Kharman - Błędny wniosek wyciągasz. Dla wielu kradzież stała sie sposobem na życie. Widać to po argumentach jakie są tu przytaczane w usprawiedliwieniu. Dla nich nawet jakby gra kosztowała 30 zł. To i tak by kupili pirata.
-->> nagrytow
News o patchu wyrózniony nawet na takich serwisach jak neowin, które grami się nie zajmują, świadczy o popycie i popularności gry. promocja? No jasne! Na granicy opłacalności? Mozliwe że nawet poniżej. Ale była taka firma kiedyś (jest zresztą dalej) która z każdej, bardzo dobrej gry robiła promocję i sprzedawała kazdą grę po 50 zł. To między innymi Topware możemy dziś dziękować za niższe ceny, warto o tym pamiętać. Przynajmniej ja zawsze o tym pamiętam.
oksza -->
Oczywiscie, Topware ma niskie ceny. Ale standardowe (79zl) tez mozna u nich znalezc. Jak wg Ciebie nalezy to rozumiec?
ja chcialem tylko zauwazyc ze nie do kazdej gry pojawia sie wczesniej wersja demo, z regoly dla takich ktore sa nastawione na wyciagniecie kasy z kieszeni gracza proponujac marna jakosc.. w czasopismach i portalach oceny 8-9/10 - po zakupie mozna sie tylko pociac. Co z tego ze sa zagraniczne portale jak wszystkie daja podobne oceny, z regoly zawyzone - jezeli to jakas wieksza produkcja z mianami hitu - badz kontynuacja znanego cyklu. Przykladem neich bedzie HoMM IV , niektorym sie podoba niektorym nie , ja wydalem 100zeta a pogralem moze 4h w to cos...
i wczsniej omawiany przeze mnei Moo3 - wszedzie byl bardzo dobrze oceniany do czasu... premiery, gdy gracze zakupili i zainstalowali. To jest jeden wielki bubel w ktorego tylko slepi ludzie moga grac, ktorym nie przeszkadzaja liczne bledy i niedopatrzenia, brak jakiejkolwiek logicznosci w wielu aspektach... do dzis nie ma patcha ktory by ta gre jakos wyprostowal. Ogolnie gre wydano, wielu fanow serii Moo kupila ja i do widzenia - dziekujemy, milo bylo, kasa na koncie jest, reszta nas nie obchodzi. Bawmy sie dobrze...
Mam pyt odnosnie podejscia prawnego do sytuacji, bo widze ze tu kazdy jest zlodziejem... czy osoba kupujaca kradziona rzecz, czy to guma do zucia czy ksiazka - jest zlodziejem? w swietle prawa - prosilbym o artykul odpowiadajacy tej sytuacji...
I jeszcze raz apeluje do fanatykow zwalania wszystkiego na polska mentalnosc, niech sobie pojada np do Bangladeszu albo Indii, albo do jakiegokolwiek kraju gdzie zarobki sa niewspolmierne do kosztow gier/programow - tam chyba tez ludzie maja polska mentalnosc skoro tyle nielegalnego oprogramowania sie uzywa :/
Gdyby gry kosztowały adekwatnie do zarobków, to piractwo nie istniałoby, a jak juz to tylko w formie szczątkowej. Prosty przykład: w Wielkiej Brytanii ceny kształtują sie na poziomie 27 funtów za grę na PC, PS2, Xboxa. Na taką grę można zarobić w ciągu 3-4 godzin. Piractwo istnieje, ale jest tak nikłe, ze nie warto nawet o tym wspominac. Próbowałem kupic pirackiego WinXP i pytałem się znajomych, gdzie są giełdy komputerowe, itp. Były na takim zadupiu, ze dojazd tam zajmował 2 godziny. Żaden angol nie będzie tracił tyle czasu, aby kupić jakąś grę, skoro na każdym rogu ma sklep. Oprócz tego każdą grę mozna wymienić na inną za niewielką dopłatą. Pełno jest gier używanych w cenie: na PC od 1 funta, na PS2 gierka średnio kosztuje 10 funtów.
kharman, zdajesz sie kontynuowac mysli przewodnia dowodu DeV@sT@toR'a, opierajac sie na slawetnym juz sformulowaniu "sciagam gry, ktorych bym nie kupil". przynajmniej takie odnosze wrazenie czytajac opinie, ze piractwo ma marginalny wplyw na straty dystrybutorow.
3. Wytępienie piractwa nie zwiększy sprzedaży, a w każdym razie nie będzie boomu.
z tego zdania wynika, przynajmniej dla mnie, ze piractwo nie przynosi strat bo gry, ktore sa nabywane ta droga zaliczaja sie do gier gownianych, ktorych i taknikt by nie kupil. w rezultacie pozbycie sie piractwa nie przyniesie zadnego wymiernego dochodu bo i tak w polsce nikt nie kupuje gier, co najwyzej sprawdza je czy sa warte zakupu ... paranoja.
lecz niech ci bedzie, pozbywam sie piractwa i wzrost sprzedazy oryginalnych gier to jedynie drgniecie na wykresie, blad pomiarowy. a chociaz dystrybutor w takim ukladzie niewiele zyskuje, to w koncu ma jasny przeglad rynku, stosunek realnego popytu do podazy, a co wazniejsze - swiadomosc tego, ze zaden mosiek z bazaru nie umozliwia pogrania glabom w cos, na co nie zasluzyli. moglbym isc o zaklad, ze po pewnym czasie przebywania na "growym detoksie" spora rzesza zlodziejaszkow w koncu przelamalaby sie i ruszyla do sklepu - nawet pomimo tego, ze zamiast 5 gierek z bazaru ma tylko 1 oryginalna. a przeciez wszelkie zmiany na tak relatywnie malym rynku jak polski byly by wyraznym sygnalem dla dystrybutorow, ktorzy dla utrzymania koniunktury staraliby sie zachecac do siebie graczy ...
Morgul Maugoth -->
Nie chodzi o samo uzywanie piratow. Chodzi o przyznanie sie do bycia zlodziejem. O swiadomosc popelnianego czynu.
czy osoba kupujaca kradziona rzecz, czy to guma do zucia czy ksiazka - jest zlodziejem?
Nie. Jest paserem.
A ja podam krótki przepis na nie piracenie i granie:
1. Szybkie łącze
2. Darmowa gierka online (na przykład świetne Enemy Territory)
Wychodzi (w moim przypadku) ponad rok grania (w ET) i ani troche znudzenia. Polecam.
He2rd ---> nie, osoba SPRZEDAJĄCA kradzione rzeczy to paser, możesz być jednocześnie paserem i złodziejem, kupując kradzione rzeczy jesteś złodziejem jeżeli wiesz ze były kradzione (przynajmniej z moralnego punktu widzenia)
złodziej to osoba która kradnie, kradzierz to przywłaszczanie rzeczy nie mależących do ciebie
he2rd, nie zmienia to w zaden sposob faktu, ze paserstwo jest jednym z ogniw lancucha kradziezy, co w rezultacie niczego nie usprawiedliwia. zlodziej, paser czy pirat - na drzewo.
Zgodnie z art. 291 § 1 kk program komputerowy może być przedmiotem paserstwa umyślnego. Paserstwo umyślne polega na tym, iż osoba postronna nabywa program komputerowy wiedząc, iż program ten został np. skradziony lub bezprawnie skopiowany.
No właśnie - osoba nabywająca kradziony soft ,tak jak napisałem, jest paserem. Więcej w linku poniżej.
Sorry.Tu jest link. Apropos paserstwa polecam jeszcze art. 292 § 1 kk .
He2rd - To jak jest paserem to jego wina jest mniejsza?
Przepraszam ale nie widzę żadnej puenty w twojej wypowiedzi. A jedyna jaka się może kojarzyć, to taka o której napisałem w pytaniu - usprawiedliwienie.
Alick - I u nas na giełdach też możesz sobie kupić używaną grę, albo wymienić grę na inną (szczególnie konsolowe gry).
