Hej. Mam kilka pytań odnośnie życia w stolicy. Głównie zależy mi na opiniach osób, które mieszkały dotychczas w innych miastach, ale z jakiegoś powodu zamieszkali w Warszawie.
1. Ile kosztuje utrzymanie? Głównie chodzi o żywność, rachunki oraz kwotę przeznaczoną na wynajem 1 pokoju, bądź mieszkania?
2. Czy konkretne oferty pracy znajdują się tylko w centrum?
3. Ile mogą kosztować rocznie zaoczne studia? Tak mniej więcej.
4. Czy ciężko byłoby się utrzymać zarabiając 2000zł na rękę?
5. Ile zazwyczaj można zarobić na miesiąc, mając pracę w Warszawie?
1. Ile kosztuje utrzymanie? Głównie chodzi o żywność, rachunki oraz kwotę przeznaczoną na wynajem 1 pokoju, bądź mieszkania?
Żywność kosztuje tyle, ile zjesz i jakiej jakości. Wybór od karmy dla kotów po kawior daje spory przedział cenowy. Oprócz tego - ceny w marketach i dyskontach są zwykle dość ogólnopolskie. Kwota na wynajem pokoju LUB mieszkania to również - od paru stówek za zagrzybione pokoje w ruinie po ciężkie pieniądze za nowoczesne kawalerki w centrum. Konkretne oferty do znalezienia na Gumtree.
2. Czy konkretne oferty pracy znajdują się tylko w centrum?
Nie.
3. Ile mogą kosztować rocznie zaoczne studia? Tak mniej więcej.
Cenniki są podane na stronach poszczególnych uczelni, strony uczelni są do znalezienia w Google. Zależy od uczelni i kierunku. Matko, co za zaradność ;P.
4. Czy ciężko byłoby się utrzymać zarabiając 2000zł na rękę?
Jedząc Whiskasa nie.
5. Ile zazwyczaj można zarobić na miesiąc, mając pracę w Warszawie?
Zależy. Będąc prezesem banku setki tysięcy miesięcznie, sprzątając kible ciut mniej. Statystyki oczywiście wyglądają sympatycznie - http://kariera.forbes.pl/ile-zarabia-sie-w-warszawie-,artykuly,157411,1,1.html
Od 6 lat mieszkam w Warszawie.
1. Zależy na jakim poziomie chcesz żyć. Żywność minimalnie droższa. Rachunki zależy za co i gdzie się mieszka. Wynajem pokoju to jakieś + - 700zł.
2. Nie, nie tylko. Robota jest wszędzie.
3. Zależy od uczelni, info pewnie na stronach www.
4. Jeśli wynajmiesz pokój za 700zł bez dodatkowych opłat to zostaje Ci 1300zł na życie. Sam sobie odpowiedz czy Ci to wystarczy.
5. Od najniższej krajowej do kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy:) Wszystko zależy od rodzaju pracy, kompetencji, doświadczenia itp. itd.
Przypuśćmy, że chodzi o kawalerkę w starym budownictwie. Niech to będzie powiedzmy w dzielnicy Bemowo. Ewentualnie pokój w kilkupokojowym mieszkaniu, w którym wynajmują również inne osoby. Ile mogą żądać za taki pokój?
A praca? Np. magazynier, przedstawiciel handlowy.
Z uczelniami chciałem się upewnić, bo podobno są takie, w których opłaty wynoszą od 3 do 6 tysięcy na rok.
Wiarołomca - na osobe? :D 4 osobowe rodziny za taka kwotę w tym kraju sie utrzymują.
Ja zarabiam 1800 odkladam co miesiąc 300-600 zł :D nie w Stolicy, ale EZ.
1. Ile kosztuje utrzymanie? Głównie chodzi o żywność, rachunki oraz kwotę przeznaczoną na wynajem 1 pokoju, bądź mieszkania?
Żywność i rachunki są porównywalne z tym, co jest w pozostałych miastach (jeśli bierzemy pod uwagę superhipermarkety). Mieszkania nieco droższe, zobacz sobie na gumtree jak to wygląda.
2. Czy konkretne oferty pracy znajdują się tylko w centrum?
Zdecydowanie nie.
3. Ile mogą kosztować rocznie zaoczne studia? Tak mniej więcej.
To naprawdę zależy od uczelni. Może być to 2000, może być 10000.
4. Czy ciężko byłoby się utrzymać zarabiając 2000zł na rękę?
I miałbyś dach nad głową i prąd i internet i nie głodowałbyś, ale musiałbyś liczyć pieniądze wychodząc ze znajomymi na piwo.
5. Ile zazwyczaj można zarobić na miesiąc, mając pracę w Warszawie?
Naprawdę zadajesz nieprecyzyjne pytania ;). Zarobisz nieco więcej niż w innych większych miastach, ale przy okazji nieco więcej stracisz na życie.
1. Po taniości to będzie z 900-1200 zł miesięcznie.
2. Nie
3. 3000 - 12000 zł (pewnie znajdą się droższe też)
4. Ja daję radę.
5. Jako kto? Jako niewykwalifikowany fiziol to z 1800 - 2400 zł netto.
Oczywiście zdecydowanie najwięcej zależy od Twoich oczekiwań i sposobu życia. Ja nie palę, mieszkam w małej klitce na Bemowie współdzieląc mieszkanie. Nie mam samochodu. Imprezy średnio chodzę raz na tydzień/2 tygodnie. Studiuję zaocznie (2500 zł na semestr). Pozwalam sobie na randki w restauracjach oraz niewielkie podróże po Polsce. Przede wszystkim oszczędnie wydaję pieniądze (w zasadzie zero rozrywek prócz wymienionych powyżej, jedzenie przemyślane, ale też nie jadę jedynie na czokoszokach). Zawsze starcza mi do następnej wypłaty, choć wiele nie udaje mi się oszczędzić.
