Steam, Origin, Game For Windows Live, Social Club, Uplay! Dodatkowe aplikacje do gier? Na co to komu?
Wielu fanów gog.com domaga się (czy raczej marzy im się) specjalnej oficjalnej aplikacji/klienta dla GOG z prawdziwego zdarzenia w stylu Steam.
Po co, skoro mogą sobie ściągać gry bez drm ze stronki? ;)
Pełna racja już nie ma tych czasów kiedy to chodziło się do sklepu kupowało grę w kartonowym pudle przychodziło do domu instalowało i grało teraz same syfne steamy czy inne tego typu gówna z których niestety sam korzystam
Gdzie jest zatem wolny wybór? Jeśli zamierzam zakupić pudełkową wersję, to na co mi Steam?
1. Steam to zabezpieczenie DRM.
2. Odsprzedawanie gier jest niezgodne z licencją.
3. Powiązanie ze Steam = Steamworks, achievementy, łatwiejszy dostęp do DLC, łatwiejsze zapraszanie znajomych do multi
Generalnie, w erze 4-rdzeniowych procesorów za 250 zł, 4GB ramu za 80 zł i standardu SATA (a za 3-4 lata będzie to SSD) pisanie, że jakiś Steam czy Origin "zamula" kompa to taki sobie żarcik, tym bardziej, że aplikacje są aktualizowane, optymalizowane i w trakcie grania Steam używa właściwie jedynie Overlaya z friendsami.
1. Steam to zabezpieczenie DRM.
I na tym powinien zakończyć się wywód. Steam i każdy inny program tego typu ma służyć przede wszystkim wydawcom/producentom gier, a nie graczom. Nie podoba się to nie kupować/ nie korzystać z aplikacji. Może coś sie zmieni. Póki co jednak to ludziom pasuje ze względu na Steamworks, achievementy, łatwiejszy dostęp do DLC, łatwiejsze zapraszanie znajomych do multi oraz do siebie dorzucę ze względu na posiadanie wszystkiego w jednym miejscu. No i promocje, które nawet dla polaków z kursem 4,5=1 są warte uwagi.
Jak już wymieniasz wszystko, to powiem tak: Mam na dysku 12 gier z czego 8 jest ze stajni Blizzarda.
Jak mogłeś zapomnieć o battle.net?
Do Steam'a się przekonałem, super wyprzedaże i choć wole wersje pudełkowe, to grzechem nie skorzystać z promocji. Aktualizacje na bieżąco, achievementy. Net potrzebny tylko do aktywacji gry, później można grać sobie na trybie offline. Jestem natomiast przeciwnikiem aplikacji wymuszanych przez określonego wydawcę gier EA-> Origin, bądź Rockstar-> Social Club. Powoduje że małymi kroczkami zbliżamy do momentu w którym każdy wydawca będzie posiadał swoją odrębną platformę.
Games for Windows LIVE oczywiście to jedyna dobra taka aplikacja. Reszta, ze Steamem na czele to zło.
eJay -> 2 z 3 twoich argumentów jest na niekorzyść konsumenta.
Dla mnie istnieje tylko steam, choć i tak jest przepełniony całą masą wad, dla mnie na steamie wady>zalety . Reszty programików nawet nie tykam, dziwię się w ogóle że korzystam ze steama, ale mogę śmiało powiedzieć że zostałem do tego zmuszony, ogrom świetnych gier wymaga teraz platformy. O ile Valve kocham bezgranicznie o tyle nienawidzę ich za steam, no i troszkę za krycie HL3, ale wieże że wyjdzie i zmiażdży wszystko co do tej pory widzieliśmy.
A dla mnie Steam zdecydowanie przydatnością przebija swoje wady - gier nigdy nie odsprzedawałem, jako DRM sprawia się zupełnie bezproblemowo (tryb offline), jako sklep działa świetnie, przeceny są naprawdę korzystne i świetne gry można kupić bardzo tanio i do tego dochodzi najważniejszy dla mnie plus: WYGODA. Dwa kliknięcia i gra ściąga się z naprawdę dobrą prędkością, automatycznie się instaluje, aktualizuje i praktycznie wystarczy tylko grać, a do gier mam dostęp niezależnie od miejsca w którym jestem. Podczas gry ew. porozmawianie ze znajomym/zaproszenie do gry to kwestia jednego skrótu klawiszowego a achievementy to też miły dodatek.
Co mi się też bardzo podoba? Gry, których nie da się kupić w wersji pudełkowej - dzięki dystrybucji elektronicznej (nie tylko Steam, ale też) mamy ostatnio wysyp gier indie, które czasami przewyższają jakością gameplaya drogie, głośne tytułu AAA.
Ogólnie jak dla mnie - Steam jest mocno na plus!
Ze Steama korzystam bardzo chetnie, to niezwykle wygodne. Mam wszystkie gry w jednym miejscu, nie musze sie zastanawiac gdzie jest plytka, czy sie nie zepsula, skad mam wziac CD-Key itd. itp. Natomiast z innych serwisow staram sie nie korzystac (z GfWL musze; dla Blizzarda robie wyjatek), zeby sie nie rozdrabniac i potem nie musiec korzystac z wielu serwisow. Uplay i te inne serwisy mnie wkurzaja.