Soulcacather napisał, że piractwo przyczynia się do tego, że gry single player ustępują jakością grą abonamentowym. Uważam że jest to najwyżej 1/4 prawdy, gdyż taki kierunek rozwoju gier jest naturalny, możnaby powiedzieć oczywisty.Drugą sprawa to pytanie, jak wyglądałby rynek gier i programow, gdyby w Posce od początku nie było piractwa ? Wydaję mi się że gorzej niż mizernie. I czy piractwo spada czy rośnie ? Ktoś dał linka do tabelki z której wynika ni mniej ni więcej że spada. Więc o co te całe halo ? Pewnie jak zwykle o ideologie, zwłaszcza "święci" anty-piraci-(złodzieje) wykazują tutaj swoją intelektualno - moralną wyższość. Trochę umiaru by się przydało...
Viti ---> rozumiem, że te używane gry są o połowę tańsze od piratów ?
Viti -->
Morgul Maugoth zadal pytanie o kwestie prawna, a He2rd odpowiedzial. Nie rozumiem twojego nierozumienia :)
Morgius -->
Kolejny oklepany argument - piractwo rozwinelo rynek komputerowy w Polsce. No dobra, rozwinelo. Ale rynek juz jest rozwiniety, piractwo moze odejsc :)
Viti --> Ja piszę o sile nabywczej reprezentowanej przez polskich graczy, nie usprawiedliwiam piractwa. Jeżeli założymy, że gracze reprezentują siłę nabywczą w wysokości powiedzmy 1000000 PLN to są w stanie kupić 6666 gier po 150 zł. Jeżeli obniżysz ceny do 30 PLN to sprzedaż wzrośnie do 33333 pozycji ale nadal za ten sam milion. I więcej nie będzie bo po prostu rynek nie dysponuje większą kwotą. Oczywiście zlikwidowanie piractwa poprawi sytuację ale nie aż tak jak to sugerują dystrybutorzy. Tak więc piractwo boli wirtualnie bo realnych strat w zasadzie nie przynosi. To, że dystrybutorzy robią sobie dobrze prognozami "Jak by to dobrze było gdyby nie piractwo" to już ich problem i pobożne rzyczenia.
peanut --> Obawiam się, że piszę o czym innym, odniosłem bowiem wrażenie, że w sformułowaniu "sciagam gry, ktorych bym nie kupil" chodzi o sytuację gdy stać mnie na dany produkt ale uważam go za niewarty proponowanej ceny.
3. to mogą być najbardziej wypasione gierki pod słońcem, ale rynek i tak nie ma na nie pieniędzy, nie chodzi tu o ocenę jednostkowego produktu a o brak pieniądza.
Co do starań dystrybutorów o utrzymanie koniunktury, weź pod uwagę pkt 4.
Kharman -->
Oczywiście zlikwidowanie piractwa poprawi sytuację ale nie aż tak jak to sugerują dystrybutorzy. Tak więc piractwo boli wirtualnie bo realnych strat w zasadzie nie przynosi.
Jasne piractwo nie szkodzi. Pewnie wrecz pomaga? Jesli dopuscimy ta czysto teoretyczna sytuacje, ze udalo sie calkowicie wyplenic piractwo, uwazasz ze zyski dystrybutorow sie nie zwieksza? Po prostu ta rzesza graczy jadaca obecnie na piratach nagle przestanie grac?
stać mnie na dany produkt ale uważam go za niewarty proponowanej ceny
To nie bazar, nie ma targowania. Placisz ile chce sprzedawca i bierzesz, albo nie bierzesz. Te przytaczane juz wielokrotnie mercedesy chyba tez sa niewarte swej ceny :P
nagytow --> zwiększą się ale nie tak jakby dystrybutorzy chcieli, na rynku po prostu nie ma tych pieniędzy które "tracą" firmy. Ile razy jeszcze mam to powtórzyć żeby dotarło? I owszem, będzie mniej ludzi grających.
A widzisz, tu cię zaskoczę w myśl nowych przepisów masz prawo targować się w każdym sklepie o jakakolweik rzecz, twoje prawo konsumenta. Moich starszych ten przepis nieco zirytował. Dobrze, że nie wszyscy o tym wiedzą.
Edit dla ubogich.
nagytow --> a tak poza tym to wogóle nie zrozumiałeś o co mi chodziło w drugim cytacie który przytaczasz.
Co smiesznego? 4/5 naszego spoleczenstwa ma gdzies to, kto bedzie nas reprezentowal w Brukseli. W tym wiekszosc euroPejczykow, ktorzy jeszcze niedawno tak bardzo chcieli byc tam reprezentowani. Po prostu, kupa smiechu.
Right, nie wiem jak to sie stalo, ale nie do tego okienka mi poszedl post..:(
A tutaj wlasciwy:
Kharman --> Czy moim prawem konsumenta jest takze zakoszenie sobie czegos z polki w sklepie, w przypadku gdy wredny sprzedawca nie chce obnizyc ceny ze 150 na 30 pln, a moim zdaniem powinien?:)
Moim zdaniem gry oryginalne powinny kosztowac nie wiecej jak 100 PLN - no moze pominmy specjalne wydania serii jak Baldur's Gate czy inne - te moglyby byc lekko drozsze. Pracuje na siebie i wiem ile trzeba wydac miesiecznie na w miare rozsadne zycie. Natomiast inna kwestia ze ceny gier to przegiecie - zanim jeszcze wyszedl Need For Speed UNderground mialem wielka chrapke na oryginal - odlozylem sobie bodajze 120 PLN - mowie spoko wyjdzie kupie bede gral na necie elegancko. Kiedy zobaczylem w jakim sklepie cene, ktora wynosila bodajze okolo 160 PLN szczeka mi opadla no i niestety zakupilem wersje legalna inaczej. I to nie jest kwestia ze moglem sobie dozbierac te 40 PLN - dlaczego mozna wydac genialnego Painkillera za 20 PLN ??!!! - czemu nie mozna tak robic z innymi pozycjami ?? - nie zadam zeby np. taki Doom 3 kosztowal 20 PLN ale skoro mozna za taka cene wydac polska gre to doliczajac koszty jakie trzeba poniesc aby sprowadzic do nas zagraniczny material to taki Doom powinienkosztowac okolo 100 - a ile bedzie - zaklad ze minimum 140 - 150 PLN. Zreszta nie tylko na rynku gier jest totalne niedostosowanie cen do zarobkow - a co by bylo gdbybym nie byl studentem i nie mial zadnych promocji a chcial np. kupic sobie Office 2003 ?? - okolo 1500 PLN za wersje podstawowa - totalne przegiecie !!! Nie mowie o sytuacjach z uczelni gdzie mam egzamin ze sztucznej inteligencji i musze zrobic projekty w Matlabie. Nikogo nie obchodzi skad go wezme - a napewno nie kupie. DLaczego ?? - bo kosztuje cos okolo 30000 PLN !!! - paranoja wszedzie i na kazdym kroku. Na koniec postawie tylko jedno pytanie - KIEDY NASTAPI ZROWNANIE POZIOMU PENSJI POLSKICH Z ZAGRANICZNYMI - jesli nigdy to ja mowie dowidzenia.
wysiu --> ja cię bardzo proszę, nie obrażaj własnej inteligencji pisząc takie pytania.
Dlaczego używam "piratów" ?:
1. łatwość uzyskania
2. znikome prawdopodobieństwo negatywnych konsekwencji
3. ceny oryginałów
temat dla mnie sprowadza się do dylematu: "Hmm, przegrać sobie tego English Translatora 3 od kolegi czy nie ? Eeee, przegram, a nuż się przyda a 300 PLN w kieszeni zostaje"
Sad, but true...
Kharman --> "A widzisz, tu cię zaskoczę w myśl nowych przepisów masz prawo targować się w każdym sklepie o jakakolweik rzecz, twoje prawo konsumenta. Moich starszych ten przepis nieco zirytował. Dobrze, że nie wszyscy o tym wiedzą."
Skad Ty to wziales ? Nawet jezeli ktos wprowadzi tak glupie prawo (po kiego?), to i tak sprzedawca wcale nie musi sie targowac (niby kto go zmusi?), poda cene i tyle.