Wielka_Wieśniara - no ja bym nie dal rady sam, bo tak , kredo na mieszkanie 700-800 zl , czynsz i media jakies 700 zl , zalac auto musze 2 razy do pelna, teraz jest to ponad 500 zl, wczesnije przy drozszym paliwie z 700 zl , to juz jest 2200 zl :) a gdzie jedzenie , rozrywka ?:) Co kto lubi :) Nie szukasz czegos lepiej platnego ? Moja pierwsza wyplata w normalej robocie(czyli nie staz na pelny etat, robie w sumie tam do dzis) to bylo ponad 1800 :) A bylo to 6 lat temu :)
Raziel chłopie, jak Ty nie umiesz sprawdzić sobie ile kosztują studia, to proszę Cię nie wyjeżdżaj do żadnego większego miasta bo z tą Twoją super zaradnością się pogubisz.
Wiarołomca - No sorry, ale on kredytu i tankowania auta nie ma :P Więc wprowadzasz go w błąd.
Ja śmigam rowerem :D
siwy346 - lepiej niech wyjedzie teraz bo skończy w Polsat Play w Chłopakach do wzięcia.
raziel88ck - magazyniera bez uprawnien na wózek widlowy nikomu nie trzeba. Na akwizycji nie zarobisz. Najlepiej na produkcje do jakiejkolwiek firmy.
Powoli kończę swoją dwuletnią przygodę z Warszawą, także mogę pomóc. Niech "tubylcy" sprostują, przepraszam za wszystkie słoikowe potknięcia ;P
1. Żarcie kupuję "pod drzwi" na ezakupy.tesco.pl, cholernie wygodne jak się nie ma auta (sam nie mam i nie widzę większego sensu posiadania samochodu jak się mieszka w dobrym punkcie), samemu ciężko mi przejeść 150-200 zł tygodniowo z Tesco, za 200-250 wyżyją spokojnie dwie osoby. Jak się je na mieście to sprawa wygląda inaczej, chociaż też jest stosunkowo tanio - naprawdę spoko obiad to wydatek rzędu 12-20 zł, IMHO nawet taniej, niż na prowincji.
Mieszkanie - 2 pokoje w fajnej dzielnicy koło 2000 + opłaty, pokój z opłatami poniżej 1000 zł, myślę, że akceptowalnie jest pewnie koło 700-800 zł, ale nie wiem, bo nigdy pokoju nie wynajmowałem. Celuj w pobliże metra i po "właściwej" stronie Warszawy (Śródmieście, Mokotów, Żoliborz), moja dziewczyna mieszkała kiedyś w typowej sypialni i to po prostu dwa światy, dużo by gadać. Oferty wynajmu znajdziesz na np. https://www.facebook.com/groups/warszawa.pokoje.mieszkania.wynajem
2. Nie, zależy też jakiej pracy, spore skupisko firm jest np. na Domaniewskiej (pociesznie zwanej Mordorem), tak samo jak nie chciałbym nigdy mieszkać na Bródnie, Targówku czy w okolicach Dworca Wileńskiego, tak samo również nigdy nie chciałbym pracować w tym miejscu, podobno rano i wieczorem korek na Domaniewskiej ciągnie się do Szczecina: https://www.facebook.com/MordorNaDomaniewskiej
3. Nie wiem, nigdy nie studiowałem i nie polecam, chyba, że naprawdę potrzebujesz papierka (lekarz?), ziomków lepiej poznawać w pracy, w mieście itp.
4. Zależy od Twojej dyscypliny, ale generalnie - nie, nie byłoby specjalnie ciężko, nawet wynajmując spoko chatę (tj. pokój) i opłacając dojazdy zostawałoby Ci koło 1000 zł na życie, nie jest to szaleństwo, ale głodować nie będziesz. Jakbyś chciał własne mieszkanie to sorry, nierealne IMHO.
5. Nie mam za bardzo styczności z ludźmi, którzy zarabiają poniżej 10k, ale jedna koleżanka pracowała jako przynieś, podaj, pozamiataj w jakimś ciulowym banku i cisnęła w granicach 2500-3000 zł netto. Kilka lat temu widziałem oferty pracy w Biedronce za 2200 zł netto, więc te 2000 zł są osiągalne nawet jak się nie ma większego expa.
tl;dr z 2k po odjęciu pokoju i szamy zostanie Ci na 2-4 godziny w objęciach prostytutek. Można żyć.
Wielka_Wieśniara - ale jezdzic i tak bedzie musial, jakims autobusem czy czzyms :)
Wynajmowalem tez na bemowie placilem: 1.1500zl kawalerka 36m2 nowy budynek 2.Prąd 70 zl, gaz 13zł
3.karta miejska 110zl
4.internet kablowka 70zl
Daje nam kwote za same oplaty:1763zl
dodaj studia minimum z 300zl i masz 2063zl zarabiasz 2000 zl wczesniej oplaciles rachunki nie masz na jedzenie obiady sniadania kolacje czasem alkohol na 1 osobe bez szalenst to wydawalem 600 zł i juz mamy 2663zł.Do tego pomysl ze moze Ci dojsc rachunek za ogrzewanie i wode ....
Jak zyć Panie Premierze jak zyć?
Jesli znajdziesz tansza kawalerke nie za 1500zl tylko 1200zl lub pokuj za 700zl to moze moze sie w 2000zl zmiescisz ale marny to zywot bedzie.
Zastanow sie nad wynajeciem czegos pod Warszawa z bemowa jechalem do centum metrem i autobusem czas dojazdu 34minuty przwprowadzilem sie do Otwocka czas dojazdu skm (szybka kolej miejska cos jak metro ale nie pod ziemia)40minut kupilen mieszknie za 280tys zł cena mieszkania o tej wielkosci w warszawie 380tys zł roznica 100tys z wynajmem jest tak samo a z bemowa do centrum daleko a jak sa korki to hohoho.
a z bemowa do centrum daleko a jak sa korki to hohoho.
Z Bemowa do centrum jeździ się tramwajem.
