Reżyser Assassin's Creed 3 i Far Cry 4 ma prosty przepis na to, by otwarty świat w grze zachwycał. Kluczowe są dwa e...
Chodzi o charakterystyczny, slapstickowy humor.. No nie, to, uważam, właśnie w Far Cry'ach jest "Cringem". Czego - myślę - większość graczy chce od otwartego świata? Aktywności, ale takich konkretnych, angażujących, nie zapchajdziur jak w wielu dzisiejszych tytułach. Ciekawych miejsc, których eksploracja nagradza. Interesujących zadań i wątków pobocznych, które będą wypełnione narracją, ciekawymi historiami i wymagającymi od graczy różnych rozwiązań i wyborów. Nie tak jak dziś, że większość zadań pobocznych to "Upoluj 3 kurczaki dla garnizonu, bo żołnierze głodni, a w nagrodę dam Ci 15 orenów". Generalnie nie pisząc książki na ten temat - ja jako gracz potrzebuję w dużym, otwartym świecie angażujących aktywności, zadań i wątków pobocznych wypełniających ten świat, ale które będą angażować i ciekawić, a nie nudzić i zapychać, odpowiednich gratyfikacji za eksplorację świata, które będą do tego zachęcać, oraz samego wypełnienia tego świata "miejscami dla gracza" które będzie balansować pomiędzy fortami w Skyrimie co 200m, a dużymi, pustymi przestrzeniami np właśnie w Far Cry'ach, gdzie te przestrzenie były właśnie piękne, ale jakieś takie "puste". Przynajmniej dla mnie.
Jakoś ciężko mi się z nim zgodzić. Świetnie to wygląda w FC6, gdzie ten humor właśnie taki jest, a wyszło najgorzej że wszystkich części i skala cringometru wywaliła poza skalę. Z drugiej strony już Wiedźmin 3 postawił na o wiele lżejszą narrację tła, może nie slapstickową, ale niektóre teksty npców już brzmiały dziwnie w tym świecie przemocy i rasizmu. Humor ma być, jak najbardziej, ale bez przesadnej komedii.
Far Cry 4 byl wypełniony tak dużą ilością assetow 3D ze chyba w żadnej innej grze nie widziałem takiego przepychu i nie mówię tu o normalnych łażeniu, mowie o miejscowkach, wpadasz ro jakiejś jaskini a tam palace sie świecie i leżące przedmioty, masa detali. Bylem pod wyrażeniem jak grałem a to byl tylko PS4.
Via Tenor
Jemu nie chodzi o scenariusz, wyrezyserowane sytuacje, dialogi czy cutscenki, ani o typ zartow i to jak bardzie cringe'owe sa, tylko o tzw. EMERGENT GAMEPLAY. Cos co dzis w prawdziwej formie jest w grach praktycznie nieobecne, nawet tych z open worldem.
Nie da się ukryć, że takie podejście stoi w opozycji do sposobu projektowania gier, gdzie każdy moment jest z góry zaplanowany przez twórców. Hutchinson zdaje się uważać, że sednem zabawy w otwartym świecie jest po prostu odrobina chaosu, wynikająca z połączenia różnych systemów.
Gracze, bawiący się nimi, generują sytuacje, których nikt wcześniej nie przewidział, i dzięki temu zyskują poczucie, że to oni są autorami narracji. Takie momenty bez dwóch zdań zapadają w pamięć na znacznie dłuższej. Odrobina luzu i absurdu jest więc jak najbardziej wskazana, a dodatkowo generuje sytuacje o potencjalne youtubowo-socialowym.
I ma racje.
Rowniez z tym ze czesto prowadzi to do sytuacji roden ze slaptickowych komedii. Jak w GTA gdzie potracasz przypadkiem jednego przechodnia, ten uciekajac wpada pod samochod, kierowca wysiada, tworzy sie korek, przyjezdza policja i zabija losowego przechodnia... potem juz jest z gorki... zaczyna sie chaos.
Jak na Nagiej Broni, gdy Frank Drebin probuje zatrzymac i ostrzeliwuje wlasny samochod w ktorym uruchamil airbagi.
O to kolesiowi chodzi.
I ma racje.
A jak to się przekłada na gry ubi? Owszem racje ma ale nie widzę aby zostało to zastosowane w nowych grach AC, które mi akurat się podobają, jednak otwarty świat jest w nich nieco martwy.
Nie przeklada sie. ;) Koles sobie poprostu gada i pewnie przypisuje swoim grom cos czego w nich nie ma.
Ostatnie gry Ubi, w ktorych cos takiego bylo to Watch Dogs, moze Far Cry. Napewno Far Cry 2, ktory mial sporo dziwnych rzeczy zaimplementowane.
Pierwsze Assissiny mialy tego troche, ale bardzo ograniczone.
Potem zero, lobotomia na rzecz skryptow.
Ja uważam, że na mapie otwartego świata powinno być więcej liniowych i przygotowanych przez twórców gry zdarzeń, np. dochodzimy do jakiś ruin i coś się odpala i mamy taką czysto liniową i fabularną misję, jak np. misje główne w SW Outlaws, jeśli już jesteśmy przy Ubi ;)
Pierwsza część stalkera i gothic 2 miały kilka map otwartych niż jedna duża mapa, takie rozwiązanie bardziej mi pasuje niż całkowicie otwarty świat, wtedy nie jest taki pusty :)
W AC3 akurat imo ten otwarty świat był raczej taki se. Po ukończeniu gry nie chciało mi się nic tam robić. Co innego w AC4 czy Rogue gdzie już wymaksowanym statkiem można było zatapiać dziesiątki okrętów no i oczywiście Legendarne bitwy/okręty. Dodatkowo różne forty do zajmowania, osady w Rogue itd.
Najgorszy syf w BF i Rogue to brak możliwości powtarzania legendarnych bitew/okrętów. Najlepsze aktywności, a nie da się ich powtórzyć ://.
No i ogólnie jeśli chodzi o to jak świat wyglądał to obie te gry też lepsze i tak wiem, że wyszły później z czego R i BF jeszcze na next geny ówczesne.