Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 lutego 2007, 12:37

Infernal - recenzja gry

Gdybym miał wskazać najlepszą polską produkcję wydaną do tej pory, bez wahania wymieniłbym Infernal. Jestem dumny, że po przyjemnym Painkillerze doczekaliśmy się kolejnej gry na wysokim, światowym poziomie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Gdy pod koniec listopada ubiegłego roku, po raz pierwszy instalowałem wersję prasową nowej gry firmy Metropolis Software, o Infernalu wiedziałem tak naprawdę niewiele. Ot kolejna strzelanina, na dodatek polska, co nie wróżyło moim zdaniem niczego dobrego – proszę mi wybaczyć, ale mam ogromną awersję do rodzimych produkcji i nic na to nie poradzę. Moje przekonania zmieniły się diametralnie, gdy od tej stosunkowo krótkiej wersji demonstracyjnej wreszcie się oderwałem. Autorzy zaserwowali co prawda zaledwie dwa spośród kilkunastu dostępnych w pełnej edycji etapów, ale w zupełności wystarczyło mi to do stwierdzenia, że tytuł ten ma ogromny potencjał i skopie tyłki wszystkim fanom strzelanin. Minęły dwa miesiące i okazało się, że miałem rację. Zacznijmy jednak od początku...

Głównym bohaterem programu jest Ryan Lennox, który przez długie lata pracował dla EtherLight, podległej Najwyższemu organizacji, reprezentującej na Ziemi interesy Nieba. Mimo, że był on najlepszym agentem jasnej strony mocy, odnoszącym spektakularne sukcesy, jego metody działania nie spotykały się z zadowoleniem zwierzchników. Po zakończeniu kolejnej misji, Ryan został ostatecznie usunięty z szeregów organizacji i stracił niebiańskie moce.

Jedna z misji rozgrywa się w Polsce, gdzieś na Mazowszu.

Odsunięci od służby agenci obu rywalizujących w odwiecznym konflikcie organizacji, mają wieść życie zwykłego śmiertelnika – to podstawowe prawo kodeksu Stwórcy. Mimo jasnych i klarownych zasad, EtherLight decyduje się je jednak złamać. Ryan zostaje podstępem zwabiony do restauracji, gdzie po chwili pojawiają się wrogo nastawieni żołnierze. Lennoksowi udaje się co prawda wyjść obronną ręką z obławy (etap ten stanowi funkcję prologu w grze), ale jego sytuacja jest beznadziejna. Pozbawiony nadludzkich umiejętności agent nie ma większych szans na nieustanną walkę ze znacznie lepiej wyposażonymi komandosami, którzy przy pierwszej okazji planują wpakować mu w łeb kilogram ołowiu. Na szczęście dla Ryana, na scenie nieoczekiwanie pojawia się inna postać, reprezentujący siły piekielne Lucius Black.

Wąż w ciele człowieka składa naszemu bohaterowi kuszącą ofertę: w zamian za usługi na rzecz rywalizującej z EtherLight agencji Abyss, Lucius Black jest skłonny obdarować Ryana nową mocą. Piekielne umiejętności mają zostać oczywiście wykorzystane przeciwko opozycji, która w tajemnicy przed Stwórcą przygotowuje maszynę kontrolującą umysły ludzi. Odnalezienie i przejęcie tej technologii staje się głównym celem zmagań.

Fabuła gry nie zachwyca oryginalnością, ale tragedii nie ma. Kolejne elementy intrygi ujawniane są wraz z postępami w zmaganiach, w licznych przerywnikach filmowych. Te ostatnie zostały przygotowane z wykorzystaniem techniki motion capture i prezentują się całkiem nieźle. Scenarzystów należy pochwalić również za niektóre dialogi, zwłaszcza pomiędzy Ryanem a Luciusem, który w trakcie zabawy często udziela rozmaitych wskazówek. Podszyte sarkazmem wypowiedzi obu panów znakomicie urozmaicają wędrówkę po opanowanych przez wrogów kompleksach.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.