny poziom komfortu jest, niż klasyczna pozycja pecetowca.

Shuck: Mieliśmy dalej dywagować o przyszłości gier single... Tymczasem dzisiaj (piątek) miały miejsce przynajmniej dwa wydarzenia, które leją wodę na młyn zarówno miłośników tradycji jak i entuzjastów świetlanej przyszłości. Polska premiera trzeciej części Gothika (przepiękny świat dla samotników), polska premiera Xboksa 360 (czyli zabawa w sieci, dzięki sieci i przy wykorzystaniu sieci, co w przypadku konsol wciąż nie jest takie oczywiste). No i kilka dni temu pojawił się inny wyczekiwany erpeg Neverwinter Nights 2 – czyli przede wszystkim zabawa multi, choć samotnicy również i tu dostali aż 50 godzin zmagań w zaciszu.

Jak bardzo bym nie postrzegał przyszłości gier przez pryzmat Internetu, nie zmienia to faktu, że od dobrego tygodnia cały wolny czas poświęcam na spacery po Myrtanie, polowania na potwory i na orków oraz na naukę... :-) I jestem urzeczony. Wprawdzie nowemu Gothikowi sporo można zarzucić – a będę miał okazję się o nim narozpisywać w recenzji – niemniej bogactwo i różnorodność świata gry, jego przepiękne wymodelowanie, wrażenie, jakie wywiera podróż po trzech olbrzymich krainach a w nich po kilkunastu miastach i do tego autentyczna wolność w dokonywaniu wyborów oraz podejmowaniu się zadań, nie dają się przecenić nijak. W tej grze praktycznie nie istnieje coś takiego jak główna linia fabularna, tu jest 600 questów, z których wykonać się uda za jednym przejściem może ze 200. Jest to jedna z najpiękniejszych gier fabularnych kiedykolwiek powstałych. Do tego świetna polska lokalizacja i miesiąc z życiorysu znika. Tak, jestem miłośnikiem erpegów. A najlepsze erpegi powstają na pecety.

Tymczasem na rynku pojawia się Xbox 360. Z ociąganiem zwlekam się sprzed elcedeka w domu, na którym gram sobie w Gothika w rozdzielczości 1280 na 1024 i pięknie jest. Jadę do pracy, gdzie stoi 360-tka z panoramicznym panelem i gram w demo Lost Planet na konsoli, która praktycznie ponad 1280 na 768 w tej chwili nie wyciągnie. I to ma być nowa generacja, jeśli od roku nie widziałem na oczy rozdzielczości poniżej 1280 na 1024? Efekty też takie jakieś niebyłe. Prey wygląda po prostu biednie w porównaniu z feerią efektów, jaka ma miejsce na pececie. No i ta cena... Owszem, porządny pecet bez monitora kosztuje na starcie 3 tysiące, a Xboksa 360 Premium kupimy w krakowskim MM za 1400. Ale jeśli dodamy do tego telewizor LCD, z natury dwukrotnie droższy od porównywalnych komputerowych monitorów, miesięczne opłaty za Xbox Live! i gry, z których te najtańsze kosztują tyle, co pecetowe najdroższe... to naprawdę (nie, nie zgrywam się), nie wiem, po co komu 360-ka. Przy czym świetnie rozumiem tęsknotę za Wii, bo to coś zupełnie innego. Przecież Xbox 360 to pecet – taki z dobrymi możliwościami na tę chwilę, z takimi se za rok i z bardzo kiepskimi za dwa lata.

Lordareon: Ja wiedziałem, że Ty lubisz, Shucku, pomarudzić, ale żeby w dzień tak znaczący dla historii branży konsolowej w Polsce strzelać ostrą amunicją, no to jest po prostu nieeleganckie. I choć kolejna debata na temat starcia pecetów z konsolami może budzić skojarzenia z anegdotką o mieszaniu wódki z piwem z zeszłotygodniowych komentarzy, czuję się zobligowany trochę się posprzeczać. Cóż, jest to tak. Pecet to taka podła, wciąż zmieniająca się i rozwijająca maszyneria, na którą po prostu nie ma bata – to jedyna platforma, która zawsze jest „next-gen”. Możliwości sprzętowe nawet najbardziej zaawansowanej technicznie konsoli i tak zostaną kiedyś przez PC prześcignięte (no, chyba że właśnie pomyślimy w stronę udziwnień takich jak Wii). Gdzie tu więc sens? Otóż w niewyjaśnionym zjawisku, że na konsolach po prostu gra się fajniej. Wiesz, dla mnie to trochę jak próbowanie kogoś przekonać, że Beatlesi byli najlepszym zespołem w historii muzyki popularnej – albo ktoś to w ich twórczości usłyszy, albo nie, niemniej zakres niekumacji trudny jest do uchwycenia i wyplewienia. Racjonalne argumenty tracą nieco sens w takich przypadkach, gdyż drugiej stronie zbyt łatwo jest wyśmiać laickie hasła w rodzaju „brak konieczności instalacji”. Zresztą co Ci będę takie głodne kawałki zapodawał, jak przecież obaj przeczytaliśmy i przemyśleliśmy już na ten temat w życiu tyle, że nie jesteśmy się chyba w stanie nawzajem zaskoczyć. Czy nie kusi Cię po prostu wizja wyłożenia się na kanapie przed dużym telewizorem, z padem w ręce i napojem pod nią? Toć przecież inny poziom komfortu jest, niż klasyczna pozycja pecetowca.

