Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 30 czerwca 2010, 11:48

autor: Grzegorz Bobrek

LEGO Harry Potter: Years 1-4 - recenzja gry - Strona 3

Dotychczasowe adaptacje cyklu o Harrym Potterze na konsole i PC nie wybijały się ponad przeciętność. Czy przeniesienie przygód czarodzieja w świat LEGO okazało się wyjątkiem od reguły?

Jak zaznaczyłem wcześniej, najwięcej przyjemności z gry wyniosą obeznani z prozą J.K. Rowling (albo przynajmniej z filmowymi adaptacjami tejże). Reszta pozostanie obojętna na liczne odniesienia do oryginału i zabawy z konwencją. Przykładowo, w jednym etapie gracz działa ramię w ramię z Tomem Riddle’em – co dla czytelnika Komnaty Tajemnic jest nie lada smaczkiem.

W kwestii oprawy wizualnej gra kontynuuje chlubną tradycję serii. Grafika prezentuje kapitalny, naturalnie bardzo plastikowy, poziom. Modele postaci są urocze, a znane z książek lokacje odwzorowane z godną podziwu pieczołowitością. Wrażenia mocno podkreśla wyborna ścieżka dźwiękowa napisana przez Johna Williamsa. Trudy dubbingu odpadły, dzięki klasycznemu już niezrozumiałemu bełkotowi ludków.

Czarodziejski szalet w pełnej krasie.

Niestety, wystawienie LEGO Harry Potter bardzo dobrej noty uniemożliwiają przykre wpadki. Kapitalną w zasadzie rozgrywkę potrafią skutecznie uprzykrzyć pewne – nieliczne – nietrafione rozwiązania i ewidentne bugi. Przede wszystkim testowana wersja potrafiła się bezczelnie wykrzaczyć. Po resecie konsoli gra wracała oczywiście do ostatniego punktu zapisu, co wymagało powtarzania od początku przerwanego etapu. Co najmniej frustrujące. [Uprzedzając – błąd ten nie ma nic wspólnego z niesławnym RROD].

Wątpliwą przyjemnością są także niektóre walki z bossami. Przeważnie sprowadzają się one do kilkakrotnego odrzucania do przeciwnika czarów lub przedmiotów. Pod tym względem zabrakło ciut inwencji, a co lepsze starcia można zliczyć na palcach jednej ręki.

Ponadto twórcy kiepsko rozłożyli akcenty pomiędzy singlem a rozgrywką wieloosobową. Produkt wręcz perfekcyjnie nadaje się do co-opa, a dzięki niskiemu stopniowi trudności za drugi kontroler może chwycić nawet całkowicie zielony gracz. Za graniem w dwie osoby przemawia jednak przede wszystkim niemal kompletna nieprzydatność postaci prowadzonych przez SI. Z jednej strony nie plączą się pod nogami, z drugiej – nie kiwają nawet palcem w naszej obronie. W teorii mają przynajmniej wspomagać nas w rozwiązaniu zagadek wymagających dwóch par rąk, ale co trudniejsze przedsięwzięcia, np. przy przełączaniu kolejnych platform, ewidentnie przerastały komputerowych towarzyszy. Niejednokrotnie blokowali się także na elementach otoczenia, a wyciągnięcie ich z tarapatów wymagało nie lada gimnastyki.

Chwilowe frustracje to mimo wszystko niewielka cena za przeżycie niezwykłych przygód młodego czarodzieja i jego niepowtarzalnych przyjaciół. Z pewnością nie mamy do czynienia z produktem idealnym, jednak dzięki wciągającej rozgrywce, świetnemu humorowi i kapitalnemu wykorzystaniu materiału źródłowego gra solidnie wciąga na srogie godziny. Najwięcej frajdy będą mieć miłośnicy książkowego cyklu – dotychczas nieobeznanych z pierwowzorem pozostaje mi szczerze zachęcić do lektury. Ja w międzyczasie poczekam na znacznie mroczniejsze ostatnie trzy lata nauki Pottera – oby w jeszcze lepszym wydaniu.

Grzegorz "Gambrinus" Bobrek

PLUSY:

  1. pięknie przeniesiony klimat książkowego cyklu;
  2. drobne, ale udane urozmaicenia mechaniki;
  3. poczucie humoru;
  4. przyzwoita żywotność.

MINUSY:

  1. zawieszanie konsoli i denerwujące bugi;
  2. pewne frustracje podczas samotnej rozgrywki.