Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 17 listopada 2014, 15:10

Elite: Dangerous bez trybu offline - gracze chcą zwrotu pieniędzy

Studio Frontier Developments (kierowane przez Davida Brabena) ogłosiło, że debiutująca w grudniu gra Elite: Dangerous zostanie pozbawiona możliwości grania offline, wbrew pierwotnym obietnicom. Decyzja ta spotkała się z ostrą krytyką części fanów, którzy zaczęli żądać zwrotu pieniędzy zainwestowanych w rozwój tytułu.

Elite: Dangerous w skrócie:
  • Producent/wydawca: Frontier Developments
  • Gatunek: symulator kosmiczny
  • Platformy sprzętowe: PC
  • Termin premiery: 16 grudnia 2014

Elite: Dangerous właśnie podążyło w ślady ubiegłorocznego SimCity. Wokół gry rozpętała się burza, kiedy to twórcy – kierowane przez sławnego Davida Brabena studio Frontier Developments – oznajmili, że ich dzieło zostanie pozbawione obiecanego trybu offline. Co prawda samotne przemierzanie przestrzeni kosmicznej w dalszym ciągu będzie możliwe, lecz nie bez połączenia z Internetem. Twórcy tłumaczą swoją decyzję tym, że cyfrowy świat bez regularnych sieciowych aktualizacji byłby miejscem „nieakceptowalnie ograniczonym i statycznym”. Poza tym w grę wchodzą tu również względy techniczne – mechanizmy zarządzające wirtualną galaktyką mają swoje źródło na sieciowych serwerach, zatem opracowanie trybu offline wymagałoby od twórców pójścia na wiele kompromisów, które skutkowałyby dostarczeniem możliwości zabawy jednoosobowej w wybrakowanej formie.

Wygląda na to, że David Braben i jego ekipa nie wyciągnęli lekcji z afery wokół SimCity... Albo faktycznie nie mieli innego wyjścia niż rezygnacja z trybu offline. - Elite: Dangerous bez trybu offline - gracze chcą zwrotu pieniędzy - wiadomość - 2014-11-17
Wygląda na to, że David Braben i jego ekipa nie wyciągnęli lekcji z afery wokół SimCity... Albo faktycznie nie mieli innego wyjścia niż rezygnacja z trybu offline.

Jak wspomniano, omawiana decyzja wywołała ostre reakcje ze strony fanów. I trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę, że tryb offline był obiecywany od samego początku produkcji Elite: Dangerous (tj. od rozpoczęcia zbiórki pieniędzy na ten projekt na Kickstarterze), a twórcy ogłosili rezygnację z niego na miesiąc przed premierą gry. Poza tym wymuszanie połączenia z Internetem stanowi rozwiązanie, na które gracze patrzą mało przychylnym okiem, o czym dobrze świadczy przytoczony we wstępie przykład strategii SimCity – utrzymujący się przez kilkanaście miesięcy od premiery brak trybu offline wiele osób zniechęcił do jej zakupu. W tej sytuacji nie jest zaskakujące, że niejeden fan space-simów, który dotychczas wspierał produkcję studia Frontier Developments, teraz żąda od twórców zwrotu pieniędzy zainwestowanych w rozwój projektu Davida Brabena – robią to nawet ci, którzy włożyli w Elite: Dangerous kilka tysięcy funtów.

Niemniej, trudno ocenić skalę tego zjawiska i ocenić, czy „bunt” wśród graczy wpłynie jakoś na premierę omawianego tytułu. Ta zaś, przypomnijmy, ma nastąpić 16 grudnia bieżącego roku.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej