Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 21 stycznia 2019, 16:40

autor: Bartosz Świątek

ACTA 2 odrzucone? Co czeka artykuł 11 i 13?

Rada Europejska odrzuciła w głosowaniu dotychczasowy projekt "ACTA 2" - przeciwko opowiedziało się 11 krajów, w tym Polska. Dokument będzie musiał przejść zmiany, by uzyskać poparcie niechętnych mu rządów. Skąd wzięły się kontrowersje dotyczące unijnej Dyrektywy ws. prawa autorskiego na jednolitym rynku cyfrowym?

ACTA 2 – czym jest i co oznacza? - ACTA 2 odrzucone? Co czeka artykuł 11 i 13 - wiadomość - 2019-01-21
ACTA 2 – czym jest i co oznacza?

W SKRÓCIE:

  1. Rada Unii Europejskiej odrzuciła projekt ACTA 2 w głosowaniu. Przeciwko było 11 państw, w tym Polska;
  2. dalsze prace nad dokumentem zostały zawieszone – sprawa prawdopodobnie powróci po wyborach do PE;
  3. w dotychczasowej wersji dyrektywy znajdowały się kontrowersyjne artykuły 11 i 13;
  4. art. 11 mógł skutkować uproszczeniem funkcjonalności wyszukiwarek i ograniczeniem widoczności mniejszych serwisów;
  5. w wyniku art. 13 blokowana mogła być spora część treści, które obecnie trafiają do sieci;
  6. zapisy mogły też utrudniać funkcjonowanie niektórych startupów i uniemożliwiać robienie zdjęć/filmów w czasie wydarzeń sportowych.

12 września Parlament Europejski przyjął treść dyrektywy i skierował ją do dalszych uzgodnień w ramach tzw. trialogu (rozmów pomiędzy członkami Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz Rady Unii Europejskiej). Pod koniec zeszłego tygodnia dokument został poddany pod głosowanie w ostatnim z wymienionych organów, w którego skład wchodzą przedstawiciele rządów poszczególnych państw członkowskich. 11 krajów opowiedziało się przeciwko – w tym m.in. Niemcy, Włochy, Holandia oraz Polska, która odegrała w tej sprawie ważną rolę, doprowadzając do stworzenia tzw. koalicji blokującej. Tym samym ACTA 2 w obecnej postaci zostało odrzucone.

Głosowanie w Radzie Unii Europejskiej nie oznacza ostatecznego pogrzebania dyrektywy, ale wszystko wskazuje na to, że by zyskać akceptację niechętnych państw, będzie ona musiała przejść duże zmiany. Na razie dalsze negocjacje zostały bezterminowo odroczone, podobnie jak ostateczne głosowanie w Parlamencie Europejskim, które miało się odbyć w marcu (to dopiero po nim będzie można mówić o przyjęciu lub odrzuceniu prawa). Można się spodziewać, że temat wróci dopiero po majowych wyborach do PE. Wówczas okaże się, w jakim kierunku pójdą zmiany – i czy w dokumencie dalej będą zapisy tak kontrowersyjne, jak artykuły 11 i 13.

ACTA 2.0 – co to takiego?

W rzeczywistości omawiany akt prawny nosi nazwę Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, a jego pełen tekst znajdziecie pod tym adresem. W przestrzeni publicznej dokument ten jest znany jako ACTA 2 – w nawiązaniu do słynnego traktatu ACTA, którego założenia były uważane za podobnie szkodliwe i który ostatecznie został odrzucony w 2012 roku. W założeniu swoich twórców, dyrektywa ma regulować kwestię prawa autorskiego w XXI wieku, biorąc pod uwagę wpływ dostępnych współcześnie technologii na sytuację twórców i wydawców.