Osiedle osmanczyka koło hali sportowej bemowo gdzie tam masz tramwaj?albo 197do koło i tam tramwaj albo 197 do metra i metro.obecnie jade do pracy godzine pracuje prawie na okeciu kawal drogi znajomy mieszka na bemowie przy samym ratuszu wiec ma i tramwaje i autobusy w godzinach szczytu jak sa korki jedzie i 1,5h do pracy na okecie.
Edit
Bemowo to mila i sympatyczna dzielnica ale dojazd tragedia bardzo sie ciesze ze juz tam nie mieszkam.
Edit
No tylko 3 przystanki dalej z buta 15minut autobus ? Jest ale tez trzeba czekac.Niewazne moje zdanie Ty masz swoje nie robmy offtopa pozdrawiam:)
3 przystanki dalej, przy Powstańców. Sorry, trzeba być szalonym, aby w tej sytuacji tłuc się do centrum autobusem.
Mieszkałem na Bemowie lat 30 i autobusem poruszałem się tylko w weekend, bądź późnym wieczorem. To jedna z fajniej skomunikowanych dzielnic Warszawy, trzeba się tylko nauczyć z tego korzystać.
PS. Okęcie to nie centrum.
No tylko 3 przystanki dalej z buta 15minut
Przecież jest 201. Lecz jeśli koniecznie chcesz korzystać ze 197, to nie wiem, dlaczego faktycznie nie podjechać na Koło i nie dostać się stamtąd w 20-25 minut tramwajem do ścisłego centrum. Na takiej zasadzie to faktycznie można ponarzekać na korki :))
siwy346 - Zawsze lubiłem dopytywać się o najdrobniejsze szczegóły. Tak dla potwierdzenia.
Dziękuję za opinie. Bemowo przypadło mi do gustu, ponieważ przypomina Kielce. :P
Mniej więcej wiem, gdzie co się znajduje w Warszawie. Pomału staram się ogarniać to miasto, gdy tylko mam okazję się w nim pojawić.
Patrząc się na to łajno zwanye Warszawą można się porzygać. Wrocław zdecydowanie deklasuje samozwańcze "centrum wszystkiego"
Z Bemowa do centrum jeździ się tramwajem.
bzdura... jezdzi sie autobusem, np 190 spod bemowo ratusz. niecale 30 min w szczycie i jestes na bankowym, czyli cale centrum masz w zasiegu metra.
tramwaju nigdy sie nie korzysta bo strasznie wolno jedzie,a na calej praktycznie trasie z bemowa jest buspas, wiec autobusy smigaja (poza leszno i okopowa)
dodatkowo plusem bemowa jest ilosc zieleni i wlasnie szybkie dojechanie do centrum
Każda Pliszka swój ogonek chwali. Ja bym polecał do mieszkania pod wynajem akurat nie Bemowo ale Ochotę, ale oczywiście zależy gdzie będziesz procował. Bo jeśli na Białołęce, to zasadzie lepiej brac mieszkanie w Jabłonnej albo Legionowie :)
Za dwa tysie moim zdaniem ciężko, bo sam wynajem to już połowa tej ceny. Chyba, że wynajmiesz z kimś, czyli tylko 1 pokój.
1. bilet to lepiej 3 miesięczny ( 280) miesięczne w tym czasie są droższe ( jak jeździsz tylko w granicach miasta, inaczej 3 x 110)
żarełko - zależy od sklepów i bazarków - ale biedronek pełno..
2. Zależy jaka praca - w centrum to głownie telecentrum, sklepy i sprzątanie ;D
3. od uczelni - wpisz studia warszawa kierunek będziesz miał w uuuj ofert.. o ile chesz studiować bo nawet nie pytasz się o kierunek
4. dałoby radę bez szaleństw ( jakaś impreza co tydzień wliczona w cenę ) i uber markowych ciuchów ;P
5. od nic po miliardy..
Mastyl - wynajmuje się z kimś :) albo z własną dziołchą albo z obcymi ludźmi :D
2. Nie, zależy też jakiej pracy, spore skupisko firm jest np. na Domaniewskiej (pociesznie zwanej Mordorem), tak samo jak nie chciałbym nigdy mieszkać na Bródnie, Targówku czy w okolicach Dworca Wileńskiego
Od półtora roku mieszkam przy Dworcu Wileńskim (ale takie naprawdę "przy" - dorzuciłbym kamieniem) i nie wiem, o co chodzi :D. To taka Praga w niepraskim rozumieniu - owszem, jest trochę moczymord, dresów i cyganów, ale wszystko w normie. W dodatku świetny węzeł komunikacyjny, a od kiedy otworzyli metro, to już bajka.
Glob3r bo to takie marudzenie słoiczków :D
Dostać w pysk najłatwiej centrum bo właśnie tam zlatują się wszystkie przychlasty nawet przyjezdne :D
nigdzie sie w pysk nie dostanie, te czasy juz minely. Jesli ktos dostanie w pysk tzn ze zasluzyl czyms.
Dessloch - optymista - wieczory zwłaszcza piątkowe i sobotnie centrum bywają zabawne zwłaszcza jak idziesz bocznymi drogami (np. przy starym mieście) :D
plus to myślenie chyba w stylu ona była kobietą zasłużyła na gwałt? :D
Oj, potwierdzam, że w centrum bywa różnie nocami w weekendy.
A co do Dworca Wileńskiego, to chyba się nie zrozumieliśmy, ja bym nie tyle nie chciał tam mieszkać co zwyczajnie bym to miejsce zaorał do gołej ziemi z korzyścią dla wszystkich. I nie chodzi mi tutaj o jakieś nie wiadomo jakie przypały (chociaż w tamtej okolicy widziałem najwięcej krzywych akcji w życiu, włącznie ze sraniem na ławkę przystanku), ale po prostu jak mi jakiś muł pisze, że patrząc na Warszawę idzie się porzygać to chce mi się śmiać, ino jak później jestem znowu w okolicy to zdaję sobie sprawę z faktu, że jednak miał rację: http://goo.gl/b6hkJE , nie wiem czy coś więcej trzeba dodawać, wystarczy się przelecieć ulicą.
