Dzieci wolą dostać przepustkę sezonową niż konsolę, wysoko także V-dolce i inne waluty
A będzie jeszcze gorzej, rynek gier można by powiedzieć, że umiera. Choć zyski rosną i na papierze notowania rosną, to jednak jest to zasługa usług i wirtualnych skórek, dalców czy abonamentów.
Wystarczy spojrzeć na serię FIFA, i tryb FUT, gdzie EA robi większe pieniądze na głupich kartach, niż na samej grze. Ludzie wydają horrendalne ilości gotówki na FIFA pointsy, a wszystko to po to, by rok później znów zaczynać od zera i znów wydawać FIFA poinsty... Dla mnie to jest jakiś absurd podchodzący pod masochizm.
Wyjdę na przeciw niektórym z powyższych komentarzy. Dawniej w czasach Gothica czy trzecich "Herosów", również wychodziły kiepskie gry, o których się już dzisiaj nie wspomina, właśnie dlatego, że były tak słabe, iż nie były warte zapamiętania. To nie tyle same gry się stoczyły, co stoczyło się poszanowanie dla graczy i dla klientów, a jedno i drugie to nie do końca to samo.
Zgadzam się jednak z Jerry_D, że branża wychowała sobie klientów, a dodam jeszcze, że według mnie robi to nadal i to nie tylko z dziećmi, ale i z tymi starszymi, poprzez powolne, acz coraz śmielsze rozbestwianie modeli biznesowych. My tutaj możemy sobie marudzić, ale najwyraźniej należymy do głośnej mniejszości.
Dlatego Epic Games może spać spokojnie myśląc co będzie w przyszłości, choć ich sklep słabo sobie radzi, wystarczy aż nadto Fortnie i UE5
A będzie jeszcze gorzej, rynek gier można by powiedzieć, że umiera. Choć zyski rosną i na papierze notowania rosną, to jednak jest to zasługa usług i wirtualnych skórek, dalców czy abonamentów.
Zdrowy, normalny i rozsądny człowiek powie: zyski są i rynek zarabia na grach. Jednak gry są coraz gorsze, dla konsumentów są coraz gorsze gry. Może sam rynek gier dla konsumentów nie umiera, ale prawdziwa, solidna rozgrywka już tak.
Ten proces polega chyba na tym, że liczba graczy jest coraz mniejsza, ale coraz więcej płacą, nawet nie oceniając to, co kupują, nie przemyślą.
już kiedyś tak już było, Atari zarżnęło rynek grą ET. sam jako 43 latek odszedłem od zabawy na kompie, przez chwilę VR mnie jeszcze rajcowało - mam mocny sprzęt który się kurzy..., poszedłem w planszówki i gry "analogowe". obecne tytuły stowarzyszenia, spotkania osobiste to jest super sprawa. samo granie też bardzo przyjemne. swoje potomstwo też namawiam do wychodzenia z bunkra i pogrania z ludźmi na żywo. w moich czasach - Oric, Atari, PC AT, żeby pograć to trzeba było najpierw grę "załatwić", teraz przy subskrypcjach nie ma nawet potrzeby pohandlowania z kolegą, czy wymiany FDD. online zawładnęło światem, a jakość rozgrywki.... hmmm... jest dyskusyjna. albo poziom skomplikowania tytułu jest odjechany, albo gra jest głupia jak but. Herosi III to była rewelacja, podobnie Star Craft, czy dune 2, CS, czy HL. Teraz.... piękne grafiki, a reszta.... taka sobie... pojawiają się perełki, ale nawet mi się nie chce tego odpalać, pooglądam obrazki i olewka. Mój młody jak tłucze to w minecraft z kolegami (tego fenomenu nie rozumiem absolutnie) ew. w SW BattleFront II reszta, to olewka
Wystarczy spojrzeć na serię FIFA, i tryb FUT, gdzie EA robi większe pieniądze na głupich kartach, niż na samej grze. Ludzie wydają horrendalne ilości gotówki na FIFA pointsy, a wszystko to po to, by rok później znów zaczynać od zera i znów wydawać FIFA poinsty... Dla mnie to jest jakiś absurd podchodzący pod masochizm.
Branży udało się wychować sobie konsumentów prawie idealnych. Subskrypcje, przepustki sezonowe i growe waluty, czyli same śmieci, wśród najbardziej pożądanych prezentów.
Smutne. Po prostu smutne.
no, gracze jako zwykli klienci to absolutnie najbardziej przychodowa grupa konsumencka dla rynku ze wszystkich innych branży. Nic dziwnego, że produkcja gier została strasznie wypaczona.