Tak to juz jest z softem, stac cie - masz, nie stac - nie masz lub kradniesz.
Moim zdaniem gry powinny być za darmo, każdemu według potrzeb. Właściwie wszystko powinno być za darmo, państwo powinno zapewnić wszystkim pracę, edukację, lecznictwo, 100 metrowy apartament i willę w ciepłych krajach. Państwo powinno też wybudować autrostrady, a tym którzy nie mają prawa jazdy zapewnić darmowe, luksusowe pociągi i samochody. Praca też powinna być dla wszystkich, tylko po co ona, skoro wszystko będzie za darmo... Głosujcie na sld i sld bis Borowskiego, to niechybnioe tak będzie.
Doczytałem wątek do połowy (w pracy mam mało czasu) i chciałem dowiedzieć się jednej rzeczy...nie zauważyłem tego w przeczytanej przeze mnie części...
DeV@sT@toR --> Powiedz mi, dlaczego masz w domu gry, o których mówisz, że nie kupił byś ich w sklepie? Nie bardzo rozumiem Twoją logikę.
TeadyBeeR --> A po to abyś mógł na przykład zrobić coś takiego jak mój brat w Londynie, w sklepie stał aparat cyfrowy za 340 funtów, brat wszedł i powiedział, że chce go kupić ale ma 270. I co? I kupił za 270. Oczywiście, że sprzedawcy nikt nie zmusi ale klient ma prawo negocjacji ceny i tyle.
Kharman ---> ale pitolisz, brat wlazł do sklepu jakiegoś hindusa, który nie wiadomo skąd sprowadza towar i dlatego mógł się targować. Jak taki cwany, to niech idzie do Dixonsa, Currys, Argosa i tam się potarguje :)))
Takich sklepów jest pełno również w Polsce, ot choćby stadion, tam też mozesz się targować.
Alick --> Musiałbym być niespełna rozumu aby sugerować negocjację cen w sklepach sieciowych. Wychodzi na to, że na Tottenham Court Road (brat dyktował) jest straszna rotacja wśród sklepikarzy, skoro wszyscy widocznie mają towar z niewiadomych źródeł.
Soulcatcher -->
nie bedę powtarzał tego co napisałem wcześniej, chciałbym tylko wypowiedzieć się na jednen temat, za 100pln miesięcznie masz super zabawę. To więcej niz potrzeba. Za 100 PLN miesięcznie masz abonament dowolnego nawet najlepszeo MMO + abonament RTSa online takiego jak Shattered Galaxy (na odmiane żeby się MMO nie zanudzić) i masz zabawę lepszą niz z 20 sciągnietych piracko giier
Źle mnie zrozumiałeś. Ja nie gloryfikuję piractwa, tylko mówię, że warynki finansowe ludzi są jakie są. Co do Twojej propozycji, to zapomiasz o zdolnościach finansowych przeciętnego Polaka, bo jakby nie było te 100zł miesięcznie to nie jedyny koszt. A gdzie abonament na szybkie łącze stałe, np. Neostradę? To kolejne 100zł. Poza tym nie każdy musi lubić takie gatunki gier, bo one są strasznymi pożeraczami czasu.
peanut -->
a ty zapewne wydajnie utwierdzasz ich w przekonaniu, jakoby polskie srodowisko graczy bylo zatrute do szpiku kosci zlodziejestwem, bezczelnym na domiar zlego? kradziezy winniscie sie wstydzic moi drodzy, a nie chelpic i przy okazji atakowac tych, ktorzy sa przeciwko niemu.
Ale taka jest prawda, a dystrybutorzy sami się do tego przyczyniają. Podałem przykłady Chrome (nie grywalny w ogóle) i Painkillera (niegrywalny multiplayer), a to przecież to czubek góry lodowej. Wystarczy poczytać na różnych forach i grupach w jaki sposób są wydawane gry, jak są zwalone lokalizacje, itp., a o jakiejkowiek pomocy technicznej na naszym rynku możesz zapomnieć. Przecież, żeby tam siedzieli ludzie z głową na karku, to zaczęliby wreszcie dbać o klientów, bo teraz wiele osób kupując oryginał czuje się jak frajer, któremu wciśnięto bubel i zostawiono bez pomocy (chociażby ostatni Sacred - błąd na błędzie, a łatek do polskiej wersji brak).
btw, kosciol moze byc, choc nie musi, autorytetm w sprawach zwiazanych z religia, etyka czy moralnoscia, ale z piractwem ? na dobra sprawe "nie rob blizniemu swojemu co tobie nie mile" byloby streszczaloby filozofie gloszona przez kosciol, bez potrzeby uczeszczania na kwieciste kazania ;]
Kościół sam nigdy nie miał nic wspólnego z moralnością, więc dawaj go jako przykład.
nagytow -->
To źle mnie zrozumiałeś. Bo chodziło mi o to, że autorzy dostali już swoją kasę i to wcale nie adekwatną do ich pracy, a resztę zabiera wytwórnia, która właściwie niewiele w to włożyła w sensie fizycznym. Koszt wytworzenia jednej gry na światowym poziomie, to obecnie ok. 10USD od sztuki przy nakładzie około 200-300tys. Więc dlaczego w sklepie kosztują prawie 50USD? Rozumiem, część to podatki, zysk dystrybutora, marża sklepu, a co z resztą? Problem drogich gier nie dotyczy tylko naszego kraju, ale całego świata, tylko że u nas jest to bardziej odczuwalne.
Większość gier można skończyć w maksymalnie 10-14godzin. Z twojego posta, wnioskuje, ze jestes wlasnie jednym z takich piratow, ktorzy graja po 10 gier w tygodniu
A ja z Twojego wnioskuje, że nie masz większego pojęcia o czym piszesz.
Jak mozna przejsc gre w 10h? Tylko w jeden sposob - isc najkrotsza sciezka od poczatku do konca, bez zadnego podziwiania swiata gry, zaglebiania sie w niego, bez questow pobocznych (w przypadku rpgow) itd. Czesto na kodach/trainerach, bo 'nie mam czasu meczyc sie z tym bossem'. Za trudna zagadka - kod i nastepna misja, albo solucja, albo po prostu deinstalacja i inna gra. I te biedne dzieci biednych rodzicow graja tak 'masowo', a potem nie potrafia sami rozwiazac zadnej zagadki logicznej. I dziwic sie potem, ze gry staja sie coraz latwiejsze...
Bzdura. Nie trzeba używać żadnych kodów, by przejść sporą część gier w 10-15 godzin. Po prostu nie można mieć dwóch lewych rąk. Przykładami takich tytułów są chociażby obie części Max Payne'a. A w takich grach na pewno nie ma się w co zagłębiać, czy podziwiać. RPG'i zapewniają więcej zabawy, ale mało które. KOTOR np. jest bardzo krótki.
Dla mnie granie to nie zaliczanie gry, to jej smakowanie. Liczy sie sama radosc grania. Przechodzenie - tak, ale na maxa. Odkryc kazdy sekret, nie zostawic na mapie zadnego czarnego punkcika, zrobic kazdy quest, zebrac wszystko co bylo do zebrania, wygrac kazdy wyscig. Cieszyc sie gra. I wtedy masz gre na tygodnie/miesiace. (Swoja droga taki SW-KotOR lub NFS-U - jak je w 10h przejsc? - gdzie tu zabawa?)
Wiesz, nie każdy jest masohistą, żeby tak się dręczyć. Niektórym gry służą do rozrywki (dziwne, no nie? ), a nie frustracji "kurcze, tam jeszcze zostawiłem ciemną plamkę na mapie, muszę to szybko naprawić", albo "rany, nie wybiłem jeszcze wszystkich orków, choć to do niczego nie potrzebne, ale w końcu to nie ma znaczenia, bo muszę spędzić nad tą grą całe 3 tygodnie, choć skończyłem ją w 3 dni". Ja tego nie uważam za coś normalnego i wielu graczy również.
Tutaj widac dokladnie podejscie pirata. Po co grac w przecietna gre? Czy trzeba grac we wszystko? Skoro gra jest dla ciebie przecietna, to znaczy, ze nie sprawia ci radosci. Czy mam rozumiec, ze zmuszasz sie do grania ('kolejna gra do zaliczenia')?