No nie przesadzajcie, mieszkam w centrum całe życie i ostatni raz ktoś próbował mnie skroić albo dać w pysk z piętnaście lat temu. A nie mam postury tura z siłowni. IMO cała Warszawa jest bezpieczna, a centrum szczególnie.
No, chyba że jest się Wiplerem i po pijaku zaczepia policję :P - czyli jak się zaczepia chlorów, to może coś się stać, ale normalnie się poruszając po mieście o każdej godzinie czuję się bezpiecznie.
Pokazywanie Brzeskiej jest passe, to już skansen :D
Ogólnie nikogo nie zamierzam do Wawy przekonywać, są piękniejsze i bardziej przyjazne miasta, ale mi tam dobrze.
Raziel - szukaj pokoju, albo z grupą studentów, albo podnajmowanym u kogoś. Mieszkanie to za duży wydatek, szczególnie na początek pobytu w Wawie. A jak masz zamiar studiować i pracować, to i tak w miejscu zamieszkania będziesz głównie spał.
Lokalizacja jest drugorzędna, chociaż najlepiej koło metra/kolejki miejskiej/tramwajów. Praska strona jest o tyle kłopotliwa, że Wisła jest jednak barierą (czyli patrz na transport), a więcej jest jednak rzeczy na lewym brzegu. Dostosuj miejsce zamieszkania do studiów/pracy. Zaoszczędzisz w ten sposób godzinkę albo dwie dziennie.
Dessloch - optymista - wieczory zwłaszcza piątkowe i sobotnie centrum bywają zabawne zwłaszcza jak idziesz bocznymi drogami (np. przy starym mieście) :D
Błagam, tysiące razy szlajałem się po centrum Wawy w środku nocy, w wąskich alejkach, z telefonem na wierzchu, itd. - nigdy żadnych problemów. Za to w centrum Krakowa byłem dwa razy, z czego raz chcieli mnie skroić w biały dzień :D. Centrum Wawy to chyba najbezpieczniejsze miejsce w Polsce.
edit: dodam jeszcze, że pisałem tego posta zanim swojego opublikował Shadowmage, a widzę, że napisaliśmy z grubsza to samo ;)
Serio dalej powtarzane są legendy o tym, jak we Warsiawie w ryj można dostać? To się trzeba naprawdę postarać, skoro nawet prawdziwe fircyki poubierane jak do cyrku nie dostają wpierdolu wieczorami. Nawet na Szmulkach trzeba się naszukać chętnych do bitki.
Centrum imho jest calkowicie bezpieczne, jedyne znane mi przypadki obicia ryja mialy niestety miejsce w okolicy slynnej Stalowej, a i to zjawisko mialo charakter marginalny...
jezdzi sie autobusem, np 190 spod bemowo ratusz
To ten sam zajebisty autobus, ktory wsiadajacym przystanek (umowny) wczesniej funduje wycieczke krajoznawcza ulicami Lazurowa i Czluchowska? xD
No i nie wiem, co to znaczy "wolno jedzie", bo spod Ratusza Bemowo miescilem sie w pol godziny zarowno pod Rotunde, jak i na Bankowy, a tramwaje nie jada stad do centrum "prosto jak w morde strzelil".
A jak jade ze swojego Bemowa (Lotniska), to szynowcem - przy dobrym ulozeniu swiatel- zmieszcze sie w 20 minutach na Bankowy i 25 minut pod Rotunde. Takze KO... Neeeext!
Paudi -> Nawet na Stalowej ostatnio trzeba prosić ponoć o to, by w ryj dostać. Co to się z tą stolicą panie porobiło, kiedyś to było coś.
Acha, żeby nie było, że zaczęliśmy nie na temat - przeklejam przewodnik po dzielniach Wuwua z podobnego wątku sprzed roku - być moze pomoże w wyborze miejsca zamieszkania:
- Na Bemowo jeździ się tylko z konieczności, korki generują rolnicy z Jelonek, a wrażenie jakiegokolwiek życia to tylko i wyłącznie zasługa studentów WATu. Nie ma co zaglądać, nic tam nie ma.
-Na Białołęce czujesz się, jakbyś wjechał do Kielc - fabryki poprzetykane osiedlami, cisza, nic się nie dzieje i wieje, ze skalp zrywa. W celach innych niż mieszkaniowe (i ewentualnie w odwiedziny u rodziny w zakładzie) nie warto jechać.
-Bielany to obecnie kolejna sypialnia, która właściwie nie oferuje nic więcej. Prawdopodobnie gdyby nie "Chomiczówka" Sidneya Polaka i napływ studenciaków na Wyszyńskiego, nawet rdzenni warszawiacy zapomnieliby o istnieniu Bielan.
-Mokotów to teraz najdroższa dzielnia mieszkaniowa, pełna japiszonów z neseserami. Drogo jak w centrum, a korki jeszcze większe. Nie ma tam po co zaglądać, chyba, ze ktoś akurat ma ochotę na bliższe spotkanie z naturą - zarówno Pole jak i Czerniakowskie są fajne na wypad i choć nie jest to poziom Central Parku czy londyńskich przestrzeni zielonych, to poleżeć można. Jak ci akurat york japiszona nie nasrał w wybranym miejscu.
-Ochota służy teraz co najwyżej jako trasa przelotowa dla nowobogackich z południowych przedmieść, poza tym jest tak mała, że na mapie stolicy wygląda jak pomyłka kartografa. Nikt nie ma ochoty tam mieszkać, wszystkie obiekty najchętniej zamieniono by w lokale usługowe albo rozjechano walcem w celu zrobienia miejsca pod następne biurowce.
-Praga południe - zaskakująco przyjazne miejsce, zwłaszcza Saska Kępa (nie byłeś we Warisiawie, jak tam nie chodziłeś, wiadomo), Grochów zresztą też. Po postawieniu narodowego zniknął też ostatni element folkloru dzielnicy i teraz jest tam jak wszędzie - spokojnie, nic się nie dzieje, Waszyngtona zajebana autami to jedyne, co tak naprawdę wzbudza jakiekolwiek emocje w okolicy.
