„Jeśli na czymś miałbym oprzeć romanse, to prawdopodobnie byłoby to”. Ten element Cyberpunka 2077 szczególnie przypadł do gustu legendarnemu twórcy RPG
"Nie podoba mu się spłycanie tych wątków do czystej „fantazji” dla wszystkich postaci, z ostateczną nagrodą w formie stosunku."
Cóż, to w takim wypadku jakieś 95% społeczeństwa powinno zacząć się samobiczować. Większość związków zaczyna się od ekscytacji fizycznością, a dopiero potem wchodzą inne czynniki.
Kiedyś, dawno temu, romanse w grach miały dla mnie znaczenie, ale obecnie nie są one już dla mnie ważne. Żebym znowu zaczął na nie zwracać uwagę musiałby się stać O WIELE bardziej rozbudowane, nie potrafię się wczuć gdy wyglądają one tak jak wyglądają. Jak ostatnio przechodziłem mass effect to strasznie mnie to uderzyło. Wybrałem Tali, druga część.
1. Pierwsza rozmowa. Powiedz, że jest dla ciebie ważna i zawsze była.
2. Druga rozmowa, potwierdź, że chcesz z nią być.
3. Trzecia rozmowa, dalej potwierdzaj, że chcesz z nią być. Jedna scenka przed finalem.
Miałem po tym potężne ''Wtf?'' nie poczułem żadnej więzi, niczego. A po każdej misji biegłem do niej by sprawdzić czy czegoś nowego nie powie. Czułem się jakbym odblokowywał jakieś osiągnięcia.
Teraz przechodzę Dragon Age od początku, wybrałem znowu Morrigan i jest podobnie. Dostałem pierścionek, zabiłem dla niej pewną osobę, nie dałem się zniechęcić gdy zaczęła swoją gadkę o tym jaką słabością jest miłość. I koniec. Nic więcej się nie dzieje. Pod koniec dostanę jeszcze jedną scenkę i tyle. A gra jest przecież bardzo długa.
Tak samo w innych grach. Pamiętam jak wszyscy zachwycali się Baldurs Gate 3 i romansami a dla mnie było to takie ''ujdzie''.
W Cyberpunku nie było wiele lepiej, poza tym wolałbym już chyba by po skończeniu romansu nasza wybranka znikała z życia, bo te randki na które możemy się umawiać po aktualizacji 2.0 są zbyt dziwne. Nawet dodatkowych dialogów nie nagrali, po prostu postać powtarza teksty lub fragmenty tekstów które mówiła już wcześniej podczas wątku z nią związanego. Może chęci mieli dobre, ale wyszło to słabo.
Zaglądam co jakiś czas na reddit kilku gier, zwłaszcza Rogue Tradera i mam wrażenie, że tam wszyscy zwariowali na tym punkcie i nie wiem czy to jest po prostu głośna mniejszość czy nie. No po prostu najważniejsza rzecz na świecie, połowa postów o romansach a jak wychodzi DLC to najistotniejsze kogo dadzą do romansowania. Z tego co słyszałem przy BG3 było podobnie, no ale tego już sam nie sprawdzałem.
Miłość to potężne uczucie i romanse na pewno mogą mieć swoje miejsce w grach, ale na ten moment mało mnie one obchodzą.
Oddam wszystkie romanse od Bioware, Owlcat, Cyberpunka i dorzucę jeszcze te z BG3 za jedną przyjaźń z Kimem Kitsuragim z Disco Elysium.
W dużej części się z nim zgadzam, chociaż no też lubię całkiem te wątki w Baldurze, w grach Bioware'u mimo właśnie tej schematyczności, to w kwestii tempa budowanej relacji, jak to jest rozłożone na misje z tymi postaciami, jak jakieś konkretne sceny są napisane... no robi różnicę. Małą wadą jest jednak dla mnie, że tych opcji w grach CDPR jest praktycznie dość mało, chyba, że liczyć takie "epizody romantyczne" w rozszerzeniach, no i jak w Cyberpunku - dla danej płci czy orientacji jest dość mały wybór, a według mnie potencjał w tej kwestii był duży.
Co on się tak uczepił tych romansów? W każdym wywiadzie z nim czytam o romansach, jakby to ten element miał decydować o tym czy gra jest dobra, czy nie. Przecież to nie dzięki romansom BG3 jest tak udane. Szczerze powiedziawszy nie ma dla mnie żadnego znaczenia, czy ten element znajduje się w grze.
Wejdź na polski discord BG3. Pełno dziewczyn wrzucających screeny Astariona. Ogrom modów dodających nowe łaszki. Mainstream stawia raczej na historię i waifusy niż na dobry gameplay. BG3 zyskał sporo popularności dzięki słynnej scenie z niedźwiedziem i innym romansom. RPG dla wielu stały się dating simami.
