Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Secret Files 3: The Archimedes Code Recenzja gry

Recenzja gry 21 września 2012, 10:26

autor: Katarzyna Michałowska

Recenzja gry Secret Files 3 - co Archimedes wiedział o końcu świata?

Niepokojące sny, wstrząsające wizje, enigmatyczni Strażnicy i świat ponownie stojący w obliczu zagłady, oto czemu w The Archimedes Code muszą stawić czoła bohaterowie Secret Files 3.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • intrygująca historia i zaskakujące zwroty akcji;
  • trzy różne epoki;
  • świetny soundtrack;
  • cztery zakończenia;
  • bonusy (osiągnięcia, filmiki, artworki, dalsze losy postaci).
MINUSY:
  • bohaterowie stracili nieco na poczuciu humoru (a przy okazji i na urodzie);
  • troszkę zbyt zagmatwana fabuła;
  • niedosyt plenerów;
  • krótsza od poprzednich.

Oklepany motyw ratowania świata i sztampowa historia pary bohaterów, którzy poznają się i zakochują w sobie, rozstają, schodzą i wreszcie decydują na ślub. Oto, co od samego początku serwują nam autorzy Tajnych Akt. Ach, jakiż to banał! Ileż to już razy widzieliśmy podobne perypetie na ekranach kin, telewizorów i monitorów. Jednak – co z tego? Jeśli myślicie, że twórcy cyklu, konstruując go w oparciu o te popularne schematy, po prostu poszli na łatwiznę, mocno się mylicie. Wykazali się oni bowiem doskonałą znajomością upodobań miłośników tzw. kultury masowej.

Seria Secret Files momentalnie odniosła sukces i stała się jedną z ulubionych marek przygodówkowiczów. Tytułem, którego kolejnych odsłon wyczekuje się z utęsknieniem. Po emocjonujących wydarzeniach nawiązujących do pamiętnego wybuchu w okolicach Tunguzki (w części pierwszej) przez glob przetoczyła się seria niespodzianych kataklizmów (w części drugiej), by wreszcie (w części trzeciej) postawić nas niemal w obliczu końca świata, a to za sprawą tajemniczego kodu liczby pi i próbujących wykorzystać go do niecnych celów paru osobników o niezbyt szlachetnych pobudkach.

Jako się już rzekło, Nina i Max znów są razem, a nawet za kilka dni zamierzają zawrzeć związek małżeński. Ceremonia ta może jednak stanąć pod wielkim znakiem zapytania z powodu... nieobecności pana młodego, który w dość spektakularnych okolicznościach zostaje uprowadzony przez ekipę wyglądającą na profesjonalne siły specjalne. Tak oto niedoszła oblubienica pozostaje na placu boju sama, za to z wielką determinacją, by dociec, w co też wplątał się jej ukochany. Otrzymawszy dość enigmatyczną wskazówkę, rzuconą jej w pośpiechu przez oskarżonego o terroryzm narzeczonego, Nina przez większość gry próbuje go odnaleźć oraz dojść, kto stoi za jego porwaniem i co to wszystko ma wspólnego z odkryciem Archimedesa.

Przyznam, że fabuła trzeciej odsłony serii jak na moje potrzeby została chyba ciut nadto pogmatwana, ale może to kwestia tego, że niekoniecznie trafiają do mnie akcenty „obcocywilizacyjne” i „innowymiarowe” w grze, która nie jest klasycznym SF. Cała opowieść w pewnym sensie zatacza koło, nawiązując do części pierwszej i zakapturzonych przybyszów, kontaktujących się z ojcem Niny, a potem z nią samą. Dowiadujemy się, że od tamtej pory dziewczynę dręczą koszmary, w których owi Strażnicy najwyraźniej próbują pokazać jej wizję przyszłości Ziemi, niekoniecznie różową, niestety.

Tajne Akta to cykl gier autorstwa niemieckiego studia Animation Arts pracującego pod skrzydłami znanego wydawcy – Deep Silver. Pierwsza część serii, czyli Tunguska, ukazała się w roku 2006, druga – Puritas Cordis – w 2008 (w Polsce z prawie rocznym opóźnieniem), najnowsza odsłona, o podtytule The Archimedes Code, wyszła we wrześniu 2012 roku i jak na razie o jej premierze w naszym kraju nic nie wiadomo – a szkoda!

Na szczęście wszystkie te zawiłości związane z sekretem liczby pi znajdują bardzo udane odzwierciedlenie w rozgrywce – akcja The Archimedes Code, wartka i pełna zaskakujących akcentów, toczy się bowiem nie tylko współcześnie, ale i w starożytnej Aleksandrii czy renesansowej Italii, a nawet w sceneriach postapokaliptycznych, co stanowi spore urozmaicenie i dodatkowy smaczek zabawy. Kapitalnym pomysłem są sny Niny potraktowane jak każdy typowy rozdział, tym bardziej że za pierwszym razem absolutnie nie mamy świadomości, iż to wszystko nie dzieje się naprawdę. Niesamowicie spodobał mi się motyw kilkakrotnego zaczynania jednego z fragmentów od nowa, swego rodzaju gry w grze, kiedy to bohaterka uparcie powraca do konkretnego momentu zabawy, za każdym razem z większą wiedzą, umożliwiającą jej posuwanie się krok po kroku naprzód. To bardzo sympatyczne nawiązanie do specyfiki gier i konieczności cofania się do ostatniego zapisu.

Tradycyjnie autorzy przeganiają nas przez pół świata: zaczynamy w Egipcie, by na moment wpaść do Francji, a potem do Berlina, po czym przelecieć się do Turcji, a stamtąd do USA, zahaczając po drodze o Włochy, następnie wylądować w Hiszpanii i ostatecznie trafić do Szwajcarii, robiąc w międzyczasie mały wypad na Santoryn. Zabrakło mi jedynie w tym wszystkim pięknych plenerów, pokroju syberyjskich pejzaży z pierwszej części czy kojącego kolorystycznie paryskiego zoo z drugiej. Tym razem większość akcji rozgrywa się we wnętrzach, a jeśli nawet jesteśmy na otwartej przestrzeni, to akurat budynki walą się nam na głowę, więc trudno mówić o podziwianiu sielskich widoczków, he, he.

Nasi jechali na mecz i tak jakoś wyszło...
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.