„Raport mniejszości” czyli na co warto pójść do kina
łowcy robotów? :) i ani słowa o Dicku... hem hem
Bardzo podoba mi sie ostatnie zdanie w te 'zachecie'.
"Nie sluchajcie innych, idzcie do kina". Tak sie sklada, ze gdybym nie sluchal innych to na pewno nie poszedlbym do kina bo innych niz entuzjastyczne recenzji jeszcze nie slyszalem. No, ale moze Soul ma 'inne' zrodla informacji:))
W "Fantastyce" bardzo dobrze sie wypowiadali o tym filmie. Podobno Spielbergowi udalo sie zrobic ta historie lepiej od Dicka. Zaliczyli film do pierwszej dziesiatki filmow S-F w ogole. Ja w kazdym razie ide :-)
kiowas --> wiesz co, są tacy ludzie co chodzą do teatru, opery, a jak słyszą S-F to myślą sobie rozrywka dla plebejuszy, właśnie do takich to napisałem, nie należy myśleć iż jest to tylko film S-F, pod przykrywką futuryzmu znajdziesz też trochę "mądrych" przekazów.
Ach no i oczywiście nie jest to kolejna adaptacja Dicka
tramer --> hem hem, film "Łowca Robotów" jak zapewne wiesz nie jest dziełem Dicka, hem hem
Soul a mógł byś odpowiedzieć na pytanie w tym wątku????
Soul --> hem hem, mówię o noweli na podstawie której powstał RM, hem hem :) rozumiem, że 90% przyszłej widowni i tak nie wie, kim był - ale wspomnieć można... :]
a tak swoją drogą, nie kojarzę "łowcy robotów" - to jakaś bajka Lema? :]
Philip K. Dick ogolnie nie pisal normalnych s-f w sensie, duzo wybuchow, malo myslenia. Siedzac np. nad jego opowiadaniami mozna pare rzeczy (ktore wtedy byly aktualne - zimna wojna, wyscig zbrojen, komunizm), dokladnie przemyslec.
noweli = opowiadaniu :) idę spać.
pilot pirx też :P
nikt nie potrafiłby zrobić 100% zgodnej adaptacji dzieła dicka... człek był geniuszem i wariatem zarazem (jak wszyscy geniusze? hehe)... zresztą, holywood... itepe
tramer --> i tu masz rację bo poprawnym tłumaczeniem jest "Łowca androidów", przyznaję się do pomyłki, zbyt zasugerowałem się tytułem z Polsatu
I nawet "Łowca androidów" nie jest dziełem Dicka, bo tytuł opowiadania (noweli) to "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach":) Zresztą filmowcy dość lużno traktują utwory Dicka, najleprzym przykladem może być "Running Man" - polecam przeczytanie ksiażki, bo z filmem o tym samym tytule (z Arnoldzikiem w roli glownej) ma naprawde niewiele wspolnego...;) Podobnie 'Pamięć Absolutna'...:)
wiadomo na podstawie czego jest blade runner... :) szkoda że PKD nie dożył premiery, ciekawe co by o tym powiedział... w dicku zawsze fascynowała mnie swoboda rzeźbienia w formie, jaką jest sf. gość miał niesamowite pomysły i to najbardziej wyróżnia filmy które chociażby odrobinę były oparte na jakimś z jego dzieł. bo czym byłoby takie minority report, gdyby nie pomysł i główny motyw? "zabili go i uciekł" - nic więcej. chorobliwe (aczkolwiek bardzo ciekawe) próby odnalezienia istoty boga i anty-komunistyczne paranoje to inna bajka :)
Wiem, ze kazdy moze miec swoje zdanie i dlatego nie bede bluzgal, ale wedlug mnie "Minority Report" w wykonaniunu Spielberga jest po prostu nedzny!! Tak jak jeszcze ludziom nie czytajacym wczesniej opowiadania Philipa K Dicka moze sie podobac, tak fanom pisarza nie przypdanie do gustu na 100%!
Zreszta ja wiedzialem ze tak bedzie. Od zcasu gdy zobaczylem ze robi to Spielberg i ze w obsadzie jest jakies dziecko (mimo, ze w opowiadaniu nie ma zadnej postaci dzieciecej) to balem sie ze zgodnie ze swoim stylem Steven bedzie chcial zrobic z cudownego opowiadania SF nadajacego sie wrecz genialnie na ekranizacje, rodzinna papke moralizujaca i ckliwa do granic mozliwosci. No i niestety tak wlasnie jest!!