Niestety nie do końca. To gracze na to pozwolili. To gracze dali im znać, że można ich wyzyskiwać bez oporu i końca. Inaczej nie byłoby patologii. Branża jedynie testuje wytrzymałość graczy i tylko doi, a to bez tresury.
Czyli marketing kręcony od kilku lat działa. Zresztą widzę u siebie w domu co liczy się dla młodego gracza...
Dlatego mnie osobiście nie dziwi dlaczego nie robi się już dobrych, dopracowanych, wciągających gier - lepiej sprzedają się śmieci typu skórki, postacie, stroje itp. Mniejszy koszt, mniej wysiłku a siana z tego więcej. Proste.
Też tęsknię za tym starymi czasami, a teraz my musimy cierpieć na brak emocji z dzisiejszych tytułów, byle oni tylko zarabiali, a ci co kupują nigdy nie doświadczyli takiej radości jaka była kiedyś
To smutne. Nie widzieli lepsze gry single. Kiedyś grałem w hity NES, Amiga, DOS, PSX, Arcade i inne, które są 100x lepsze niż zawartości przepustki bitewne i tanie gry usługi.
Słusznie prawisz. Sam kiedyś dałem gry do wypróbowania młodziutkiemu kuzynowi, który nigdy nie grał w stare gry. Min. Homm 3, 4, gothic, wormsy, itd. Spodobały mu się i woli grać w dobre gry.
Ja tak samo, grałem w wiele cudownych gier, Half-Life, Portal, Quake, DOOM, Unreal( Epic czemu?!!!!! Czemu zniknął z oficjalnego dostępu?!!!), StarCraft (1 i 2), Halo(jestem pewien że nawet 4 i 5 są lepsze niż to dzisiejsze gówno gier, nawet jeśli były nieco kontrowersyjne), Team Fortress 2 też daje więcej zabawy, dzięki zawartości od społeczności nawet jako F2P.
dzisiejsze gówno gier
Na szczęście zdarzają się wyjątki. Np. Baldur's Gate 3, Alan Wake 2, Aliens: Dark Descent, The Talos Principle 2 i tak dalej. Do tego mnóstwo gier Indie, co są prawdziwe perełki.
Są lepsze i gorsze gry bez względu na roku. Nawet za czasów Atari, Amiga, DOS i NES też wychodziły śmieci nic nie warte uwagi i to bardzo dużo.
Z tą różnicą, że w tamtędy czasach nie było gry usługi wypełnione mikropłatności połączone z Internetu. Dzieci więcej czasu marnują na to. Smutne.
P.S. Do perełki dodam też Last Train Home, który w tej chwili gram.
Wyjdę na przeciw niektórym z powyższych komentarzy. Dawniej w czasach Gothica czy trzecich "Herosów", również wychodziły kiepskie gry, o których się już dzisiaj nie wspomina, właśnie dlatego, że były tak słabe, iż nie były warte zapamiętania. To nie tyle same gry się stoczyły, co stoczyło się poszanowanie dla graczy i dla klientów, a jedno i drugie to nie do końca to samo.
Zgadzam się jednak z Jerry_D, że branża wychowała sobie klientów, a dodam jeszcze, że według mnie robi to nadal i to nie tylko z dziećmi, ale i z tymi starszymi, poprzez powolne, acz coraz śmielsze rozbestwianie modeli biznesowych. My tutaj możemy sobie marudzić, ale najwyraźniej należymy do głośnej mniejszości.
takie lemingi zawsze istnialy na swiecie. roznica polega na tym, ze odkad gaming stal sie kopalnia zlota to glownym jego targetem stala sie szara masa lemingow, ktore nigdy wczesniej nie mialy nic z graniem wspolnego wiec sa dymane przez armie marketingowcow.
Dobre gry człowiek zwyczajnie zapamiętał a słabe odeszły w zapomnienie. Już tyle lat jestem graczem i moim zdaniem tu nie ma aż takiego problemu by gry z roku na rok były słabsze. Problemem jest branża i chęć jak największych zysków kosztem gracza.
Jak chcą to niech sobie robią te gry usługi, ale nie na zasadzie płacenia na dzień dobry ponad 300zł za grę, a potem jeszcze opłacać dodatki oddzielnie za drugie tyle
Mikrotransakcje byłyby do przełknięcia, gdyby tylko były z jakimś rozsądkiem, no ale niestety wielu nie robi tak, jak byśmy bardziej chcieli.
