autor: Asmodeusz
Recenzja gry Total War: Rome II - tryumfalny powrót do Rzymu
Tworząc swe najnowsze dzieło – Total War: Rome II – Creative Assembly pełnymi garściami czerpało z doświadczeń zdobytych podczas produkcji Empire oraz Shoguna II. Ponowna wizyta w antycznym Rzymie będzie nie lada gratką dla żądnych klasyki generałów.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- to ewolucja Rome: Total War, nie zaś rewolucja;
- długa, obszerna kampania, pozwalająca na podbój całego antycznego świata;
- prostszy i bardziej przejrzysty system rozbudowy miast;
- wymagające starcia na lądzie i morzu;
- zaawansowana polityka wewnątrzpaństwowa oraz dyplomacja;
- zapadająca w pamięć muzyka i udźwiękowienie gry;
- doskonała grafika – pozycje strategiczne też mogą świetnie wyglądać!
- problemy ze sztuczną inteligencją;
- brak krwi na polu walki.
Wydane w 2004 roku Rome było trzecią grą z serii Total War, ale pierwszą, która sięgnęła po bogate zasoby antycznej Europy, północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Gra pozwalała na poprowadzenie jednego z wielu starożytnych mocarstw, m.in. tytułowego Cesarstwa Rzymskiego, Egiptu, Grecji czy też Kartaginy, do dominacji nad basenem Morza Śródziemnego. Zabawa odbywała się na dwóch płaszczyznach: turowej strategicznej oraz taktycznej, rozgrywanej w czasie rzeczywistym. Mozolne rozbudowywanie państwa, rekrutacja wojsk, przemieszczanie oddziałów czy zawieranie sojuszy i paktów handlowych przerywane były dynamicznymi starciami, w których mogliśmy przejąć kontrolę nad poszczególnymi oddziałami i poprowadzić nasze armie do zwycięstwa. Tytuł, podobnie jak poprzednie części serii, osiągnął olbrzymi sukces, zyskując uznanie w oczach zarówno recenzentów, jak i graczy. Przez lata uznawany był za najlepszą odsłonę cyklu Total War, jaka powstała. Aż do dzisiaj, gdyż oto, po prawie dekadzie, pojawił się godny następca.
Total War: Rome II jest doskonałym przykładem tego, jak powinna wyglądać ewolucja serii. W produkcji tej znajdziemy zarówno elementy, które bawiły nas dziewięć lat temu, rozwiązania wypracowane za czasów Empire i Shoguna II, jak i zupełnie nowe aspekty, służące urozmaiceniu rozgrywki i powiększające wachlarz dostępnych opcji. Pierwsze zmiany dostrzeżemy już po rozpoczęciu nowej kampanii. Dostępne do wyboru mocarstwa zostały podzielone na kręgi kulturowe, takie jak Rzym, Kartagina, plemiona barbarzyńskie czy też królestwa Diadochów. W obrębie każdej grupy występują mniejsze frakcje. Są to wielkie rody rzymskie (Juliusze, Juniusze, Korneliusze) i kartagińskie (Hannonidzi, Barkidzi), a także całe państwa: Partia, Macedonia czy Egipt Ptolemeuszów. Podział ten ma niebagatelne znaczenie. Wybór Rzymu lub Kartaginy spowoduje, że będziemy musieli prowadzić zaawansowaną politykę wewnątrzpaństwową, utrzymując delikatny balans mocy między poszczególnymi rodami. Jeśli natomiast staniemy na czele jednego z pozostałych mocarstw, w pierwszej kolejności nawiążemy stosunki dyplomatyczne z państwami należącymi do tego samego kręgu kulturowego: wszak Grecy o wiele łatwiej porozumieją się ze sobą niż z dzikimi barbarzyńcami z północy.
Urbi et Orbi
Po wybraniu interesującej nas frakcji zostajemy przeniesieni na mapę świata, gdzie czekają kolejne nowości. Podobnie jak w poprzednich odsłonach serii Total War mapa została podzielona na dziesiątki regionów kontrolowanych przez centralnie położone miasta. W Rome II są one dodatkowo zgrupowane w większe jednostki administracyjne: kilka osad wraz z lokalną stolicą tworzy prowincję. Przykładowo w skład Italii wchodzi stołeczny Rzym oraz trzy kolejne mieściny: Neapol, Ariminum i Velathri. Zmiany te mają o tyle duże znaczenie, że budynki produkujące żywność, zwiększające przyrost naturalny czy też pozwalające na handel między frakcjami wpływają nie na pojedyncze miasto, ale na całą krainę. Pola uprawne otaczające Neapol żywią sąsiadujący z nim Rzym, zaś stołeczne akwedukty dostarczają wodę do wszystkich pozostałych regionów kraju.