Ten "wielki" rezyser od jakiegos czasu robic tak przerazliwie cukierkowe i napakowane rodzinymi wartosciami kino, ze nie moge tego zniesc. A na dodatek zepsul moje ulubione opowiadanie PKD i zrobil z niego jakis dramat rodzinny.
Jak dla mnie film jest bardzo slaby i jedyne co warto w nim zobaczyc to efekty specjalne.
ekmmm... akurat miałem okazję obejrzeć Minority Report na początku lipca normalnie w kinie (a nie na ekranie komputera...). Zarówno mnie jak i mojej żonie film się cholernie spodobał. Zaznaczam, że nie czytamy Philipa K Dicka, ale chyba jest to jasne, że Spielberg nie zabrał się za robienie filmu dla konkretnego segmentu a dla szerokiej widowni...
A dla wszystkich narzekających - podstawowe pytanie brzmiało - "czy warto pojść do kina?" - moim zdaniem właśnie w przypadku widowiskowego kina, pełenego efektów specjalnych, wrażenia z monitora 17'' są raczej niezbyt obiektywne... Na tego typu film po porstu TRZEBA pójść do kina...
ps. a swoją drogą polecam "Signs" - naprawdę kawał dobrego kina (szkoda tylko, że w Polsce premiera tego filmu będzie dopiero 8 listopada...)
Wizard - a ja to opowiadanie czytalem dawno temu i wydalo mi sie bardzo slabe. Nic dziwnego, jak Dick pisal to w wieku 28 lat, w 1956 roku. Wtedy nie mial jeszcze dobrego warsztatu, i pisal opowiadania pod sztance, byle tylko sprzedac. Jeszcze filmu nie ogladalem, ale mysle ze bedzie lepszy. Zrobic cos gorszego od opowiadania to bylaby prawdziwa sztuka :)
Wizard -----> człowieku kłamiesz jak z nut. Mogę się założyć, że w ogóle filmu nie widziałeś, a do Spielberga masz jakiś idiotyczny uraz. W filmie jest dziecko owszem, ale chyba tylko raz pojawia się na ekranie (jako hologram zresztą) i tyle. A to dziecko było również w noweli Dicka. To syn Andertona, który zaginął kilka lat temu, dzięki czemu ojciec tak obsesyjnie udziela się w Precrime. Według ciebie film jest cukierkowaty ? Hahahah, no teraz to jestem pewien, że go nie widziałeś. Obraz jest mroczny, cyniczny, brutalny, a cała akcja filmu dzieje się w jakiś brudnych i opuszczonych dzielnicach Waszyngtonu. Nie wiem co masz do Stevena, ale miałbyś chociaż tyle własnej godności żeby bzdur nie opowiadać na forum publicznym.
P.S. Przypomniałem sobie, że syn Andertona występuje w jeszcze jeden krótkiej scenie, która po porstu musiała się w filmie znaleźć żeby widz mógł się dowiedzieć jak owe dziecko zaginęło. Zresztą scena jest krótka, a syn Johna występuje tylko na początku przez kilkanaście sekund.
Nie lubie takich filmów SF (zabili go i odleciał latającym samochodem)...
wizard --> właśnie po to pisałem tego newsa żeby się ludzie nie sugerowali reklamami i zajawkami, szli do kina na dobry film
A - Wydaje mi się, a mam dosyć wybredny gust, iż film ten zdecydowanie jest warty oglądniecia
B - Widziałem film i wiem co mówię
C - ten film nie ma nic wspólnego z książką Dicka poza atmosferą, to nie jest adaptacja książki, absolutnie, wspólna jest poetyka
Jest juz DVD-RIP? :)
azzie --> tylko screener'y ;-)
Dewey - po pierwsze to zejdz zemnie bo mam takie samo prawo do wlasnego zdania jak Ty
Po drugie film widzialem. Nie mam Ci jak tego udowodnic i gwirzdze na to ze mi nie wierzysz
Po trzecie Spielberga uwielbiam bo to swietny rezyser, ale do filmow SF to on sie nadaje jak Lynch do komedii.
