Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 5 kwietnia 2001, 11:09

autor: Piotr Hajek

Severance: Blade of Darkness - recenzja gry

Blade Of Darkness pojawiło się niczym grom z nieba. Brak większej kampanii reklamowej i jakiegokolwiek rozgłosu nie wpłynął pozytywnie na moje pierwsze wrażenie dotyczące tej gry. Dopiero później miałem się przekonać, jak bardzo się myliłem.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ostatnio pojawiła się długo przeze mnie oczekiwana gra pt. Rune. Dotąd nie przepadałem za grami typu Tomb Raider (czyli z widokiem z trzeciej osoby), lecz możliwość zagrania wielkim Wikingiem trzymającym jeszcze większy miecz/topór była nie do pogardzenia. Gra okazała się jednak zupełnie przeciętna, te same schematy walki, nużąca po pewnym czasie akcja, a także kilka mniej zauważalnych błędów spowodowało, że zrezygnowałem z dalszej zabawy.

„Blade Of Darkness” pojawiło się niczym grom z nieba. Brak większej kampanii reklamowej i jakiegokolwiek rozgłosu nie wpłynął pozytywnie na moje pierwsze wrażenie dotyczące tej gry. Dopiero później miałem się przekonać, jak bardzo się myliłem.

„Severance...” jest grą z widokiem z trzeciej osoby, czyli zza pleców sterowanej przez nas postaci. Fabuła jest dosyć podobna do tej z „Rune”, chociaż jest bardziej dopracowana, być może ma to związek z tym, że w „Rune” mieliśmy do wyboru tylko jedną postać, a tutaj jest ich kilka. Jak zwykle gracz staje samotnie przeciwko złu, które pojawiło się w jego krainie. Scenariusz niezbyt oryginalny, ale nie on jest najważniejszy.

Jak już wcześniej wspomniałem, mamy do wyboru kilka postaci, a dokładnie cztery. Pierwszy z nich to rycerz – świetnie włada jednoręcznym mieczem, korzysta także z tarczy. Jest dosyć szybki (co wynika z natury uzbrojenia), jak również potrafi mocno uderzyć. Następny jest krasnolud – niski, zwinny, używa toporów i pałek oraz tarczy. Jest bardzo wytrzymały na obrażenia, lecz jego tarcza szybko się psuje. Kolejna postać to amazonka – kobieta zabójczo posługująca się wszelkiego rodzaju dzidami, halabardami i toporami na długim drzewcu. Jest bardzo szybka, ale też równie szybko otrzymuje kolejne rany. Ostatni śmiałek to barbarzyńca – wielki, umięśniony wojownik. Włada bronią dwuręczną taką, jak olbrzymie miecze, długie topory i halabardy. Nie potrafi korzystać z tarczy. Powolny, ale śmiertelnie skuteczny w zadawaniu ciosów. Osobiście wybrałem krasnoluda, ze względu na jego wytrzymałość, szybkość, a także umiejętność władania tarczą.

W grze do przejścia mamy kilkanaście „lokacji” z tym, że nie trzeba niektórych przechodzić po kolei – czasami mamy do wyboru dwie różne drogi, które i tak się później spotykają, ale dają nam uczucie nieliniowości scenariusza.

Jak już wspomniałem, akcja rozgrywa się w klimatach fantasy, więc spotkamy na swojej drodze bardzo zróżnicowany bestiariusz: orków, trolli, gobliny, widma, kamiennych wojowników, a nawet tytanów, którzy jednym ciosem kruszą kamienne kolumny. Z każdym przeciwnikiem obowiązuje inna metoda walki – tych słabszych wystarczy uderzyć raz, dwa i padają martwi. Niech jednak nie zmyli was prostota opisu – walka nie sprowadza się tylko do zwykłego klikania myszą. W ten sposób nie przejdziemy pierwszej lokacji. Tutaj przeciwnicy wykazują się naprawdę sporą dawka inteligencji, robią uniki przed naszymi ciosami, a kiedy jesteśmy odkryci, momentalnie atakują. Prawdziwa „rzeźnia” robi się, gdy walczymy naraz z trzema, czterema przeciwnikami. Wtedy jedyne, co nam pozostaje, to nie dać się okrążyć co jest równoznaczne z automatyczną śmiercią.

Słabo rozwiązano walkę z bossami (na końcu każdego etapu występuje takowy). Z reguły jest on po prostu bardziej wytrzymałą i silniejszą wersją istniejącej kreatury. Mało tego, jest bardzo prosty do pokonania – programiści widać stwierdzili, że jeżeli zwiększą stwora, „przypakują” go i obdarzą jakimiś specjalnymi atakami, inteligencja nie jest potrzebna. W sumie niewiele się pomylili jeżeli popatrzeć na naszego bohatera rozrywanego na strzępy 2 uderzeniami podczas gdy on zadał około 50-60 celnych ciosów. Zresztą wystarczy poczekać na atak przeciwnika, uskoczyć na bok i uderzyć kilka razy. Potem znowu to samo i tak w kółko, póki wróg nie padnie.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.