Rozwój technologii cyfrowych zmienił sposób, w jaki tworzy się, produkuje, dystrybuuje i eksploatuje utwory i inne przedmioty objęte ochroną. Pojawiły się zarówno nowe sposoby korzystania, jak i nowe podmioty i nowe modele biznesowe. W otoczeniu cyfrowym coraz częściej mamy do czynienia z korzystaniem transgranicznym, a konsumenci mają nowe możliwości dostępu do treści chronionych prawem autorskim. Mimo że cele i zasady określone w ramowych unijnych przepisach dotyczących prawa autorskiego są nadal aktualne, istnieje potrzeba ich dostosowania do nowych realiów. Interwencja na szczeblu UE jest także konieczna, aby uniknąć rozdrobnienia rynku wewnętrznego – czytamy w uzasadnieniu wnioskodawcy.

Artykuł 11

Jednym z zapisów Dyrektywy ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, które wzbudzają największe emocje, jest artykuł 11. Zawiera on pomysł tzw. podatku od linków. W uproszczeniu chodzi o to, że serwisy (w tym oczywiście rynkowi giganci) chcąc zamieszczać linki do artykułów, które zaciągają fragmenty oryginalnych tekstów, miałyby uiszczać ich twórcom stosowne opłaty. Akt prawny mógłby znacząco wpłynąć na funkcjonowanie stron takich jak Google czy Facebook (ale także rodzimy Wykop). Jak przekonuje pierwsza z korporacji, artykuł 11 zmusiłby ją do ograniczenia funkcjonalności wyszukiwarki. Jak dużego? Zerknijcie na poniższy obrazek.

Strona wyszukiwania po wejściu w życie ACTA 2 – według Google.
Strona wyszukiwania po wejściu w życie ACTA 2 – według Google.

Zdaniem zwolenników ACTA 2, artykuł 11 jest niepotrzebnie demonizowany, a jego wprowadzenie – konieczne.

Trudności finansowe wydawców prasy – i całego przemysłu kreatywnego – wobec rosnącej przewagi gigantów technologicznych stawiają prasę na krawędzi bankructwa. Łatwość powielania, kopiowania i dystrybuowania treści w środowisku cyfrowym sprawia, że coraz więcej użytkowników Internetu korzysta z różnego rodzaju wyszukiwarek i agregatorów treści i nie kupuje prasy, a nawet nie odwiedza stron internetowych wydawców. Są oni zatem pozbawiani przychodów, które osiągają inne podmioty, wykorzystując materiały finansowane przez wydawców – argumentuje w rozmowie z Dziennikiem.pl Jacek Wojtaś z Izby Wydawców Prasy.

Rzeczywiście, warto odnotować, że w sieci nie brakuje przekłamań nt. omawianego prawa – przykładowo, nieprawdziwą jest informacja, jakoby art. 11 miał dotyczyć także indywidualnych użytkowników. W ostatniej znanej nam wersji dokumentu przepis regulował wyłącznie funkcjonowanie podmiotów komercyjnych. Nie oznacza to jednak, że jego krytyka jest całkowicie bezpodstawna. Warto sobie bowiem zadać pytanie o to, w jaki sposób zapis tego typu wpłynąłby na rynek. Serwisy agregujące treści nie są zainteresowane traceniem pieniędzy, co oznacza, że prawdopodobnie byłyby skłonne płacić za licencje wyłącznie wybranym, większym wydawcom. To zaś mogłoby skutkować m.in. znaczącym ograniczeniem widoczności mniejszych portali (lub wymuszaniem na nich niekorzystnych umów licencyjnych), a w konsekwencji ograniczeniem dostępu do informacji.

Artykuł 13

Drugim głośnym zapisem ACTA 2 jest artykuł 13, który określa „niektóre sposoby korzystania z treści chronionych przez serwisy Internetowe”. Prawo przerzucało odpowiedzialność za materiały publikowane w serwisach takich jak np. YouTube z użytkownika na zarządcę danej platformy. Inaczej mówiąc – administratorzy serwisu mieliby obowiązek wykrywania i blokowania materiałów łamiących prawo autorskie.

