No nie wiem. Concord był bardzo bezpieczną grą, tak bezpieczną, że zrobioną zupełnie dla nikogo, ale za to był grą bardzo krótką, bo wystarczyła jedynie na 11 dni.
"Nie włączyłem nawet Red Dead Redemption 2, gdyż nie mam wolnych 90 godzin."
Mała podpowiedź, bo może szanowny pan tego nie wie, ale nie trzeba gier typu RDR2 przechodzić w jednym posiedzeniu, serio. Nikt tego nie sprawdza.
Jest różnica pomiędzy długą grą w stylu Red Dead Redemption 2, a długą grą w stylu Assassin's Creed Valhalla
Gry często bywają zbyt długie, ale większym problemem są kiepskie historie. Zdecydowana większość gier ma fabuły, które nie dorastają do poziomu nawet średniej książki czy filmu.
KREATYWNOSC W W3 czy RDR2 to inna liga niż w przypadku gier UBI .A długosć podobna. I tutaj KREATYWNOSC robi róznicę a nie długosć gry.Po drugie sony coraz bardziej flirtuje z mikropłatnosciami i nastawieniem na zysk a takie gry muszą być.....długie. I jak to pogodzić?
"Nie włączyłem nawet Red Dead Redemption 2, gdyż nie mam wolnych 90 godzin."
Panie, a kto ci każe 90 godzin grać? Jakbyś się skupił tylko na fabule głównej to jestem pewien, że zajęło by to krócej. A walić nawet dodając i misje poboczne to raczej tyle by to nie zajęło. Chyba, że jeszcze robienie tych wyzwań strzeleckich, łowieckich to dobra wtedy pewnie to się tak bardzo może wydłużyć. Ale przede wszystkim te wzywania są opcjonalne. Jak ktoś chcę to może grać tylko wątek główny i nic się nie stanie, nie jest to zablokowane niczym w grach Ubi czy np. Wiedźmin 3, gdzie trzeba mieć konkretny level na konkretne misje. Chociaż też prawda, że te poziomy raczej się nabije przynajmniej w W3 podczas przechodzenia misji głównych.
"Gry są za długie"
Zależy co się w nich robi, bo jeśli gracz przechodzi tylko główny wątek to raczej nie, czy tam nawet misje poboczne, ale jeśli ganiasz za każdą pierdołą do zbierania niczym listy z GTA 5 czy inne badziewia no to faktycznie czas ten się wydłuża. Ale jest to sztuczne. Sztuczne wydłużanie gier pierdołami, a nie faktycznie fajnymi misjami, rozgrywką itd. To, że gry są za długie nie byłoby problemem, gdyby były fajne ciekawe itd., ale rzecz w tym, że wiele gier, które są tak cholernie długie to są sztucznie wydłużane takim badziewiem w postaci 2481251385381 przedmiotów do zbierania rozrzuconych na całej mapie. Ale niektórzy chyba tak lubią ile razy widziałem na YT kanały co ludzie gry przechodzą na 100%, a tam potem się okazuje, że jest 200 odcinków xD.
To nie jest takie proste, nie można tego uprościć i uogólnić. Gra na 10 godzin może być bardzo dobra i tak samo gra na 150 godzin może być bardzo dobra. I odwrotnie. Jakość gry nie zależy bezpośrednio od jej długości. Można zrobić dobrą, ciekawą i wciągającą grę na 150 godzin ale można też zrobić nudną i powtarzalną grę na 150 godzin. Nie można uogólniając powiedzieć, ze są gry za długie, albo, że wszystkie długie gry są słabe.
Totalna bzdura. Gry są grywalne albo nie są. Długość ma tutaj drugorzędne znaczenie. Rozegrałem łącznie tysiące godzin w GTA 5, Gothica, Kingdom Come Deliverance, Assassins Creedy, Baldurs Gate'y, Far Cry czy Dragon Age. I tu nie chodzi o to czy gra ma dobrą fabułę czy nie, to wymysł współczesnych dzieci, które fabuły szukają w grach, bo nie umieją usiąść i przeczytać książkę. A mimo, że historie w większości tych gier są ok to nie mają startu do średniej/dobrej książki. Liczy się grywalność bo jeśli komuś podoba się układanie klocków Tetrisa, skakanie w Mario, jazda samochodem bez celu w GTA 5 (zdarzało mi się między zadaniami "zniknąć" godzinkę po prostu jadąc), czyszczenie mapy Assassina, Elden Ringa czy innej gry, która polega głównie na tym to jest sukces gry. Nie każda gra jest też dla każdego. Mnie np soulsliki nie dają satysfakcji. Ale jak ktoś chce zabić 50 bossów do każdego podchodząc po kilkanaście razy... to spoko. Jak ktoś mówi, że mu się nie chce, to rozumiem. Tak samo Assasyny czy Wisiek. Jednemu chce się czyścić obozy, znajdować wszystkie znajdźki etc. Inny się znudzi już na początku i przebrnie przez wątek główny i kilka misji pobocznych fabularnych, bo chce poznać historię (nawet sobie hard poziomu nie włączy). Jeden będzie chłonął RDR i jeździł bez celu. A inny się znudzi. Ja miałem pół tak, pół tak. Jak grałem na wolnym to super. Jak grałem po pracy to straszna bieda, bo człowiek jedzie z punktu do punktu 20 min i jest tak znudzony, zmęczony, że nie chce się nawet misji zaczynać a szybkiej podróży brak. Potrafię zrozumieć obie perspektywy. Dobrej grze nie przeszkadza to, że jest długa. To jak z dobrą książką, filmem lub serialem. Aż szkoda, że się kończy.
