Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 4 listopada 2010, 08:59

autor: Krzysztof Gonciarz

DJ Hero 2 - recenzja gry

DJ Hero – marka, która odświeżyła rynek gier muzycznych, powraca z sequelem, poprawionym w każdym calu. Zapomnijcie o gitarach i perkusji, w tym sezonie znowu rządzą gramofony.

Recenzja powstała na bazie wersji X360. Dotyczy również wersji PS3

DJ Hero to marka, która odświeżyła rynek gier muzycznych. W natłoku gier gitarowo-zespołowych, które coraz bardziej zjadają własny ogon, ktoś wreszcie zrobił produkcję odmienną od pozostałych i testującą koordynację wzrokowo-słuchową w innowacyjny sposób. I choć wielu się z tej koncepcji śmiało – wszak to „udawanie udawania” – to praktyka udowodniła, że DJ Hero to po prostu fajna gra. Sequel potwierdza, że team czuwający nad serią nie dał się zaszczuć korporacyjnym strukturom i nie odcina kuponów. Jeszcze nie. DJ Hero 2 wprowadza dużo szczegółowych zmian. Tych, w których tkwi diabeł.

Po uruchomieniu od razu widać, że ta odsłona serii ma trochę inny styl: grafficiarskie, hiphopowe artworki zostały zastąpione przez lekką, seksowną i ipodową strukturę menusów. W parze z tymi zmianami idzie profil muzyczny – choć obie gry są dość eklektyczne, ta jest zdecydowanie bardziej „klubowa” niż poprzednia. Ale menu główne to nie tylko nowa oprawa, to także kilka znaczących zmian w konstrukcji gry.

Nie zabrakło gwiazd. Kaliber nie mniejszy niż ostatnio – na obrazku RZA,kojarzony przede wszystkim z Wu-Tang Clanem.

Przebudowany został tryb kariery – eksperymentalna i nieco wymuszona oryginalność progresji z poprzedniej części została stonowana i bardziej upodobniona do tej z Guitar Hero. Czyli mamy kilka rozsianych po świecie klubów, po kolei odblokowywanych, a każdemu z nich przypisany jest szereg występów-setów (w tutejszym nazewnictwie set to zestaw utworów, miks – pojedynczy utwór). Za każdy występ zdobywamy gwiazdki, które są bezpośrednim odzwierciedleniem naszych postępów w grze i które otwierają przed nami kolejne etapy. Niestety, nic nie zrobiono z motywowaniem gracza do powtórnego przejścia „kampanii” na wyższym poziomie trudności: wciąż próżno szukać tu nawet graficznego odwzorowania naszych męczarni w trybie ekspert, a wszystko da się odblokować nawet w easy.

Jasnym założeniem twórców było danie graczom nieco większej swobody niż w pierwszej części. Widać to w kilku elementach mechaniki rozgrywki. Najważniejszą nowością są wyznaczone sekcje, w których do woli możemy używać crossfadera, ręcznie przełączając się pomiędzy dwoma kanałami. Wrażenie jest fantastyczne, można powiedzieć, że „realistyczne” – w gruncie rzeczy tak to działa w rzeczywistości. Tutoriale pokazują kilka nawet sensownych tricków na operowanie X-faderem w sposób, który nie posypie miksu w uszach słuchaczy. Nie tylko zresztą słuchaczy, bo wszystkie freestyle’owe sekcje w grze podlegają tajemniczej ocenie przez konsolę – na podstawie jakości improwizacji otrzymujemy różną ilość punktów. Nie pytajcie mnie o sposób liczenia tego, bo nie wierzę w „artystyczny” nos konsoli.

Recenzja gry Rocksmith 2014 - pogromca Guitar Hero powraca
Recenzja gry Rocksmith 2014 - pogromca Guitar Hero powraca

Recenzja gry

Reklamy Rocksmitha 2014 głoszą, że jest to „najszybszy sposób nauki gry na gitarze”. Tym razem produkcja Ubisoftu jeszcze bardziej odchodzi od schematów znanych z Guitar Hero, kładąc większy nacisk na walory edukacyjne.

Recenzja gry Rocksmith - Guitar Hero bez plastiku
Recenzja gry Rocksmith - Guitar Hero bez plastiku

Recenzja gry

Potencjalnie przełomowa gra muzyczna Ubisoftu zadebiutowała w końcu na naszym rynku. W recenzji sprawdzamy, czy szarpanie za struny prawdziwej gitary dostarcza tyle samo frajdy co zabawa plastikowymi atrapami.

Music Master: Chopin - Classic - recenzja gry
Music Master: Chopin - Classic - recenzja gry

Recenzja gry

Po wielu mniej lub bardziej udanych przygodówkach, erpegach, strategiach i strzelaninach polska myśl programistyczna wzięła się za gry muzyczne. Okazją do stworzenia nadwiślańskiego klona Guitar Hero stał się Rok Chopinowski.