Shuck: E, tam od razu nieelegancko. A co to 360-tka wczoraj się urodziła, żeby jej smutno było? Przecież ta konsola ma już rok – duże dziecko, jak na dziecko technologiczne. Poza tym... żadnej świętej wojny nie wszczynam, bo kto jak kto, ale ja naprawdę uważam, że liczy się dobra gra a nie sprzęt, na której się ją odpala. Rzecz w tym, że nie dostrzegam pomiędzy Xboksem 360 a pecetem szczególnych różnic, a już w szczególności różnic na korzyść 360-tki. Oczywiście istnieje jeszcze coś takiego jak konsolowe exclusive’y, ale tajemnicą Poliszynela jest, iż wszystko co jest exclusivem na Xboxa, wcześniej czy później trafia na peceta. Koniec końców to dodatkowe pieniądze dla twórców gier, a koszt zrobienia portu bodaj najniższy ze wszystkich możliwych kombinacji. Ale i na te roczne maksymalnie excusive’y pada za parę miesięcy cień Visty – drugiej platformy Microsoftu dedykowanej grom przecież-również. Za rok będziemy mieli do czynienia z exclusive’ami typu „360 & Vista”, a wtedy wybór będzie tradycyjny – tańsza konsola o mniejszych możliwościach lub droższy pecet. No, chyba że gigant ma w planach wypuszczać inne gry na 360-kę a inne na Vistę, hehe.

(A wizja wykładania nóg przed siebie jest mi jak najbliższa i w zasadzie żadna to wizja nie jest, bo od 15 już lat posługiwania się pecetami, przeważnie swoje miejsce do pracy-zabawy układam tak, by się wyłożyć na fotelu z nogami na czymś, klawiatura jak czasem na kolanach, myszka na oparciu fotela. Piwo z drugiej strony. Nawet w pracy tak leżakuję, jak kojarzysz... Tylko bez piwa, chlip.)

I jedynie na odpalanie gier „bez instalacji” nie znajduję argumentu... Poza może takim poniżej pasa, że wyobrażenie braci, która nie umie gry zainstalować i dwukrotnie ikonki na pulpicie kliknąć, nijak mnie do zakupu 360-tki nie zaprasza. Po prostu nie kumam swojej niekumacji. Help?

Lordareon: No widzisz, a mnie na ten przykład drażni konieczność prowadzenia ciągłej rotacji miejsca na dysku, żeby starczało go na coraz bardziej się rozrastające pliki instalacyjne co nowszych tytułów. Ale, jak już rzeczone zostało, lepiej nie sprowadzać rozmowy na takie tory, bo niczego odkrywczego w temacie nie wymyślimy.

Jak dla mnie nadchodząca obecność na rynku zarówno X-Boxa 360, jak i Visty, świadczy o czymś więcej, niż tylko możliwości ssania pieniędzy z jednego i drugiego. Świadczy o tym, że w świecie jest miejsce na obie te platformy i że mogą one koegzystować w sposób, który nie odbije się negatywnie na żadnej z nich. MS przecież otwarcie zmierza do umocnienia związków pomiędzy nimi do tego stopnia, by wspólnie służyły użytkownikom jako centrum domowej rozrywki. Trochę to wieje marketingową papką, ale w gruncie rzeczy ma sens. Inna sprawa, że konsole w ciągu ostatnich kilku lat delikatnie zbliżyły się w swych założeniach do pecetów. Przestały być czarnymi skrzynkami: pojawiły się dodatkowe twarde dyski i modemy, a w zapowiedziach producentów już dopatrujemy się zewnętrznych napędów HD-DVD (od MS) czy konsol wyposażonych w różne zestawy wyjść video (Sony). Z drugiej strony, komputery osobiste też nieśmiało skręcają w stronę bardziej wyprofilowanej i zaakcentowanej rozrywki, a koronnym przykładem jest tutaj właśnie Vista. I jak tu nie wierzyć w teorię, że kiedyś dojdziemy do sytuacji, w której całym naszym domem sterować będzie jeden, potężny komputer: odpalający gry, grający muzykę, chłodzący piwo.

Zboczyło mi się trochę z tematu. X360 nie jest w tym momencie sprzętem komukolwiek niezbędnym, w istocie sam będąc jego zwolennikiem nie widzę w aktualnej ofercie tytułów praktycznie niczego, w co koniecznie chciałbym zagrać. Ale to się zmieni – i cóż z tego, że większość tych produkcji wyląduje prędzej czy później na PC. Nawet gdyby premiery odbywały się jednocześnie, ja tak wolałbym grać na konsoli, ha. A Ty pewnie odwrotnie. I to jest wniosek, który dość klarownie pokazuje, że nie ma opcji, żeby jeden z nas przekonał drugiego.

O 360-ce pogadalise: Krzysztof „Lordareon” Gonciarz
& Borys „Shuck” Zajączkowski

Powiązania do myśli