No i teraz Cię zrozumiałem. Widocznie musisz to znać z autopsji. Poza tym nie rozumiesz znaczenie wielu słów, bo "przeciętna" użyłem w znaczeniu jakakolwiek, a nie słaba. Postaraj się częściej rozumieć to co czytasz.
Radze poczytac troche jak wyglada naprawde rozklad zyskow. Wiekszosc mysli, ze dystrybutorzy to biora gre od tworcow dorzucaja 90% do ceny i tak sprzedaja. To jest totalna bzdura. Z tego co mowisz, wszystkie gry powinny kosztowac 50 zl i w dodatku powinny byc zlokalizowane. A kto ma zaplacic za lokalizacje? Za wynajecie aktorow (nie musza koniecznie byc aktorzy scenowi jak pan Fronczewski czy Zborowski (chwala mu!), ale to i tak kosztowne), studia, sprzetu itd? Poza tym, jak to ma byc lokalizacja na poziomie Cenegi, to ja podziekuje.
Może sam poczytaj, bo ja znam do od kuchni. Aktorzy kosztują grosze, o ile nie są z czołówki. Zresztą tymi aktorami w najlepszym wypadku są studenci szkoły aktorskiej, a jak nie ma takich pod reką, to są to zwykli studenci, którzy dostaną parę złotych za nagranie kilku kwestii.
Po prostu zakladasz, ze moze (i MUSI) byc taniej. Argumentow brak.
Oczywiście, że może, a argumenty już podałem. Problem w tym, że dystrybutor woli zgarnąć kasę na dziś niż pomyśleć nad przyszłymi zyskami.
Dziwne rozumowanie. Oryginal jest tanszy, legalny, zapewnia mi (przynajmniej teoretyczna) pomoc techniczna, mozliwosc uzywania patchy, byc moze udzial w jakims konkursie czy promocji i moze jeszcze jakies inne fajnosci (np. gadzety z gra), a ja mam lazic po gieldzie czy gdzies i bawic sie w kupowanie pirata? Na zlosc mamie odmroze sobie uszy? Toz to rozumowanie kilkuletniego dziecka.To co, maja ci doplacac, zebys wzial ich gre?
Dziwne? Ja bym powiedział, że całkowicie normalne. Człowiek raz oszukany na pewno nie da dwa razy zarobić temu kto go oszukał, tylko pójdzie do kogoś innego, zaś cena, ani legalnośc w tym wypadku może nie mieć najmniejszego znaczenia. A z patchami zwykle nie ma najmniejszego problemu. Zresztą ta zasada dotyczy nie tylko gier. I nie jest to na pewno myślenie kilkuletniego dziecka, tylko człowieka inteligentnego. Myśleniem dziecka można byłoby nazwać dalsze kupowanie u dystrybutora, który wydaje kiepsko zlokalizowane gry, czy wręcz wersje beta.
Jak mozesz sie dziwic? Przeciez w Polsce i tak ludzie kupia piraty (nawet jesli beda drozsze niz oryginaly! LOL). Polski rynek jest maly i nie wart uwagi (dlaczego? poczytaj cala dyskusje). Gry sa tworzone na rynek zachodni, gdzie maja szanse odniesc jakis sukces, a tworca moze zarobic jakies pieniadze. Wydaje mi sie, ze gdybym zajmowal sie tworzeniem gier postepowalbym dokladnie tak samo
No ja się właśnie nie dziwię, bo jeśli dystrybutor traktuje gracza jak beta testera (Chrome), który na dodatek za testowanie płaci ciężko zarobionymi pieniędzmi, to nie powinien się dziwić, że ludzie potem wolą piraty. A jeśli jeszcze leje na klientów z góry (gdyby nie zachodnie serwisy, to nikt by nawet nie wiedział, że Polacy kupują wersję beta, bo Techland o tym nie poinformował. Nie był nawet łaskaw przeprosić za zaistniałą sytuację), to powinni się cieszyć, że jeszcze ktokolwiek u nich kupuje. Gdybyś postępował tak samo, to bankructwo nadeszłoby bardzo szybko.
Przyznam, ze wiekoszsc moich oryginalow pochodzi od CD Projekt. I nie narzekam. Jestem w pelni zadowolony z ich usluch. To jasne, ze czasem zdarzaja sie wpadki, ale ludzie wlasnie pamietaja o wpadkach, a nie o plusach. Konkurs? - Ale slabe nagrody, czemu nie ma tego i tego? Promocja? - Ale beznadziejna... itd. No i czemu tu sie dziwic, skoro nikt nie cieszy sie tym co ma?
Bo CDP to chyba najlepszy polski dystrybutor i skoro on potrafi wydawać dobre gry, to dlaczego inni tego nie potrafią? A promocja czy konkurs, to nie koniecznie od razu komputer jako nagroda. Dystrybutorzy mają w magazynach sporo gier, z którymi nie wiadomo co zrobić. Starocie to starocie, ale klient poczułby się doceniony, wiedziałby, że dystrybutor o niego dba. Hot Line to w skali takich firm też nie są duże koszty, a znacznie poprawiłyby wizerunek naszych rodzimych firm.
Poza tym m6a6t6i dobrze powiedział, że piractwo nakręca rynek i to nie tylko producentów nagrywarek czy nośników, ale i nasz rodzimy rynek. Gdyby teraz każdy musiał kupować gry po 100zł, to drastycznie spadałby sprzedaż komputerów, zamkniętoby wiele sklepów i serwisów komputerowych, a to oznaczałoby zwolnienia pracowników i mniejsze wpływy z podatków. Wiem, że to się może wydać dziwne, ale takie są fakty. Dlatego oficjalnie co jakiś czas podnosi się szum, ale po cichu wiele osób z tego żyje i wcale nie mam na myśli sprzedaży gier, czy programów.
a.i.n... -->
Jeśli ktoś pisze lub choćby tylko czyta zachodnie (a już zwłaszcza jankeskie) boardy duskusyjne, wie jedno.
Gdy ktoś przyzna na forum o choćby zamiarze kupna pirackiego softu, jest nazywany złodziejem, jego działanie złodziejstwem. I nie ma tłumaczenia "bo mnie nie stać".
I to jest właśnie najlepszy przykład na hipokryzję, tzw. zachodu, bo niby oficjalnie głośno krzyczą, że piractwo jest be, a w zaciszu swego mieszkanka ssą całymi gigabajtami gry, filmy, czy muzykę. Przecież spora część użytkowników Napstera to Amerykanie. Duża część użytkowników Kazaa to właśnie Amerykanie (widać to chociażby po danych z RIAA).
Tam przynajmniej to jest jasne, nawet dla piratów - to JEST ZŁODZIEJSTWO
Jeszcze nie zrozumiałeś, że to wyłącznie działanie pod publiczkę? To jest nazywane złodziejstwem tylko na pokaz. Znajomy był tam 5 lat i poznał wielu Amerykanów, którzy bez żadnego skrępowania ściągali najnowsze filmy, czy gry, nie mówiąc już o muzyce.
cremator ---> nawet, jak Doom 3 będzie kosztować 150 zł i nie będzie Cię na niego stać, to kto powiedział, że musisz mieć go od razu?? Poczekaj kilka miesięcy i kup go, jak cena spadnie. I tak, żeby na nim dobrze pograć będziesz potrzebować super sprzętu. A jeśli taki sprzęt posiadasz, to znaczy, że stać Cię na 10 Doom-ów miesięcznie:) Pozdrawiam
peanut -->
a ty zapewne wydajnie utwierdzasz ich w przekonaniu, jakoby polskie srodowisko graczy bylo zatrute do szpiku kosci zlodziejestwem, bezczelnym na domiar zlego? kradziezy winniscie sie wstydzic moi drodzy, a nie chelpic i przy okazji atakowac tych, ktorzy sa przeciwko niemu.