A jesli chodzi o dziecko to sie nie zrozumielismy. Mi nie chodzi o to ze chlopiec pokazal sie (jak slusznie zauwazyles) pare razy na ekranie, tylko o to ze wokol niego krecil sie film i ze Spielberg zrobil z mojego najukochanszego opowiadania Dicka (czy jest dobre czy nie nie mam zamiaru sie klucic bo kazdy ma swoj gust) ktore jest wrecz idealne na film w postaci takiej jakie jest, jakies pseudo dramat rodzinny. Teraz w dlugim czasie nikt nie zrobi drugiej ekranizacji i zmarnowana zostala swietna baza na swietny film SF.
A co do klimatu filmu to Ty chlopie chyba zes mrocznego filmu nie widzial! Mroczna to masz wizje Los Angeles z "Blade Runnera" czy zgnile zakamarki w "12 Monkeys".
W MR jest wiele swietnych bajerkow w stylu interaktywnych gazet czy reklam "dostosowujacych" sie do klienta, ale film nie jest niczym nadzwyczajnym. A zeby tego bylo malo to zeruje na milosci fanow Dicka do jego prozy bo tak naprawde do z opowiadania Mistrza w filmie jest tylko pomysl Policji Prewencyjnej, nazwiska bohaterow i niektore nazwy. Po za tym nie ma nic...wlacznie (IMHO) z klimatem.
Ja wiem, ze kazdy ma prawo do swojej opinni i swojego gustu i dlatego nikomu nie narzucam swojego toku mysleni, a wrecz przeciwnie zachecam do obejrzenia "MR" bo warto miec swoje zdanie i jak mawia madry krytyk: "W kazdym, nawet najgorszym filmie jest chociazby jedna scena dla ktorej film warto zobaczyc" .
Ale prosze o to samo.
I nie wmawiaj mi, ze nie widzialem filmu lub, ze nie lubie Spielberga bo to nie prawda
PS a godnosc swoja mam i wlasnie dlatego pisze
Soulcatcher - "właśnie po to pisałem tego newsa żeby się ludzie nie sugerowali reklamami i zajawkami, szli do kina na dobry film " - no a ja wlasnie po to sie odzywam zeby ludzie sie zbytnio nie nastawiali (szczegolnei fani Dicka) :P
A - Wydaje mi się, a mam dosyć wybredny gust, iż film ten zdecydowanie jest warty oglądniecia
Ja tez mam wybredny gust co do filmow (mimo ze od czasu do czasu lubie Starship Troopers i Die Hard obalic :p) i moim zdaniem film warto obejrzec, ale nie jest to nic nadzwyczajnego
B - Widziałem film i wiem co mówię
ja tez widzialem i prosze mi nie wmawiac ze nie
C - ten film nie ma nic wspólnego z książką Dicka poza atmosferą, to nie jest adaptacja książki, absolutnie, wspólna jest poetyka
I to jest moim zdaniem pieta achillesowa filmu. Gdyby tworcy za bardzo nie kombinowali i rozbudowali watki z opowiadania to moglby powstac swietny film SF. A tak mamy cos co fanow Dicka zapewne rozczaruje, a innych ludzi moim zdaniem nie zachwyci.
No nie wiem. Moze ja poprostu nie patrze na to zbyt obiektywnie bo Dick to moj absolutnie ulubiony autor i ubustwiam go jak Boga, a do tego na "Minority Report" czekalem baaaardzo dlugo bo dotychczasowe ekranizacje prozy Mistrza po za "Blade Runnerem" i moze po czesci "Impostorem" niezbyt zachwycaly. Mialem nadzieje, ze duzy budrzet, swietna obsada i profesjonalny rezyser w polaczeniu z historia wprost z kart opowiadania stworza kolejna legende. Nie przewidzialem tylko, ze tworcy calkowicie oleja opowiadanie i napisza calkiem nowa historie!
Dlatego sadze, ze moj punkt widzenia mozecie potraktowac jako punkt widzenia fana Philipa K. Dicka. Ludzie nie znajacy jego tworczosci i tegoz opowiadania moze i w kinie beda sie dobrze bawic i z filmu beda zadowoleni.