-Praga północ stała się kropka w kropkę klonem nowojorskiego Williamsburga - stara żydowska gmina, później opanowana przez bandyterkę, w nowym tysiącleciu przekształcona w miejscówkę dla hipsterów, "vintage", "classy", "glamour" chuj wie co jeszcze. Zobaczyć można, ale zostać - niekoniecznie.
-Rembertów - jak tam pojedziesz, możesz się potem pochwalić, że widziałeś w Warszawie prawdziwą, żywą krowę. I stado świń.
-Śródmieście - centrum życia miasta, w którym egzystencja opiera się na lanczykach, mitingach, rotacji przyjezdnych pod Złotymi i cogodzinnej wymianie jednych pojebów na drugich na Patelni (jak tam będziesz, to napisz, czy koleś grający na krześle dalej tam siedzi i pozdrów pana Witka z Atlantydy). Tłok, ścisk, paru stałych kieszonkowców i ci sami cyganie z harmoszkami od lat. Jeździć tylko w godzinach 9-14, kiedy panuje względny spokój.
-Targówek to w zasadzie same bloki i sypialniane przedpole żerańskiego FSO. Nic poza blokami tam nie ma, nie nadaje się do niczego poza mieszkaniem. Chyba, że jest się mojżeszowego wyznania, wtedy poza spaniem chodzi się na kirkut.
-Ursus - semperi fi! Moje stare okolice. Dodam, ze od upadku zakładów też nic tam nie ma. Poza Factory. Obecnie większość dojeżdżających z południa Ursus omija sprawnie nową trasą, bo mieszkają tam tylko emeryci i studenci, poza tym jest to kompletne zadupie, które czasami jest dosłownie odcięte od świata, jeśli akurat jednocześnie robią remont Jerozolimskich i torowiska na Zachodnim.
-Ursynów - niegdyś legendy o zakazanych rewirach przewyższały historie z Pragi, teraz to kolejna nudna sypialnia opanowana przez matki z dziećmi. Nic tam nie ma.
-Wawer - wiele osób nie wie, czy to jeszcze Warszawa, czy już reszta województwa, co ssa stołecznego cyca, bo inaczej umarłoby z głodu. Na szczęście przyłączyła się Wesoła i Wawer nie jest najdalszą wschodnią rubieżą. Ale nadal w pewnym momencie ma się wrażenie, że zajechało się za daleko i GPS na pewno nas okłamał.
-Wesoła to nawet nie Warszawa. Została dodana po to, by mapa nabrała nieco symetrii po wschodniej stronie. Wrony tracą orientację i wracają nad miasto, bociany startują pionowo, a psy nawet nie chcą dupą szczekać.
-Wilanów to tak zwana lepsza część miasta. Pogląd nieco stereotypowy, bo i tu gnój się znajdzie (w mieszkaniach dorobkiewiczów w okolicach Wielkiego Wyciskacza do Cytryn), ale stara renoma wciąż działa na wyobraźnię. Wszystkie dziewczynki urodzone na Wilanowie zgodnie z ustawą muszą mieć na imię Marysia, inaczej rodzicom grozi eksmisja w gorsze okolice.
-Włochy to taki Ursus w wersji beta - niby większy, wygląda tak samo, a jest tam jeszcze mniej do roboty.
-Wola wraz z Ochotą podtrzymują jeszcze resztki starego klimatu stolicy, ale obecnie po rozbiórce wszystkiego, co się dało, ciężko stwierdzić, kiedy opuszcza się śródmieście i wjeżdża na Wolę. Teraz stanowi ona praktycznie przedłużenie centrum na zachód i charakteryzuje się tym samym, co śródmieście.
-Żoliborz żywcem wyjęty z piosenki T.Love. Nadal da się załapać na świetne miejscówki (cytadela wciąż zacna), ale bardziej jest on pieprzony, niż zielony. I jeszcze mniejszy od Ochoty. W zasadzie wydaje się, jakby ciągle się zmniejszał. Za 20 lat pewnie zniknie w całości, wchłonięty przez centrum.
Za to w centrum Krakowa byłem dwa razy, z czego raz chcieli mnie skroić w biały dzień :D
bo my tu nie lubimy takich gamoni jak ty...
Jestem twardym przeciwnikiem PiSu, ale to była jedna z niewielu zasług Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta Warszawy: wpakowano kupę kasy w poprawienie bezpieczeństwa w mieście. To był czas, że dosłownie co drugą ulicę stał radiowóz, albo patrol. Gdzie się dało zainstalowano monitoring, zaczęto na serio ścigać zarówno mafię jak i drobnych złodziejaszków i włamywaczy. Od tego czasu Warszawa jest bardzo bezpiecznym miastem.
Oczywiście są wyjątki: mieszkałem niedaleko Olbrachta, gdzie obok siebie stoją 2 "bary" i sklep całodobowy z alkoholem. Miejscowi meliniarze siedzą tam na okrągło. I niedawno dowiedziałem się, że w statystykach jest to jedno z "najniebezpieczniejszych" miejsc w Warszawie, bo non stop sąsiedzi zgłaszali, że tam się po nocach biją - to nachlane żulerstwo między sobą się awanturuje. Policja tam co rusz tam przyjeżdża i w wpisuje interwencję do statystyk: "rozboje". A ulicę dalej jest całkowity spokój i cisza.
Kaczyński? Rany, ja ostatni raz byłem świadkiem krzywej sytuacji jakoś w połowie lat dziewięćdziesiątych, a balowałem na Bródnie, na Stalowej, a raz nawet na Jelonkach.
Kurczę, gdzie wy się, francuskie pieski, szlajacie? Tudzież, jakimi zakazanymi fizjonomiami straszycie autochtonów?