Ale taka jest prawda, a dystrybutorzy sami się do tego przyczyniają. Podałem przykłady Chrome (nie grywalny w ogóle) i Painkillera (niegrywalny multiplayer), a to przecież to czubek góry lodowej. Wystarczy poczytać na różnych forach i grupach w jaki sposób są wydawane gry, jak są zwalone lokalizacje, itp., a o jakiejkowiek pomocy technicznej na naszym rynku możesz zapomnieć. Przecież, żeby tam siedzieli ludzie z głową na karku, to zaczęliby wreszcie dbać o klientów, bo teraz wiele osób kupując oryginał czuje się jak frajer, któremu wciśnięto bubel i zostawiono bez pomocy (chociażby ostatni Sacred - błąd na błędzie, a łatek do polskiej wersji brak).
i to dopiero mozna nazwac paradoksem. wszyscy opluwaja gierke, fora dyskusyjna hucza wytykajac bledy polskim produktom (podajac za toba), a mimo miezernej jakosci tego produktu kupujesz go, zeby w niego grac (sic?). skoro uwzasz, ze cos nie warte jest wydawania pieniedzy to dlaczego kupujesz pirata, zamiast nie kupowac niczego? chyba kolejna postawa, ideologicznie zblizona do tej zaprezentowanej przez DeV@sT@toR'a - "kradne gry, ktorych bym nie kupil bo ...(sa za cienkie)"
uwielbiam te wszystkie watki o piractwie bo to wieczne biadolenie o tym jak to piractwo jest zle, be, fe itd
zygac sie chce...
tyle glosow uwaza ze moznaby przynajmniej mocno zmniejszyc piractwo przez obnizenie cen, zaraz sie pojawiaja inne (np. soul) ktore mowia ze przeciez sa tanie gry po 20-30pln, ale nie o to chodzi...
to tak jak bys stal przed salonem np hondy, patrzyl na nowa crv i mowil to jest samochod moich marzen, ten chce miec ale jest taki drogi szkoda =/, a ktos do ciebie podchodzi i mowi co z tego ze drogi, przeciez mozesz se kupic malucha za 500pln... non zal dupe sciska, przeciez wiadmomo ze czesta sa tzw. dobra substytucyjne ale jeszcze istnieje cos takiego jak poziom substytucji czyli zaspokojenie zapotrzebowania na towar A przez towar B, niekiedy niestety nie moza czegos zastapic czyms innym...
jezeli chce np. gre sacred to chce sacred a nie pain killera bo nienawidze takich strzelanek...
a wracajac na chwile do cen to gry w polsce sa bardzo drogie i wiadomo z czego to wynika, ceny mamy europejskie tylko PKB mamy nie europejskie, i tak ta sama gra ktora w polsce kosztuje 150pln w stanach bedzie kosztowala <$40 a w anglii niech kosztuje nawet <40 funtow:
polak kupi ta gre 150/3,5(minimalna stawka godzinowa)=42h pracy
anglik 40/4,5=~9
amerykanin 40/5=8
no to chyba wychodzi ze u nast jest troszke drogo...
[i niech nikt nie probuje komentowac porownan cen tylko najpierw poszuka w necie za ile sa gry w stanach i anglii]
teraz podsumowuje
wedlug mnie piractwo bylo jest i bedzie bo kazdy chce w polsce zarobic i patrzy krotkowzrocznie wiec dystrybutorzy narobia szumu kolo gry i przez 2 tygodnie sprzedadza troche egzemplarzy po zajebiscie wysokich cenach, piraci szybko puszcza gre w obieg i tez zarobia...
ja jestem piratem i sie nie kryje z tym, jestem tez kolekcjonerem, lubie miec oryginaly, w pudelkach ladnie zapakowane itd itd dlatego sciagam gre z netu gram i patrze co to za cacko (dema sa jak wiadomo do dupy bo specjalnie da rade pograc tak dlugo zeby sie nie zdazyc znudzic tytulem) jezeli gra mi sie nudzi stwierdzam ze jest kicha i wywalam, nigdy nie nagrywam na plyty bo nie ma sensu, natomiast jezeli gra jest warta tego, jest dobra w MOIM przekonaniu a nie statystyk to ide i ja kupuje, pirata i tak kasuje bo nigdy nie nagrywam =]
mozna mi teraz zarzucic ze nie kazdy ma kase zeby kupic tytul ktory mu sie podoba - zgadza sie na pewno nie wszyscy moga... dlatego tez sciagaja z netu albo kupuja od piratow i graja... i zawsze tak beda robic =]
[teraz fragment ktory w kazdym tego typu watku powoduje ze jestem flamowany]
najgorsze jest to ze jestem w 100% przekonany iz wiekszosc tych ktorzy mowia ze oni nie lamia prawa, a gra w piraty to kradziez (nie mowie o tych ktorzy uwazaja tylko ze piractwo jest be, bo ja tez tak uwazam, co nie zmienia mojego podejscia do niego) sa najwiekszymi hipokrytami o jakich swiat slyszal bo czesto albo klamia i graja w pirackie wersje, albo lamia prawo poprzez inne formy kradziezy swiadomej lub tez nie...
zaczynajac od ww. ksero, przez jazde bez biletu srodkami komunikacji miejskiej("a podskocze sobie przystanek"), wynoszenie kufli z pabow, po ogladanie filmow w divix czy sciaganie mp3...
generalnie jak pisalem na poczatku zygac sie chce od tego wszystkiego, bo racje maja wszyscy a i tak nic to nie zmieni...
[edit]"ja jestem piratem i sie nie kryje z tym" - ZLE, nie jestem piratem, a korzystam z piratow
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-06-15 10:12:54]
Kościół sam nigdy nie miał nic wspólnego z moralnością, więc dawaj go jako przykład.
kosciol, jako narzedzie chrzescijanstwa zbudowane na fundamencie prawa mojzeszowego, ze szczegolnym wskazaniem na dekalog, z moralnosci musi miec cos wspolnego - nie zabijaj, nie cudzoloz, NIE KRADNIJ ! to ze przez wieki ewolucji kosciol ze wspolnoty przeksztalcil sie w instytucje, a pasterze stali sie ksiezmi i kaplanami, nie oznacza, ze jest to organizacja do szczetu zla i obludna. owszem, mozna im wiele zarzucic i co do tego spierac sie nie mam zamiaru ... jednakze, pierwiastek dobra w ich ideologii tez musi byc, moralnosci zreszta tez. a ogolnienia typu "kosciol nigdy nie mial nic wspolnego z moralnoscia" sa conajmniej, nie na miejscu.
mindlord
najgorsze jest to ze jestem w 100% przekonany iz wiekszosc tych ktorzy mowia ze oni nie lamia prawa, a gra w piraty to kradziez (nie mowie o tych ktorzy uwazaja tylko ze piractwo jest be, bo ja tez tak uwazam, co nie zmienia mojego podejscia do niego) sa najwiekszymi hipokrytami o jakich swiat slyszal bo czesto albo klamia i graja w pirackie wersje, albo lamia prawo poprzez inne formy kradziezy swiadomej lub tez nie...
zaczynajac od ww. ksero, przez jazde bez biletu srodkami komunikacji miejskiej("a podskocze sobie przystanek"), wynoszenie kufli z pabow, po ogladanie filmow w divix czy sciaganie mp3...