Dlatego nowe stadko już jest wyhodowane .
Nie mówię że kazdy poniżej 20 roku życia to taki gracz, bo tak nie jest. W starszych rocznikach, przecież też to jest widoczne. Może w dużo mniejszej ilości, nie całkiem, nie zawsze. Ale jest. Ale już mówiłem, prędzej czy później, gry nie będą dla mnie ;) Zawsze się jakieś 2-3 tytuły rocznie znajdą z tych większych gier. A giereczek na parę godzin jest sporo. Kwestia czasu, jak fabuła czy cała gra np RPG, będzie podzielona na 5 części, i żeby poznać wszystko, to trzeba będzie za każdym razem płacić, albo kupić season passa za 1000 zł ;D W symulatorach też tak jest, ale to są jednak symulatory. A nie fabularne gry. A z drugiej strony kupisz, zagrasz w pierwszą część, i gra okaże sie kiepska, to nie kupisz reszty. To jest problem rzeczy, które stają sie popularne. Kiedyś gry nie była powiedzmy dla każdego. Dla nerdów ;D A wszystko sie zmieniło, i teraz trzeba cyckać. Tak się dzieje z wszystkim staje się wszystko gorsze, wypaczone. Takie góry. Były popularne zawsze, ale jednak od paru lat jest coraz gorzej i gorzej, i odechciewa się chodzić. Tłumy ludzi na tych najpopularniejszych szlakach(na szczeście nie rano) Masa wycinki. Coraz więcej ludzi kupuje domy w górach( i to wysoko na szlakach) Niedługo będą same chaty stać:/ Tak działa biznes. Jeśli klamerki do prania, stałyby się nagle modne, to rynek robiłbym wszystko, żeby z tego wyciągnąć jak najwięcej ;D
Może jako najprawdopodobniej osoba młodsza od wszystkich komentujących mam trochę inne spojrzenie na sprawę, ale czy to dziwne, że w nowym badaniu mniej dzieci chce konsole niż jakiś rodzaj usługi do gry*? Konsole 5 generacji wypuszczono w 2020 nawet biorąc uwagę problemy z dostępnością, które się zdarzały to jest spory zapas czasu na to by jednak było na czym grać. A skoro mają na czym grać to proszą o coś innego.
Oczywiście nie popieram wielu sposobów monetyzacji gier, bo season passy w grach za które się płaciło to jakiś smutny żart czy dlc, które są po prostu wyciętą zawartością z oryginalnej gry. Chociaż to rozwiązania związane z rozmiarem/aktualizacją gier mnie najbardziej bolą, bo po kilku aktualizacjach gra potrafi być kilkanaście do kilkudziesięciu GB większa niż powinna.
W pewnych grach free-to-play(i TYLKO FREE-TO-PLAY) te przepustki sezonowe mają jakiś sens jeśli gra się w nią dość często a w takim fortnite z karnetu można otrzymać więcej waluty niż wynosi koszt karnetu.
Inna kwestia to sztuczki używane, by wyciągnąć od gracza hajs, bo koszt karnetu na sezon może być niewielki, ale przy graniu wielu sezonów koszta się sumują...
Dodatkowo w przypadku posiadania wersji premium takiej przepustki gracz będzie starał się ją w pełni odblokować, więc będzie grał więcej lub grał regularnie co tworzy więcej okazji na to by gracz wygrał pieniądze. Kwestia tego czy ilość wydanych pieniędzy zachowuje jakieś rozsądne proporcje względem radości czerpanej z gry jak i czasu spędzonego przy grze.
*Wśród gier na topie masz sporo prawdziwych behemotów free-to-play - fortnite, lol, roblox i inne. Jest jeszcze genshin, ale gry z systemem gachy to trochę inny temat(chociaż w tym przypadku w porównaniu z wieloma innymi system jest trochę uczciwszy). Biorąc pod uwagę popularność tych wszystkich darmowych gier nic dziwnego, że takie prezenty uplasowały się tak wysoko w tych badaniach.
a rodzice mądrzejsi? ja młodemu ograniczyłem kompa, bo ma się uczyć, a nie tłuc w gry całymi dniami z kolegami. przyniosło to wymierne efekty. mniejsza agresja, inne zainteresowania, pojawiły się hobby - modele do sklejania, konstrukcje lego, lepsze wyniki w nauce. jednak jak patrzę na kolegów to mi żal młodego pokolenia. tylko monitory, praktycznie zero życia w realu.