Kioski z całodobowym alkoholem wszędzie generują awantury (swoją drogą, odbierałbym takim przybytkom, postawionym obok domów mieszkalnych, koncesje), ale tylko między miejscowymi żulami. Jeśli cię przypili i musisz kupić flaszkę, to krzywda cię nie spotka, a zawsze możesz się załapać jako widz na hobo wrestling.
Yoghurt - wiem, że miało być zabawnie, ale mogłoby być jeszcze sensownie. Mój Żoliborz nie zmniejsza się już. Terytorialnie granice są wytyczone jasno i czytelnie. A nawet w kierunku Powązkowskiej wykraczają poza to co tradycyjnie nazywane było Żoliborzem ;) Co zabawne, na tym "nowym" Żoliborzu ma w przyszłości mieszkać 1/3 żoliborskiej populacji...
Poza tym nie zapomnieliśmy o Bielanach, które formalnie do republiki żoliborskiej nie należą, ale... sam popytaj mieszkańców Bielan, szczególnie starszych...
W Warszawie czuję się bezpiecznie. Czego nie mogę powiedzieć o Pradze, na której zawsze czuję się... nieswojo. Mimo, że wyładniała i nawet dała się miejscami polubić (nie mówię o Saskiej Kępie, która nazywana jest przez nas enklawą Warszawy na Pradze).
1. Ile kosztuje utrzymanie? Głównie chodzi o żywność, rachunki oraz kwotę przeznaczoną na wynajem 1 pokoju, bądź mieszkania?
2. Czy konkretne oferty pracy znajdują się tylko w centrum?
3. Ile mogą kosztować rocznie zaoczne studia? Tak mniej więcej.
4. Czy ciężko byłoby się utrzymać zarabiając 2000zł na rękę?
5. Ile zazwyczaj można zarobić na miesiąc, mając pracę w Warszawie?
1. Dużo za dużo. Kupując w Lidlu czy Biedronce zapłacisz mniej za jedzenie i picie niż w Tesco czy Auchan to wiadomo. Ja preferuję Lidla. Wynajem mieszkania to z opłatami minimum 1500zł.
2. Absolutnie nie tylko w centrum. Ja mam w miarę konkretną robotę np. w Pruszkowie, 20 minut od Bemowa i jak bym chciał wcześniej wstawać to darmową podwózkę autokarem pracowniczym prawie spod domu. Wcześniej miałem robotę na Pradze. Znajomi porozsiewani na obrzeżnych dzielnicach, mało kto pracuje w centrum.
3. "Za moich czasów" około 4800zł a było to z 6 lat temu.
4. Z wynajęciem pokoju a nie mieszkania - na styk moim zdaniem.
5. Znajomi dostają teraz oferty pracy w granicach 2500-2800zł na rękę w innych sektorach niż dotychczas pracowali. Może nie powinienem o tym pisać ale w nowej pracy (Helpdesk IT) dostałem na dzień dobry kilkaset zł więcej mając tylko licencjata z turystyki i 2 letnie doświadczenie w innej firmie na podobnym stanowisku.
Tak, wiem, niektórzy by za taką kasę nie wstali nawet z łóżka ale moim zdaniem da się wyżyć od wypłaty do wypłaty z kredytem mieszkaniowym na karku i jeszcze coś odłożyć.
A jak jade ze swojego Bemowa (Lotniska), to szynowcem - przy dobrym ulozeniu swiatel- zmieszcze sie w 20 minutach na Bankowy i 25 minut pod Rotunde. Takze KO... Neeeext!
no nie bardzo, bo 29 minut sie jedzie z lotniska bemowo na bankowy i jest to najszybszy dojazd.
jesli patrzymy na najszybszy dojazd to bemowo ratusz -> bankowy e-2 zajmuje 15 minut.
Ja podawalem raczej neutralnie wolny autobus, ktory i tak jest szybszy bo zajmuje 25 minut.
i nie sa to liczby z czapy jak Twoja.
tak przed ratuszem 190 ma trase wycieczkowa ale coz... taka linia specyficzna, nikt nie jedzie z lazurowej do bankowego 190 bo szybciej na piechote dojsc niz jechac naokolo...
ty troche w slabszym miejscu bemowa mieszkasz i faktycznie tylko tramwaj jest dobry....
Jezdze z przystanku Orlich Gniazd, srednie czasy przejazdu to 25 minut (Bankowy) i 30 minut (Rotunda), natomiast to co podalem, to oczywiscie minimalny czas, ktory miejscami udaje (udawalo) mi sie uzyskac.
ty troche w slabszym miejscu bemowa mieszkasz i faktycznie tylko tramwaj jest dobry....
Ja tam wciaz zyje starymi czasami, wiec dla mnie to ja generalnie mieszkam na Bemowie, a Ty na Gorcach/Jelonkach :D
Wg opisu Yoghurta to w zasadzie mało gdzie cokolwiek istnieje. No i pominięto nieformalną dzielnice, w której mieszkam, czyli Siekierki vel Łuk Czerniakowski :)
Mastyl -> Bo w Warszawie tak naprawdę niewiele jest, takie tam zwyczajne miasto jak każda inna aglomeracja bez jednej konkretnej tożsamości (bo sporą część rozjechały czołgi, a resztę zepsuł poprzedni ustrój) - centrum obudowane sypialniami różnej jakości i dzikimi polami po których wiatr hula. I mówię to jako Warsiawiak z dziada pradziada.
Natomiast na Siekierkach jedyne miejsce warte uwagi jest tu: https://goo.gl/maps/n95hc
Poza tym nic tam nie ma. :P
Yoghurt tam tylko chyba sie jezdzi samochodami RC... czy to jeszcze jakas inna melina dla innych hobbystow? np %%
Ja tam czasami przejeżdżam rowerem.
Gdy myślę o Siekierkach to przed oczami staje mi ta estakada i pobliski kościół z powybijanymi szybami i tekturowymi drzwiami.
Des -> Się tam grywa w amatorską ligę trampkarzy na dzikich boiskach koło skarpy. Jak się człowiek dopcha, bo w weekendy się tam kręci kupa biegaczy, cyklistów, psiarzy, crossowców i zboczeńców kąpiących się w Wiśle.