... jak to zwyklo sie mawiac ( ;] ), wypowiadasz sie w imieniu pana boga, pokaz potwierdzenie na pismie. prosze ?
peanut -->
nie zabijaj, nie cudzoloz, NIE KRADNIJ to podstawy wiary nie kosciola wiec generalnie wszystko zalezy od tego w co czlowiek wierzy a nie co czarny w kosciele pieprzy, bo kosciol w sercu czlowieka to Dom Bozy, kosciol jako instytucja to zgromadzenie bezrobotnych wpierdalaczy bromu, wykorzystujacych naiwnosc ludzka piewcow celibatu, ktory lamia jakby go nie bylo...
wiec kosciol jako instytucja nie mial nigdy nic wspolnego z moralnoscia, a czym dalej w przeszlosc tym gorzej
peanut -->
hmm
mozesz mi powiedziec o co chodzi z tym wypowiadaniem sie w imieniu pana boga?
bo nie wiem czy mam cie pochwalic czy zbluzgac =/
gdybys czytal dokladnie to co napisalem, zuwazylbys ze przytaczajac przykazania zaczerpniete z dekalogu, wskazywalem na fundament chrzescijanstwa - czyli jak juz raczyles zauwyazyc - wiary. w rzeczywistosci, 7 osatnich przykazan odnosi sie do norm moralnych (wg mnie) i same w sobie stanowia dosc uniwersalny zbior wartosci - czy uczeszczasz do kosciola chrzescijanskiego, swiatyni setha, czy tez nie uczeszczasz wcale. nie chce sie jednak wdawac w tego typu dywagacje, w watku dotyczacycm piractwa, wiec nawet nie probuj mnie, w nie wciagac. wiara i moralnosc jest sprawa indywidualna kazdego czlowieka, a to ze wspomnialem o kosciele bylo jedynie reakcja na to, ze nie znajdziesz tam ani odrobiny moralnosci. temat, na etapie tego zagadnienia uwazam za wyczerpany i nie mam zamiaru sie w nim udzielac.
peanut -->
hmm
mozesz mi powiedziec o co chodzi z tym wypowiadaniem sie w imieniu pana boga?
bo nie wiem czy mam cie pochwalic czy zbluzgac =/
czyn wasc co musisz, wstydu oszczedz ( bynajmniej nie mi, niestety )
[edit]"ja jestem piratem i sie nie kryje z tym" - ZLE, nie jestem piratem, a korzystam z piratow
jak to uprzejmie raczyl zauwazyc he2rd, nie jestes piratem - jestes paserem. i tego okreslenia winnismy sie trzymac, co by ludzie nie krzywili sie bedac okreslanymi mianem "zlodzieje".
w sumie jak zwal tak zwal efekt jest podobny =]
rzeczywiscie, co do tego musze przyznac ci racje ;]
kwestia jednak chyba nie semantyki a ogolnie jak to jest z piractwem...
ja uwazam co napisalem wyzej =]
z piractwem jest tak, ze lamie prawo i podlega jakiejstam karze i nic nie jest w stanie usprawiedliwic osob parajacych sie tym procederem. prawda jest jednak taka, ze jakiekolwiek dyskusje na ten temat nie maja wiekszego celu bo i tak wiekszosc ma je gleboko w dupie i bedzie robic to co robi, do momentu az sie przejedzie. w koncu, czlowiek uczy sie na bledach, zwlaszcza swoich. ja nie mam zamiaru nikogo urabiac bo jest to rzucanie grochem o sciane - wychowanie lezy w gestii rodzicow i to od nich wiele zalezy.
ale na nieswiete rogi pana naszego, dlaczego kazdy paser/pirat/zlodziej (niepotrzebne skreslic) szuka kolejnego, jeszcze bardziej zagmatwanego usprawiedliwienia, jesli wiadomo, ze sa to jedynie puste slowa? co z tego, ze amerykanin nie kradnie bo nie musi, skoro duzo zarabia ... czy oznacza to, ze polak, ktory zarabia duzo mniej MUSI krasc ? nie, po prostu nie musi kupowac danego produktu, elektroniczna rozrywka nie jest potrzeba fizjologiczna zadnego organizmy zywego. rownie dobrze mozna rozerwac sie na rowerze czy grajac w pilke, nie na wirtualnym boisku ...
czy oznacza to, ze polak, ktory zarabia duzo mniej MUSI krasc
nie, mysle ze to oznacza iz polacy ogolnie nie uznaja tego za kradziez, a nawet jezeli uznaja to za z zasady usprawiedliwona i nic sobie z tego nie robia...
Lupus in fabula, niestety smutne lecz prawdziwe. po raz kolejny musze ci przyznac racje ;]
no widzisz jak ladnie =]
poza tym jeszcze prawo jest nie dopracowane... wiadomym jest fakt ze praktycznie nawet jak na kompie ci policja znajdzie "cos kradzionego" to nie wiele moga z tym zrobic bo musieli by udowodnic ze ty sciagnales... bo w sumie nie wiadomo ktory z domownikow mogl to zrobic a wszystkich nie moga posadzic bo nie ma odpowiedzialnosci zbiorowej =]
tak czytalem przynajmniej =]
w sumie jak juz pisalem na temat cen... to dla mnie to jedyna forma walki z piractwem innej nie ma bo prawo nie jest w stanie wyplenic piractwa, zawsze bedzie popyt, a popyt zawsze generuje podaz...
piractwem jest tak, ze lamie prawo i podlega jakiejstam karze i nic nie jest w stanie usprawiedliwic osob parajacych sie tym procederem.
Hmm trudno sie z tym nie zgodzic.. ale... jedno pytanie.
do roku 1990 (bodajze albo 1991? moge mylic daty) W polskim prawie nie istnialo pojecia piractwa, czy wtedy tez to bylo tak naganne ??? Kiedys mnie rozlozyla wypowiedz pewnego pana (znanego bardzo tworcy gier w polsce), strasznie walczy z piractwem (nie dziwie sie w koncu to jego kasa) ale na stwierdzenie, ze kiedys byl na "grzybie" glownym dostawca nowosci odpowiedzial:
"Ale wtedy bylo wolno..."
Wiec gdzie ta moralnosc? :]
zauwaz jednakze, ze skala ordynarnego piractwa bazarowego z czasem zostanie zminimalizowana, a moze nawet zmarginezowana. w obliczu rozwijajacego sie internetu i wszelkiego rodzaju systemow wymiany danych p2p, wielu osobom nie oplaca sie wydawac kilkudziesieciu zlotych na cos, co moga miec za cene czystej plytki cdr. w takim ukladzie nie zarabia juz nawet pirat, coz za okrucienstwo systemu ewolucji. a czy trudno postawic zarzuty ? hm ... to prawda, ze polskie prawo jest dziurawe jak durszlak i na kazdy przepis przypada dziesiec kruczkow pozwalajacych go obejsc, w koncu polak potrafi. gdyby jednak sie uprzec, to w sieci nikt nie jest anonimowy bo ma swoje ip (czy to stale czy dynamiczne), a watpie zeby osoby sciagajace gry z internetu jakos szczegolnie sie maskowaly. a skoro osoba fizyczna zmuszona jest placic rachunki za internet to stosujac dosc niesprawiedliwe uproszczenie - ona jest winna (wiadomo, ze jesli za internet placi mama, a synek sciaga gierki to nie robi tego mama ;] ). podstawowym probleme z jakim boryka sie polski wymiar sprawiedliwosci to stagnacja, rezygnacja, opieszalosc i niedoskonalosci, dajace przyzwolenie piratom na dzialanie, w rzeczywistosci nie podlegajace zadnej wymeirnej karze. bo coz znacza te spektakularne akcje, przeprowadzane od czasu do czasu, na stadione x lecia ? za przeproszeniem, gowno ...
TzymischePL, to pytania powinienes skierowac do osoby, ktora udzielila tejze odpowiedzi, ja nie potrafie okreslic miejsca przebywania jego moralnosci ;]
poza tym, mieszanie przeszlosci z terazniejszoscia jest troche bezcelowe w tej dyskusji. wiadomym jest, ze kiedys zle sie dzialo w panstwie polskim, a piractwo na dobra sprawe bylo jedyna mozliwoscia na zaopatrzenie sie w soft. nie ma sensu polemizowac z sytacja, ktora z perspektywy czasu mozna okreslic mianem faktu. ktos nawet stwiierdzil, ze piractwa rozwinelo polski rynek. prawda, ale to wszystko juz bylo. piszac o wydarzeniach z przeszlosci nie na miejscu jest uzywanie czasu terazniejszego. dekade temu ludzie inaczej patrzyli na komputery, ktore byly przywilejem nielicznych. konkluzja jest wiec taka, ze kiedys bylo zle bo nie dalo sie inaczej, a teraz moze byc dobrze, ale malo kto potrafi odzwyczaic sie od tego co kiedys uchodzilo za "prawie legalne", a w obecnej sytacji juz nie jest.
peanut ===> Ergo jesli jest prawem dozwolone to jest moralnie ok? .. To moze przestanmny mieszac w moralnosc i skonczmy pieprzyc ze "to jest moralnie be" bo obaj wiemy ze jesli nie bylo by prawa autorskiego to kazdy z tutaj obecnych od gory do dolu ciagnal by soft na skale masowa i byl "heppi" ze jest ok....