Sytuacja jest juz taka, ze gra na Steamie jest dla mnie cenniejsza niz ta niesteamowa. Wole zaplacic 50 euro na Steamie niz kupic w Polsce za 100-120 zł, bo chce zeby gra przypiela sie do konta.
W ogole dystrybucja cyfrowa rzadzi. Nie musisz jezdzic po sklepach i zastanawiac sie - ale wrzucili juz na polki, czy nie? Nie musisz sledzic promocji i rozwazac, czy warto jechac do Bydgoszczy, bo tam w Saturnie czy innym Empiku maja jakas promocje - wszystko masz pod reka.
Steam jest naprawdę przydatny,zwłaszcza jeśli chodzi o pobieranie gier czy dem. Zawsze pobiera mi się stamtąd z pełną prędkością. Origin też mi się podoba za komunikację z innymi graczami (w znajomych nie mam prawdziwych znajomych,a userów z jednego z forów :),zapisy w chmurze(podobnie jak Steam). GFWL to rzeczywiście prawdziwe gówno,i szkoda na nie czasu. Social Club nie oceniam bo do uruchomienia GTA IV wystarczyło kliknąć "Play" i gra się odpalała więc jakoś mi ten programik nie przeszkadzam
Jak zobaczyłem tytuł to od razu wiedziałem kto jest autorem. Nie wiem skąd te narzekania na Steama, dla mnie w niczym on NIGDY nie przeszkadzał, a ludzie jeszcze się cieszą z częstych i dobrych promocji.
Steam: Tę aplikację akurat lubię. Jest szybka, funkcjonalna, nie przeszkadza, no chyba że ma się problemy z łączem. Możliwość pobrania gry w razie problemów z nośnikiem i save'y w chmurze (choć nie we wszystkich grach) to ogromny plus. Moim zdaniem platforma bezkonkurencyjna wśród mi znanych, zbudowana na latach doświadczeń.
Games for Windows Live: W tym podoba mi się jedna rzecz - acziki składające się na ogólny Game Score. Do GfWL nic nie miałem aż do teraz, bo zaczął mi robić spore problemy. A zestawianie rozgrywki online przez ten badziew to koszmar, tak samo jak backup save'ów. Na szczęście GameSave Maganer daje radę.
Origin: Nienawidzę tego programu. Od samego początku EA puszyło się nim jak paw, a przy Steamie to jak wersja alfa programu sprzed lat. Uwielbiał mi gubić progres podczas pobierania gier.
Social Club: Nie miałem kontaktu, podobnie jak z Battle.net.
Uplay: Sama prawda.
Generalnie toleruję tylko Steam. Z jednej strony dobrze, że rynek pecetowy tak się rozdrobnił, bo w dobie zabezpieczeń opartych na połączeniu z Internetem awaria jednego z nich nie sprawi, że cała reszta będzie bezużyteczna, jak to było w przypadku ataku na PSN. Z drugiej strony trzeba instalować masę tego cholerstwa i zakładać kolejne konta, co denerwuje. A to wcale nie koniec, bo teraz każdy większy sklep lansuje swój soft...
oj zgadzam się całkowicie. Co do Steam to mnie nie irytuje szczerze powiedziawszy jeszcze trzyma że tak powiem pewien dystans nie jest "mocno" nachalny w stosunku do klienta. Co do reszty np GFWL czy Rockstar Social Club - żenada i wstyd, to są wizytówki producentów ... są bezczelne i chamskie przyprawiają klienta o nudności i masę straconych nerwów a na dodatek nic jeszcze nie dają ... potrafią tylko sprawić że się odechciewa kupowania produktów od tych producentów
Drogi autorze, żaden z tych programów (może po części z wyjątkiem Steama) nigdy nie był projektowany z myślą o korzyściach dla użytkowników, tylko dla danego koncernu. DRM, kontrolowanie i de facto pozbawienie jakichkolwiek praw do kupionego produktu - cele korporacji zostały osiągnięte.
Steam o tyle się broni że faktycznie coś oferuje. Reszta ma tylko jeden cel - kasa.
a ja tylko steam i koniec
Ja kibicuje origin a dlaczego?Bo EA ustawia odpowiednie dla polaków ceny
a na steamie nie raz są promocje -50% i cena 20€ czyli więcej niż nowa na allegro
a na origin można wyrwać fajne gry za 25zł
UP: Zauważ jednak, że dla większości tych gier na Origin to EA jest wydawcą, więc ceny zależą również od niego. Kupując na Origin np. Bulletstorm dostajesz dokładnie to samo, co miałbyś w pudełku, tylko że bez niego. Na Steam wygląda to trochę inaczej, bo Valve dla większości gier jest tylko pośrednikiem, sklepem, a z polskimi dystrybutorami (i innych krajów) nie łączy go prawie nic. Dlatego też często np. na Steam nie kupisz gry w polskiej wersji językowej, choć CD Projekt zlokalizował daną grę. Widać to również w blokadzie sprzedaży niektórych gier, np. RAGE - nie kupisz go na Steam, bo wyłączność na dystrybucję w Polsce na Cenega.
eJay - Nigdzie nie pisałem o zamulaniu, a o zaśmiecaniu. Po co mi dziesiątki programów, które są mi tak naprawdę zbędne, a na siłę wpychane przez producentów?