Koob -> Dokładnie to miejsce. Dupa świata w centrum miasta.
Ale to jest bardzo malownicza (poza elektrociepłownią Siekierki ;-) okolica. I dlatego mnóstwo tam cyklistów i innych amatorów sportów wszelakich. Mieszkam nieopodal, na Zawadach i jak tylko wyjdzie słońce, to wszyscy wyskakują na wał i ścieżki rowerowe. Źle? To polecam Śródmieście i Mokotów, oazy spokoju.
I właśnie to mnie ujęło w Siekierkach - że choć to tak blisko Cnetruma, to faktycznie nic tam nie ma. Odjeżdżam niecałe 1,5 km od Śródmieścia, a czuje się jakbym odjechał 15 albo więcej. Nie ma chyba innego tak podmiejskiego rejonu tak blisko centrum miasta.
Mastyl:I właśnie to mnie ujęło w Siekierkach - że choć to tak blisko Cnetruma, to faktycznie nic tam nie ma.
Może dlatego, że to tereny zalewowowe, ale dziś który deweloper i urząd by się tym przejmowal, w dziejszych czasach są wały i takie powodzie się nie zdarzają, a poziom wód gruntowych i tak się obniża przez urbanizacje :)
Mieszkałam dotychczas w 4 miastach (jeśli liczyć 2 miesiące w Olsztynie, to w 5 ;) i Warszawę lubię najbardziej (w tym za to, że jest duża, więc jeszcze mi się nie znudzila). Z komentarzami wyżej w większości się zgodzę. Jeśli kalkulujesz 2k miesięcznie na życie, to w grę wchodzi tylko pokój. im wcześniej zaczniesz szukać przed studenckim sezonem (od 2 połowy lipca), tym taniej i lepiej. Każda dzielnica ma swoje wady i zalety, więc przy wyborze wynajmu kieruj się przede wszystkim odlegloscia do miejsca docelowego :)
1. Ile kosztuje utrzymanie? Głównie chodzi o żywność, rachunki oraz kwotę przeznaczoną na wynajem 1 pokoju, bądź mieszkania?
Mieszkanie, oczywiście w zależności od standardu: pokój poza centrum z rachunkami 600-700zł, w centrum do około 1000zł.
Żywność, jak wszędzie w Polsce, minimum to około 400zł według mnie.
2. Czy konkretne oferty pracy znajdują się tylko w centrum?
Nie tylko w centrum.
3. Ile mogą kosztować rocznie zaoczne studia? Tak mniej więcej.
Nie mam pojęcia, to akurat łatwo sprawdzić na stronach uczelni.
4. Czy ciężko byłoby się utrzymać zarabiając 2000zł na rękę?
Bez luskusów, ale według mnie spokojnie.
5. Ile zazwyczaj można zarobić na miesiąc, mając pracę w Warszawie?
Średnia pensja brutto to 6k. Oczywiście wszystko zależy w jakiej branży chcesz pracować. Jeśli masz już jakieś doświadczenie, to w miare łatwo (według mnie) oscylować wokoło tej średniej.
Bez doświadczenia, pierwsza praca, jeśli nie celujesz w te najmniej płatne stanowiska, to 2-3 netto.
Ta srednia pensja dla Warszawy to jeszcze wieksze manipulacja statystyka niz srednia pensja dla kraju.
wiadomo, że to nie jest wartość super wiarygodna (nie zlicza firm do 1-9 pracowników i chyba też budżetówki), ale sam fakt, że jest prawie 50% wyższy od średniej krajowej daje jakąś informację..
BTW, może byś udzielił odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie, bo zauważyłem, że z reguły tylko czepiasz się słówek/zdań w innych postach :)
No wlasnie nie daje bo do tej sredniej wlicza sie top tier menagerow zarabiajacych po kilkaset tysiecy, dyrektorow, prezesow spolek, specjalistow itd. ktorzy te srednia zawyzaja. Podejrzewam, ze zarobki w uslugach czy entry level sa porownywalne - na pewno nie wieksze o 50% od reszty.
e: odpowiedzi raziel ma wystarczajaco duzo. zabralem glos bo padlo stwierdzenie, ktore zamazuje obraz rzeczywistosci ;P
Ragnor: To nie lepiej wynająć coś pod Warszawą (ok. 10 km), za to taniej?
Pod warunkiem, że się tam pracuje :) przy ograniczonym budżecie i braku samochodu (zakladam brak, a nawet gdy, to paliwo też kosztuje ) oszczędność częściowo zjedzą droższe bilety podmiejskie. jeśli emigrować pod warszawę, to już kupując nieruchomość, wtedy oszczędność jest sensowniejsza. a skm z zadupia do centrum jest przereklamowane - na stacje trzeba dotrzeć, trafić z pociągiem, a w godzinach szczytu zmieścić się do niego... osobiście nie znam ani jednej osoby, która byłaby zadowolona z dojazdów transportem publicznym do centrum.
Lilus - z tą zalewowością... zdajesz sobie sprawę, że prawdziwa powódź zalałaby: prawie całe Łazienki, Miasteczko Wilanów, wszystko do Ursynowa, całe Powiśle etc? Ale jakoś tak się utarło, że tereny zalewowe to Siekierki, bo akurat nic tam do tej pory nie było.
Przed wojną był fajny plan budowy na Łuku Siekierkowskim miasteczka olimpijskiego. W realizacji planu przeszkodził pewien mężczyzna o imieniu Adolf.
W "Dzienniku 1954" znanego warszawiaka Tyrmanda czytałem, że po wojnie grupa znanych architektów i urbanistów (z Zachodu) planowała przebudowę Warszawy, i odwrócenie jej tak, aby była twarzą a nie dupą do Wisły zwrócona. Jednak władze komunistyczne się na to z różnych względów nie zgodziły
Moim zdaniem położenie Warszawy - od skarpy na Zachód ku płaskiemu Mazowszu jest jej największą wadą. W tym układzie Wisła jest Warszawy niechcianym dzieckiem, podczas gdy powinna być ozdobą, tak jak swoje rzeki traktują Berlin czy Paryż. Przy Wiśle tereny powinny być najlepsze, najatrakcyjniejsze, a tak nie jest.