Peanut--->Wszystko ladnie i przejrzyscie,ale...
w swietle prawa polskiego, osoba uzywajaca
oprogramowanie nie zarobkowo, na swoj domowy
uzytek, sciagniete z internetu lub udostepnione
przez osoby bliskie (kopia oryginalu) nie sa przestepcami.
Wiec nie mozna ich nazywac zlodziejami.Duzo ludzi na tym bazuje.
W chwili obecnej jest to wylacznie kwestia moralnosci
i szacunku dla tworcow.
Rgds
TzymischePL [ Senator ] http://www.roleplaying.end.pl
peanut ===> Ergo jesli jest prawem dozwolone to jest moralnie ok? .. To moze przestanmny mieszac w moralnosc i skonczmy pieprzyc ze "to jest moralnie be" bo obaj wiemy ze jesli nie bylo by prawa autorskiego to kazdy z tutaj obecnych od gory do dolu ciagnal by soft na skale masowa i byl "heppi" ze jest ok....
gdyby nie bylo prawa autorskiego, to tak jak zuwazyles, nikt by nie zarabial na tym jakikolwiek pieneidzy, a w rezlutacie, rzeciez nikt by nie robil aplikacji w celach charytatywnych. sila rzeczy po krotkim czasie albo rynek by zniknal albo ktos wpadlby na pomysl wprowadzenia praw autorskich, zeby zmusic ludzi do placenia za wykonana prace. tak jest zbudowany kapitalistyczny swiat - nie ma nic za darmo i nic nie zapowiada na zmiane tej postaci. poza tym, gdyby cos bylo prawie dozwolone to czemu mialbym czuc niepokoj moralny ? skoro tworcy nie sa zmuszani do niewolniczej pracy i nie klada sie na torach kolejowych w gescie protestu przeciw lamaniu "zasad moralnych" to co jest nie tak ? nic.
ale sytacja, ktora przytoczyles, jest tak samo prawdopodobna jak ta, w ktorej panstwo wszystkim sponsoruje benzyne do samochodu ;]
falcontm, w ktoryms z poprzednich postow zawarlem mysl dotyczaca polskiego prawa. dopoki bedzie skonstruowane tak jak jest skonstruowane, bedzie to li tylko " kwestia moralnosci i szacunku dla tworcow". zgadzam sie.
TzymischePL --> dokladnie tak jak mowisz =]
peanut ===> GNU/Open Source...
peanut --> a dlaczego by nie wprowadzic jakis norm, zeby ceny gier sie plasowaly na poziomie adekwatnym do zarobkow, jak w cywilizowanych krajach?
najlepiej jest wszedzie psow wyslac niech lapia (co kosztuje) robia dochodzenia (co kosztuje) stawiac przed sadami (co kosztuje) wrzucac do pierdla (co kosztuje)...
hmm
bez sensu
TzymischePL [ Senator ] http://www.roleplaying.end.pl
peanut ===> GNU/Open Source...
licencje, ktore przytaczasz nie mozna porownac z brakiem praw autorskich. sa to zbiory zasad (praw?) normujacych wykorzystanie kodow zrodlowych programow w celach niekomerycjnych, dopuszczajace ich modyfikowanie czy wykorzystywanie w celach niekomercyjnych. w mysl tejze licencji, mozesz program/zrodlo pobrac z sieci, ale nie mozesz jej przykladowo dolaczac do plytek, a potem sprzedawac na bazarze. w takiej sytacji nie mozna mowic o braku praw autorskich, a jedynie specyficznym ich sformulowaniu. jak do tej pory nie zauwazylem zbyt wielu studiow developerskich, tworzacych gry oparte o licencje open source. dziwne ? chyba nie ...
peanut ===> Chodzilo mi raczej o to, ze da sie... :]
a dlaczego by nie wprowadzic jakis norm, zeby ceny gier sie plasowaly na poziomie adekwatnym do zarobkow, jak w cywilizowanych krajach?
gdyby bylo to takie proste rozwiazanie, z punktu widzenia prawa, nie watpie ze juz dawno zostaloby wprowadzone w zycie. wyobraz sobie jednak, ze prawo to staje sie norma konsytucjonalna i kazdy produkt musi miec cene adekwatna do pbp w przeliczenia na obywatela i wtedy rzeczywiscie, gry kosztowalyby 30-50zl (zalezy jaki przyjac by wyznacznik, anglik zarabia w przeliczeniu na zlotowki powiedzmy piec razy wiecej), a merced ktory w niemczech kosztuje (po przeliczeniu) 200 u nas bylby w cenie 50 ... myslisz, ze koncern merceda zgodzilby sie na cos takiego ? nie ? ja tez tak sadza ...
TzymischePL [ Senator ] http://www.roleplaying.end.pl
peanut ===> Chodzilo mi raczej o to, ze da sie... :]
wiesz, nie przecze temu, ze da sie robic cos dobrego, a jednoczesnie rozdawac to za darmo. dobrym przykladem sa wszelkiego rodzaju mody do gier czy popularne na forum darmowe gry mmo. aby jednak tchnac zycie w tego typu projekty potrzeba duzej ilosci zapalencow i jeszcze wiecej czasu, a jak wiadomo czas to pieniadz - kazdy ma swoje prywatne zycie, prywatne problemy, wiec jesli juz cos robi oczekuje za to godziwego wynagrodzenia ;]
reasumujac, w teorii da sie wszystko, w praktyce juz tylko troche ;]
Mogę się założyć o duże pieniądze, że wszyscy obecni tu przeciwnicy piractwa, kiedyś w przeszłości grali w piracką grę, oglądali Divxa, słuchali mp3, czy kserowali książkę. Może było to 10 lat temu, ale jestem pewien że każdy z nich to robił. Oznacza to że sami są złodziejami (tak jak nazywają piratów), a dodatkowo hipokrytami.
Gambit --------> Mówiłem już - większość moich wypowiedzi w tym wątku to niewybredna prowokacja lub jeśli wolisz, tak jak określił to trafnie Soul - głupia chęć zabawy słowem. Dotarło do mnie, że się idiotycznie zachowuję (choć tak prawdę mówiąc cały czas miałem tego świadomość, tyle, że jakoś nie obchodziło mnie to) i na tym koniec takich numerów z mojej strony. Prowokacja owa była jednak podszyta pewną dozą prawdy - mam na półce pirackiego Q3 - nie kupiłbym tej gry wtedy gdy nagrywałem pirata, gdyż w takie gry praktycznie nie gram, aczkolwiek lubię czasami (bardzo rzadko) postrzelać sobie do botów z nudów. Teraz wszystkie moje gry leżą na półkach i się kurzą - i oryginalne (większość) i tych parę piratów. W swoim życiu przekonałem przynajmniej 3 osoby, iż warto jest kupować oryginalne gry, w tym jedną na tyle skutecznie, iż się później o to wykłócała z innymi, nie uważam się za zdemoralizowanego pana wielkie zło, to tyle.
