To miała być jedna z najgorętszych premier sci-fi tego roku. Już w piątek obejrzysz w streamingu Mickey 17 z Robertem Pattinsonem
Ale to była kaszana, a główny zły był satyrą trumpa... co za innowacyjny zabieg, no po prostu czegoś takiego nigdy w hollywood nie było
Całkowicie sie zgadzam. Lubię takie klimaty sci-fi, ale w połowie chciałem wyjść z kina. Zmusiłem się żeby zostać żeby zobaczyć zakończenie, bo myślałem że może będzie warto - spoiler alert, nie było warto. Zmarnowany czas i pieniądze.
Całkowicie zmarnowany pomysł i potencjał... Ogólnie, film prezentuje podstawowy klimat science-fiction, ale mocniej zaakcentowano wątki satyryczne z ociekającymi absurdem elementami czarnej komedii. Niezbyt zabawnej. Fabuła zapowiada się fajnie, można poczuć ekscytację, a później balonik pęka i te dwie godziny zaczynają się bardzo dłużyć.
Mało który film obecnie to nie jest zmarnowany potencjał. Te rzekomo ambitne okazują się nudnymi, przeintelektualizowanymi, pretensjonalnymi crapami, te rozrywkowe - kiczowatą, nędznie zagrana szmirą z fabułą napisaną przez AI... Albo po prostu ostatnio wyjątkowo źle trafiam nadrabiając kinowe zaległości.
Po zwiastunie zapowiadał się ciekawie, ale sam film okazał się kiepski.