Jeden z questów w Cyberpunk 2077 budził wątpliwości nawet w CD Projekt RED. „Jeśli nie prowadzisz takiej dyskusji, prawdopodobnie nie tworzysz sztuki"
Bardzo słaby quest. Liniowy do bólu. Dostajemy robotę pomóc gościowi się zemścić ale wszystko jest oskryptowane. Gość zostaje zabity nie da się go ocalić. Ja po prostu zabijam typa na ulicy. Ale oczywiście policja nas potem ściga i trzeba uciekać.
Jeden z najbardziej zaskakujących questów jakie widziałem w grach. Jak przyjmowałem to zlecenie to zupełnie się nie spodziewałem, że to pójdzie w tym kierunku.
Oczywiście na końcu odmówiłem uczestnictwa w przedsięwzięciu, żeby ta pazerna Julka z korpo upadła i rozwaliła sobie głupi ryj.
Fajnie. A teraz zatrudnijcie kogoś od aspektów rpgowych, rozwoju postaci, balansu, bo od czasu wiedzmina niczego się nie nauczyliście, wręcz cofnęliście się w rozwoju.
No jak to jest dla nich wielki kontrowersyjny i budzący obawy quest to nic dziwnego, że 99% zadań w tej grze to jest do bólu nudne i wtórne kopiuj wklej przynieś podnieś pozamiataj, rodem prosto z praktyk ubiklopa.
Kontrowersje to nie wszystko, jeszcze musi być pomysł, coś ciekawego, jakaś głębia, rozbudowanie wątku, bo jak nie ma tego, to jest to zwykła strata czasu na płaski i nudny wątek z generatora, filler.
I ja rozumiem, że i na takie proste, mało angażujące i niezbyt rozwinięte questy też powinno być miejsce, ale cały ten quest to jest ciągle spotykanie się i gadanie o niczym.
Nie wiem, a może fakt że się zabija w grze setki przeciwników jakby byli niczym, sprawia że jeden kolejny trup tym razem z wątku, którego kompletnie i tak nie znasz i masz go gdzieś, nie robi już żadnej różnicy, taki już projekt gry, czyli byle jaki.
Zgodzę się że ten quest nie był jakiś wyjątkowy, ale nie zgodzę się że większość questów tej grze jest słabe, zgoda że te aktywności otwartego świata to trąciły myszką(chociaż i tak lepiej niż w trzecim Wiedźminie było to zrobione), ale że zadania były słabe to nie. Chociaż uważam że np taki BG3 zjada cyberpunka na śniadanie, pod względem zadań(i nie tylko ale nie o tym temat) pobocznych.
w tej grze nie ma jednego nawet bardziej rozbudowanego zadania pobocznego, wszystkie to przynieś podnieś pozamiataj, wszystkie nawet te które miały jakiś potencjał, są szybko ucinane i kończone, bez pomysłu, bez niczego
główna fabuła niemal to samo, niby nieco lepiej, ale zero finezji, wszystko jak po sznurku, od a do z, żadnych urozmaiceń, zaskoczeń, bardziej rozbudowanych i dłuższych wątków, wszystko na jedno kopyto i kończy się wraz z zakończeniem misji
przeszedłem dawno i to nie raz zaraz po premierze więc nie pamiętam, fajne jest to że gra mi kilka różnych zakończeń.
Z tymi różnymi zakończeniami to bym się jakoś nie rozpędzał, każde na tym samym polega, nie różnią się jakoś od siebie.
To był jeden z tych questów, po którym musiałem sobie wypalić dwa papieroski na balkonie i pokontemplować życie i śmierć. Mnóstwo takich w Cyberpunk 2077 :)
sam pomysł na temat super ale już moment z przybijaniem wypadł imho słabo. Balansował na granicy dobrego smaku i kiczu a chyba bardziej miał szokować? Ostatecznie tylko przewracałem oczami podczas sceny, widzą te "edgy" konkluzję. Spoko, że nie boją się iść w nowe... ale nie wyszło tak jak chyba myślą.
Dla mnie nie był to jakiś niesamowity quest, szczerze mówiąc zadanie jak zadanie, nie za dobre, nie za słabe, dowiedziałem się że to zadanie jest takie "mocne" po jakimś czasie jak grę przeszedłem, jak grałem to przeszedłem jak każde inne. Mógłby być lepszy tak mi się wydaje, tutaj odnoszę wrażenie że jakiś normik chciał być kontrowersyjny podczas pisania tego zadania, ale ostatecznie wyszło tak że jak ktoś tu i tam siedzi w internecie więcej, to dla niego to nie będzie kontrowersyjne.
Udała im się sztuka poruszenia delikatnej kwestii nie siląc się na sztuczne kontrowersje. Quest wywołuje wątpliwości ale wewnątrz grającego. Nie trzeba od razu szczuć cycem czy rzucać wulgaryzmami aby zwrócić uwagę.
Pamiętam, że przy pierwszym podejściu do gry ten quest siadł mocno i zostawił mnie z dużym WTF?! Nie wiem, czy należy go czytać jako szczególnie kontrowersyjny, w gruncie rzeczy nie mówi niczego ponad to, czego uczy Chrześcijaństwo - żal za grzechy i pokuta. Inna sprawa, że w tym wypadku, ktoś próbuje to spieniężać i tutaj jest chyba najważniejsze pytanie, jakie stawia ta historia. Ale wciąż, nie widzę kontrowersji, jedynie zasadne pytania.
Quest jakkolwiek znakomity w warstwie kreacji postaci i opowiedzianej historii ma jedną bolączkę:
spoiler start
Żałuję, że nie da się całkowicie odwieść Joshuy od tego projektu, a jedynie nie zgodzić się na udział V w przedsięwzięciu. Chciałbym móc przemówić mu do rozsądku i wyjaśnić, że jego ofiara ostatecznie nic nie da, bo stanie się jedynie produktem, na którym ta pinda i jej mocodawcy zarobią kupę szmalu, a banda zboków będzie mogła poczuć, jak to jest zostać ukrzyżowanym, dla idiotycznej, masohistycznej podniety. I nie będzie w tym nic wzniosłego, religijnego czy uświęconego.
spoiler stop
Niemniej jest to taki quest, który zostaje z graczem na dłużej i IMHO wiele można Cyberkowi zarzucić, ale z questami to dowieźli elegancko. Aż chyba czas na kolejne przejście tej znakomitej gry.