„W pewnym sensie skopaliśmy sprawę”. Twórcy serialu The Last of Us o pracy pod presją po świetnym 1. sezonie z wynik...
Pedro który ciągnął serial odszedł wraz ze śmiercią Joela. Pozostała Ellie, gdzie aktorka wcale jej nie przypomina, ma aparycję kartofla jak i umiejętności aktorskie które również są na poziomie pyry.
Szkoda. Bo to kolejne uniwersum, które mogło świetnie wypaść na ekranie.
Aż sobie przypomniałem grę po obejrzeniu serialu, i dobrze pamiętałem, Ellie w grze nie jest nawet w połowie tak wkurzająca jak w adaptacji. Nie wiem czy to kwestia aktorki, czy reżyser tak jej kazał grać ale ciężko ją po prostu zdzierżyć.
No i serial powtarza problem z jedynki, można odnieść wrażenie że zombiaki nie są żadnym problemem, w zasadzie nie istnieją w tej historii. I ponownie, grając w grę zupełnie inaczej się to wygląda.
No coz... pierwszym bledem bylo zatrudnienie Belli Ramsey jako Ellie a reszta, no to mozna sobie dopowiedziec.
Broniłem Belli w pierwszym sezonie, bo uważam czepianie się urody za słabe i niedojrzałe (co preferuję nie ma tu nic do rzeczy). Jej gra była dobrze rozpisana i wykonana. Nie była to Ellie z gry, ale nadal wiarygodna. Od początku jednak miałem obawy co z tego wyjdzie "6 lat później" i niestety jak jest każdy widzi. Nie spodziewałem się jednak, że autorzy z opowieści o zemście zrobią teen dramę, rolę Belli rozpiszą nielogicznie i irytująco dla odbiorcy, a integralną historię z dwóch perspektyw rozbiją na dwa sezony zamiast przepleść. Nie wykluczone, że tą decyzją już posłali serial do piachu, bo wiemy co potrafi odwalić Warner, jak mu się słupki w Excelu nie spinają.
No i mamy oczywiście zasłonę dymną pod postacią "niskiej poprzeczki dla adaptacji gier".
Up.
No i debil wrócił.
Oba sezony to kupa, które do gier nie mają najmniejszego startu, ale generalnie to słabo zrealizowany serial.
Jest jeszcze jedna rzecz o której wspomnieć może niepodobna... O ile w grze jakoś to ujdzie że mała chuderlawa dziewczyna rozwala jakieś mutanty, czy dorosłych silnych jak tury chłopów, to w filmie niestety śmiesznie to wygląda. To przecież zwykła nastolatka - która normalnie padłaby po mocnym liściu od takiego gościa. W grze nie zwracamy na to uwagi bo to my sterujemy postacią - więc jest to dla nas naturalne że pokonujemy kolejnych przeciwników. W filmie patrzymy na wszystko z boku - a to już powoduje że włącza się myślenie.
Serial ewidentnie nie był robiony z myślą o graczach. O co ten raban i tak same gnioty wychodzą ostatnio
Spartoliliscie drugą część gry i druga część serialu. Nic was nie tłumaczy. Trzeba było robić te cuda pod innym tytułem a nie The Last of Us. Teraz to już jest The Past...
Dżizas co za tłumaczenia teraz. Skopali sprawę, bo Druckman to kompletne beztalencie potrafiące tylko wątki lgbt wtrącać. Praktycznie cały scenariusz gry Part 2 to grafomaństwo i nie piszę tu w ogóle o uśmierceniu jednej z głównych postaci... Cała franczyza została zepsuta w momencie kiedy gość siłą przejął stołek reżyserski. Pierwszy sezon miał dobry odbiór, bo bazował na ciężkiej pracy, dobrym tekście Brucea Straleya, reżysera pierwszej części i faceta legendy w Naughty Dog, który podobnie jak Amy Hennig, stał za sukcesami studia. Teraz kiedy Drugman został nadzorcą, nie będzie już ani Naughty Dog, ani dobrego The Last of Us, ani żadnej innej dobrej gry i adaptacji. Toksyczni scenarzysci partacze, którzy nie potrafią pracować w zespole dobrych projektów w tej branży nie robią, no ale wymówki sobie ładne robią. Funfact, twórcy pierwszej gry zostali całkowicie pominięci creditsach pierwszego sezonu serialu a wszystkie zasługi przypisał sobie wspomniany Neil COCKkman.
Polecam książkę od Gamebook - Zrozumieć The Last of Us. I wtedy może zrozumiesz, że Straley, owszem odegrał w tym znakomitą rolę, ale to Druckmann napisał ten scenariusz, który cyzelował już od roku 2004.
Polecam książkę i moją recenzję książki.
https://cross-play.pl/zrozumiec-the-last-of-us-recenzja-ksiazki/
Pewnie wielu otworzą się oczy, jak naprawdę było...