autor: Grzegorz Bobrek
LEGO Harry Potter: Years 1-4 - recenzja gry - Strona 3
Dotychczasowe adaptacje cyklu o Harrym Potterze na konsole i PC nie wybijały się ponad przeciętność. Czy przeniesienie przygód czarodzieja w świat LEGO okazało się wyjątkiem od reguły?
Jak zaznaczyłem wcześniej, najwięcej przyjemności z gry wyniosą obeznani z prozą J.K. Rowling (albo przynajmniej z filmowymi adaptacjami tejże). Reszta pozostanie obojętna na liczne odniesienia do oryginału i zabawy z konwencją. Przykładowo, w jednym etapie gracz działa ramię w ramię z Tomem Riddle’em – co dla czytelnika Komnaty Tajemnic jest nie lada smaczkiem.
W kwestii oprawy wizualnej gra kontynuuje chlubną tradycję serii. Grafika prezentuje kapitalny, naturalnie bardzo plastikowy, poziom. Modele postaci są urocze, a znane z książek lokacje odwzorowane z godną podziwu pieczołowitością. Wrażenia mocno podkreśla wyborna ścieżka dźwiękowa napisana przez Johna Williamsa. Trudy dubbingu odpadły, dzięki klasycznemu już niezrozumiałemu bełkotowi ludków.
Niestety, wystawienie LEGO Harry Potter bardzo dobrej noty uniemożliwiają przykre wpadki. Kapitalną w zasadzie rozgrywkę potrafią skutecznie uprzykrzyć pewne – nieliczne – nietrafione rozwiązania i ewidentne bugi. Przede wszystkim testowana wersja potrafiła się bezczelnie wykrzaczyć. Po resecie konsoli gra wracała oczywiście do ostatniego punktu zapisu, co wymagało powtarzania od początku przerwanego etapu. Co najmniej frustrujące. [Uprzedzając – błąd ten nie ma nic wspólnego z niesławnym RROD].
Wątpliwą przyjemnością są także niektóre walki z bossami. Przeważnie sprowadzają się one do kilkakrotnego odrzucania do przeciwnika czarów lub przedmiotów. Pod tym względem zabrakło ciut inwencji, a co lepsze starcia można zliczyć na palcach jednej ręki.
Ponadto twórcy kiepsko rozłożyli akcenty pomiędzy singlem a rozgrywką wieloosobową. Produkt wręcz perfekcyjnie nadaje się do co-opa, a dzięki niskiemu stopniowi trudności za drugi kontroler może chwycić nawet całkowicie zielony gracz. Za graniem w dwie osoby przemawia jednak przede wszystkim niemal kompletna nieprzydatność postaci prowadzonych przez SI. Z jednej strony nie plączą się pod nogami, z drugiej – nie kiwają nawet palcem w naszej obronie. W teorii mają przynajmniej wspomagać nas w rozwiązaniu zagadek wymagających dwóch par rąk, ale co trudniejsze przedsięwzięcia, np. przy przełączaniu kolejnych platform, ewidentnie przerastały komputerowych towarzyszy. Niejednokrotnie blokowali się także na elementach otoczenia, a wyciągnięcie ich z tarapatów wymagało nie lada gimnastyki.
Chwilowe frustracje to mimo wszystko niewielka cena za przeżycie niezwykłych przygód młodego czarodzieja i jego niepowtarzalnych przyjaciół. Z pewnością nie mamy do czynienia z produktem idealnym, jednak dzięki wciągającej rozgrywce, świetnemu humorowi i kapitalnemu wykorzystaniu materiału źródłowego gra solidnie wciąga na srogie godziny. Najwięcej frajdy będą mieć miłośnicy książkowego cyklu – dotychczas nieobeznanych z pierwowzorem pozostaje mi szczerze zachęcić do lektury. Ja w międzyczasie poczekam na znacznie mroczniejsze ostatnie trzy lata nauki Pottera – oby w jeszcze lepszym wydaniu.
Grzegorz "Gambrinus" Bobrek
PLUSY:
- pięknie przeniesiony klimat książkowego cyklu;
- drobne, ale udane urozmaicenia mechaniki;
- poczucie humoru;
- przyzwoita żywotność.
MINUSY:
- zawieszanie konsoli i denerwujące bugi;
- pewne frustracje podczas samotnej rozgrywki.