Dopiero niedawno, i trochę inicjatyw oddolnych (powstaje masa półlegalnych plażowych imprezowni) władze Warszawy zaczęły zagospodarowywać nadbrzeża.
Lepiej późno niż wcale. A ja liczę, że w związku z tym, moja siekierkowska "posiadłość" może tylko zyskać na atrakcyjności.
Lilus, Mastyl --> zalałoby przede wszystkim całą Pragę Południe, Wawer, oraz znaczną część Pragi Północ, całą Białołękę.
O własnie, prędzej by prawobrzeżną zalało, bo tam niżej ;)
Z drugiej strony tam majom Prażany lepszy Wał miedzeszyński, bo betonowany, podczas gdy nasz zawadowski tylko z piasku.
Mastyl ---> O tym naszym wale to akurat różne historie słyszałem ;) choćby takie, że sami Niemcy go wzmacniali żelbetem, lub że po wojnie sporą jego część wzmacniano gruzem wywożonym z centrum. Na pewno prawdziwe byłe modernizacje i wzmocnienia przeprowadzone ostatnimi latami (żeby zminimalizować ryzyko zalania elektrociepłowni Siekierki, dość istotnego dla Wwy miejsca), bodajże na odcinku 11km.
Mastyl
"Lilus - z tą zalewowością... zdajesz sobie sprawę, że prawdziwa powódź zalałaby: prawie całe Łazienki, Miasteczko Wilanów, wszystko do Ursynowa, całe Powiśle etc? Ale jakoś tak się utarło, że tereny zalewowe to Siekierki, bo akurat nic tam do tej pory nie było. "
Z tego co wiem jak będzie naprawdę duża woda, to przykro to mówić, ale zostaną wysadzone wały na prawym brzegu. Powody są dwa.
Pierwszy - lepiej nie dopuścić do zalania takiego obiektu jak elektrociepłownia.
Drugi - całkiem prozaiczny. Na południe od Siekierek posiadłości ma prawie cała wierchuszka Warszawy. Swego czasu dużo tam jeździłem rowerem - naprawdę sporo person z czołówki życia politycznego i nie tylko można tam spotkać. Podejrzewam, że jak dojdzie do takiej katastrofy zrobią wszystko, aby to nie ich zalało.
Lilus
a skm z zadupia do centrum jest przereklamowane - na stacje trzeba dotrzeć, trafić z pociągiem, a w godzinach szczytu zmieścić się do niego... osobiście nie znam ani jednej osoby, która byłaby zadowolona z dojazdów transportem publicznym do centrum.
Również nikogo takiego nie znam, a sporo ludzi u mnie w pracy dojeżdża spod Warszawy, z różnych jej stron. Większość dojeżdżających zwykle kupiła mieszkania w podwarszawskich miejscowościach ze względu na cenę, godząc się na niewygodny dojazd. Kwestia priorytetów, ale po części zrozumiała. Mam koleżankę, która w cenie 40m2 klitki w Wawie kupiła pod Wawą mieszkanie 70m2. W przypadku wynajmu jednak większość wybiera Wawę z wygody i chęci zaoszczędzenia czasu.
Mastyl, moją intencją nie tyle było wskazywanie, że Siekierki zaleje, oraz czy innych zaleje bądź nie, lecz to, że może zalewowość jest przyczyną, dla której do niedawna Siekierki omijał boom budowniczy. A po wojnie z kolei chyba nie było tam co odbudowywać. Gdyby miała przyjść naprawdę duża powódź, to zresztą widać na np. http://mapy.isok.gov.pl/imap/ , kto może się obawiać (ok, są wały, no ale jednak). No i to, że zaleje "prawie całe Łazienki, Miasteczko Wilanów, wszystko do Ursynowa, całe Powiśle etc" nie oznacza, że na Siekierki zabraknie wody ;)
Dla lubiących zieleń i sport, Siekierki są przemiłą okolicą i gdyby nie to, że po Opolu 97' jestem uprzedzona do mieszkania w okolicy dużych rzek (i każde mieszkanie przy Wiśle, czy to na Białołęce - abstrahując od odległosci - czy na Pradze Pd. przy rzece byłoby dla mnie niekomfortowe ze względu, że jakieś ryzyko powodzi stulecia zawsze jest), to pewnie sama szukałabym tam lokum :)
Zresztą, nie bez powodu tereny zalewowe z reguły są tańsze.
twostupidodogs- "Swego czasu dużo tam jeździłem rowerem - naprawdę sporo person z czołówki życia politycznego i nie tylko można tam spotkać. Podejrzewam, że jak dojdzie do takiej katastrofy zrobią wszystko, aby to nie ich zalało."
Swego czasu widziałem tam na spacerze Jolkę z Bursztynem :)
Lilus - kiedyś widziałem już te zagrożenia na mapie hipsterometrycznej, czy jakoś tak :) W każdym razie duziej wody się nie boje, mieszkam na 3cim piętrze ;)
Mastyl
"Lilus - kiedyś widziałem już te zagrożenia na mapie hipsterometrycznej, czy jakoś tak :) W każdym razie duziej wody się nie boje, mieszkam na 3cim piętrze ;)"
Ja wyznaję zasadę - tylko na skarpie :)
bez przesady, jesli kupowac sobie dom to zdecydowanie pod warszawa...
dojazd pociagiem z takiego legionowa to raptem pol godziny. Tyle ja jade samochodem z bemowa do okolic bankowego.
ale jesli ktos nie lubi transportu publicznego jak ja, to pewnie nie ma wyjscia i musi w miescie miec mieszkanie.
chociaz nie jezdzilem pociagami, ale jesli tez sa tak zatloczone jak autobusy to nie dziekuje. Wole blisko, drozej a samochodem