Mnie on cholernie zawiodl :(
wizard --> fani dicka nigdy nie będą się dobrze bawić na filmie który w jakiś sposób jest oparty na jego twórczości. głównie dlatego, że nigdy nie powstanie film w 100% na podstawie jego prac (blade runner niby miał bardzo dużo wspólnego z "czy androidy marzą o elektronicznych owcach"?? - treść Dickową trzeba "unormalnić" na potrzeby filmu)
a tak ogólnie, oglądając ten film, spróbuj zapomnieć, że treść odrobinkę wywodzi się od PKD i po prostu go oglądaj. oglądanie filmu z nadzieją, że będzie dokładnie tym, czego się spodziewałeś chyba nie ma sensu... zresztą, jak długi może być film oparty o OPOWIADANIE?
Wizard --> idąc toim tokiem myślenia to "Wojna i Pokój" też jest do kitu bo nie nawiązuje wystarczająco do Dicka
Film z tego co wiem jest naprawde super, jednak daleko mu do takiej klasyki SF jak Lowca Androidow. Jednak jak na film XXI wieku klimacik pierwsza klasa.
W ogole mnie nie zrozumieliscie. Mi nie chodzi o to, ze film nie trzyma sie w ogole opowiadania tylko, ze tworcy zmienili je w praktycznie 100% i zmienili na gorsze. Moim zdaniem po prostu opowiadanie ma 100 razy lepszy klimat, historie i glowny watek. W kinowej wersji MR zamiast uciekajacego policjanta starajacego rozwiklac zagadke spisku otrzymujemy uciekajacego policjanta starajacego rozwiklac zagadke smierci jego syna.
Niby tak nie wiele, a sprawia, ze film jest w moim odczuciu nachalnie moralizujacy i "rodzinny". (i prosze nie mowicie ze nie jest dla dzieci czy cos w tym stylu bo nie o to chodzi).
Ja po prostu po takim zapleczu jakie mial MR spodziewalem sie czegos znaaacznie wiecej niz kolejnej opowiesci o dobitym zyciem bohaterze szukajacym rozgrzeszenia i sensu w smierci ukochaneju osoby. Bo to jest wlasnie "Minority Report". Po usunieciu fantastycznej oprawy, swietnych efektow i kilku fajnych pomyslow z opowiadania otrzymujemy schemat filmu ktorych na ekranach kin widzielismy juz setki.
A nawiazujac jeszcze do "Blade Runnera" to film tez tez trzymal sie bardzo luzno "O czym maza elektroniczne owce", ale dzieki niesztampowosci, subtelnej budowie klimatu i brakiem strachu przed zrobieniem czegos innego niz wszystko dookola (mowie oczywiscie o wersji rezyserskiej), powstal film ktory jest piekny za kazdym nastepnym razem, a po setnym jego obejrzeniu jest jeszcze lepszy niz na poczatku.
Oczywiscie nie kazdy film moze byc tak przelomowy jak "Lowca..." i nie kazdy musi na zawsze wyryc swe imie na wielkiej plycie dziel kultowych, ale mialem szczera nadzieje, ze "Raport Mniejszosci" chociaz w czesci taki bedzie.
Jak dla mnie jest to jednak tylko kolejny film SF moze i bardziej ambitny niz Episode I czy Matrix, ale jednak nadal tylko "kolejny film SF"
mialo byc oczywiscie "czy androidy marzą o elektronicznych owcach", a nie "O czym maza elektroniczne owce" :)
Cos jestem dzisiaj strasznie roztrzepany :P
wizard --> ja cię nie kumam, to znaczy że jak film nie jest podobny do prozy Dicka to jest do kitu ? Co ma owca do wiatraka ? MR stylizuje się na atmosferę Łowcy Androidów, ALE TO NIE JEST EKRANIZACJA tej powieści. NIE.
Piszesz że "Moim zdaniem po prostu opowiadanie ma 100 razy lepszy klimat, historie i glowny watek" ale co to ma do rzeczy. To jest tak jakbyś pisał że jak ktoś nakręci film o pierścionku który zgubiła jego żona to jest to film słaby bo nie trzyma się klimatu Władcy Pierścieni.