Takie softporno jak np. podczas świętowania z Mintharą w obozie przyciąga masę nastolatków i inceli. W tym też leży duża popularność gier Redów. Golizna, wulgaryzmy - to się sprzedaje.
W efekcie dużo wychodzi gier, gdzie romanse są spłycone, jak w przytoczonym wyżej ME2. Mówisz drugiej połowie co chce usłyszeć, potem mniej lub bardziej ocenzurowana scenka - win win. Mainstreamowy gracz zadowolony.
Gorzej, jak nie ma "sexów". Ściągniesz Bastilę na jasną stronę mocy dzięki miłości, sprawisz, że Visas odetnie się od przeszłości czy np. pozwolisz Aribeth wyrzucić wszystko, co jej leży na sercu. KotOR1, KotOR2, NWN - też miały romanse. Ale nawet na tym forum znaleźli się ludzie, którzy to negowali, bo co to za romans, bez sceny łóżkowej. Co innego Panam, bo można ją wyruchać w czołgu - top content, najlepsze RPG xD
On sie niczego nie uczepil. Glupki go non stop o to pytaja zamiast o wazne rzeczy, to odpowiada. Przypuszczalnie zgrzytajac zebami, ale odpowiada.
Co do community jakie sie wytworzylo wokol BG3, ktore opisuje kolega powyzej to pelna zgoda.
Tylko ja bede troche bardziej brutalny - doslownie z kamera wsrod zwierzat. ;) Chwilami sie az oczy przeciera ze zdumienia.
Reddit BG3 to stan umyslu. Wiekszosc ludzi grajaca w BG3 (teraz czy kiedykolwiek) ma w dupie 9/10 gry.
O BG3 jako grze RPG malo kto tbh pamieta i rozmawia na jakies sensowne tematy (i bylo tak zawsze, z wyjatkiem bardzo krotkiego czasu po premierze).
Larian troche przegial z tymi wszystkimi romansami, niedzwiedziami, kazdy-kazdego w kazdy mozliwy otwor itd... znalezli sobie playerbase, ktore ma w dupie to ze robia gry RPG.
I chyba nawet Sven to rozumie, bo imho odcieli sie dosc stanowczo od dalszych prac nad gra (z wyjatkiem jej dokonczenia i patchy ofc, bo jest co patchowac) i firma przeszla do nastepnego projektu.
Tam kazdy na dosc Baldura, jego community i gadania na kazdym mozliwym kroku o ru...niu i romansach napisanych gorzej niz ksiazka klasy D za 5 zotych z kiosku na dworcu.
I nie dziwie sie Sawyerowi. On wie zeby nie isc ta droga. Zwlaszcza pod koniec tak niesamowitej kariery.
Wokół BG3 zawiązała się szczególna społeczność, ale pamiętam, że wcześniej np. przy Dragon Age 2 byli gracze, którzy domagali się, by Hawk mógł romansować z Bethany, która była jego siostrą.
Przed paroma laty światło dzienne ujrzał ten fanfic wydany w formie pdf, o Imoen
spoiler start
pojmanej i wykorzystywanej przez grupę orków.
spoiler stop
Chyba wzbudził kontrowersje, bo teraz w wyszukiwarce nie znajduję nawet okładki.
Są po prostu gracze, dla których romanse wydają się być ważniejsze od wszystkich innych elementów gry. Sawyer wychodzi po prostu z założenia, że czas i środki lepiej przeznaczyć na rozwój i rozbudowanie gry, zamiast trwonić na romanse, bo te ciężko napisać.
Ja tam lubię romanse w grach. Nawet te w ME 1-3 były spoko jeśli ciągnęło się przez całość romans z Liarą na tych samych saveach. Moja ulubiona scena z tego wynikająca to rozmowa z jej ojcem w Cytadeli w 3 części ;-) W DA też były spoko, nawet w Vailguardzie fajne jest to, że jeśli nie podejmujesz romansu, twoi towarzysze zaczynają romansować między sobą.
Bardzo fajnie została zrobiona relacja z Viconią w BG2 (polski dubbing bardzo tu pomógł), natomiast BG3 pod względem romansów jest słabe. To już zdecydowanie lepiej wygląda związek z Arueshalae w Pathfinder: WotR. Zresztą już w Kingmakerze był ciekawy pomysł, że w przypadku rozwinięcia romansu z Nyrissą ona rezygnuje z decydującej walki, poddaje się, a my możemy uruchomić dodatkowy, sekretny akt w grze.