Pozornie nie wygląda to tak źle, prawda? Przecież nie chcemy, żeby twórcy tracili na piractwie. Może właśnie zrzucenie odpowiedzialności na platformę jest właściwym rozwiązaniem? Jest jednak kilka problemów. Po pierwsze, by film naruszający prawo mógł zostać usunięty, najpierw trzeba go jakoś wykryć, co oznacza, że wszystko, co wrzucamy do sieci musiałoby być wstępnie przeglądane i selekcjonowane. Zgadzając się na taką formę funkcjonowania Internetu wiele ryzykujemy – co, jeśli ktoś kiedyś postanowi wprowadzić inne ograniczenia, wykraczające poza kwestie związane z prawem autorskim?

YouTube walczy z artykułem 13.
YouTube walczy z artykułem 13.

Po drugie, biorąc pod uwagę liczbę materiałów wrzucanych codziennie do sieci, jest raczej mało prawdopodobne, by selekcją zajmowali się ludzie – trzeba by do tego celu zatrudnić prawdziwą armię moderatorów, co oznaczałoby olbrzymie koszty. Pozostają więc algorytmy, a te, jak wiadomo, są bardzo niedokładne. Serwisy nie chciałyby ponosić kosztów ewentualnych błędów, więc stosowane rozwiązania prawdopodobnie byłyby bardzo restrykcyjne, szczególnie, że kwestia tego, kto posiada prawo autorskie do danego utworu nie zawsze jest jasna. Użytkownicy byliby zmuszani do radzenia sobie z błędami AI i dociekania swoich praw. Susan Wojcicki – szefowa YouTube – nie ukrywa, że wprowadzenie ACTA 2 w dotychczasowej postaci skutkowałoby dużymi utrudnieniami dla użytkowników jej serwisu.

Artykuł 13 w obecnej treści grozi uniemożliwieniem milionom ludzi - w tym twórcom wideo, a także użytkownikom – przesyłania treści na platformy takie jak YouTube. Ponadto grozi uniemożliwieniem użytkownikom w Unii Europejskiej oglądania treści już dostępnych na kanałach twórców wszędzie indziej. Dotyczy to też szerokiej biblioteki filmów edukacyjnych na YouTube, takich jak lekcje językowe czy poradniki – czytamy.

Inne kontrowersje

To jednak nie koniec kontrowersji związanych z ACTA 2. Aleksander Tarkowski – ekspert fundacji Centrum Cyfrowe – wskazuje w tekście Newsweeka, że art. 3 mógłby uderzyć w startupy, a w szczególności firmy zajmujące się rozwojem sztucznej inteligencji, które utraciłyby dostęp do zbiorów danych wykorzystywanych obecnie do testowania działania AI. Zapis zakładał bowiem, że nieodpłatny dostęp do różnego rodzaju treści mogłyby uzyskać wyłącznie instytucje naukowe.

Machine Learning ucierpi na ACTA 2?
Machine Learning ucierpi na ACTA 2?

Z powodu artykułu 12a mogłyby pojawić się również problemy z dzieleniem się zdjęciami i filmami z różnego rodzaju wydarzeń sportowych, bowiem organizator danej imprezy posiadałby monopol na tworzenie, przetwarzanie oraz udostępnianie wszelkich treści tego typu. Nagrywając na telefonie komórkowym fragment meczu lub robiąc sobie zdjęcie na tle boiska w trakcie spotkania, moglibyśmy złamać prawo.

Co dalej?

Po porażce ACTA 2 w Radzie Unii Europejskiej zostaje nam tylko poczekać na nowe pomysły polityków. Prawo autorskie rzeczywiście jest nieco przestarzałe i bez wątpienia wymaga zmiany – problem w tym, by obiektywnie ocenić zakres potrzebnych modyfikacji i nie wylać dziecka z kąpielą przy projektowaniu nowych zapisów. Obrona interesów twórców i wydawców jest ważna, ale nie może odbywać się kosztem szerzej rozumianego interesu publicznego.

  1. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym – serwis EUR-Lex