Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Bohemian Killing Recenzja gry

Recenzja gry 26 lipca 2016, 12:00

autor: Maciej Żulpo

Recenzja gry Bohemian Killing – pomysł świetny, z wykonaniem już gorzej

Rozpatrzyliśmy sprawę Alfreda Ethona, czyli bohatera sądowego dramatu autorstwa polskiego dewelopera. Czy Phoenix Wright ma się czego obawiać?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. oryginalny pomysł na rozgrywkę;
  2. przyzwoity wygląd lokacji;
  3. niezłe udźwiękowienie.
MINUSY:
  1. powtarzalność potęgująca nudę;
  2. nieciekawa historia i bohaterowie;
  3. toporna, prostacka mechanika;
  4. masa niedoróbek technicznych.

To miała być polska odpowiedź na serię Phoenix Wright. Dramat sądowy utrzymany w konwencji symulatora chodzenia, jednocześnie tajemniczy i oczywisty; poruszający ważne problemy społeczne thriller opowiadany głosem Stéphane’a Cornicarda. Jednym słowem – oryginalna, aspirująca do miana hitu produkcja biało-czerwonych. Taka gra nie może być po prostu dobra. Rzeczywiście – Bohemian Killing trudno nadać rangę nie tylko tytułu dobrego, ale nawet średniaka, bo wiele mu do tego brakuje – i to pod każdym względem. Jest raczej potwierdzeniem tezy, że dobry pomysł może zostać zaszlachtowany przez fatalne wykonanie, do udowodnienia czego nie potrzebuję nawet prawnika. Ale zacznijmy od początku.

Oto koniec historii - a zarazem jej początek.

Najpierw wszedłem po schodach

Pomysł na fabułę jest niebanalny. Protagonista, Alfred Ethon – z pochodzenia Rom, z zawodu wynalazca – zabija Marię Capet i za swój czyn staje przed sądem; to fakt. Zbrodnię – rękoma bohatera – popełniamy na samym początku gry i nie ulega żadnej wątpliwości, że to my za nią stoimy. Taki stan rzeczy podejrzewa również sąd, choć w przeciwieństwie do nas – pewności nie ma. Nasza głowa (dopóki jeszcze ją mamy) w tym, by nie rozwiewać jego wątpliwości, wręcz przeciwnie – pogłębić je i przekonać sędziego, że jedynym kłamcą w sali rozpraw jest prokurator. Rozpoczyna się ping-pong – pierwsza linia czasowa obejmuje przebieg rozprawy i wszelkie zmiany w jej trakcie zachodzące, w drugiej zaś przejmujemy nad Ethonem kontrolę i staramy się „odtworzyć” wydarzenia tak, by nie padł na nas nawet cień podejrzeń. Brzmi intrygująco? Niestety – to tylko pozory.

Na ławie oskarżonych biernie spędzimy sporo czasu.

Historia nie jest w najmniejszy sposób angażująca, a wypełniające ją postaci to mdłe i puste kukiełki, którym brakuje odpowiednio nakreślonych motywacji czy cech osobowości czyniących je choćby odrobinę interesującymi. Ethon – od którego w dramacie sądowym rozsądnie (jak mi się zdawało) oczekiwałem choćby namiastki psychologicznej głębi – bezustannie prawi o swoim geniuszu i głupocie sędziego, niepotrafiącego pojąć maestrii jego wynalazków, a czasem też o skazującym go na ostracyzm pochodzeniu. Takie podejście owocuje niewykorzystaniem nawet cząstki potencjału drzemiącego w niektórych wątkach opowieści. Miejscami odnosiłem wrażenie, że gra próbuje poruszyć problem nienawiści na tle etnicznym w porewolucyjnej Francji, kładąc szczególny nacisk na wątek niechęci żywionej do przedstawicieli mniejszości romskiej. Ale trudno o wiarygodność czy sensowność takich starań, gdy główny bohater jest żywcem wyjęty z rasistowskich pamfletów: Cygan-morderca, który najpierw zabija młodą socjalistkę, a później kłamstwami próbuje wymigać się spod ostrza gilotyny.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.