Kilka znanych osób z branży doprowadziło Swena Vincke do szału. Wystarczyło, że zasugerowali, że gry singleplayer są martwe
Wydawcy nie patrzą na to, co kupują gracze, tylko na to co im karzą inwestorzy, ewentualnie dodatkowo propagandyści pokroju Słodkiego Bobasa
Czy został zapowiedziany jakiś duży cRPG od czasu wydania BG 3? No właśnie
Ich tak gry single bolą, bo jeśli nie muszą mieć dostępu do internetu itd. to grać można w nie bez końca, czyli nie kupować nowych części i nie dawać zarabiać na nich twórcom, a nie tak jak multiplayer, gdzie można wyłączyć serwery i zmusić graczy do przejścia na kolejną część i wydanie kasy jak to było np. z Warzone 1. Tak wiem, że to było darmowe i kolejna część też, ale po prostu już nie można było grać w "jedynkę", bo serwery wyłączyli, albo podobnie chyba z the crew czy jak się tam ta samochodówka nazywała.
Przecież wiadomo, że lepiej jest zrobić grę, którą można po kilku latach "wyłączyć", żeby zmusić ludzi do kupna kolejnej niż pozwalać im na ciągłe granie w to samo, a przez to być może niektórzy by zrezygnowali z kupna kolejnej części.
Mam nadzieję, że martwe to się okażą studia tych idiotów co mówią, że single jest martwy i przyszłość to jakieś gry-usługi czy inne syfy.
Mam wrażenie że słyszysz dzwony ale nie wiesz w którym kościele biją.
Powodem nie jest to że co kilka lat można ubijać gry i wydawać nowe bo przy singlu też można co kilka lat następną część wydać :P (albo jak w przypadku Skyrim katować fanów nowymi zwartościami przez xxx lat).
Do tego szczerze przyjmijmy że mały odsetek socjopatów potrafi grać w jeden i ten sam singlowy tytuł więcej niż dwa razy.
Tu się rozchodzi o tworzenie środowisk graczy, którzy żeby zabłysnąć na serwerach będą wydawać ogromne pieniądze na skórki, bronie, tańce czy inne pierdoły.
W singlach też się starają tak robić (przykład Ubisoft) ale powiedzmy to głośno XD MODY LEPSZE.
Nie czarujmy się. Cośtam 33 to piękna ambitna produkcja, słusznie zbiera wysokie oceny. Pewnie nawet jakiś ładny pieniądz zarobi. Jednak raczej nie 4,4 Miliarda dolarów które Fortnite zarabia co roku stabilnie i bez ryzyka że się nie uda jednak trafić w gusta graczy.
Ale realnie, ile jest gier pokroju Fortnite? Kilka i mają na tyle wiernych graczy, że Ci nie będą przechodzić do innych produkcji.
Aby wbić się w rynek multiplayer i zarabiać kokosy, trzeba albo jakiś rewelacyjny przełomowy pomysł (i dobre wykonanie) albo bardzo wysoki budżet i dopięcie wszystkich czynników składowych dobrej gry... a nawet wtedy szanse na sukces masz z 50% - albo siadzie albo zdechnie.
Dobra gra singlową z podobnym wysokim budżetem (i bez chorej propagandy) w zasadzie gwarantuje spore zyski - nie tak duże jak multiplayer, ale na tyle wysokie, że masz kasę na kolejną produkcję i jeszcze Ci zostanie na inwestycje.
Paradoksalnie właśnie singlową gra AAA jest ta bezpieczna opcją.
Gta na samej sprzedaży tytułu bez opłat online zarobiło o wiele więcej niż jakiś tam fortnite.
Czyli mniej więcej tyle co Fortnite w rok w swoich najlepszych latach. A Fortnite kosi kasę już ósmy rok...
Takie bzdury juz 15 lat temu gadal jakis dzban z EA im wieksze korpo tym bardziej odklejeni ludzie.
Ciekawe, a ja gram tylko w gry single player, i na szczęście większość takich mi się pojawia w sklepie mojej platformy. A kto to jest ten nieogarnięty Swen Vincke, pod jakimś kamieniem żył czy narcyz zapatrzony w swój produkt, że nie odkrył powszechności gier singler player? Chyba jakiś kolejny "osaczony" pato mesjasz gejmingu oderwany od rzeczywistości... Widać orki i niziołki mu w głowie namieszały...