W moim rozumowaniu nie ma nic do zakumania i nie ma zadnej wyzszej filozofii
Ja po prostu mowie, ze moim zdaniem Spielberg i spolka spieprzyli sprawe robiac film na motywach opowiadania a nie ekranizacje tegoz dziela. Moim zdanniem gdyby kinowa wersja Raportu byla wierna adapatacja (oczywiscie rozbudowanego) opowiadania to miala by szanse stac sie prawdziwym Dzielem, a nie tylko kolejnym filmem
Film jest zrobiony profesjonalnie i zapewne nie tylko sprzeda sie dobrze, ale i bedzie podobal sie ludziom. Mi brakuje w nim jednak swierzosci i nowatorstwa jakim charakteryzuje sie proza Dicka i w tym "Raport Mniejszosci"
Ja tam caly czas czekam na ekranizacje: "Trzech stygmatow Palmera Eldricha"
Wizard ---> ok sorki, że na Ciebie tak naskoczyłem, ale jestem takim fanem Spielberga jak Ty Dicka więc sam wiesz. Nie wiem naprawdę dlaczego tak bardzo krzyczysz, że Spielberg nie przeniósł wiernie prozy Dicka. Przecież o ile mnie pamięć nie myli to liczy ona trochę ponad 50 stron !! Czy Ty myślisz, że z tych 25 kartek dało by się stworzyć arcydzieło w żadnym stopniu nie odbiegające od wizji Dicka ? Zresztą film trwa 2,5 godziny w związku z czym scenarzyści musieli odwalić kawał ciężkiej pracy żeby z tak krótkiego opowiadania zrobić tak długi i trzymający się kupy film. "MR" nie spodobał Ci się ponieważ nastawiałeś się od samego początku na nie wiadomo co i tu pies pogrzebany. Mi osobiście nowela podobała się średnio, bo była zwyczajnie za krótka, a wiele wątków pozostało nie wyjaśnionych. Właśnie te "wątki" próbowali rozwinąć scenarzyści, moim zdaniem z powodzeniem. "Minority Report" podobał mi się bardzo, uważam go za jeden z najlepszych filmów Spielberga, Ty uważasz inaczej i jest ok. Każdy ma swój gust.
P.S. Dodam tylko, że tak bardzo uwielbiany przez Ciebie "Łowca Androidów" nie za bardzo przypadł mi do gustu. Nudzi mnie ten film. Może dlatego iż nie jestem fanem Dicka i nie umiem się wczuć w jego klimat ?
Wizard ----> jeszcze jedna sprawa. Spytałeś się mnie czy widziałem "12 Małp" ? Owszem i bardzo mi się spodobał, jednak nadal utrzymuję iż "MR" jest obrazem bardzo mrocznym, może nie bardziej niż Twój typ z Willisem, ale pod tym względem zajmuje miejsce tuż za nim. Wspomniałeś o "zgniłych zakamarkach" w "12 Małpach" to ja Ci przypomnę o "zgniłych zakamarkach" w "MR" takich jak np. hotel (scena z pająkami), uliczki którymi biega Anderton czy aleja w scenie pościgu.
Co do rozbudowania opowiadania to oczywiscie masz racje. No nie da sie zrobic 2 godzinnego filmu na podstawie 25 stroniceowego opowiadania i ja zdaje sobie bardzo dobrze sprawe z faktu ze musieli je rozbudowac.
Mi chodzi oto ze oni nie rozbudowali opowiadania tylko napisali wszystko, powtarzam WSZYSTKO od poczatku. Moim zdaniem glowna intryga z opowiadania,m rozbudowana o jak wspomniales poboczne watki nie ruszone w dziele literackim daly by znaaacznie ciekawszy scenariusz. Gdyby tak zrobili to nawet halso filmu" Everybody Runs" by bardziej pasowalo, nie mowiac juz o tytule ktory w opowiadaniu odgrywa kluczowe znaczenie w filmie to zostal chyba taki dany tylko po to by sie z czyms kojarzyl bo nie ma praktycznie zadnego odzwierciedlenia w fabule w ktorej owy Raport Mniejszosci nie ma zadnego wplywu na akcje po za tym ze przez krotka chwile John go szuka
A co do klimatu to oczywiscie kazdy ma swoje gusta, ale dla mnie MR ani troche nie wydal sie mroczny. Jasne ze byly brudne hotele, zapuszczone zakamarki miasta i w ogole ogolna sceneria bywala zapuszczona, ale tu chodzi nie tylko o strone wizualna, ale o klimat w jakim zostalo to przedstawione.
Oczywiscie to sprawa absolutnie suiektywna wiec nikomu nie bede nic narzucal, ale moim zdaniem MR jest bardziej (z braku innego slowa) cukierkowy niz mroczny
PS A "Blade Runner" to jak dla mnie razem z "Odyseja Kosmiczna 2001" najgenialniejszy film SF wszechczasow