Artur20 [ Konsul ]
Mogę się założyć o duże pieniądze, że wszyscy obecni tu przeciwnicy piractwa, kiedyś w przeszłości grali w piracką grę, oglądali Divxa, słuchali mp3, czy kserowali książkę. Może było to 10 lat temu, ale jestem pewien że każdy z nich to robił. Oznacza to że sami są złodziejami (tak jak nazywają piratów), a dodatkowo hipokrytami.
kolejny, mocno wyeksploatowany argument. gdyby przyjac go za wyznacznik to praktycznie wszyscy polscy programisci, ktorzy rozwijali sie na przelomie ubieglej dekady sa zlodziejami bo uzywali dyskietekek z nielegalnie skopiowanym win 3.11 ... owszem, zgodze sie ze BYLI zlodziejami - temu postulatowi zaprzeczyc byloby dosc trudno, ale czy teraz nadal sa ? jesli dalej kupuja windowsa od pirata, zamiast isc do sklepu - ok, sa. ale jesli sie nawrocili czy dalej mozna uzywac okreslenia zlodziej ? dewota stwierdzi ze tak, a co bardziej zagorzali "zbijacze argumentow" zakrzykna, ze w mysl prawa kradziez nie ulega tak szybkiemu przedawnieniu.
zgadza sie, wszystko prawda, ale lepiej byc pare lat zlodziejem i do konca zycia pozostac uczicywm, niz byc zlodziejem i opluwac wszystkich tych, ktorzy skonczyli z tym procederem, a teraz probuja namowic do tego innych. na zejscie ze zlej sciezki nigdy nie jest za pozno vide przypowiesc o synu marnotrawnym
Neo_Zion -->
Poza tym nie każdy musi lubić takie gatunki gier, bo one są strasznymi pożeraczami czasu.
Nie trzeba używać żadnych kodów, by przejść sporą część gier w 10-15 godzin. Po prostu nie można mieć dwóch lewych rąk.
No to chwila, lubisz krotkie gry czy nie lubisz? Sam sobie przeczysz. Zastanow sie i uloz zeznania :)
(...) nie każdy jest masohistą (...)
Heh, tu nie ma zadnej frustracji itp, po prostu sam z checia zagladam w kazde mozliwe miejsce. I po rozmowie z kilkunastoma znajomymi na ten temat wszyscy stwierdzili to samo.
btw:
Kiedys byla taka gra, niestety nie pamietam tytulu, wiem tylko ze to byla gra rpg, w ktorej zaraz na samym poczatku wykonujac tylko jeden quest mozna bylo pojsc do koncowego bossa i (pewnie dosc mocno sie z nim meczac) ukonczyc gre. Zakladam, ze jesli gralbys w ta gre, tak bys wlasnie uczynil?
Widocznie musisz to znać z autopsji.
Pewnie, ze znam. Tez korzystalem z piratow. Do czasu pierwszego kupionego oryginalu. Jednak nigdy nie zdarzylo mi sie zwalac swojej winy na kogos innego.
A promocja czy konkurs, to nie koniecznie od razu komputer jako nagroda.
Dokladnie tak samo uwazam, jednak ludzie sie krzywia wlasnie jesli nie ma komputera czy samochodu (!). Nie raz czytalem takie komentarze wlasnie na stronie CDP.
(...) piractwo nakręca rynek (...)
Noooo to teraz juz wiemy. Piractwo trzeba wspierac! Moze piraci powinni zaczac placic podatki?
Zajrzyj na strone:
http://film.interia.pl/wiecej/wiecej/news?inf=508483
Zobacz, jak piractwo nakreca rynek.
spadałby sprzedaż komputerów, zamkniętoby wiele sklepów i serwisów komputerowych, a to oznaczałoby zwolnienia pracowników i mniejsze wpływy z podatków
A teraz po prostu zamykane sa studia tworzace gry i programisci laduja na bruku. No tak, znacznie lepsze wyjscie.
Artur20 -->
slyszales o czyms takim jak nawrocenie?
hipokryta - polecam zobaczyc w slowniku znaczenie tego slowa.
DeV@sT@toR --> Rozumiem...teraz już wiem, czemu główny argument nie trzymal mi się kupy :)
Ludzie...o co Wy tyle szumu robicie. Ciśnienie Wam tylko podskoczy, a i tak nie przekonacie się nawzajem do jedynej prawdziwej drogi...
W naszej mentalności piractwo zawsze bedzie postrzegane w każdy możliwy sposób, od skrajności poczynając, a kończąc na różnych lekkich szarościach i usprawiedliwieniach. Nie róbmy krucjat i masowych usprawiedliwień, bo to nie ma sensu. Niech każdy popatrzy sam na siebie i na to co robi.
Niech każdy zagorzały fanatyk antypiractwa zerknie na swój komputer i zobaczy, czy faktycznie nie ma ŻADNEGO piarckiego softu (w każdej postaci).
Niech każdy usprawiedliwiający się na maksa pirat przemyśli, czy tak naprawdę to co robi ma sens i czy jego usprawiedliwienia są logiczne (i zostana przyjęte na przykład przez sąd :)).
Ja trochę nie rozumiem po co ta cała dyskusja...
1. fakt niezaprzeczalny - poziom piractwa zależy od siły nabywczej danej grupy klientów (np. Polaków). I daltego w Anglii piractwo to margines, bo 10-15 funtów za grę w kolorowym pudełku i z instrukcją to pryszczyk a małolaty tyle dostają na lody co drugi dzień, w Polsce to 100-150zł a małaloty dostają tyle na lody co miesiąc (jak rodzina jest średnio-dobrze sytuowana), idąc dalej na wschód jest jeszcze gorzej... I mamy rozkład piracenia w różnych krajach - Anglia - znikomy, owszem jest ale bardziej dla zabawy nowym programem p2p, w Polsce duży ale i tak notujemy pokaźny wzrost sprzedaży oryginalnych produktów (vide artykuł o CD PROJEKT miesiąc temu), u ruskich jeszcze bardzo duży.
2. fakt niezaprzeczalny - nie ma co śmiesznie przeliczać pirackich kopii na straty w sprzedaży oryginałów. Jeżeli nie stać cię na oryginał to idziesz i kupujesz pirata - gówno prawda. Piratami się bawią ludzie którzy potrzebują 2-3 nowych gier tygodniowo i 5 nowych filmów na divx-ach. Bardziej koleksjonerzy takiego softu, ludzie owładnięci manią posiadania. Likwidując całkowicie piractwo taki człowiek kupiłby 3 nowe gry w tygodniu i 5 nowych DVD z filmami - a gówno! Przecież on połowy gier nawet nie instaluje lub pogra w w dany tytuł 20min i gra ląduje na półeczce pełnej nagranych CD-ków, a co drugi film ogląda na przewijaniu na podglądzie :D. A jak wychodzi coś extra, na czym mu najbardziej zależy - to i tak kupi oryginał. Takich ludzi jest sporo (np. ja się zaliczam do tej grupy)
3. fakt niezaprzeczalny o którym nikt chyba jeszcze nie wspomniał (chyba bo nie czytałem całego długaśnego wątku). Gry idą w innym kierunku. Jako gracz mmorpg mogę sobie wyobrazić jak będą wyglądać gry za kilka lat. To będą wirtualne światy z tysiącami jak nie milionami graczy jednoczesnie. Gry single będą tak mało popularne - jak gry online w tej chwili a nawet kilka lat temu. Myślicie, że dlczego mimo, że grafika poszła do przodu o kilka dekad to rozumek naszych wirtualnych przeciwników (AI) jest cały czas na poziomie ameby z jedną czółką (słyszy albo widzi :D). Bo tego nie opłaca się udoskonalać. Znacznie bardziej wyrafinowanym i wymagającym + łatwiejszym do zaimpletowania w grze przeciwnikiem jest drugi człowiek siedzący przy kompie na drugim końcu świata. Jakiś sens poprawiać AI? Szczątkowy :D Za takie gry płaci się (tak już) za czas spędzony online, za miesiąc grania itp. Całość ma zabezpieczenia w stylu banków internetowych - i nikt, jestem pewien na 100% nikt nie gra w te gry za darmo. A twórcom przynoszą one przychody liczone w milionach dolarów miesięcznie (FFXI - 500 000 userów x 13USD miesięcznie = 6.5mln USD miesięcznie przychodów).
Więc generalnie: przyszłość należy do produktów online, programy uzytkowe mogą non-stop komunikować się z głownym serwerem (już są drobne próby w tym kierunku). Safe diski czy inne starforce odejdą w niepamięć - bo na cholerę komuś jakieś zabezpieczenia, chyba tylko dla małolatów-hackerów-sportowców. A problemu piractwa nie trzeba rozwiązywać, gdyż w ciągu kilku, góra kilkunastu lat problem sam się rozwiąże.