Ostatnio było info, że Wieśka 4 powiększają. I tu pojawia się pytanie, czy zrobią to jak z W3? Zrobią sporą mapę i będą musieli ją obsiać sandboksowymi aktywnościami? Kolejne obozy, skrzynki etc? UE5 na pewno pomoże w takim zrobieniu kopiuj wklej. Dopiszą do tego fabułę (bo współczesne dzieci muszą mieć fabułę!!!) i gotowe? To akurat byłby w moim odczuciu krok w złym kierunku. W RPG lepsza mniejsza mapa ale taka, którą chce się odkrywać. Mogliby zadbać o ciekawy rozwój bohatera (nawet w starym Gothicu jak się uczyłeś walki to poznawałeś lepsze, szybsze ruchy!), zrobiliby nagrody, które dają satysfakcję i zachęcają do rozwoju (a nie byle szrot z wilka, który okazuje się być lepszy niż "super-hiper" nagrody za misję). Mogliby popracować nad wielorakim podejściem do misji, niech się uczą od BG3.
Dla mnie nie ma reguły. Są gry w których nabicie ponad stu godzin wydaje się optymalne i takie, gdzie 20 w zupełności wystarcza.
Chociaż zauważyłem, że jednak im jestem starszy tym częściej narzekam, że coś jest za długie. Nie wiem, czy to faktyczny przesyt takimi grami, czy po prostu z wiekiem tak się dzieje, że szybciej dopada cię monotonia.
W sumie ciekawe skąd ta upartość wśród twórców w kwestii tworzenia tych ogromnych światów? Tyle narzekają, że koszta robią się zbyt duże i mają na to proste rozwiązanie (czyli tworzenie mniejszych, bardziej liniowych gier), to na chama muszą dalej iść w zaparte.
Dlatego właśnie jest byłym szefem :)
Ewentualny problem to jakość, nie długość. Dobry gameplay, nawet powtarzalny, tak czy inaczej się obroni.
Np. fani soulsów tłuką 20x tego samego bossa i przebiegają ten sam fragment mapy... To ja już wolę opcjonalne powtarzalne znaczniki w pięknym otwartym świecie.
Dlatego jest byłym szefem bo jest jednocześnie biznesmenem a nie graczem. W przytoczonym artykule, nie ma o coraz większych spadkach jakości produkcji na premierę. Przepuszczanie wręcz niegrywalnych i zabugowanych produkcji, by je tylko sprzedać. On tylko mówi o kosztach a nie o tym, że będzie można obniżyć cenę dla kupujących. Najwięcej graczy jest przy grach, które oferują dużą regrywalność i zawartość rzeczywistą a nie zapchajdziury.
Portale growe czy influencerzy z YT najwięcej czasu poświęcają grom spod znaku trzech A, czyli wysokobudżetowym. O indyczkach mało kto gada. Wielcy wydawcy i studia, żeby się utrzymać, muszą zatem robić duże produkcje, które przyniosą im odpowiedni zysk. Wynurzenia pana byłego szefa PlayStation również dotyczą gier drogich, których tworzenie rządzi się pewnymi zasadami. Podstawowa to taka, że gra ma zarobić. Nie wiem tylko, w czym jest problem, skoro jest na rynku bardzo wiele tytułów o średnich czy niskich budżetach. Osoba myśląca, której nie podobają się obecne duże produkcje, może zwrócić swoją uwagę w tą drugą stronę i nawet nie splunąć w kierunku gier od Ubisoftu, EA czy Bethesdy, którzy będą dalej tłuc swoje blockbustery, bo inaczej mogą zwijać interes.
Gra sie obroni, nie wazne jak długa jest. RDR2, BG3, Wiedzmin 3, Cyberpunk to dlugie gry jak chce sie je zrobić na 100%, nawet jesli sie robi tylko fabułe to są długie, ale dostarczaja tone frajdy. Jezeli gra ma przestarzały gameplay i kopiuj wklej fabułe i mechaniki jak gry SONY przez ostatnie 6 lat, to nie dziwota, ze ktos szczeka, ze krotkie gry są lepsze. Wolą zrobić 3 takie same krotkie gry na przestrzeni 6 lat niz jedna gre a porządną
Większym problemem że im dłuższe gry tym większa konkurencja o uwagę gracza bo ten ma tylko ograniczony czas. Jeśli gra on kilka miesięcy w jeden tytuł to nie potrzebuje kupować innych gier w tym czasie. W efekcie coraz większe znaczenie ma kosztowy matketing co stawia na przegranej pozycji nowe marki i mniejsze studia. Dla wydawców w takim wypadku bezpieczne są tylko sprawdzone marki wsparte rozdmuchanym marketingiem.
Co do pierwszej części, czyli, że duży budżet ogranicza kreatywność, to muszę się zgodzić.
Gra musi być "bezpieczna" i zahaczać o wszystkie grupy odbiorców by w teorii zwiększyć jej zasięg. W praktyce powstają gry dla nikogo - żadna grupa odbiorców nie jest w pełni usatysfakcjonowana, a wiele z nich zwyczajnie czuje się obrażona.
Do tego inwestorzy (niezbędni przy dużych budżetach) cisną na szybki okres produkcji i zyski - co totalnie zabija kreatywność i utrwala odgrzewanie starych kotletów - stare animacje, mechaniki, grafika i cała reszta - bo szybciej.
Co do drugiej rzeczy - absolutnie się nie zgadzam, a mówię to z perspektywy osoby, która tego czasu specjalnie nie ma. Jeżeli gra jest dobra, odpowiednio angażująca i ciekawa to nawet nie mając czasu czerpiemy z niej masę satysfakcji - ot nie przejdziemy jej w tydzień, tylko będziemy grać pół roku po tą godzinkę czy półtorej dziennie.
Sam przechodziłem tak zarówno RDR2 jak i Cyberpunka i obydwie dawały mi masę frajdy.
Jednocześnie jak inni wspomnieli - gry od Ubisoftu z nudnymi wielkimi światami zwyczajnie zaczęły mnie nużyć - nie przez długość gry, a sztuczny jej rozmiar - niby wielka, a realnie nie ma nic ciekawego do roboty.
Gry są za długie - bzdura, niech się uczy od Rockstara.
Nadmuchane budżety ograniczają kreatywność - kolejna bzdura, kreatywność nie zależy od budżetu tylko od ludzi.
twierdzi były szef PlayStation - rozumiem już dlaczego „były”.
Facet ma rację - krótsze utwory łatwiej zaskakują odbiorcę przez prostszą, lepiej wyważoną konstrukcję i nie męczą dłużyznami jeśli autor nie trafił z przekazem. No i chytra sztuczka krótkich utworów tkwi w niedopowiedzeniach - one dłużej zasilają wyobraźnię odbiorcy niż długie fabuły, które podały pod nos wszystkie szczegóły, skutki, interpretacje wydarzeń
Lepsza intyensywna gra na 6-10 h niż 100 godzin bezsensownego chodzenia po mapie i nudy
Dla wielu ludzi to prawda - ja bym chciał gry za ćwierć ceny i długie na parę godzin max.
I ma racje. Gry do tych 20 paru godzin są najlepsze. Można je ukończyć w stosunkowo krótkim czasie, nawet mając niewiele czasu na granie. A takie molochy jak RDR2 czy Wiedźmin 3, zanim się ukończy, to dawno się zapomni, co było na początku gry. Całkiem inaczej odbiera się zakończenie gry, gdy dokładnie pamiętasz poszczególne dialogi czy relacje między bohaterami, bo wyłapujesz smaczki.
Chociażby takie pierdoły, że pamiętasz jakieś zdanie rzucone mimochodem przez jakiegoś NPCa, które w tamtym momencie było nic nie znaczące, ale w kontekście charakteru postaci, kluczowe.
Oczywiście nie każdą grę da się tak zrobić. Niektóre muszą być rozwleczone, bo potrzeba jednak czasu, by wszystko opowiedzieć.
Zgadzam się w pełni.
Już pół biedy jak długie gry są tak jakościowo dobre jak Red Redemption 2 czy FF VII Remake + Rebirth czy Wiedźmin 3, ale sztuczne wydłużanie gry poprzez pączkowanie nudnych i powtarzalnych misji, hektarów do przebiegnięcia czego najlepszym dowodem jest chociażby Assasin Creed jest tylko po to, żeby uzasadnić ilość kasy wydanej na produkcję i zareklamować tytuł ile to fascynujących godzin gracz przy nim nie spędzi.
Lepsza gra 15-40 godzin świetnej rozrywki z dobrą fabułą, niż brazylijski tudzież francuski tasiemiec.